Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2011

Dystans całkowity:1318.12 km (w terenie 472.00 km; 35.81%)
Czas w ruchu:59:18
Średnia prędkość:22.23 km/h
Maksymalna prędkość:54.58 km/h
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:154 (83 %)
Suma kalorii:58492 kcal
Liczba aktywności:38
Średnio na aktywność:34.69 km i 1h 33m
Więcej statystyk

Po pieczywo ...

Sobota, 20 sierpnia 2011 · Komentarze(0)
Z rana krótki wypad do piekarni. Może jest to idiotyczne, bo sklep z pieczywem mam 50m do drzwi budynku ale jakoś mam słabość do chleba z piekarni Kuczera w Ochojcu. Rano pozbierałem się i w drogę. Niestety Zygfryd został w domu - pedałów njet, odkurzyłem "stary" rower i w drogę.
Po powrocie i śniadaniu kolejny wyjazd, tym razem nierowerowy, do centrum Katowic po pedały. Kupiłem Shimano PD-M520. Na 2-3 tygodnie pobytu Cranków w serwisie muszą wystarczyć.

i ... Cranki poszły się j...ć

Czwartek, 18 sierpnia 2011 · Komentarze(6)
Powrót z pracy praktycznie standardowy. Bez większych problemów, jedynie suport mi nieco przeszkadzał. Jednak po przyjeździe do domu i oględzinach ... okazało się, że to nie suport się sypie tylko ... lewy pedał. W zasadzie łożysko się w nim rozpadło i mam części luzem. Cranki EggBeater 1 właśnie umarły. Jest na rynku dostępny zestaw naprawczy jednak pod znakiem zapytania zostaje jutrzejszy wyjazd do Gliwic. W takim stanie jakoś nie mam ochoty na jazdę, a może ... zobaczymy.

Czwartkowy wyjazd do pracy ...

Czwartek, 18 sierpnia 2011 · Komentarze(1)
Drugi w tym tygodniu wyjazd do Gliwic. Pogoda ponownie dopisała i ... jakoś nie mogę się jeszcze przyzwyczaić do braku deszczów. W lipcu kilka razy mnie solidnie zlało a teraz tak nic ... ? ;)
Zresztą nieważne, ważne że chciało mi się wsiąść na rower i pojechać. Koleje km na liczniku i w nogach. Jednak w sobotę rower obowiązkowo musi znaleźć się w serwisie (pewnie zawiozę go do gościa w pobliżu domu, do tej pory wszystkie jego regulacje, naprawy nie sprawiały problemów, Z Gliwickimi serwisami jest niestety różnie, więc postaram się je sobie odpuścić). Na moje ucho środek suportu właśnie dogorywa. Dzisiaj było go już mocno słychać (pierwsze oznaki były już na jurze), luzów na korbie nie wyczuwam, więc pewnie rozleciały się wnętrzności :(
Kiedyś to musiało się stać, w końcu zrobiłem na nim ponad 4400km.

Wczoraj przy okazji wymieniłem klocki hamulcowe i ... już wiem czemu tylni hamulec tak żle działał :) Okładziny w zasadzie uległy anihilacji. Na chwilę obecną włożyłem klocki Accenta. Nie mam z nimi doświadczenia, ale innych nie było w sklepie. Dzisiaj hamulce nie sprawiały żadnych problemów.

Popieram strajkujących kolejarzy ....

Środa, 17 sierpnia 2011 · Komentarze(0)
Powrót z pracy standardową trasą. Jest ciepło, przyjemnie. Jedynie jeziora na leśnych ścieżkach świadczą o niedawnych ulewach. Jestem zadowolony. Chyba napisze do Związków zawodowych na kolei aby się mnie poddawali i strajkowali do końca. Będę miał większą motywację, aby codziennie dojeżdżać do pracy, niezależnie od pogody :)

Dobijanie trupa ...

Środa, 17 sierpnia 2011 · Komentarze(2)
Pierwszy w tym tygodniu rowerowy dojazd do pracy. Niby trochę późno, ale w poniedziałek święto, a wczoraj jakoś nie miałem odwagi wjechać do lasu po nocnych ulewach. Do pracy wczoraj przyjechałem pociągiem. Dzisiaj miałem jednak dodatkowy powód aby wybrać się do Gliwic rowerem. Strajk Kolei Regionalnych.
W zasadzie jest mi to obojętne czy strajk jest, czy go nie ma. Mam tylko nadzieję, że w końcu Rząd pokaże jaja i zachowa się jak Margaret Thatcher, przetrzyma strajki i pozwoli w końcu na dobicie trupa jakim są Koleje Regionalne. Nie miałbym nic gdyby powstały spółki prywatne zajmujące się przewozami w regionie. Nieobciążone długami, bez przerostu zatrudnienia. Pewnie w pierwszym okresie panowałby chaos, ale w końcu musiałoby to zadziałać. Może dziwnie to brzmi z moich ust - bo w ciągu roku dość mocno korzystam z usług kolei, jednak mam wrażenie że jest coraz gorzej. Co z tego, że składy są wyremontowane skoro zmiana temperatury - niezależnie od tego czy w górę, czy w dół powoduje coraz więcej awarii. Spółki nie są w stanie uzgodnić rozkładu jazdy, idąc na dworzec nigdy nie wiem czy pociąg przyjedzie, czy też nie.
Jakoś też nikt nie wpadł na pomysł aby dworce kolejowe przekazać pod zarząd gminom, miastom itp. Jest to wizytówka miasta, miejsce które jako pierwsze ogląda turysta, biznesmen wysiadający z pociągu, a w wielu miastach trafia na walące się ruiny, śmierdzące moczem. W zamian za to w Centrum Katowic zamiast dworca będziemy mieli „centrum handlowe” – k…a mać. Inaczej tego skomentować nie mogę.

Jura ...

Niedziela, 14 sierpnia 2011 · Komentarze(9)
Pobudka nieco później niż wczoraj. W końcu jest niedziela i można pospać do 6:00 :). Pamiętając wczorajszy brak czasu zbieram się dość szybko, dzięki czemu mam sporo czasu do przyjazdu pociągu. Na dworcu w Katowicach jestem 30 minut przed czasem. Zdzwaniamy się z Darkiem siedzącym już w pociągu. Po odczekaniu kilkudziesięciu minut skład wjeżdża na peron i mogę "wsiąść do pociągu". Jedziemy do Dąbrowy Górniczej - Ząbkowic, zajmuje nam to ok 25 min. pociągiem, później już rowerowo jedziemy z wizytą do Kosmy100. Tradycyjnie wbijamy się na śniadanie :) i witamy się z Alistar i Wojtkiem i dziećmi. Po około godzinie wyruszamy na jurę, bo po to tu przyjechaliśmy. Reszta bikestatowiczów ma na ten dzień inne plany więc ponownie jedziemy jedynie we dwójkę.
Pierwszy przystanek na trasie to pustynia Błędowska. Byłem to około roku temu, tyle, że bez aparatu i musiałem posiłkować się telefonem komórkowym. Dzisiaj jestem lepiej przygotowany.
Pustynia błędowska © amiga


W okolicach Rodaków wjeżdżamy w teren. Jest ciężko przez kilka km pod górę po kamieniach, ale jakoś lądujemy na szczycie i .. odpoczywamy. Jednak było to tylko preludium tego co czekało nas dalej.

zapowiedź problemów © amiga


A ... dalej czekał nas m.inn stromy zjazd po piachu,

Piaszczysty zjazd ... © amiga


zakończony strumykiem. W połowie zjazdu piasek skutecznie jednak nas zablokował, więc nie było szans na kąpiel w strumyku :)

Strumyk na końcu zjazdu © amiga


Kolejne kilka km to droga głównie pod górę i po piachu. Wykończony jakoś jednak daję radę. Przy okazji dowiedziałem się do czego służy najmniejsza koronka na korbie. Do dzisiaj była nieużywana.

W końcu dojeżdżamy do Żelazka i obok kapliczki robimy kolejny krótki odpoczynek. Przeglądamy mapy, w zasadzie Darek je przygląda, ja mam dość, przez telefon konsultujemy się z Kosmą odnośnie dalszej drogi i ... ruszamy dalej.

Kaplica pod wezwaniem św. Izydora w Żelazku © amiga


Dojeżdżamy do Ryczowa. Już z daleka widać było skałę, jak się później okazało, była to średniowieczna strażnica królewska.

Średniowieczna strażnica królewska Ryczów © amiga

Średniowieczna strażnica królewska Ryczów 2 © amiga

Średniowieczna strażnica królewska Ryczów z bliska © amiga


Jedziemy dalej kierując się na podzamcze, w końcu będąc w okolicach Ogrodzieńca grzechem byłoby nie odwiedzić tego zamku. Widać go już było z daleka ...

Zbliżamy się do podzamcza © amiga


Zamek ogrodzieniecki © amiga


Zamek Ogrodzieniec cd © amiga


Niestety już na miejscu trafiliśmy na wielkie tłumy turystów chcących zwiedzić zamek. Odpuszczamy więc wejście na teren zamku i jedziemy dalej, w kierunku góry birów.

Góra birów widok spod zamku w ogrodzieńcu © amiga


Na miejscy beerów nie było, za to po ścianach chodziły wielkie pająki,

Wielki pająk © amiga


wspinaczka © amiga


więc jedziemy dalej w kierunku Zawiercia podziwiając okoliczne widoki.

Słoneczniki © amiga


Robimy w okolicy niewielkie kółeczko i wracamy do Ogrodzieńca.

Materiały budowlane w ogrodzieńcu © amiga


Kierujemy się na Józefów a później po minięciu stawików skręcamy w kierunku Ruin Prochowni.

Ruiny prochowni w okolicach ogrodzieńca © amiga


Ruiny prochowni w okolicach ogrodzieńca 2 © amiga


Plan zakładał jeszcze wjazd na górę Chełm, ale szlak nam się urwał gdzieś w lesie, więc musieliśmy się wrócić i oczywiście zmodyfikować listę celów podróży. W zasadzie to zaczęliśmy wracać do Dąbrowy Górniczej.

W pobliżu Mitręgi, mała awaria. Darkowi zerwał się łańcuch na zjeździe przy prędkości powyżej 30km/h. Pechowo wpadł pod tylnie koło i się tam zablokował. Oj działo się ...
Udało nam się jednak jakoś szczęśliwie zatrzymać przy wjeździe na biwak leśny w Mitrędze. Trochę zabawy ze skuwaczem i możemy ruszać dalej. Tym razem bez szaleństw.

Biwak leśny - jaja © amiga


Zaliczamy jednak pobliskie skałki

mam zasięg © amiga


Widok ze skałek w kierunku dąbrowy Górniczej © amiga


Ostatnie spojrzenie na jurę © amiga


i żegnamy się z jurą. Pięknie było, momentami ciężko, momentami groźnie. Piachu długo nie zapomnę, ale wrócę tutaj, lepiej przygotowany, bo ... teraz wiem czego oczekiwać po tym terenie. :)

Na zakończenie pięknego dnia odwiedzamy ponownie Kosmę, i ok 20:00 ruszamy do Ząbkowic a dalej już pociągiem, ja do Katowic, a Darek do Zabrza.

Helenka ...

Sobota, 13 sierpnia 2011 · Komentarze(1)
Jest sobota, wcześnie rano, słyszę dźwięk budzika ... trzeba wstać. Chwilę później przypominam sobie, że jestem umówiony. Zaczynam się zbierać, idzie to wolno. Przyspieszenie następuje w w chwili gdy uświadamiam sobie, że mój pociąg odjeżdża za ok 35 min, a do dworca mam 6.5km.
W końcu udało się wyjechać. Mam 20 min aby znaleźć się na peronie. Powinno starczyć. Jadę, pędzę ... i stoję na światłach na kilku skrzyżowaniach. Wpadam na dworzec i ... mogę pokiwać odjeżdżającemu pociągowi. Shit.
Plan był prosty dojechać do Tarnowskich Gór i "zjechać" na Helenkę. Na szczęście chwilę później wjeżdża pociąg do Gliwic. Wsiadam i jadę do Zabrza, w końcu jak nie z jednej, to z drugiej strony dojadę na miejsce spotkania.
Wysiadam w Zabrzu i jadę przez Rokitnicę, dojeżdżam na Helenkę i .... trafiam na śniadanie. Jest dobrze, jestem przed czasem i na dokładkę mogę uzupełnić "zapasy energii" przed dalszą podróżą.
Na miejscu spotykam Kosmę100, Alistar z rodziną i lekko zdekompletowaną rodzinę DJK71. Chwilę rozmawiamy i z Darkiem ruszamy pojeździć po okolicy, niestety reszta bikestatowiczów ma inne plany, trudno może następnym razem.

Po okolicy oprowadza Darek, nieczęsto zapuszczam się tu zapuszczam, na dokładkę jeżeli już to z buta lub komunikacją miejską.
Kilkaset metrów dalej pierwszy podjazd i .. mam problem, rower stanął mi dęba, oj niedobrze się zaczyna.
Jedziemy przez Miechowice i tutaj lekki szok. Ruiny Ruiny pałacu Thiele-Wincklerów. Budowla robi na mnie wrażenie, szkoda, że stoi zapomniania i niewykorzystana. :(
Ruiny pałacu Thiele-Wincklerów w Miechowicach © amiga


Chwilę później wjeżdżamy do Rezerwatu Segiet, piękny las, przypomina mi okolice lasu Murckowskiego, tyle, że tu jest bardziej pod górkę :). Następnie wjeżdżamy do DSD, fajne miejsce, jeżeli ktoś ma ochotę na aktywny wypoczynek to to miejsce czeka

Dolomity Sportowa Dolina (DSD) © amiga


Darek z przyjacielem :) © amiga


Zatrzymujemy się jeszcze kilka razy podziwiając widoki

Ciężko będzie zjechać ... © amiga


zresztą nie jedyne na dzisiejszej trasie wycieczki.
Wjeżdżamy na Red Rock - hałdę popłuczkową w okolicach Tarnowskich Gór. Rozciąga się przed nami piękna panorama

Red Rock w Tarnowskich Górach © amiga


i możliwość zjazdu, jednak jakoś nie mam odwagi zjechać, to chyba wewnętrzna blokada, chyba się starzeję. :(

Ruszamy dalej i zatrzymujemy się dopiero koło kościoła w Nakle Śląskim. Ciekawa budowla.

Kościół Najświętszego Serca Jezusowego w Nakle Śląskim © amiga


Ruszamy jednak dalej, nie będziemy przeszkadzać, w kościele trwa ceremonia zaślubin, chociaż gdzieś w nas budzi się diabeł i zastanawiamy się, czy nie wjechać w tłum z okrzykiem "nie mam hamulców" :)

Nie kusimy jednak losu i ruszamy dalej. Stajemy przy jeziorze Naklo-Chechło, jest okazja się posilić, wszystkie okoliczne budki są otwarte więc głupio nie skorzystać z okazji. Tym bardziej, że od wyjazdu minęło już kilka godzin. Kupujemy po cheeseburgerze max. Faktycznie są MAX. Walczymy z nimi dłuższą chwilę, a kilka metrów dalej pojawiają się inni biesiadnicy ...

... Jeden dudek ...
Jeden dudek © amiga


... Dwa dudki ...
Dudków dwóch ... © amiga


... Trzy dudki ... !!!
Dudki Trzy © amiga


Pierwszy raz miałem okazję zobaczyć je w naturze. Piękne ptaki.
Wsiadamy na rowery i ruszamy w kierunku Bibieli, jednak gdzieś po drodze źle skręcamy i zanim zauważamy pomyłkę mija dłuższa chwila, wracać nam się nie chce więc jedziemy dalej. Bez mapy mamy mały problem z określeniem gdzie jesteśmy. Dopiero oznaczenia Dobrodzień 60km sugerują, że chyba coś poszło nie tak.

Ambona na drodze ... © amiga


Posiłkując się gps-em modyfikujemy trasę i dojeżdżamy do Pyrzowic, Ożarowic.

Start Wizzaira w Pyrzowicach © amiga


Start Wizzaira w Pyrzowicach © amiga


Lądowanie samolotu w Pyrzowicach © amiga


Po wykonaniu 200 zdjęć samolotów postanawiamy wracać, już najwyższa pora. Jednak po drodze zahaczamy o Świerklaniec.

Jezioro Świerklaniec © amiga


i park Świerklański. Jestem tu pierwszy raz, ale chyba nie ostatni :)

mini wodospad w parku W Świerklańcu © amiga


Po powrocie na Helenkę dokręcamy kilka km robiąc kółko po "wolnym mieście", Darek ma na liczniku niecałe 100km. Głupio by było zakończyć wycieczkę z wynikiem 99.00km.

W domu Darka odpoczywam dłuższą chwilę, jestem trochę zmęczony na dokładkę, zaczęło padać. Po analizie prognoz pogody umawiamy się na następny dzień na podbój jury Krakowsko-Częstochowskiej :).
ok 20:10 już sam jadę przez Rokitnicę do centrum Zabrza. Ładuję się do pociągu. 25 min później jestem w Katowicach jeszcze 2 górki i jestem w domu :)

Było rewelacyjnie, momentami ciężko, ogólnie zajebiście. Dzięki Darku

... do dom ...

Czwartek, 11 sierpnia 2011 · Komentarze(0)
Powrót do domu standardową trasą, bez większych przeszkód i przygód. Denerwujący był tylko silny wiatr. Boczne podmuchy były bardzo odczuwalne i kilka razy niebezpiecznie mnie przechyliły. Zdecydowanie lepiej jechało się po lesie gdzie byłem osłonięty od wiatru.

Czwartkowy wypad do pracy ...

Czwartek, 11 sierpnia 2011 · Komentarze(0)
Wczoraj dzień wolny, niestety nagromadziło się trochę spraw do załatwienia. O wielkich wyprawach nie było mowy. Dzisiaj jednak wróciłem na "moją" trasę. Wyjazd późno ok. 7:15 - późno, ale dam radę. Bez jakichkolwiek przerw dojechałem do pracy i ... tyle :)
Rano zimno, chyba zbliża się jesień. 10 stopni to nie najlepiej jak na sierpień, pozostaje nadzieja, że to się wkrótce poprawi. Z drugiej strony jestem zimnolubny więc specjalnie mi to nie przeszkadzało :)

Suma zaległości

Środa, 10 sierpnia 2011 · Komentarze(0)
Zaległy wpis na bikestats. W zasadzie suma 2 wpisów. Pierwsza część to niedzielny wypad na grzyby z Matką. Jazdy niewiele, więcej pchania roweru i szukania grzybów, reszta to wczorajsze testowanie nowego nabytku kamery sportowej Kodak Playsport Zx3. Muszę jednak pomyśleć nad jej mocowaniem. Statyw dopiero idzie pocztą ,a drgania na tym co miałem wzmacniają się i filmiki wyglądają strasznie.