Wpisy archiwalne w kategorii

do 34km

Dystans całkowity:73100.96 km (w terenie 11237.08 km; 15.37%)
Czas w ruchu:3228:23
Średnia prędkość:22.64 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:262950 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:2777597 kcal
Liczba aktywności:2354
Średnio na aktywność:31.05 km i 1h 22m
Więcej statystyk

wieczorny powrót...

Czwartek, 10 kwietnia 2014 · Komentarze(0)
Trip the Darkness - Lacuna Coil

Wychodzę kilka minut po 16:00, dzisiaj spieszy mi się jak diabli, tzn..., mam trochę czasu ale w domu muszę być max o 18:00, więc odpada wariant leśny, pomimo tego, że jest dość ładna pogoda, chociaż chłodno. Bez większych kombinacji gnam szosami, za na Pawłowie jadę nieco inaczej, pakuję się na Rogoźnicką, chcę sprawdzić jak idzie remont drogi..., widać postępy, ale pewnie jeszcze przez miesiąc droga nie będzie przejezdna. Jedyna opcja to przejazd przez ogródki działkowe, nie przepadam za tym wariantem, ale skoro zdecydowałem się już na Rogoźnicką to innego wyboru nie mam, tym bardziej, że czasu też nie mam specjalnie wiele. 
W domu melduję się, szybka kąpiel i jestem gotowy do wyjścia... udało się :) dojechać przed czasem...
Czy tu nie jest pięknie
Czy tu nie jest pięknie © amiga

ciepły poranek

Wtorek, 8 kwietnia 2014 · Komentarze(0)
Kraftwerk - Autobahn
Nadzwyczaj ciepły poranek, tyle, że znowu wychodzę późno, trudno, pojadę szosami. Przy 9 stopniach na starcie ubieram się nieco lżej..., idealnie i jeszcze to słońce, za to na drogach sporo samochodów, dam radę, w końcu to nie pierwszy raz ;P
Za to pomarańczka idzie dzisiaj do serwisu..., do wymiany przednia przerzutka + linki i kilka innych drobiazgów. Przy okazji czeka mnie prostowanie ostatnio skręconego haka... mam nadzieję, że chłopaki sobie z tym poradzą. Chyba pora rozejrzeć się też za jakimś zapasowym, bo... licho nie śpi.
Do Gliwic dojeżdżam w całkiem niezłym czasie jak na samopoczucie..., jutro już jest pewne, że idę odwiedzić lekarza..., bo tak nie może być...., bym na płaskim terenie umierał... Muszę też w końcu dać Gianta na wymianę szprych. Zrobię to jednak gdzieś w pobliżu domu..., bo w tej chwili pewnie większość serwisów będzie miało pełne obłożenie, a to nie zajmuje 5 minut.

W lesie panewnickim
W lesie panewnickim © amiga

po serwisie

Wtorek, 8 kwietnia 2014 · Komentarze(3)
Muniek - Nobody's Perfect

Kolejne dość ciepłe popołudnie, pora ruszyć w drogę powrotną, po lesie :), a jak.
W ciągu dnia wstawiłem rower do serwisu i masakra, jedyną przerzutką jaka była dostępna w 3 najbliższych serwisach to Deore, Mam nadzieję, że nie będę miał z nią problemów... Pierwsza była taka sobie, XT-k działał rewelacyjnie do... czasu. Chwila rozmowy z jednym z serwisantów i podobno XT-ki tak mają, że leci im po jakimś czasie sprężyna, a ze mną nie miała lekko. Błoto, piasek, woda..., wszystko co było na drodze, na maratonach. Jej czas minął, ale zostawiam ją sobie na pamiątkę. 
W drodze testuję nową konfigurację..., działają wszystkie przełożenia, nawet najmniejsza zębatka z przodu..., może się przydać w Miechowie w najbliższą niedzielę :)


Nowy nabytek
Nowy nabytek © amiga

Poniedziałkowy poranek

Poniedziałek, 7 kwietnia 2014 · Komentarze(0)
Kraftwerk- Tour de France

Poranek chłodny, świeci za to słońce, jest szansa, powinno się szybko ocieplić. Wyjeżdżam za to dość późno, za karę muszę jechać szosami, w zasadzie niewiele by to zmieniło gdybym pojechał lasem, ale... tak naprawdę to czuję jeszcze zmęczenie ostatnim maratonem i tą zarazą która mnie dobija od kilku miesięcy. Obiecałem sobie, że w tym tygodniu ponownie odwiedzę lekarza..., tak nie może być, tyle, że co z tego skoro chcą mnie leczyć na alergię, której nie mam... nieważne...
Za to na drogach spory ruch, szczególnie widać to w Kochłowicach, przy dojeździe do rynku spora kolejka..., wszyscy czekają, nie ja..., później już jest zdecydowanie lepiej... W Gliwicach w zasadzie luz. Dojeżdżam w takim sobie czasie..., ech, gdzie te czasu gdy dojeżdżałem w godzinę... 


Elektrownia Halemba
Elektrownia Halemba © amiga

po pracy

Poniedziałek, 7 kwietnia 2014 · Komentarze(0)
Kraftwerk - Trans Europe Express
Wychodzę z firmy ok 17:00, wsiadam na rower i jadę, chyba po raz pierwszy od dawna zupełnie na krótko, pobożnym życzeniem jest aby pogoda się utrzymała na podobnym poziome w kolejnych dniach, tyle, że prognozy wspominają coś o ochłodzeniu.
Zgrzeszyłbym gdybym pojechał szosami, wolę wbić się w teren, więc na Sośnicy wjeżdżam na hałdę :), a dalej już lasami, tyle ile się da. Na chwilę wyjeżdżam na szosy w Rudzie Śląskiej, po drodze mijam sporo bikerów, w sumie to mnie zupełnie nie dziwi, trzeba korzystać skoro jest okazja, a dzień dość długi... Nie spieszy mi się zupełnie...., tyle, że ciąży plecak, w środku są poranne długie ciuchy rowerowe, pewnie jutro się przydadzą :)

Staw na akademikach w Ligocie
Staw na akademikach w Ligocie © amiga

z siostrą na Starganiec

Niedziela, 6 kwietnia 2014 · Komentarze(0)
Gorgoroth - Teeth Grinding

Po BikeOriencie dzisiaj zupełnie nic mi się nie che... czuję niesamowite zmęczenie..., to nie zakwasy..., to nie ten rodzaj zmęczenia. To coś co od dłuższego czasu mnie trawi... to kolejna fala przeziębienia, tym razem nie jest to wielki problem, ale męczy. w końcu udaje się pozbierać, tym bardziej, że dzwoni siostra której obiecałem, że w sobotę gdzieś pojedziemy na rowerach... Cieszy mnie tylko to, że nie będzie pędzenia, gnania, po prostu luźny objazd okolicznych lasów.
Kierujemy się na Starganiec, tak w sumie bez większego planu..., tam na miejscu spędzamy dobre 30 min... Z tego co widzę, to coś się dzieje... Zresztą pod koniec poprzedniego sezonu pojawiły się nowe ławki, stoliki..., czysty piasek, a teraz widzę, że niecka mniejszego stawu została rozkopana.. już nie straszy paskudny beton... pytanie tylko czy tek już zostanie, czy w tym miejscu jednak powstanie coś...  W zasadzie nawet po zlikwidowaniu tego "basenu" i tak jest lepiej niż było :) 
Dość sporo ludzi..., są ogniska, grille, wędkarze... a nawet miłośnicy kąpieli... w zimnej jeszcze wodzie.... 
W końcu opuszczamy to miejsce i jedziemy dalej..., bokiem zahaczamy o Retę... i kierujemy się na Helembę. Teren jest niezbyt wymagający, większość trasy z górki. Kolejny postój przy elektrowni w parku..., mija kolejne 20-30 min :) i chyba pora zawracać..., nieco skracam drogę,,, bo fajnie by było dotrzeć do domu jeszcze przed zmrokiem. Tyle, że zatrzymujemy się przy jednym z bunkrów w lesie Panewnickim... kolejna sesja zdjęciowa :)
W końcu wyjeżdżamy z lasu i już szosami jedziemy na parka Zadole i dalej Piotrowice... w sumie wyszedł niezły kawałek drogi..., na dokładkę przez cały czas towarzyszyło nam słońce...

Podoba mi się taka perspektywa
Podoba mi się taka perspektywa © amiga
Miło odpocząć
Miło odpocząć © amiga
Niecka w remoncie czy likwidacji?
Niecka w remoncie czy likwidacji? © amiga
Prawie jak nad Bałtykiem
Prawie jak nad Bałtykiem © amiga

Miechowicka Ostoja Leśna

Piątek, 4 kwietnia 2014 · Komentarze(0)
BIG CYC "TU NIE BĘDZIE REWOLUCJI"

Tym, razem nieco inaczej, zamiast samotnego powrotu do domu, zapakowałem rower do Darkowego samochodu. Dzisiejszy plan to trochę terenu.... Przy wyciąganiu rowera i składaniu zauważam że wygiął się hak... Masakra nie wróży to dobrze.., Kilka min spędzam próbując go przynajmniej częściowo wyprostować...., znaleziona cegła i jakiś kamień pomagają, ale nie ułatwiają zadania... Po ok 15 min... składam wszystko do kupy. lekko chyba nie będzie... Przerzutka na tyle robi co chce... może przesadzam, nie mam najmniejszego i najwyższego przełożenia. Trudno, będę musiał się z tym przemęczyć, gorzej ,że jutro lecimy w okolice Radomska... jest za późno na cokolwiek. na kopno haka, wrzucenie rowera do serwisu... Ech...
Jeździmy trochę bez większego celu po Miechowickiej Ostoi Leśnej tyle, że zaliczamy kolejne single tracki..., lekko nie ma... cały czas boję się jednak jednego... jak dzisiaj przegnę, to jutro się to na mnie odbije... Zresztą było już podobnie przed poprzednimi RNO. Niby wszystko jest ok, ale przeziębienie dalej gdzieś mnie męczy... Cóż zrobić... wizyta u lekarza kończy się zawsze podobnie... czyli niczym...

Igor03 w akcji
Igor03 w akcji © amiga

Staw w okolicach Miechowic
Staw w okolicach Miechowic © amiga

Staw widok z innego miejsca
Staw widok z innego miejsca © amiga

piątkowy poranek...

Piątek, 4 kwietnia 2014 · Komentarze(0)
Big Cyc - Dziki Kraj

Jak mi się nie chce chcieć, już dawno tak nie miałem, apogeum było wczoraj gdy odpuściłem rower na rzecz pociągu i busa... Środek transportu to nijaki..., nie dość że drogi to na dokładkę zabiera sporo czasu. Dojazd do Gliwic zajął mi prawie 2 godziny... chore.
Dzisiaj już nie chcę popełnić tego błędu...., pakuję się na rower i w drogę, tym bardziej, że jutro czeka mnie wyjazd na kolejny maraton. Próbuję się jakoś przemęczyć.., te kilka km do pracy zabiera całkiem sporo czasu, tyle, że pogoda ponownie bardzo ładna... wróżby na weekend też całkiem niezłe... Jadę po szosach... tym bardziej, że wyjechałem stosunkowo późno. Początkowo spory ruch, szczególnie widać to w Katowicach, gdy jednak tylko minęła 8:00 zaczęło się luzować, dzięki temu w Zabrzu i w Gliwicach prawie zupełny spokój.
Gdzieś w drodze
Gdzieś w drodze © amiga

terenowy poranek z... kapciem

Środa, 2 kwietnia 2014 · Komentarze(2)
Artur Gadowski & Tangata Quintet - TanGado

Jest jakieś 15 minut po siódmej..., chłodno, ledwie 4 stopnie. Nie powinienem narzekać bo t i tak spora różnica w stosunku do jeszcze nie tak dawnych ujemnych świtów. Wsiadam na rower i jadę, jako że w lesie, jest sucho, chcę pojechać alternatywną trasą po zielonych płucach Śląska. W Panewnikach wbijam się w las, w zasadzie jeszcze nie zdarzyłem, na ostatnich kilkudziesięciu metrach rowerówki... słyszę świst uciekającego powietrza, przednie koło toczy się niemrawo. Uświadamiam sobie, że miałem połatać dętki.., cóż będę miał okazję to zrobić teraz. Rozkładam majdan..., przeglądam oponę... hm... trochę to duże co się wiło w oponę - całkiem spory kawał metalowego "opiła".

Nic dziwnego, że dętka została przebita. Inna sprawa to chyba pora zastanowić się nad zmianą przedniej gumy, ta zrobiła już 15000km... - to moja rekordzistka.., trochę żal, a z drugiej strony przebiłem ją może 4-5 razy. 
Po 10-15 minutowej zabawie z klejeniem, pompowaniem itd... w końcu ruszam, przez chwilę przechodzi mi przez myśl przejazd szosami..., ale... jak już miałem leśny plan to będę się go trzymał. Odpuszczę hałdę w Sośnicy, przelecę za to przez Kończyce i lasek Makoszowski. 
Pomimo środka tygodnia...i wczesnej pory, w lesie sporo ludzi, spacerujących, biegających czy jeżdżących na rowerze. Chyba nie powinno mnie to dziwić, bo... jestem jednym z nich...  Do pracy dojeżdżam z tym nieszczęsnym opóźnieniem, ale w końcu nie co dzień łata się dętki... chociaż ostatnio trochę tego miałem... 
Wielkie coś w oponie
Wielkie coś w oponie © amiga

po pracy

Środa, 2 kwietnia 2014 · Komentarze(0)
Edyta Bartosiewicz - Ostatni

Mamy środę..., pogoda piękna, słonecznie, może jeszcze temperatura nie jest idealna, niemniej zachęca to do  jazdy w terenie..., tyle tylko, że coś średnio mam ochotę na przejazd przez hałdę w Sośnicy. W zamian objeżdżam lasek makoszowski i pakuję się na starą hałdę w Makoszowach. Czyli w dość fajny wariant leśny na dokładkę nieszczególnie wymagający. 
Całkiem spory ruch na całej długości Zabrza Makoszowy, co nieco zaskakuje, może to efekt postawionej tutaj niedawno Biedronki? 
Za to już w lesie cisza i spokój, co prawda nie jestem sam, bo wiele osób chyba wpadło dzisiaj na pomysł obcowania z naturą, sporo ludzi na kilkach, czasami bez kijków, sporo rowerzystów różnej maści... 
W Starej Kuźni krótki postój na hałdzie :), stąd rozciąga się całkiem niezły widok na okolicę. W końcu zbieram się i jadę najkrótszą drogą w kierunku domu. Nie mam ochoty na dalsze zwiedzanie, tym bardziej, że robi się późno. Pozostało już niewiele.. w zasadzie tylko Panewniki. Trasa mija względnie szybko... w końcu dojeżdżam na miejsce.
Za szprychami
Za szprychami © amiga