Czwartek późnym popołudniem

Czwartek, 2 czerwca 2016 · Komentarze(2)
Wyjeżdżam jakoś chwilę przed 17, pada deszcz.... z tego co widziałem na radarach, to... nie ma możliwości by to przeczekać, chyba, że będę nocował :)... 
Ruszam... niechętnie, ale jednak... przede mną 30 km, może chociaż nie będzie za bardzo padało... 
Na początku jest nawet znoście... trochę kropi, trochę popaduje i tyle... 
Znowu pada
Znowu pada © amiga
To nie będzie łatwy powtrót
To nie będzie łatwy powrót © amiga
Jednak im dalej tym jest gorzej, już od Sośnicy leje i to całkiem nieźle... kurtka przeciwdeszczowa niewiele pomaga, staję na stacji BP... telefony chowam do plecaka, to chyba jedyne miejsce gdzie mają szansę się nie utopić...  zdejmuję też okulary, niewiele w nich widzę... 
Mistrz wyjeżdżania - Zabrze - przy ITAM-ie
Mistrz wyjeżdżania - Zabrze - przy ITAM-ie © amiga
Na chwilę pod zadaszenie
Na chwilę pod zadaszenie © amiga

Opuszczam stację, cały czas mam nadzieję, że przestanie padać, ale na niebie nie widzę żadnej dziury w chmurach... niebo ma jednolity ciemny kolor... więc nie ma mowy by było wiele lepiej... 
Chyba jest coraz gorzej
Chyba jest coraz gorzej © amiga
Na Bielszowickiej
Na Bielszowickiej © amiga

Jest mi już wszystko jedno czy pada, czy nie pada, i tak ciuchy wylądują w pralce... ochraniacze na butach też niewiele pomagają, w butach kilka litrów wody... ;)
Rowerówka w Kochłowicach
Rowerówka w Kochłowicach © amiga
Gdy jestem w Parku Zadole cieszę się, że góra 10 minut i dzisiaj skończę jazdę... zero przyjemności w takich warunkach... wolę +25 bez deszczu... mało tego wolę by było nawet +35 :) bo to mnie nie zabija, po prostu trzeba częściej pić... a tutaj co? Suszyć się nie będę do 15 minut... ;)
Nie tylko ja jestem na rowerze ;)
Nie tylko ja jestem na rowerze ;) © amiga
W parku Zadole
W parku Zadole © amiga

W domu wszystko ponownie ląduje w pralce... oby jutro było jednak lepiej... 

Czwartek rano

Czwartek, 2 czerwca 2016 · Komentarze(2)
W tym tygodniu coś nie jest mi dane wyjechać przed 7... gdy ruszam zegar pokazuje coś koło 7:17... jest dość ciepło, chociaż to nie to co było jeszcze 2 dni temu... wiatr ze wschodu.... słońce świeci, tylko te korki... i to już w Piotrowicach, podobnie jest i na Ligocie i dalej już w Kochłowicach... 
Od rana korki

Od rana korki © amiga
W Kochłowicach też nie ma lekko
W Kochłowicach też nie ma lekko © amiga
Jakiś sprytny niemiec zaparkował na szczycie mrówczej górki, tylko po co?
Jakiś sprytny niemiec zaparkował na szczycie mrówczej górki, tylko po co? © amiga

Gdy dojeżdżam do Bielszowic, przypominam sobie, że może by warto było odwiedzić myjnię? Podjeżdżam zostawiam 2 zł... i po kilku minutach wyjeżdżam czystym rowerem, bez piachu, bez błota, bez syfu, zastanawiam się jednak ile to wytrzyma, bo na wieczór zapowiedziane są opady, burze... coś czuję, że znów zmoknę... a może coś się zmieni?
Pora na mycie :)
Pora na mycie :) © amiga
Przycinanie drzewek
Przycinanie drzewek © amiga
I drugi wóz też jest
I drugi wóz też jest © amiga

Trasa dość spokojna szczególnie gdy minęła ósma, ale już za 3 tygodnie będzie zupełnie pusto, zaczną się wakacje, ludzie wyjadą... szkoły przestaną pracować...  będzie pięknie :)
Remont mostka na Bytomce
Remont mostka na Bytomce © amiga
Już na parkingu firmowym
Już na parkingu firmowym © amiga
Do firmy dojeżdżam w całkiem przyzwoitym czasie, tyle, że za to trochę odpowiada wiatr w plecy... powrót już nie będzie taki szybki... 

Środa późnym popołudniem

Środa, 1 czerwca 2016 · Komentarze(4)
Wyjeżdżam po 17, wcześniej coś popadywało, teraz niby jest okienko... ruszam, wiszą nade mną paskudne ciemne chmury, zaczyna pokrapywać... temperatura na poziomie 22 stopni... wiatr w twarz... :(
Lekko pada deszcz

Lekko pada deszcz © amiga
Kapanie z nieba specjalnie nie przeszkadza, tyle, że wiem iż od strony Pszczyny i Tychów idzie na mnie burza i solidne opady... nie wiem ile mam czasu... może 20, może 40 minut... Nie mam weny by mocniej naciskać na pedały... wilgotne asfalty skłaniają mnie raczej do ostrożnej jazdy... 
Policja w tym miejscu?
Policja w tym miejscu? © amiga
W okolicach Bielszowic nieco się poprawia, przestaje padać, tyle, że z dala widać nadciągające burzowe chmurzyska... jest jednak w nich okienko, czy uda mi się w nim zmieścić ? 
Te chmury nie zwiastują nic dobrego
Te chmury nie zwiastują nic dobrego © amiga
Kilka niespodzianek po drodze, rozkopana ul Na Piaski nieco wcześniej czyszczą kanały... i chwilami ruch jak diabli... 
I najlepiej ominąć ich po chodniku
I najlepiej ominąć ich po chodniku © amiga
Gdy zbliżam się do Wirka niebo jest dziwne... z jasnym miejscem pomiędzy chmurami..., na przejeździe na Wirku jakiś kretyn w autobusie mija mnie o kilka mm... bezmyślny palant, jakby robiło mu różnicę przejechać te 10 m i mnie na spokojnie wyprzedzić... cóż... 
Byle do światła
Byle do światła © amiga
Przejechał tak niebezpiecznie blisko... co za debil prowadził autobus
Przejechał tak niebezpiecznie blisko... co za debil prowadził autobus © amiga

Od Kochłowic zaczyna padać coraz mocniej, zanim dojeżdżam do granicy lasu leje już równo, po kilku minutach takiej jazdy wszystko jest przemoczone... Panewniki to jazda w małym armagedonie, co jakiś czas błyska, odliczam sekundy... jakieś 3 km dalej uderzyło, niedobrze, mam około 6km do domu...
Rozpadało się na dobre
Rozpadało się na dobre © amiga
Na Ligocie zdejmuję okulary, nic przez nie już nie widzę, wodę mam wszędzie... 
Ulewa mnie zalewa
Ulewa mnie zalewa © amiga
Jest coraz gorzej
Jest coraz gorzej © amiga
Podjeżdżam jeszcze do paczkomatu.... w Piotrowicach, odbieram paczkę, pakuję do plecaka i przestaje padać :)... 
Tyle, że wody jest sporo... temperatura spadła do około 16 stopni... 
Krótko po ulewie
Krótko po ulewie © amiga
W domu wszystko ląduje w pralce... ciekawe jak będzie jutro... podobno też są możliwe burze....

Środa rano

Środa, 1 czerwca 2016 · Komentarze(1)
Wyjeżdżam dość późno, jest 7:18 gdy ruszam... nie wróży to dobrze... 
Za to jest ciepło :), wieje delikatnie w plecy :) jest sucho :)....

Na drogach nie ma wielkiego ruchu, za to całkiem sporo rowerzystów i to wszędzie, na drogach, chodnikach, parkach... 

Rowerzyści już się obudzili
Rowerzyści już się obudzili © amiga

Wyjątkowo dobrze mi się kręci... to  ta pogoda, ten wiaterek :), gnam szosami, za późno wyjechałem...  o wjeździe do lasu nie myślę, przynajmniej nie teraz, może wieczorem? ale to będzie zależało od pogody, bo mamy zapowiedziane lokalne burze... więc może padać, a może nie padać :)
Może w lewo?
Może w lewo? © amiga

Na Wirku zaskakują nowe łaty, panom drogowcom zajęło to góra 2 dni, w poniedziałek tego nie widziałem, bo byłem gdzie indziej, ale wczoraj jeszcze przy tym coś robili, dzisiaj jest piękny równy asfalt :)
Jeden dzień wystarczył my połatać drogę :)
Jeden dzień wystarczył my połatać drogę :) © amiga
Wejście od parku W.Pileckiego w Zabrzu
Wejście od parku W.Pileckiego w Zabrzu © amiga

Dość szybko dojeżdżam do Gliwic i tutaj tak naprawdę dopiero trafiam na zaciski, remonty... które mnie spowalniają, zatrzymują, chyba najwięcej czasu straciłem na wyjeździe na Zabrską, gdyby nie dzieciaki z przedszkola to pewnie kwitłbym na nim jeszcze kilka minut... ale przedszkolaki pokierowały ruchem przez chwilę i znalazłem lukę by wbić się na właściwą drogę... 
Trochę ciasno
Trochę ciasno © amiga
Remont dalej trwa
Remont dalej trwa © amiga
Dzieci wesoło, wybiegły z przedszkola... ;)
Dzieci wesoło, wybiegły z przedszkola... ;) © amiga

W firmie jestem z całkiem niezłym czasem... gdyby tak dziennie się dało... 

Wtorek późnym popołudniem

Wtorek, 31 maja 2016 · Komentarze(2)
Wyjeżdżam około 17... klasycznie... na drogach pusto, wiatr prawie nie istnieje, gdy mijam jakieś flagi nie jestem w stanie określić kierunku... po prostu wiszą... na drogach całkiem sporo rowerzystów...  jest przyjemnie, tyle, że wiszą jakieś paskudne chmury, co jakiś czas coś kapnie... 
Na motorze
Na motorze © amiga
Na rowerze
Na rowerze © amiga
Suchą szosą
Suchą szosą © amiga

W Kochłowicach moją uwagę zwraca nowa lodziarnia, trzeba będzie tu podjechać, tyle, że nie dzisiaj... 
Nowa lodziarnia w Kochłowicach
Nowa lodziarnia w Kochłowicach © amiga
Rodzinny wypad
Rodzinny wypad © amiga
... młody zawodnik
... młody zawodnik © amiga

W Piotrowicach na boisku Kolejarza... niespodzianka... rośnie nowy żużlowiec :) Może za kilka lat będzie mistrzem... :)
Dojeżdżam do domu... szybka kąpiel, kolacja... 

Wtorek rano

Wtorek, 31 maja 2016 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam około 7:15.... 200m od domu... czuję, że rower pływa... w przednim kole nie mam powietrza... :(... 

10 minut później ruszam dalej... tyle, że straciłem sporo czasu... cóż, dzisiaj będą tylko szosy.... prawie... 
Na szczęście wiatr mi sprzyja, jest bardzo delikatny w plecy :)

Gnam kolejnymi ulicami, o dziwo nawet nie mia wielkich korków... 


"Tunel" w Piotrowicach © amiga

w Kochłowicach pojawia się kilka kałuż, w nocy chyba padało... 
Pod prąd na DDRce - raczej norma
Pod prąd na DDRce - raczej norma © amiga
Jak zwykle woda tu jest
Jak zwykle woda tu jest © amiga
Za to na Wirku niespodzianka, w kilku miejscach został zerwany asfalt... na mijance.. jakiś zdolny kombinuje jak przejechać, po 2 minutach nie wytrzymuję, objeżdżam go z prawej strony i jadę, bo miejsca jest sporo... 
Poprawiają fragmenty asfaltu
Poprawiają fragmenty asfaltu © amiga
W Zabrzu nieco zmieniam kierunek, jadę przez rondo będące zjazdem z DTŚki, nie lubię tego miejsca, ale jest szybsze :) a dzisiaj tego mi potrzeba... przynajmniej z rana... 
Rondo ze zjazdem z DTŚki w Zabrzu
Rondo ze zjazdem z DTŚki w Zabrzu © amiga
Remont trwa w najlepsze
Remont trwa w najlepsze © amiga

Krótka kontrola remontu w Gliwicach i chwilę później jestem w pracy...  udało się przejechać trasę z całkiem przyzwoitym czasem jak na mnie... ale jeszcze trochę czasu minie, zanim dobiję do rekordu - do 58 minut... jest co robić

Niedzielny gorący dzień Opoczno - Tomaszów Mazowiecki z Karoliną :)

Niedziela, 29 maja 2016 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Z rana mała niespodzianka, wczoraj złapałem kleszcza, z rana więc "operacja" wyciągania go... dajemy radę... chociaż zostaje ranka, odkażona, mogę mieć tylko nadzieję, że to dziadostwo nic mi nie sprzedało... ale to będzie widać dopiero za 2-3 dni... 

Ruszamy z Karoliną około 8:30... plan na dzisiaj do Opoczno, ale jedziemy tam pociągiem, ten ma się stawić na stacji PKP za około 30 minut. Po drodze jeszcze szybka wizyta w markecie.

Pakujemy się do pociągu... 25 minut później wysiadamy... spoglądamy na mapy... i jedziemy do centrum... Siatka ulic miasta nie jest specjalnie pokręcona, w centrum zatrzymujemy się przy "zamku", kościele, na czymś w rodzaju rynku... O wejściu do kościoła możemy zapomnieć, ludzie stojący dookoła coś dziwnie na nas zerkają... 

Muzeum Regionalne w Opocznie
Muzeum Regionalne w Opocznie © amiga
Zmiana Klimatu :)
Zmiana Klimatu :) © amiga
Kościół pw. Św. Bartłomieja Apostoła w Opocznie
Kościół pw. Św. Bartłomieja Apostoła w Opocznie © amiga
Kościół od tyłu :)
Kościół od tyłu :) © amiga

Wyjeżdżamy z miasta.. kierunek Białaczów - to na dzisiaj najdalej wysunięty punkt wycieczki... po drodze nie ma wiele do zwiedzania, jedynie w Wąglanach stajemy przy starym młynie... na jego teren nie wejdziemy, jest na terenie prywatnym, wygląda na niszczejący... szkoda go... 
Wąglany - Pozostałości starego młyna
Wąglany - Pozostałości starego młyna © amiga
Nad Wąglanką
Nad Wąglanką © amiga

Cóż jedziemy na Białaczew... zaczyna się robić gorąco, przed miejscowością znajduje się mały rezerwat, jadąc przez las temperatura przyjemnie spada, wjeżdżając pierwsze co zauważamy to nowe boisko... a po drugiej stronie niszczejący niesamowity pałac... jest wielki... szkoda, że zaniedbany...  jeszcze jest jednak czas na uratowanie go... 
Pałac Małachowskich w Białaczowie z końca XVIIIw
Pałac Małachowskich w Białaczowie z końca XVIIIw © amiga

W centrum niewiele dalej znajduje się budynek ratusza tam stajemy... pora zadzwonić... sprawdzić co się dzieje, napić się... 
Białaczów - klasycystyczny, murowany ratusz z 1797 roku
Białaczów - klasycystyczny, murowany ratusz z 1797 roku © amiga

Kolejny punkt Wycieczki to Paradyż... jedziemy przez Radwan i Daleszewice chyba lepsza trasa niż pakowanie się krajówką... 
Droga prowadzi wśród pól... w większości po asfalcie, ale zdarzają się odcinki szutrowe :)... 
Chabry na polu
Chabry na polu © amiga
Kierunek Paradyż
Kierunek Paradyż © amiga

W Paradyżu naszą uwagę przykuwają rzeźby na bramie cmentarnej... i 2 wielkie czaszki... :), w samej wsi... jest jeszcze kościół, stacja benzynowa i kilak sklepów... 
Piraci tu byli?
Piraci tu byli? © amiga
Posąg na bramie cmentarza w Paradyżu
Posąg na bramie cmentarza w Paradyżu © amiga
Kolejny posąg na bramie cmentarza w Paradyżu
Kolejny posąg na bramie cmentarza w Paradyżu © amiga

Odwiedzamy kościół, udaje się nawet wejść do kościoła, mszy co prawda nie ma, jednak starsze mieszkanki przygotowują się śpiewając więc o zwiedzaniu wnętrza nie ma mowy... 
Kościół pw. Przemienienia Pańskiego w Paradyżu
Kościół pw. Przemienienia Pańskiego w Paradyżu © amiga
Jest i czaszka
Jest i czaszka © amiga
Wewnątrz kościoła
Wewnątrz kościoła © amiga

Na chwilę stajemy przy stacji benzynowej, obowiązkowa kawa, mufina... i dopiero ruszamy... kierujemy się przez Sławno licząc na to, że gdzieś po drodze będzie otwarta jakaś restauracja... najbardziej obiecujący jest Kozenin, gdzie wg mapy coś powinno być... i jest... tyle, że trwają poprawiny i nie ma opcji by cokolwiek zjeść... liczymy jeszcze, że może coś będzie w Sławnie, jakiś bar... niestety nic z tego, jest kościół, 2 sklepy z piwem, lody... i tyle...  wydaje się, że zjemy dopiero w Tomaszowie... 

Głodni gnamy ile sił w nogach przez Unewel, Wąwał, Niebieskie Źródła...

Zawsze uśmiechnięta Karolina
Zawsze uśmiechnięta Karolina © amiga
Do Tomaszowa już niedaleko
Do Tomaszowa już niedaleko © amiga
Leśnie ścieżki
Leśnie ścieżki © amiga

Jesteśmy w Tomaszowie, wpadamy do Kwadransu... bierzemy zestaw dnia :) jak zawsze jest wielki... 
Opchani do granic możliwości ruszamy dalej, jedziemy do granicy z Tomaszowa, gdzie... się żegnamy, dzisiaj muszę wrócić do Katowic, o siódmej rano mam być w szpitalu u chirurga i później neurologa... więc niechętnie, ale opuszczam tą piękną krainę, mam nadzieję, że wkrótce tutaj wrócę... 

Mam 2.5 godziny czasu do pociągu do przejechania około 30 km... wiatr mam w plecy :)... więc nie powinno być problemów, jadę dość szybko, słońce piecze, 2 razy staję przy sklepach, uzupełniam płyny... 
Dojeżdżam do Piotrkowa do stacji PKP, mam prawie godzinę, wiec mam czas by kupić bilety, zjeść banany, Grześka... i kupić herbatę... Gdy nadjeżdża pociąg, pakuję się do środka... 

Pomimo tego, że to stary skład, to pociąg do Częstochowy dojeżdża w 50 minut... :) tam przesiadka na Koleje Śląskie i prawie 2 godziny z głowy... 
Wysiadam w Katowicach, widać, że lało, temperatura sporo niższa niż w Tomaszowie... tam chwilami było po 33 stopnie, tutaj mam "ledwie" 20... 

Jadę do domu, zahaczając jeszcze o paczkomat... a kilka minut później jestem w domu

I na koniec trochę prywaty:
Dzięki Karola za poświęcenie mi tylu dni... gdy ja miałem wolne, Ty musiałaś pracować... ale będę ten wyjazd długo wspominał... Dziękuję... Dziękuję..., Dziękuję...

Sobotnie popołudnie z Karoliną :)

Sobota, 28 maja 2016 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Dzień zaczął się roboczo, przynajmniej dla Karoliny, ja dalej mam wolne... przynajmniej od firmy... wiec krzątam się tu i ówdzie... 

Na rowery wsiadamy dopiero po grillu, minęła 15:00... prognozy znowu coś wspominają o lokalnych burzach... cóż... więc musimy to też mieć na względzie, by w razie czego można było w ciągu godziny wrócić... 

Karolina prowadzi mnie przez dzielnicę przemysłową, nową drogą... dopiero za Tomaszowem wjeżdżamy na leśne ścieżki, dukty, kierujemy się na Małecz, to tam gdzie planowaliśmy podjechać wczoraj... tyle, że czasu brakło... dzisiaj jest go zdecydowanie więcej... więc możemy spróbować podjechać do rezerwatu... sprawdzić czy kwitną jeszcze różaneczniki... 

Nowa rowerowa autostrada leśna
Nowa rowerowa autostrada leśna © amiga

Za Cekanowem trafiamy na budowę nowej drogi, a raczej poszerzanie i utwardzanie tego co jest...  :) oby wszędzie powstawały takie szlaki :) część która wygląda na gotową jest świetna na gnanie po nich rowerami... 
Jest i kruszywo
Jest i kruszywo © amiga
Dopiero powstaje
Dopiero powstaje © amiga
Jest wyraźnie poszerzone
Jest wyraźnie poszerzone © amiga
Pora pochylić się nad mapami
Pora pochylić się nad mapami © amiga

Studiujemy mapy, ustalamy kierunki i jedziemy wkrótce pojawiają się tablice informacyjne, jesteśmy w dobrym miejscu, teraz pozostało odszukanie różaneczników, nawet nie wiem jak wyglądają (widziałem je tylko na zdjęciach, ale to nie to samo), za to moja towarzyszka zna je od lat... wie gdzie ich szukać... Trafiamy bezbłędnie :)
Na granicy rezerwatu
Na granicy rezerwatu © amiga
Leśny asfalt :)
Leśny asfalt :) © amiga

Spóźniliśmy się o jakieś 2 tygodnie, ale wtedy... nie było jak... nie było kiedy... a kwiaty nie będą czekać.. nie wszystkie jeszcze przekwitły, wiec krótka sesja się powiodła :)
Stanowisko różanecznika żółtego (różanecznik pontyjski, azalia pontyjska)
Stanowisko różanecznika żółtego (różanecznik pontyjski, azalia pontyjska) © amiga
Jeszcze kwitnące różaneczniki
Jeszcze kwitnące różaneczniki © amiga
Są i motyle
Są i motyle © amiga

Zapach kwiatów jest niesamowity... :) ciekawe jak musiało pachnąć kilka tygodni temu, gdy wszystkie krzaki były obsypane kwieciem :)
Przy ziemi też coś kwitnie
Przy ziemi też coś kwitnie © amiga
Oszałamiający zapach
Oszałamiający zapach © amiga

Jedziemy przez Lubochnię, Henryków, zatrzymujemy się jeszcze przy polowym kościele i na cmentarzu :) szukając czaszki ;)

Kościół polowy :)
Kościół polowy :) © amiga
Jedyna czaszka
Jedyna czaszka © amiga

Spoglądamy na zegarki, czas ucieka... a my w lesie ;), na wieczór jeszcze są 2 punkty do zaliczenia w Tomaszowie, więc powoli kierujemy się do miasta... 
Tam udaje się załatwić wszystko na czas... Pogoda dopisała, a burze się nie pojawiły... :)

Piątek wieczorem z Karoliną w okolicy Tomaszowa Mazowieckiego

Piątek, 27 maja 2016 · Komentarze(0)
Drugi dzień mojego pobytu w Tomaszowie, ja mam dzień wolny, ale Karolina nie... musi swoje odsiedzieć, za to po pracy... wsiadamy na rowery, jeszcze tylko spojrzenie na prognozy... znowu burze zapowiedziane? 

Cóż... o wyjeździe gdzieś dalej nie ma mowy... początkowo miała być wycieczka do Małeczy, ale czasu mało, a jazda w strugach deszczu i pomiędzy błyskawicami nie należy do przyjemności... postanawiamy zrobić małe kółko w okolicy Tomaszowa... zajechać do Spały... 

Ruszamy, początkowo chyba najbardziej niebezpieczną rowerówką jaką znam... co chwile skrzyżowanie przy którym widoczność jest ograniczona, w większości przypadków nie na przejazdów rowerowych, ddrka jest wąska, pokryta nierówną kostką... masakra... ale to jak wszędzie, w statystykach wygląda rewelacyjnie... 

Odbijamy na Nowy Glinnik, Dąbrowę, Glinnik.. zaliczamy po drodze kilka górek :) do Spały jedziemy nieco okrężnie, ale też główny szlak jest taki sobie...  wariant który zaproponowała Karolina jest zdecydowanie ciekawszy. 

Są i górki
Są i górki © amiga

Drogi spokojniejsze, samochodów niewiele... i ten tunel - zielony tunel :)

Zielony tunel
Zielony tunel © amiga

W Spale runda honorowa, i zatrzymujemy się przy karczmie, pora na kawę... wybór niewielki, bo jest kawa i kawa z mlekiem + ew. cukier... ale jest niesamowicie aromatyczna, po prostu jest dobra... spędzamy tam dobre pół godziny... 
Nowy deptak w Spale
Nowy deptak w Spale © amiga
Nad stawami
Nad stawami © amiga
Pozostałości po mostku drewnianym
Pozostałości po mostku drewnianym © amiga

Gdy ruszamy na Ciebłowice, zaczyna kropić, później pada, w końcu leje... zatrzymujemy się pod jakimś drzewem, spoglądamy na niebo... to pojedyncza chmura... nie grzmi... powinno  za chwilę przestać, w razie czego przeciwdeszczówki są w pogotowiu... mija może 5 minut... deszcze powoli ustępuje... wsiadamy na rowery i jedziemy dalej..
Pada deszcz
Pada deszcz © amiga

na drogach widać, że tu i ówdzie padało, zrobiło się chłodniej ale przyjemniej... zawracamy do bezpiecznego miejsca... by się schronić, bo nie wiadomo czy jeszcze coś nie spadnie... dystans może nie jest jakiś wielki, ale nie mieliśmy ochoty na dalsze moknięcie... 

Boże Ciało w okolicach Tomaszowa Mazowieckiego z Karoliną :)

Czwartek, 26 maja 2016 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Dzisiaj wielkie święto, Boże Ciało... wiec trzeba było to wykorzystać, tym bardziej, że jest to okazja na długi weekend... Oczywiście nie wszyscy tak mają. 
Umówiłem się z nią na 9:00... ale trzeba jeszcze dojechać na miejsce... do Tomaszowa Mazowieckiego... Plan na poranek to wpakować się do Pociągu IC i dotrzeć do Piotrkowa Trybunalskiego... 
Wszystko już mam spakowane wcześniej, więc z rana tylko coś zjeść, ubrać się w rowerowe i w drogę.

Jest 6:25 gdy melduję się w pociągu...  mam jeszcze trochę czasu... do odjazdu, ale rower musi zostać zainstalowany na haku, sakwy lądują na półce, a ja wygodnie rozsiadam się w pociągu... W końcu IC się zlitowało i przestało puszczać starych rozpadających się wagonów TLK... w końcu rower ma dla siebie miejsce wśród jemu podobnych, a nie koło "śmierdzącego kibla" na korytarzu... 

Doborowy skład ;)
Doborowy skład ;) © amiga

Mam 2 godziny czasu... o spaniu raczej nie ma mowy... jest już jasno, a dzień zaczął się o prawie normalnej godzinie... 

Około 8:40 jestem w Piotrkowie, krótki kontrolny sms, chwila na pozakładanie gratów na rower i ruszam na Koło...  droga nie jest jakoś skomplikowana, nawet wyjazd z Piotrkowa już opanowałem :), już nie błądzę... nie kombinuję z wyjazdem...  większość drogi jest przez las... 
Pogoda taka sobie... z rana chyba lekko pokrapywało, niebo zaciągnięte jest chmurami, lekkie mgiełki pojawiają się tu i ówdzie, a ja jadę, jakoś dziwnie dobrze mi się jedzie, coś mnie  pcha... jak się później okaże, to wiatr z północnego-zachodu... wspomaga mnie na trasie.
W drodze do koła mija mnie może kilka samochodów, 4 może 5 rowerzystów... nie ma dzików, saren, jeleni...

Gdy docieram do umówionego miejsca w Kole - przy nieczynnym sklepie... nadjeżdża Karolina, jakaś idealna synchronizacja... czas idealny :) przy sklepie witamy się... zaglądamy na mapy... bo gdzieś by można było jeszcze pojechać... tzn... docelowo do Tomaszowa, ale niekoniecznie najkrótszą drogą, trzeba wykorzystać wolny dzień... oby tylko nie padało, nie grzmiało... bo prognozy są... niepokojące... 


Cóż plan ustalony, a w razie czego będziemy gdzieś w pobliżu tak by w razie czego dotrzeć w bezpieczne miejsce i schronić się przed ewentualną burzą... 

W pobliżu Koła wg mapy znajduje się jakiś bunkier... wiec nie namyślając się wiele tam też kręcimy... na drogach zaczynają pojawiać się komuniści... tzn dzieciaki ubrane w stroje komunijne... bo to maj, to czas komunii, białych tygodni, a dodatkowo to Boże Ciało... więc o wejściu do kościołów raczej możemy zapomnieć, mało tego, zmiana "turnusów" w kościołach może stwarzać problemy na drogach, to czas gdy pojawiają się niedzielni kierowcy... jeżdżący w tygodniu około  1km ... tzn 0,5 do kościoła i później z powrotem... 

ale to inna bajka :)

Docieramy w pobliże bunkra, a w zasadzie miejsca gdzie powinien być i mamy coś... czego  ani ja ani Karolina się nie spodziewaliśmy... - kawałek betonowej konstrukcji wystającej spod ziemi... ale to on, to nasz bunkier... wieżyczka prawie na 100% była stalowa i podejrzewam, że już chwilę po wojnie zaopiekowali się nią ekolodzy.... beton został, wejście pewnie jest zasypane... 


Spodziewaliśmy się jednak czegoś bardziej okazałego po wizycie w Skrzynkach, Jeleniu, czy Konewce... 
Bunkier... niewiele wystaje
Bunkier... niewiele wystaje © amiga

Przynajmniej punkt zaliczony :) jedziemy nieco dalej, na mapie zaznaczone jest jako miejsce widokowe...., szkoda tylko, że pogoda nie jest ładniejsza, ale i tak widok na zalew Sulejowski jest niesamowity... 

Panorama na zalew Sulejowski
Panorama na zalew Sulejowski © amiga
Czas na zdjęcia
Czas na zdjęcia © amiga

Spoglądamy na mapy, przez Włodzimierzów i Sulejów jedziemy na Taraskę, to tam najprawdopodobniej będzie baza kolejnej edycji BikeOrientu,  bez błądzenia docieramy do Centrum Promocji Zdrowia - jest... specyficzne, raczej podejrzewałbym to miejsce o konszachty z Al Kaidą niż bazą BO :)... osobiście nie lubię śmietnika kulturowego... a tak to miejsce wygląda... jakby to co się nie udało np w Turcji zostało przeniesione w to miejsce... prawie meczet, jakieś wzory... mające nawiązywać do bliskiego wschodu... ogólnie bez smaku i sensu... ale jest i chyba ktoś z tego korzysta... a jako baza... cóż... może być cokolwiek byle kibelki były :)

Taraska - czyżby baza kolejnego BikeOrientu?
Taraska - czyżby baza kolejnego BikeOrientu? © amiga

Za to tuż obok znajduje się "Zagroda Wyobraźni" - aż szkoda, że była zamknięta, piękny drewniany budynek z rzeźbionymi kolumnami, na placu sporo zebranych rzeźb, wewnątrz trochę zabytków... może kiedyś będzie okazja by odwiedzić to miejsce, chwilę tam pobyć...
Zagroda Wyobraźni w Tarasce-Górach
Zagroda Wyobraźni w Tarasce-Górach © amiga
Ciekawe miejsce
Ciekawe miejsce © amiga
Biegnie jakiś Brutus - tyle, że głównie go było słychać
Biegnie jakiś Brutus - tyle, że głównie go było słychać © amiga

Taraska zaskakuje jeszcze kilkoma wielkimi dębami, same zabytki przyrody, są wielkie i każdy jest zaopatrzony w stosowną tabliczkę. Przy czym jedno drzewo wyzionęło ducha - uschło... szkoda... na szczęście pozostałe trzymają się dzielnie... 

Pomniki przyrody w tarasce
Pomniki przyrody w tarasce © amiga
Wielki dąb
Wielki dąb © amiga

Spoglądamy na zegar... chyba powoli pora odbijać na Tomaszów... wg meteo, za jakieś 2 godziny po okolicy będą krążyć burze... tyle, że w pobliżu jest jeszcze dworek... w Dębowej Górze. jesteśmy na tyle blisko, że podjeżdżamy, teren jest niestety prywatny, wiec nie pchamy się do środka... szyba fota z daleka i kierujemy się na Tomaszów...

Dębowa Góra - zabytkowy dworek z poł. XVIII wieku
Dębowa Góra - zabytkowy dworek z poł. XVIII wieku © amiga

Zahaczamy jeszcze o Mniszków, tam znajduje się kolejny dworek... jest nieco bardziej zniszczony, ale też dalej jest używany... i samo to chyba ratuje go przed ruiną... Stan nie jest oszałamiający, ale jest :)

Chwila rozmowy z tubylcem i podjeżdżam jeszcze pod pobliski bankomat, miałem to załatwić jeszcze w Katowicach, ale czasu brakło... 
Dworek w Mniszkowie
Dworek w Mniszkowie © amiga

Czasu do możliwych burz niewiele, gnamy jak najszybciej do bezpiecznego miejsca... do miejsca gdzie będzie można popełnić grilla :) jedziemy cały czas szosami, przez m. in. Zajączków, Karolinów, Smardzowice. w tej pierwszej miejscowości mamy pecha, w chwili gdy dojeżdżamy kończą się uroczystości związane z Bożym Ciałem... ruch... nie wiem jak go nazwać... nawet w godzinach szczytu czegoś takiego nie widuję w Katowicach... samochody nagle ruszają w tym samym czasie, we wszystkich możliwych kierunkach... oczy trzeba mieć dookoła głowy... 

Docieramy na miejsce grillowania, teraz trzeba przygotować stosowny sprzęt i szaszłyki :)... wieczór miną w przyjemnej atmosferze... 

Dzięki Karolina za ten dzień :)