Na rowerze i ... z buta
Sobota, 8 grudnia 2012
· Komentarze(6)
Kategoria Awaryjnie, do 17km, Solo, tam i z powrotem
Tom Waits - Misery is the River of the World
Sobota... trzeba w końcu wskoczyć na chwilę na rower, sprawdzić nowe laćki... Maxxis Wet Scream 2.2". Zbieram się i ruszam..., Koła mają rewelacyjną przyczepność i na asfalcie, śniegu i lodzie. Czuć jednak wyraźnie większe opory, ale coś za coś. Wbijam się szybko w las, chcę sprawdzić je w terenie, jadę szerszymi i węższymi ścieżkami w kierunku Murcek..., ale czuję że coś jest nie tak, od czasu do czasu robię obrót korbą w próżni, jadę jednak dalej. Ujechałem ok 4km i ... masakra, kręcę w powietrzu, nie mam żadnego oporu... coś się poszło paść... . Szybkie oględziny i wygląda na to, że to problem bębenka... . Coś za szybko bym go załatwił. Do domu mam ok 40 min najkrótsza drogą, pozostało zrobić to z buta pchając lub niosąc rower.
Zahaczam jeszcze do qmpla, chwila rozmowy i potwierdza moje obawy, problem jest z bębenkiem jednak przyczyny mogą być dwie. Zmielenie zapadek lub zamrożenie. Szczęśliwie okazało się to drugie...
Niemniej w sobotę nie udało mi się z tym wiele powalczyć, jedynie zaliczyłem 2 markety w poszukiwaniu potrzebnych mi kluczy, benzyny i smarów..., później jeszcze obchód kilkunastu knajpek w Katowicach i powrót do domu ok 3:00...
W niedzielę z rana trzeba było jednak zabrać się do pracy...
Po częściowym rozebraniu piasty okazało się, że w środku jest całkiem sporo błota, wody wymieszanej ze smarem. Szkoda, że nie miałem wszystkich kluczy, aby rozebrać ją do zera ale udało się wypłukać cały syf benzyną ekstrakcyjną. Całość została zaklejona 2 smarami, jeden z zawartością molibdenu - bardziej płynny, drugi stały tytanowy.
Zdjęcie oryginalne
Sobota... trzeba w końcu wskoczyć na chwilę na rower, sprawdzić nowe laćki... Maxxis Wet Scream 2.2". Zbieram się i ruszam..., Koła mają rewelacyjną przyczepność i na asfalcie, śniegu i lodzie. Czuć jednak wyraźnie większe opory, ale coś za coś. Wbijam się szybko w las, chcę sprawdzić je w terenie, jadę szerszymi i węższymi ścieżkami w kierunku Murcek..., ale czuję że coś jest nie tak, od czasu do czasu robię obrót korbą w próżni, jadę jednak dalej. Ujechałem ok 4km i ... masakra, kręcę w powietrzu, nie mam żadnego oporu... coś się poszło paść... . Szybkie oględziny i wygląda na to, że to problem bębenka... . Coś za szybko bym go załatwił. Do domu mam ok 40 min najkrótsza drogą, pozostało zrobić to z buta pchając lub niosąc rower.
Zahaczam jeszcze do qmpla, chwila rozmowy i potwierdza moje obawy, problem jest z bębenkiem jednak przyczyny mogą być dwie. Zmielenie zapadek lub zamrożenie. Szczęśliwie okazało się to drugie...
Niemniej w sobotę nie udało mi się z tym wiele powalczyć, jedynie zaliczyłem 2 markety w poszukiwaniu potrzebnych mi kluczy, benzyny i smarów..., później jeszcze obchód kilkunastu knajpek w Katowicach i powrót do domu ok 3:00...
W niedzielę z rana trzeba było jednak zabrać się do pracy...
Po częściowym rozebraniu piasty okazało się, że w środku jest całkiem sporo błota, wody wymieszanej ze smarem. Szkoda, że nie miałem wszystkich kluczy, aby rozebrać ją do zera ale udało się wypłukać cały syf benzyną ekstrakcyjną. Całość została zaklejona 2 smarami, jeden z zawartością molibdenu - bardziej płynny, drugi stały tytanowy.
Tak na przekór pogodzie - Ustroń późna wiosna 2010© amiga
Zdjęcie oryginalne
Oryginał zdjęcia...© amiga