Wpisy archiwalne w kategorii

do 34km

Dystans całkowity:73100.96 km (w terenie 11237.08 km; 15.37%)
Czas w ruchu:3228:23
Średnia prędkość:22.64 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:262950 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:2777597 kcal
Liczba aktywności:2354
Średnio na aktywność:31.05 km i 1h 22m
Więcej statystyk

kolejny poranek po szosach

Czwartek, 12 czerwca 2014 · Komentarze(0)
KISS - I Was Made For Loving You

Wyraźnie chłodniej niż wczoraj, jednak dalej to 19 stopni, znowu późno wyjeżdżam, na zegarku jest coś koło 7:20, wiatr wyraźnie zmienił kierunek, tym razem mam go w twarz, czuję, że wieje z północnego zachodu. To oznacza jedno, nie będzie lekko, 30 km pod górkę, a jeszcze strach przed ew uszkodzeniem kolejnych szprych. Możliwe, że to był tylko przypadek, ale jeżeli pozostałe też są zmęczone? W razie czego wiozę zapasowe szprychy. Po głowie chodzi mi tez możliwość wstawienia rowera do serwisu z rana...
jednak już po dojeździe gdy zabieram się za pracę zupełnie mi to wypada z głowy, są inne problemy...
Lasek Makoszowski
Lasek Makoszowski © amiga

sprawdzając ścieżki na Halembie

Czwartek, 12 czerwca 2014 · Komentarze(0)
Aerosmith - Cryin

Wiatrzysko wieje dalej z północnego zachodu, po szosach miałbym dzisiaj szybki powrót, jednak czuję się jakiś osłabiony, to... nie za dobrze, decyduję się na przejazd po terenie, tyle ile się da, ale z pominięciem hałdy w Sośnicy. Za Starą Kuźnią postanawiam pojechać nieco inaczej niż zwykle, korci mnie by sprawdzić gdzie prowadzi ścieżka wzdłuż starej hałdy. Szuterek początkowo szeroki jednak im dalej tym ścieżka robi się węższa, kończy się mostkiem nad Kłodnicą, wcześniej tutaj nie byłem i tylko z grubsza orientuję się w którym miejscu jestem, prawdopodobnie wyjadę gdzieś w Kochłowicach, ale w którym miejscu, przy okazji sprawdzam kilka okolicznych ścieżek, czy da się nimi przejechać. Niestety kończą się dość szybko albo na czyjejś posesji, albo w bagnie. Zawracam i dojeżdżam do Kochłowickiej, tutaj już jestem prawie u siebie. Na koniec skręcam w kierunku Kokocińca i ląduję na Ligocie gdzie już bez żadnych udziwnień kieruję się do domu.
Okolice hałdy na Halembie
Okolice hałdy na Halembie © amiga
Przed mostkiem na Kłodnicy
Przed mostkiem na Kłodnicy © amiga

Zerwana szprycha

Środa, 11 czerwca 2014 · Komentarze(0)
Manowar - Warriors Of The World United

Wracam z pracy, dzień był ciężki, chcę pojechać dzisiaj przez Mikołów, może zahaczyć nawet o Ogród Botaniczny. Omijam hałdę w Sośnicy i jadę przez Lasek Makoszowski, przy wyjeździe coś mi brzdękło, pewnie na coś najechałem jadę dalej, jednak coś jest nie tam, mam wrażenie, że rower mi pływa, zatrzymuję się na chwilę, czyżby to pana? Sprawdzam oponę jest ok... pewnie złudzenie.
Ujechałem jeszcze może kilometr i... dalej coś mi nie pasuje, spoglądam na tylne koło..., jest bicie... Coś się musiało stać..., staję przy kopalni w Makoszowach, sprawdzam tylne koło, już widzę co się stało... zerwałem szprychę... 
Na tym kończy się mój dzisiejszy plan jazdy przez Mikołów, zawracam i skręcam na Kończyce później na szosową wersję dojazdu do Katowic. Po drodze kombinuję, czy gdzieś po drodze nie będzie sklepu rowerowego..., przynajmniej kupię szprychy, bo o wymianie od ręki raczej mowy nie będzie, nie dość że jest późno, to na dokładkę to.... szczyt sezonu. 
Jadę wyraźniej wolniej rozglądając się, tyle, że w Pawłowie, Wirku gdzie przejeżdżam nic nie ma, zastanawiam się czy nie odbić w okolice Plazy, ale to nie wydaje mi się dobrą opcją, w najgorszym przypadku w Ochojcu mam sklep otwarty do 20:00, powinienem zdążyć, wiem że jeszcze coś jest na Panewnickiej i... w Kochłowicach, tylko czy będzie otwarty?
Dojeżdżam na Kochłowicki Rynek, jest sklep i jest otwarty, wchodzę do środka, tak jak się spodziewałem są zawaleni pracą, ale mają szprychy. Profilaktycznie kupuję ciut więcej niż komplet na tylne koło - 40 szt z nyplami. Co będzie to będzie, w najgorszym przypadku sam zaplotę koło..., może się tego nauczę..., wiem od kogo będę mógł pożyczyć centrownicę...
Do domu na szczęście nic się nie stało więcej z rowerem, rozbieram koło wstawiam nówkę DT z grubsza ją skręcam tak aby bicie było jak najmniejsze i... chyba jest dobrze. Jutro to sprawdzę, za to po raz pierwszy dopuszczam wyjazd do Siewierza na góralu. Mam 2 dni na sprawdzenie czy nic się nie będzie działo...

Leśne ścieżki
Leśne ścieżki © amiga

środa...

Środa, 11 czerwca 2014 · Komentarze(0)
Within Temptation - Say My Name

Znowu klasyk po szosach, tak chyba już zostanie z rana, bo to w końcu najszybsza i najkrótsza opcja dojazdu do Gliwic. Na wejściu 22 stopnie, jazda w takich warunkach to czysta przyjemność, chociaż prognozy zaczynają wskazywać, że pod koniec tygodnia pogoda ma się nieco załamać, a to nie cieszy, mając na uwadze weekendowe spotkanie integracyjne. 
Za to wiatr po raz kolejny wspomaga, kolejne szosy, dzielnice tylko migają, jednak i tak nie ma opcji pobicia zeszłorocznego rekordu, jestem na to za słaby... Późny wyjazd ok 7:20 skutkuje sporymi problemami w trasie, jednak nie jest tak źle... korków nie ma za dużo, a tak gdzie się pojawiają da się je objechać bądź poboczem, bądź chodnikiem. Drugi raz docieram w tak ekspresowym czasie do firmy :)
Staw w lesie w okolicach Kochłowic
Staw w lesie w okolicach Kochłowic © amiga

powrót do domu

Wtorek, 10 czerwca 2014 · Komentarze(0)
ZZ Top - Gimme All Your Lovin
Jest niesamowicie ciepło... ponad 25 stopni na starcie, mam trochę czasu więc postanawiam pojechać nieco inaczej, początkowo zastanawiam się o wbiciu się w pank. rotmistrza Pileckiego, jednak zmieniam plan i jadę przez całe Kończyce, by wjechać do lasu. Tylko co dalej? Na Starganiec nie mam ochoty, ale... może pojadę inaczej? Odbijam w kierunku Kopalni Wujek-Śląsk by później wjechać lasy w których jest sporo stawów, trochę kluczę, ale w końcu wyjeżdżam tak jak chciałem. Końcówka to Panewniki, Zadole i oczywiście Piotrowice
Znowu polewają ;)
Znowu polewają ;) © amiga

wtorkowy poranek

Wtorek, 10 czerwca 2014 · Komentarze(0)
Tarja Turunen - Walking in the Air

Kolejny ciepły poranek, kolejny raz wieje z południowego wschodu, wiatr jakby silniejszy niż wczoraj, będzie się szybko jechać :)
Wyjeżdżam znowu nieco później niż planowałem, ale coś nie mogłem się pozbierać, a może nie chciało mi się?
Zastanawiam się czy nie pojechać szosami, wczorajszy przejazd uświadomił mi, że w lesie jest w zasadzie sucho, z kilkoma kałużami, jednak szosami będzie szybciej, a na czasie mi zależy. Całkiem spory ruch, szczególnie na początkowym Katowickim odcinku, szczególnie Panewnicka daje się we znaki. Na szczęście dalej jest zdecydowanie lepiej, Zaciski jeszcze standardowo w Zabrzu, wymijam je chodnikiem, niby jest inna opcja, ale nadłożyłbym nieco drogi, a na to nie mogę sobie pozwolić dzisiaj. W Gliwicach za to wlokę się przez dobry kilometr za autobusem..., gdy jednak tylko wjeżdża w zatoczkę mijam go i pędzę dalej. W firmie spoglądam na liczniki..., wow..., niezły czas... czyżbym wracał do zdrowia?
Coś tu ma powstać, czy tylko rozwalili nieckę?
Coś tu ma powstać, czy tylko rozwalili nieckę? © amiga

Ciężki poniedziałek

Poniedziałek, 9 czerwca 2014 · Komentarze(0)
happysad - "Nostress"

Czuję zmęczenie po wyjeździe po Ciupadze..., tyle, że to nie są zakwasy, czuję ból całej prawej strony tej obitej w Otwocku. Zastanawiam się czy nie uderzyć do lekarza, jednak... spróbuję to przeczekać, chyba nie chcę nic wiedzieć przed kolejnym weekendem, przed firmowym wyjazdem do Siewierza, muszę tam dojechać... 
Za to dzisiaj pogoda wyraźnie mi sprzyja, nie dość, że jest ciepło to na dokładkę wieje przez całą drogę w plecy, w końcu po dłuższym czasie zmienił się wiatr, pewnie będę na niego narzekał wracając, ale w tej chwili jestem z tego zadowolony. Trasa dość zgrabnie mi idzie. Piorunem mijam kolejne dzielnice, Panewniki, Kochłowice, Halembę, Bielszowice.... i tutaj mała niespodzianka, rozkopali kolejną drogę, po raz kolejny muszę kombinować jak przejechać po tym fragmencie czegoś co było jeszcze nie tak dawno drogą...
Jeszcze chodnik jest nieruszony i to chyba jedyna opcja z tego miejsca... 
W Zabrzu standardowe zamieszanie, ale jest przed 8:00, tutaj zawsze są korki o tej porze, dlatego delikatnie odbijam w omijając centrum przez os Janki. Docieram do firmy... w niezłym czasie... nie wiem jak to jest im bardziej coś mnie boli tym szybciej jadę?
Konik z Mikulczyc ;)
Konik z Mikulczyc ;) © amiga

piątek przed Ciupagą

Piątek, 6 czerwca 2014 · Komentarze(0)
Labyrinth - OOMPH!
Poranek mocno szosowy, jednak dzisiaj nie mam ochoty na spinanie się, to ma być luźna przejażdżka do pracy..., tylko tyle by nogi nie zapomniały jak się kręci. 15 stopni to może nie szczyt tego czego bym oczekiwał po później wiośnie, ale nie ma co narzekać. Jeszcze nie tak dawno było 0 i też jeździłem. Droga mija dość szybko, dzień w pracy zapowiada się też raczej ciężki, ale... będzie krótki, musimy wcześnie dzisiaj wyjść by dotrzeć do bazy w Jordanowie.

W Śląskim Ogrodzie Botanicznym
W Śląskim Ogrodzie Botanicznym © amiga

czwartek z rana

Czwartek, 5 czerwca 2014 · Komentarze(0)
My Apocalypse - Arch Enemy

Z domu udaje się wyjść nieco wcześniej niż wczoraj ;P 7:05 i siedzę an rowerze, lekkie mgły, 15 stopni na starcie, bardzo delikatny wiatr, ciężko mi ustalić kierunek... chyba południowy, ale pewny nie jestem. Za to szosy witają mnie wzmożonym ruchem, na szczęście jeszcze kilka tygodni i będzie pusto. Zaczną się wakacje i ruch powinien zmniejszyć się o ok 1/3. W chwili gdy dojeżdżam do Zabrza wybija 8:00, objeżdżam centrum nieco tyłem, przy lasku Makoszowskim. Za to na granicy z Gliwicami jest już nieźle, pustawo... więc ostatnie kilka km idzie dość sprawnie, bez niepotrzebnych przerw w jeździe.

Jeszcze jedna fota ze Złombolu w Katowicach z 2010 roku
Jeszcze jedna fota ze Złombolu w Katowicach z 2010 roku © amiga

do pracy nieco później

Środa, 4 czerwca 2014 · Komentarze(0)
Czerwony Tulipan - Madonny
Poranek dość ciepły, co... trochę zaskakuje, ale to może efekt późnego wyjazdu, chociaż prognozy wskazywał zupełnie coś innego.
Z rana krótka wizyta u lekarza, dostałem "pozwolenie" na wyjazd w góry, tyle, że dalej czuję się osłabiony, dalej jest coś nie tak..
Próbuję nieco się zmęczyć, w końcu w weekend czeka mnie/nas przepierducha w Jordanowie. Gleba w Otwocku dalej mnie prześladuje, niemniej, czuję się już nieźle, wszystkie zewnętrzne uszkodzenia w zasadzie już zniknęły. Tylko to płuco... 

Drogami za to jedzie się dość przyjemnie, szubko mijam kolejne dzielnice, Dopadam wrót firmy i trzeba się szybko przygotować do pracy, trochę tematów się dzisiaj urodziło.
Złombol 2010 - zdjęcie archiwalne
Złombol 2010 - zdjęcie archiwalne © amiga