Powrót do domu ok 16:30. Niebo w ciągu dnia mocno się chmurzyło i chwilami kropiło, ale ... było to zgodne z wcześniejszymi prognozami. Jednak po 17:00 coraz bardziej się wypogadzało, chmur również coraz mniej. Rewelacja. Trasa powrotna podobna to tej porannej, jednak tym razem w Panewnikach mogłem przejechać przez las pomiędzy ul. Bałtycką a Medyków, to tam trwa wycinka od ok 2 tygodni. Szczęśliwie ok 15:00 pracownicy kończą pracę, więc da się przejechać, bez ryzyka. Pomimo niewielkich opadów ponownie pomiędzy Zabrzem a Halembą sporo kałuż i błota. Trochę to dziwne ..., ale podobno Zabrze znajduje się w kotlinie Raciborskiej :)
Dzisiaj pierwszy wyjazd do pracy w tym tygodniu. Wczoraj była też taka opcja ale prognozy pogody skutecznie mnie zniechęciły do jakiejkolwiek jazdy. Trasa prawie standardowa, jedyna korekta była w Panewnikach, dalej trwa wycinka drzew i niestety jazda tamtędy jest ryzykowna. Dalej jeszcze 2 wymuszone postoje związane z zamkniętym przejazdem w Makoszowach i w Sośnicy, ... ale dotarłem do pracy i to w niezłym czasie, chyba po raz pierwszy zszedłem poniżej 1:20h. Zobaczymy jaki będzie powrót :)
Powrót z pracy ok 16:30. Pogoda się nieco zepsuła, niebo zaciągnęło się chmurami, jednak nie spadła ani jedna kropla deszczu, za to ... było duszno. Droga powrotna identyczna jak w poprzednich dniach. Jechało się przyjemnie i względnie szybko, chociaż myślałem, że uda mi się wykręcić podobną średnia jak ta poranna. No nic. spróbujemy powalczyć o średnią w poniedziałek.
Właśnie zauważyłem, że dzisiaj pękło 4000km w tym roku na rowerze :)
Rano waham się czy jechać rowerem, prognozy na piątek są nienajlepsze. Ma padać po południu, po raz kolejny zawierzam jednak new.meteo.pl (deszcz ma być przelotny i ma przestać padać ok 17:00). Wsiadam więc na rower i ruszam do Pracy. Jest późno 7:15. Chyba po raz pierwszy wyjechałem o takiej godzinie. Staram się nadrobić nieco czas na trasie i .... częściowo się to udaje, średnia wyszła zajebista, może dzięki temu, że praktycznie nigdzie nie ma błota i kałuż (wyjątkiem jest oczywiście odcinek pomiędzy Kończycami a Makoszowami w Zabrzu. Gdyby jeszcze ze 2-3 dni nie padało to i tam by się zrobiło sucho).
Powrót z pracy praktyczne standardowy. Przed wyjazdem z Gliwic djk71 kusił wycieczką w okolice Tarnowskich Gór. Ciężko się nad tym zastanawiałem, okolica piękna, i od dłuższego czasu mam ją w planach. Niestety jeszcze nie tym razem. Muszę wygospodarować jakiś 1 cały dzień na pozwiedzanie tej okolicy. Po powrocie d domu i szybkim obiedzie, zaczął sięmały młyn. Szybki wyjazd na rowerze do znajomych odebrać papierówki, później spotkanie z qmplem. Do domu wróciłem dopiero ok 22:00.
Cieszę się jak dziecko widząc słońce z rana :) i mając w planach kolejny wyjazd do pracy na rowerze. Pogoda ponownie piękna, słoneczna. temperatura umiarkowana w granicach 20 stopni. Rewelacja. Trasa identyczna jak ta wczorajsza, tyle, że kałuż i błota jakby mniej. Jeszcze kilka bezdeszczowych dni i jazda do Gliwic to będzie już sama przyjemność. W zasadzie cała droga przebiegła bez większych problemów. W 2 miejscach wycinka drzew na szlakach ale dało się przejechać. Chyba dobrze będzie mi się pracowało dzisiaj, w końcu rano udało mi się doładować akumulatory :)
Pierwszy w tym tygodniu powrót z pracy. Pogoda dopisała, jest ciepło, słonecznie, po prosty pięknie, ... aż chce się jechać. Ujechałem jednak ok 8km i .. złapałem kolejną gumę w tym roku i ... kolejną w Zabrzu. W zasadzie wszystkie złapane w tym roku przeze mnie gumy, uszkodzenia opon były w Zabrzu. Jakieś nieszczęśliwe jest to miasto. Tym razem wbił mi się niewielki drut w okonę i dentkę. Usunąłem go, wymieniłem dętkę (starą wrzuciłem do plecaka) i ruszyłem dalej. Już bez przygód dotarłem do domu. Dopiero tutaj zabrałem się za łatanie uszkodzenia i ... zużyłem ostatnią łatkę z zestawu kupionego jakies 2-3 miesiące temu. Szybko to poszło. Jutro muszę uzupełnić zapasy, głupio by było zostać gdzieś w środku lasu z dziurą w kole :(
Wczorajszy dzień był niestety inny niż planowałem. Plan był prosty. Rano do pracy na rowerze. Wyjazd z pracy nieco wcześniej i szybki przejazd na Tour de Pologne. Niestety plany mają to do siebie, że lubią się p...ć. Zamiast rowerem pojechałem pociągiem. Wyjazd z pracy godzinę później niż planowałem :(. Udało mi się zdążyć na 2 ostatnie okrążenia w Tour de Pologne. poniżej kilka wczorajszych fot.
Dzisiaj już bardziej klasycznie. Tym bardziej ze po kilku tygodniach pogoda dopisała. W końcu NIE PADA :))))) Więc pozbierałem się, nałożyłem odpowiednie wdzianko i ruszyłem do pracy moją ulubioną trasą przez lasy i boczne drogi. Jechało się zajebiście. Szczególnie po ostatniej kilkudniowej przerwie. Las o poranku prezentował się pięknie. Aż się cieszę na powrót do domu :) Może wybiorę się ciekawszą drogą. Ech ... i znowu życie nabrało barw :)