Wpisy archiwalne w kategorii

do 34km

Dystans całkowity:73100.96 km (w terenie 11237.08 km; 15.37%)
Czas w ruchu:3228:23
Średnia prędkość:22.64 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:262950 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:2777597 kcal
Liczba aktywności:2354
Średnio na aktywność:31.05 km i 1h 22m
Więcej statystyk

wilgotny poranek...

Poniedziałek, 12 maja 2014 · Komentarze(0)
Saideira - Santana, Samuel Rosa

Poniedziałek czas ruszyć do pracy, jest dość późno, zegarek wskazuje coś około 7:15. 10 stopni na starcie cieszy, ale wolałbym już z 15-18, w końcu mamy prawie połowę maja. Starczy tego chłodu, zimna, chociaż i tak nie ma co narzekać porównując to do zeszłego roku, gdy maj był kontynuacją przedłużającej się zimy. 

Niemniej jestem na rowerze i ruszam, o tej porze i w takich średnio przyjemnych  warunkach wybór może być tylko jeden - Szosy. Tak też się dzieje. Późny wyjazd skutkuje jeszcze całkiem sporym ruchem na drogach, mam jednak wrażenie, że i tak jest większy niż standardowy, pewnie to efekt poniedziałku i być może pogody. Przez cały czas delikatnie kropi... 
Szczyt zastaje mnie w okolicy Zabrza, staram się toto jakoś wyminąć, jedyna możliwość do wbić się nieco przez lasek makoszowski, ale to też nic dziwnego, bo nawet przy dobrej pogodzie korzystam z tego skrótu :)

Z archiwum - Panewniki
Z archiwum - Panewniki © amiga

poniedziałkowy wieczór

Poniedziałek, 12 maja 2014 · Komentarze(0)
KULT - Goopya peezda

Prognozy pogody lekko się zmieniły, miało lać, przynajmniej przelotnie, owszem.... w ciągu dnia coś tam spadło, ale to nie ten armagedon który był zapowiadany.

W chwili gdy wychodzę jest dalej szaroburo i czuć wilgoć, za to mam wrażenie, że wiatr wyjątkowo będzie mnie wspomagał..., na 100% wieje od zachodu, wychodzę krótko przed 17:00 i jadę szosami... Panująca aura raczej nie sprzyja wycieczkom rowerowym..., przynajmniej ja nie mam na nie ochoty. 
Tyle, że na Wirku zmieniam nieco plan i wjeżdżam na czerwoną rowerówkę prowadzącą ul.Polną, tyle, że dojeżdżając do Wolności rezygnuję z dalszej jazdy tym szlakiem, kawałek dalej zacząłby się fragment terenowy, tyle, że po deszczach jest tutaj sporo błota na które nie mam ochoty. W zamian pakuję się na ul Wirecką, która jest o tyle fajna, że w zasadzie nie ma na niej ruchu samochodowego... W Kochłowicach zastanawiam się nad jazdą przez Radoszowy, ale zaczyna kropić, opuszczam... jadę na skróty do domu... 

Z archiwum - w Panewnikach
Z archiwum - w Panewnikach © amiga

do pracy o poranku

Czwartek, 8 maja 2014 · Komentarze(0)
Kometa - Jaromír Nohavica
Kolejny ciepły poranek..., tyle, że po raz  kolejny wstaję późno..., jeszcze później wyjeżdżam..., cóż... ruch na szosach jak diabli, ale nie ma co narzekać, taka jest kara za późne wstawanie ;) Straszny cyrk w Kochłowicach, wyjątkowo dużo samochodów wybrało dzisiaj tą drogę..., korek ciągnie się prawie od wiaduktu A4-ki. Jakoś jednak udaje mi się go ominąć... tylko co z tego skoro 8:00 trafia na mnie przy dojeździe do Zabrza... i po raz kolejny muszę się przebijać przez ciągnące się setkami metrów korki..., Za to gdy tylko wybiła 8:05, nagle ruch zamiera..., no prawie... 

Drzewko ;)
Drzewko ;) © amiga

krótszy wariant...

Czwartek, 8 maja 2014 · Komentarze(0)
Lunacy - Swans


Zbieram się nieco wcześniej niż zwykle, ale też trasa wyjątkowo skrócona, dzisiaj jej koniec jest na Helence :), jadę standardowym szlakiem, przez Żerniki, Leśną, Mikulczyce, Rokitnicę, jednak tam mała zmiana, mam jeszcze chwilę czasu, jadę sprawdzić pobliski podjazd i fragment Ostoi Miechowickiej... rzadko mam okazję tutaj jechać i zdziwiły mnie te górki...,nie spodziewałem się, że aż tak pofałdowany teren jest w tym miejscu. wyjazd przez Krajszynę i ogródki działkowe ;)

Resztki młyna na ślepliotce
Resztki młyna na ślepliotce © amiga

słoneczny poranek

Środa, 7 maja 2014 · Komentarze(0)
Nim Przyjdzie Wiosna - Stanislaw Soyka

Połowa tygodnia, świeci słońce, jest 13 stopni... rewelacja... oby jak najdłużej utrzymała się taka pogoda. wsiadam na rower i jadę. Niestety wyjście dość późne i w efekcie  jedyny wariant to szosy..., cóż... odrobię to kiedy indziej... teraz mi się spieszy.
Niestety konsekwencji późnego wyjścia jest więcej, po pierwsze to całkiem spory ruch już przy wylocie z Katowic, jeszcze gorzej jest w Kochłowicach, a szczyt dopadam w okolicach Zabrza..., ech... a miałem wyjeżdżać wcześniej w tym roku... 


Jeszcze jedna fotka z hałdy na Sośnicy
Jeszcze jedna fotka z hałdy na Sośnicy © amiga

po pracy klucząc gdzieś po okolicy

Środa, 7 maja 2014 · Komentarze(0)
Parties For Prostitutes - Brody Dalle
Wieczór za to ciut inny od poranku, jednak zupełnie nie mam chęci na przejazd przez hałdę, tym bardziej, że w ciągu dnia pogoda się zmieniała..., Za to mam ochotę na mały rekonesans szlaku prowadzącego przez park im. Rotmistrza Witolda Pileckiego łączący się gdzieś dalej z niebieskim szlakiem i... ścieżkami prowadzącymi gdzieś na Wirek..., tydzień temu, a może nieco wcześniej jechalismy tędy z Darkiem,. teraz pora na utrwalenie sobie tej okolicy... Trasa mi się podoba, a przy okazji chcę sprawdzić kilka innych alternatyw... :)


Gdzieś w drodze
Gdzieś w drodze © amiga

terenem o poranku

Wtorek, 6 maja 2014 · Komentarze(0)
The Rolling Stones- Happy

Dzisiaj troszkę mnie nosi, wychodzę z domu nieco wcześniej, niby tylko 4 stopnie, ale jest przyjemnie i... sucho, przynajmniej taką mama nadzieję, Od początku mam ochotę na przejazd terenowy. Już w Panewnikach wjeżdżam do lasu, co prawda nie mam czasu na szaleństwo, by jeździć Bóg wie ile..., ale po drodze jest kilka miejsc gdzie można się zmęczyć. 
Już pod koniec trasy postanawiam się wspiąć wąską ścieżynką na szczyt hałdy, nie jest mi to specjalnie po drodze, ale... czuję, że muszę ;)

Gdzieś tam widać delikatne zamglenie, jednak w niczym specjalnie to nie przeszkadza, widoczność jest i tak do dobre 10km..., chociaż przy dobrej pogodzie widać stąd dość charakterystyczne budynki w Mikołowie :)


Widoki z hałdy powalają
Widoki z hałdy powalają © amiga

Tak też jest ciekawie ;)
Tak też jest ciekawie ;) © amiga

powrót również terenowy

Wtorek, 6 maja 2014 · Komentarze(0)
Insomnium - The Primeval Dark


Wychodząc z firmy czuję i widzę, że zrobiło się niesamowicie ciepło... w chwili wyjścia jest ok 20 stopni... wow... zupełne na krótko, mogę ruszyć w trasę, chcę powtórzyć poranny przejazd ,z grubsza tym samym szlakiem..., trochę zabawy mam przy wjeździe na ścieżkę przy hałdzie w Sośnicy, niestety tak to bywa gdy człowiek ładuje się centralnie przez plac budowy DTŚki..., chociaż krążą pogłosie, że za około miesiąc ten odcinek ma zostać oddany o użytku, mam tylko nadzieję, że nikt nie wpadnie na głupi pomysł postawienia w tym miejscu zasieków... 


Wracając postanawiam znowu wdrapać się na szczyt hałdy, końcówka mnie pokonuje, jest ciut za stromo..., przynajmniej na tą chwilę, może za jakiś czas, gdy  uda się pozbyć choróbska...


Do Halemby jadę jednak już standardowym szlakiem, za to w lasach Panewnickich coś mi odbija i postanawiam sprawdzić kilka ścieżek, początek udany, za to.... gdzieś dalej pakuję się w jakieś bagna, ścieżynki usiane kamolami... nie ma szans po tym jechać, dochodzę do końca, jest górka, ale za stroma, za sypka, nie wepchnę tam roweru... z grubsza wiem gdzie jestem i .... wiem że gdy będę się poruszał na północ to muszę dojść do obniżenia dzięki któremu powinienem się stąd wydostać...
Tracę sporo czasu, ale w końcu docieram tam gdzie chciałem... ech.,.... a można się było wrócić, niestety tak to już jest czasami...., że człowiek pcha się pomimo tego iż wie, że to nie ma większego sensu...


Przynajmniej ścieżka przetestowana... ;P

Widoczek z hałdy w Sośnicy
Widoczek z hałdy w Sośnicy © amiga

poniedziałek rano

Poniedziałek, 5 maja 2014 · Komentarze(0)
Amatorski - Hudson

Pogoda taka sobie, chociaż to i tak postęp po tym z czym mieliśmy do czynienia na Rudawskiej Wyrypie, Sześc stopni na starcie mimo wszystko cieszy, jeszcze tylko te poranne mgły... Z drugiej strony w zasadzie nie ma na co narzekać, do pracy jadę po szosach i bez kombinowania, czuję jeszcze zmęczenie, czuję, że po raz n-ty odezwały się zatoki... zaczynam się poważnie zastanawiać, czy nie odpuścić na jakiś czas... tylko czy to by pomogło? Do firmy dojeżdżam we względnie przyzwoitym czasie, może to nie rekord, ale też nie miałem ochoty na gnanie...


Gdzieś w lesie
Gdzieś w lesie © amiga

wieczorkiem

Poniedziałek, 5 maja 2014 · Komentarze(0)
Joe Satriani - Time Machine

Myślałem, że rano nic nie chce mi się jechać, błąd... wieczorem jest jeszcze gorzej... teraz już zupełnie nie mam ochoty...
Jednak pogoda jest na tyle dobra, że jadę terenem, przez hałdę na Sośnicy i tyłami na Helembę. Jednak mimo wszystko wybieram wariant najkrótszy. Jak wspominałem wcześniej specjalnie mi się nie chce...
Po drodze natykam się za to na całkiem sporo bikerów... To chyba po ostatnich pluchach ludzie chcą skorzystać z tych kilku słonecznych chwil... Ostatni jest ich niewiele... czyżby to miała być powtórka z zeszłorocznego maja.... Który w zasadzie był przedłużeniem... zimy..., a może jesieni... Cóż wszystko się okaże...

Na hałdzie w Sośnicy
Na hałdzie w Sośnicy © amiga