Powrót do domu

Środa, 16 maja 2018 · Komentarze(0)
Wyjazd później niż myślałem, jest 17:20 gdy ruszam. Drogi puste, sucho. lekki wiatr w twarz. Nic wielkiego ale odczuwalne. 
Jazda przyjemna, jednak na nic wielkiego nie ma szans. Jeszcze czuję, zmęczenie powyprawowe. W Zabrzu leciutkie korki, rowerem jednak mogę je szybko wyminąć. Praktycznie nie stoję nigdzie.

Gdzieś od Wirku drogi są coraz bardziej mokre, musiało lać i to solidnie jeszcze kilkadziesiąt minut temu. Chyba mi się udało.

Dojeżdżając do Katowic przypominam sobie o paczkomacie, trzeba tam podjechać. Zamówiony nowy czujnik prędkości i kadencji czeka. Wieczorem może go założę :)

Przy markecie urywa mi się tylny błotnik, zahaczyłem go nogą, nie mogę znaleźć klamry, musiała odpaść wcześniej. Trudno pora go wywalić w domu mam jeszcze 2 ;) 

Budowa marketu na granicy Brynowa i Ochojca
Budowa marketu na granicy Brynowa i Ochojca © amiga
Lekko nie ma
Lekko nie ma © amiga

Do pracy o poranku

Środa, 16 maja 2018 · Komentarze(0)
Poranek zaskoczył mgłami i brakiem deszczu. Wstępnie prognozy nie były tak dobre. Cóż... zakładam błotniki i w drogę. 
Samochodów w Piotrowicach jak mrówków. Spore korki. Jest nieprzyjemnie, podobnie jest w Panewnikach. Za to po minięciu znaku Ruda Śląska zaczyna się luzować. 

Jako że wyjechałem w końcu z nieco mniejszym opóźnieniem, mogę jechać spokojnie, nie spinać się :) W Zabrzu melduję się około 8:00. Nie lubię tej godziny, z reguły pojawiają się tutaj korki. Dzisiaj jest spokojnie. Jedynie na światłach krótki postój. 

Gliwice jak zawsze puste. Zastanawiam się skąd wieje wiatr, mam wrażenie że wcale go nie ma. Za to mgły miejscami umilają jazdę. 


W firmie jestem w przyzwoitym czasie, powoli mijają bóle powyprawowe. Myślę, że do weekendu będę nówka sztuka ;)


Sentencja...
Sentencja... © amiga

Powrót do domu

Wtorek, 15 maja 2018 · Komentarze(0)
Z firmy ruszam po 17, wieje, leje, słońca nie ma. Jest chłodno. 
Na drogach jakby więcej samochodów, do domu daleko. Trzeba jednak się postarać i wrócić do domu. 

Nie mam ochoty na jazdę dookoła, sprawdzanie czegoś więcej. Praca dzisiaj wykończyła. Może odreaguję w drodze?

Po minięciu Zabrza jest spokojniej, niestety deszcz mocniejszy, buty przemoknięte. robi mi się nieprzyjemnie. Mogłem zabrać te zimowe, są odporne ta takie hece ;)

Od Kochłowic odliczam km do końca. Za to na Ligocie coś dziwnie strzela i słyszę, że coś się dzieje w tylnym hamulcu. Na chwilę się zatrzymuję i widzę zgiętą sprężynkę. Spiłowałem już okładziny? Kiedy?  Sprawdzę w domu, za kilkanaście minut. 

Po powrocie pierwsza myśl to gorąca kąpiel... 
Dopiero później zaglądam do hamulców. Okładziny jeszcze powinny wystarczyć. czemu sprężynka się zgięła? Nie mam pojęcia, ale zapas klocków jest w domu. Szybka wymiana, mała regulacja i na jutro rower gotowy :)

Szybko coś uszkodziła się sprężynka. Okładziny jeszcze w normie..
Szybko coś uszkodziła się sprężynka. Okładziny jeszcze w normie.. © amiga

Do pracy

Wtorek, 15 maja 2018 · Komentarze(0)
Wyjazd o poranku znów z opóźnieniem. Jest chłodniej niż wczoraj, wiatr słabszy, ale dalej ze wschodu.
Spore korki w Piotrowicach, dobrze, że tylko tutaj. Po wyjeździe z Katowic jest już nieźle... 

Prace trwają w najlepsze
Prace trwają w najlepsze © amiga

Jazda idzie ciężko, 4 litery dalej dają znać o sobie. Siadanie i wstawanie z siodełka stwarza problemy. Jeszcze pewnie kilka dni i będzie dobrze. Pora planować kolejne wyjazdy. Choć planowanie średnio mi wychodzi. Najlepiej wychodzą wyjazdy ad hoc... bez planu.

W Zabrzu w centrum
W Zabrzu w centrum © amiga


Boję się trochę Zabrza, jest po ósmej, ale jest pusto, mimo tego kieruję się przez lasek Makoszowski. Lubię to miejsce. Po drugiej stronie są już Gliwice, ostatnie kilka km staram się mocniej naciskać. 

Lasek Makoszowski
Lasek Makoszowski © amiga

Przejazd przyjemny, szkoda tylko, że zrobiło się chłodno, gorzej że na wieczór zapowiedziane są opady.

Powrót do domu

Poniedziałek, 14 maja 2018 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam z pracy trochę przed 17, jest znowu dziwnie chłodno, upały gdzieś zniknęły... Wiatr w twarz, niewiele samochodów. Cóż... powrót nie będzie lekki. 
Rower dobrze się spisuje, choć dalej boję się usiąść na siodełku...jednak gdy już pokonałem strach jest nie najgorzej. Zmęczenie daje też o sobie znać... do domu 30 km... jednak nie przeraża mnie to. Jadę dość spokojnie, nie chcę przegiąć, organizm dojdzie do siebie w ciągu kilku dni. Ale musi dostać na to trochę czasu. 
Na Bielszowickiej
Na Bielszowickiej © amiga
Gdy docieram do Katowic zastanawiam się czy nie zaliczyć myjni stacji benzynowej, jednak... chyba to nie ma sensu. Na jutro zapowiedziane są jakieś opady... Mycie mija się z celem... 
W Piotrowicach koło Famuru
W Piotrowicach koło Famuru © amiga

Do pracy po długim czasie

Poniedziałek, 14 maja 2018 · Komentarze(0)
Minęło dobre 5 tygodni gdy ostatni raz jechałem do pracy by.... pracować... z drobną przerwą w trakcie majówki. ;) Teraz to już powrót na całego :) 

Ostatni tydzień był dość intensywny rowerowo, był czas na odreagowanie choroby, na spotkanie z Karoliną... 
Jest dobrze po 7 gdy w końcu ruszam. Z rana okazało się, że wypadła mi podczas ostatniego dnia wyprawy śruba z przedniego hamulca...  kiedy? jak? Nie mam pojęcia. Była też pora na zdjęcie bagażnika i zmianę łańcucha. Teraz trzeba dojechać do pracy. Wiatr w plecy, ale zaskakuje chłód... tego nie było w planie.

Remont na skrzyżowaniu AK i Kościuszki
Remont na skrzyżowaniu AK i Kościuszki © amiga
Nie wygląda to dobrze
Nie wygląda to dobrze © amiga
Wspomagający wiatr dodaje sił, ale 4 litery i tak bolą, pewnie minie dobre kilka dni zanim wszystko się ustabilizuje. Choć nie zamieniłbym, ani kilometra wyprawy i czasu spędzonego na rowerze wspólnie z Karoliną :)
Dziwnie pusto na drogach.... zacząłem się zastanawiać czy nie ma jakiś ferii, wakacji... ale nie... Kolejno mijane miasta są puste... no prawie. W firmie jestem w dość dobrym czasie... Powrót za to będzie ciężki
Przymusowy postój w Zabrzu
Przymusowy postój w Zabrzu © amiga

Ze Wschodu na Zachód z Karoliną - dzień siódmy (100000km na bs)

Niedziela, 13 maja 2018 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Poranek nieco spokojniejszy niż ostatni, możemy chwilę się pobyczyć przed wyjazdem, powoli trzeba się jednak ruszyć, pozbierać manatki, sprawdzić czy mamy wszystko, zapakować sakwy. Ruszamy po ósmej, przez kilkadziesiąt minut krążymy po Tczewie, zatrzymujemy się przy co ciekawszych miejscach. Niektóre zaskakują pozytywnie inne niestety nie za bardzo. 

W końcu docieramy do dworca PKP, czekamy na pociąg... gdy przyjeżdża pakujemy się do środka... Mamy dobre 4 godziny czasu... a może ciut więcej... Przysypiamy... 
Armaty w Tczewie
Armaty w Tczewie © amiga
Pora zapozna się z mapą
Pora zapozna się z mapą © amiga
Uliczkę znam w Tczewie
Uliczkę znam w Tczewie © amiga
Niby tylko klapa
Niby tylko klapa © amiga
Pomnik w Tczewie
Pomnik w Tczewie © amiga
Wieża wodna w Tczewie
Wieża wodna w Tczewie © amiga
Zegar słoneczny w Tczewie
Zegar słoneczny w Tczewie © amiga

Pociąg zatrzymuje się w Łodzi Widzewie, jest coś po 14, mamy sporo czasu, postanawiamy ostatnie kilkadziesiąt km pokonać rowerami, tyle, że już w łódzkim. Plan nie jest może ambitny, bo te tereny mamy dość mocno zjeżdżone. Wyjazd z łodzi nie jest specjalnie przyjemny, tyle, że dotyczy to wszystkich większych miast. Dalej już spokojnym tempem jedziemy w kierunku Tomaszowa Mazowieckiego.  
Okolice Łódzkiego Zamościa
Okolice Łódzkiego Zamościa © amiga
Dworek w Czarnocinie
Dworek w Czarnocinie © amiga

W Będowie żegnamy się, Karolina jedzie dalej pod wiatr do Tomaszowa, a ja kieruję się do Piotrkowa Trybunalskiego... Te kila dni minęły tak szybko....
Cóż... po krótkim pożegnaniu jadę lekko z wiatrem, czasami mam go z boku, ale ogólnie nie jest źle.. Do dworca PKP mam 21km... Nie zatrzymuję się, muszę zdążyć na pociąg. Na miejscu jestem 20 minut przed czasem. Pakuję się do pociągu i jadę do Katowic...

W centrum przesiadam się na pociąg do Piotrowic, stamtąd mam bliżej do domu... Ostatnie 2 km jadę na stojąco, ból jest tak duży... 

Dzięki Karolina za to 7 intensywnych dni... majówka nad wyraz udana, tym bardziej, że w kwietniu pokutowałem w domu... Wyprawa nie do końca zaplanowana, z niespodziankami na plus i na minus... Jednak bez Ciebie to by się nie udało... Dzięki :)

Przy okazji w ten dzień stuknęło mi 100000 km na Bikestats, ogólnie na rowerze oraz w Etisofcie :)... 

Ze Wschodu na Zachód z Karoliną - dzień szósty

Sobota, 12 maja 2018 · Komentarze(1)
Uczestnicy
W zasadzie to ostatni nasz dzień w tych rejonach, dziś trochę niestandardowo bo ruszamy bez sakw, te zostają na kwaterze. Wczoraj wieczorem przeglądając mapy zdobyte w Empiku postanowiliśmy trochę pokrążyć po Kociewiu :) 

Poranek wyraźnie chłodniejszy niż ostatnie dni, na niebie sporo chmur, słońca nie widać, ale prognozy pokazują, że ma to się zmienić w ciągu kilku godzin. Wyjeżdżając z Tczewa co nieco fotografujemy, zatrzymujemy się jeszcze na myjni, po wczorajszych opadach piach jest wszędzie...  kilka minut na myjni i można jechać dalej. Kierujemy się na Skaryszewy, na zachód od Tczewa, wyjazd z miasta paskudny, dość ruchliwa droga, w końcu to łącznik z autostradą, dodatkowo rowerówki są fragmentaryczne i nieprzemyślane. Zjechanie z nich graniczy z cudem. 
Tczewskie murale
Tczewskie murale © amiga
Turze - kościół pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy
Turze - kościół pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy © amiga
Co jakiś czas mamy na mapie zaznaczone coś na czerwono, więc trzeba to odwiedzić, niestety w kościołach często trwają przygotowania do komunii, nie ma szans na wejście, zwiedzenie i poszukanie czaszek. W Bolesławowie prawie mijamy pałac... wjazd w dziwny miejscu, ważne, że jednak udało się tam podjechać :)
Godziszewo - kościół św. Jana Nepomucena
Godziszewo - kościół św. Jana Nepomucena © amiga
Bolesławowo - pałac - Zespół Szkół Rolniczych Centrum Kształcenia Praktycznego
Bolesławowo - pałac - Zespół Szkół Rolniczych Centrum Kształcenia Praktycznego © amiga

Gdy docieramy do Skaryszew tam dopiero mamy co robić, jest co fotografować, jest co zwiedzić, krążymy po centrum, chyba najbardziej zaskoczył mnie Kościół wybudowany w 24 godziny. Ciekawa jest jego historia, ale to każdy może sobie znaleźć na necie ;) Postanawiamy zrobić sobie krótką przerwę w cukierni na rynku i pochylić się jeszcze raz nad mapami. Delikatnie modyfikujemy pierwotny plan, w Bąkowcu jest zaznaczony dworek :) 
Skarszewy- Kościół  pw. św. Maksymiliana Kolbego
Skarszewy- Kościół pw. św. Maksymiliana Kolbego © amiga
Kościół pw. Michała Archanioła - Skaryszewy
Kościół pw. Michała Archanioła - Skaryszewy © amiga
Skarszewy - wewnątrz kościoła
Skarszewy - wewnątrz kościoła © amiga
Skarszewy - Kościół 24h
Skarszewy - Kościół 24h © amiga
Skarszewy - centrum
Skarszewy - centrum © amiga
Skarszewy - rynek
Skarszewy - rynek © amiga
Skarszewy- Zamek Joanitów
Skarszewy- Zamek Joanitów © amiga
Dworek w okolicach Obozina
Dworek w okolicach Obozina © amiga
Tam też się kierujemy, niestety pierwszy z nich jest za gęstymi krzakami, niewiele widać, ale kilka km dalej jest kolejny, tutaj udaje mi się zrobić szybką fotę. Powoli poprawia się pogoda, jest coraz cieplej, chyba zmienia się wiatr. Wkrótce osiągamy Starogard Gdański, ten mylę cały czas z Stargardem Szczecińskim, choć kilka lat temu zmienił nazwę ;), ale jednak w głowie cały czas jest stara nazwa. 
Wjeżdżając do miasta zaskakuje nas szpital psychiatryczny, zabytkowy budynek... jest piękny... 
Szpital dla Nerwowo i Psychicznie Chorych im. S. Kryzana w Starogardzie Gdańskim
Szpital dla Nerwowo i Psychicznie Chorych im. S. Kryzana w Starogardzie Gdańskim © amiga
Za to w centrum miasta masakra, rozkopany rynek, trudno się poruszać, odpuszczamy poszukiwania synagogi, ale za to korzystamy z okazji i wstępujemy na chwile do baru mlecznego. Jedzenie świeże i szybko podane, dodatkowo cena :) kilkanaście zł za obiad... 
kościół p.w. Św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Starogardzie Gdańskim
kościół p.w. Św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Starogardzie Gdańskim © amiga
Wnętrze starogardzkiego kościoła
Wnętrze starogardzkiego kościoła © amiga
Starogard Gdański - poewangelicki kościół
Starogard Gdański - poewangelicki kościół © amiga
Rozkopane centrum w Starogardzie Gdańskim
Rozkopane centrum w Starogardzie Gdańskim © amiga
W końcu z pełnymi brzuchami wyjeżdżamy z miasta, w pobliskim Owidzu mamy zaznaczony dworek, tylko na miejscu coś się nie zgadza, tam jest grodzisko. Trwają jakieś przygotowania do imprezy, ludzi w strojach historycznych, chyba nie pasujemy do tego miejsca w gaciach rowerowych ;)
Grodzisko Owidz
Grodzisko Owidz © amiga
Owidz - widok z grodziska
Owidz - widok z grodziska © amiga
Grodzisko Owidz - jakaś impreza
Grodzisko Owidz - jakaś impreza © amiga
Przez Klonówkę docieramy do Pelplina, miasteczko, nieciekawe, szybko więc je opuszczamy i kierujemy się na Gniew, z poziomu autostrady widać górujący nad nim zamek. Liczymy na to, że miasto jest równie piękne. 
Klonówka kościół św. Katarzyny
Klonówka kościół św. Katarzyny © amiga
W pelplińskiej Bazylice
W pelplińskiej Bazylice © amiga
Bazylika w Pelplinie
Bazylika w Pelplinie © amiga
Gdzieś przed Gniewem
Gdzieś przed Gniewem © amiga
W końcu osiągnęliśmy cel
W końcu osiągnęliśmy cel © amiga
Na miejscu okazuje się, że nie jest tak pięknie jak można by sobie wyobrazić, małe miasteczko, lekko wymierające, w centrum trochę remontów i główna atrakcja zamek... Wchodzę do otwartego sklepu, uzupełniam zapasy... głównie chodzi o picie. Do Tczewa 30km w większości wzdłuż Wisły, liczę na to, że droga jest poprowadzona po wałach. 
Gniew - Rynek
Gniew - Rynek © amiga
Centrum Gniewa
Centrum Gniewa © amiga
Panorama okolic Gniewu
Panorama okolic Gniewu © amiga
I tutaj też małe zaskoczenie, droga jest pod wałami, na dokładkę wieje z północy, rowery strasznie ociężale jadą. Odliczamy kolejne km... chcemy jak najszybciej być już na kwaterze i odpocząć... 
Kościół pw. św. Jana Chrzciciela XIV w - Wielkie Walichnowy
Kościół pw. św. Jana Chrzciciela XIV w - Wielkie Walichnowy © amiga
Kościół św. Wojciecha - Gorzędziej
Kościół św. Wojciecha - Gorzędziej © amiga

Gdy w końcu docieramy na miejsce, słońce powoli znika za horyzontem, w nogach 130 km... jutro wracamy... ale jest jeszcze okazja skorzystać z pralki. Nad mapami nie trzeba się pochylać, z rana pokrążymy godzinę po Tczewie i to będzie wszystko. Później wsiądziemy do pociągu

Ze Wschodu na Zachód z Karoliną - dzień piąty

Piątek, 11 maja 2018 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Poranek dnia piątego, zbieramy się godzinę wcześniej niż dotychczas. Ma to związek z prognozami na popołudnie. W okolicach Elbląga, Tczewa ma padać deszcz po południu. Zaglądamy też na radary... nic nie widać, więc skąd ma się wziąć ta ulewa o której wspominają prognozy? 

Ruszmy kilkanaście minut po 7. Pierwszy planowany przystanek to Frombork.... pojawiają się pierwsze góry ;) w końcu jesteśmy na wysoczyźnie Elbląskiej... Podjazdy przypominają te z Beskidów, są długie... 

Frombork - wzgórze Katedralne
Frombork - wzgórze Katedralne © amiga
Wieża wodna we Fromborku
Wieża wodna we Fromborku © amiga
Uśmiechnięta Karolina
Uśmiechnięta Karolina © amiga
Kopernik jednak nie był kobietą ;)
Kopernik jednak nie był kobietą ;) © amiga
Kościół pw. św. Wojciecha we Fromborku
Kościół pw. św. Wojciecha we Fromborku © amiga
Brama główna
Brama główna © amiga
Na wzgórzu Katedralnym
Na wzgórzu Katedralnym © amiga
Katedra pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i św. Andrzeja Apostoła
Katedra pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i św. Andrzeja Apostoła © amiga
Parafia pod wezwaniem Wniebowzięcia NMP - kancelaria
Parafia pod wezwaniem Wniebowzięcia NMP - kancelaria © amiga
Droga w dół
Droga w dół © amiga
Centrum Fromborka
Centrum Fromborka © amiga

Osiągamy dość szybko Frombork, podjeżdżamy to tu to tam... szkoda, że jeszcze wszystko zamknięte. W centrum zagadujemy do siedzącego tam sakwiarza. Okazuje się, że gość jest Rosjaninem i jedzie z Sankt Petersburga. Nie wiem czemu rozmawiamy po Angielsku ;) Po pożegnaniu ruszamy w kierunku Tolkmicka... 

Chyba trzeba uważać ;)
Chyba trzeba uważać ;) © amiga

Droga wije się, sporo pod górkę, za to zjazd do Miasteczka... coś pięknego dobre kilka km w dól... z niesamowitymi widokami... uwielbiam takie coś... tyle, że z tyłu głowy kołacze się myśl... po każdym zjeździe musi być podjazd... ;) ale teraz tym się nie przejmuję... podziwiam okoliczności przyrody ;)

Widok na zalew Wiślany z okolic Tolkmicka
Widok na zalew Wiślany z okolic Tolkmicka © amiga

W centrum Tolkmicka trwają jakiś przygotowania do dni otwartych, trafiamy też na sporą grupę rowerzystów, Karolina kogoś rozpoznaje, okazuje się, że to grypa z Wolborza :) Sami znajomi... jadą w kierunku Białgostoku... 

Kościół pw. Św. Jakuba Apostoła - Tolkmocko
Kościół pw. Św. Jakuba Apostoła - Tolkmocko © amiga
Wewnątrz kościoła pw. Św. Jakuba Apostoła w Tolkmicku
Wewnątrz kościoła pw. Św. Jakuba Apostoła w Tolkmicku © amiga
Tolkmicko - tzw. szczątki ludzkie zwane relikwiami
Tolkmicko - tzw. szczątki ludzkie zwane relikwiami © amiga
Jak się nad tym zastanowić to powinni tego zakazać
Jak się nad tym zastanowić to powinni tego zakazać © amiga
Tolkmicko kościół - organy
Tolkmicko kościół - organy © amiga
wnętrze kościoła w Tolkmicku
wnętrze kościoła w Tolkmicku © amiga
Centrum Tolkmicka
Centrum Tolkmicka © amiga
Zalew Wiślany z Tolkmicka
Zalew Wiślany z Tolkmicka © amiga

Port w Tolkmicku
Port w Tolkmicku © amiga
Rowerzyści z Wolborza
Rowerzyści z Wolborza © amiga
Trochę rozmawiamy... namawiają by pojechać z nimi, ale nie mamy tyle czasu, po drogie niedawno tam byliśmy ;)

W centrum odwiedzamy jeszcze kościół, port, cukiernię/lodziarnię i powoli wyjeżdżamy. 
Na krótkim postoju jeszcze sprawdzam prognozy, opady przesuwają się na wczesne popołudnie, to niedobrze. Za to na Radarach dalej pusto. 

Z Tolkmicka do Kadyny droga wije się, jest troszkę podjazdów, ale w większości jedziemy po dość płaskim terenie, za to dalej do Elbląga... droga jest nużąca... niewiele widać, z jednej strony pagórki, z drugiej krzaki... wiatr w twarz... pali słońce... Zaczynamy odczuwać zmęczenie. 

Po dłuższej chwili docieramy do Elbląga. Zwiedzamy stare miasto, zagaduję o obiedzie, sprzeciwu nie ma... szukamy jakiejś knajpki. Zatrzymujemy się przy Hotelu. Zamawiamy coś do jedzenia. W między czasie ponownie zaglądam na prognozy, nie wygląda to dobrze, mało tego z południa na północ polski tworzy się wał burzowy... o szerokości może 50-70km... mamy go dokładnie na drodze.  

Wjeżdżamy do Elbląga
Wjeżdżamy do Elbląga © amiga
Stare miasto - Elbląg
Stare miasto - Elbląg © amiga
Centrum Sztuki Galeria EL
Centrum Sztuki Galeria EL © amiga
Elbląg - stary rynek
Elbląg - stary rynek © amiga
Wnętrze katedry elbląskiej Wnętrze katedry elbląskiej
Wnętrze katedry elbląskiej Wnętrze katedry elbląskiej © amiga

Chwilę rozmawiamy i... postanawiamy wspomóc się pociągiem do Malborka, mamy trochę czasu, obiad zjedzony, pod względem jakości 2 miejsce, Kętrzyna i dyniowej nic nie pobije ;)

W drodze na dworzec zaglądamy do księgarni. Map oczywiście nie ma... to chore... 

Most Wysoki w Elblągu
Most Wysoki w Elblągu © amiga
Rzeka Elbląg
Rzeka Elbląg © amiga
Widok z mostu
Widok z mostu © amiga

W końcu pakujemy się do pociągu, a jako, że przy kasie kolejka jak diabli, postanawiamy, że kupimy bilet u konduktora. 
Czekamy na niego, ale nie nadchodzi tak więc przejazd mamy darmowy. Za to za oknami straszy. 
W Malborku mija dobre 30 minut zanim ruszamy w kierunku Tczewa objeżdżając oczywiście miasto ;) 

Wnętrze dworca PKP w Malborku
Wnętrze dworca PKP w Malborku © amiga
Zamek w Malborku
Zamek w Malborku © amiga
Pod zamkiem w Malborku
Pod zamkiem w Malborku © amiga
Baszta w Malborku
Baszta w Malborku © amiga

Od południa widać ciemne chmury, wydaje się, że nas miną, jednak w połowie drogi zaczyna lać... zaczyna błyskać, szybka decyzja, szukamy jakiegoś schronienia, chcemy przeczekać. Znak informuje nas, że za 3km jest stacja, na szczęście nieco wcześniej trafiamy na restaurację... Wpadamy do środka.... 

Drugiego obiadu nie zamawiamy, bo i po co, za to gorąca herbata i gorąca szarlotka z lodami poprawia nam nieco humory. Studiujemy też mapy, gdyby pogoda nie miała nam odpuścić możemy zapakować się do kolejnego pociągu, do stacji góra 3 km. 

Deszcz jakby przestawał padać, zresztą w restauracji jesteśmy już godzinę, pora ubrać kurtki i ruszyć do Tczewa. Kierunek zamknięty most... Liczymy jednak, że piesi i rowerzyści sobie z tym radzą. 

Na miejscu okazuje się, że ten drogowy jest zakratowany, nie ma opcji, za to kolejowy wygląda obiecująco. Sprawdzam i... może nie jest idealnie, ale da się przejść, szybki test rowerowy i da się jechać, choć wolno i ostrożnie. Szarak ma opony szerokości kratownicy, dziwnie się jedzie. Mimo wszystko cały czas uważam by się nie gibnąć, z lewej przepaść, chwila nieuwagi... 
Tczewskie mosty
Tczewskie mosty © amiga
Tczew - mosty, drogowy (nieczynny) i kolejowy
Tczew - mosty, drogowy (nieczynny) i kolejowy © amiga
Focimy mosty
Focimy mosty © amiga
Długi jest
Długi jest © amiga

Pod koniec mostu zauważam kamerę, będziemy sławni ;), dopiero przy wyjeździe zauważam zakaz... znajomy daje znać, że czasami stoją tam policjanci i dzielą mandatami. Nam się udało. Choć nie wiem czy psychika pozwoliłaby mi na ponowny przejazd. Pewnie gdyby nie było innej opcji pojechałbym, ale nie sprawiało mi to przyjemności. 

Po drogiej stronie już w Tczewie, Zaczyna padać, jest nieciekawie. Jedziemy na stare miasto, leje.... 
Telefon do właściciela noclegu... będzie za 10 minut. do przejechania mamy może 250m, kilka fot, później kluczmy, dojazd nie jest oczywisty... 
Docieramy w mniej więcej w chwili gdy dociera właściciel... 
Zostawiamy sakwy, chwilę odpoczywamy, deszcz jakby osłabł. Postanawiamy podjechać pod market, czy raczej galerię, po pierwsze po coś na kolację i śniadanie, po drugie może będą tam mapy... inaczej będziemy poruszać się jutro po omacku, na czuja.
Po drodze trafiamy na jeszcze otwartą piekarnię, na szybko kupuję chleb :)

W Galerii jest Empik, mapy nie są idealne, ale są. skala 1:200000, jednak pozaznaczane są zabytki. Krążymy chwilę po galerii, wiele więcej nie ma, jeszcze tylko spożywka i już. Gdy wychodzimy jest dość ciemno. Do kwatery jakieś 2 km... dość szybko  tam docieramy... 

Jako, że jest pralka to skrzętnie z tego korzystamy, w trakcie prania ustalamy plan na jutro... jedziemy bez sakw, aż prosi się o pokrążenie po Kociewiu... Wstępnie oceniamy trasę na około 100km... Prognozy są niezłe, co prawda z rana ma być pochmurno i chłodno, ale po południu szykuje się upał... 

Pranie rozwieszone, pora udać się na spoczynek 

Ze Wschodu na Zachód z Karoliną - dzień czwarty

Czwartek, 10 maja 2018 · Komentarze(1)
Uczestnicy

Jesteśmy w Lidzbarku Warmińskim, jeszcze wczoraj spojrzeliśmy na mapy, kolejny nocleg powinien być gdzieś w okolicach Braniewa, może Fromborka... więc trasa na dzisiaj nie jest jakaś szczególnie długa, czy wymagająca. Nieco gorzej przedstawia się sprawa z "atrakcjami" po drodze na tym odcinku czekają nas długie puste przeloty, ale wieczorem przywitamy zalew Wiślany :)

Z Lidzbarka Warmińskiego kierujemy się na Runowo, w zasadzie to celem pośrednim jest Orneta, ale wybraliśmy trasę nieco bardziej skomplikowaną, głównie chodzi i zaznaczone na mapie czerwone pozycje ;), zabytki, muzea, kościoły itp. 

Kościół Rzymskokatolicki pw. Świętego Jana Ewangelisty w Ignalinie
Kościół Rzymskokatolicki pw. Świętego Jana Ewangelisty w Ignalinie © amiga

Pierwsza okazja na focenie już w Ignalinie, jest kościół, na chwilę stajemy, szkoda, że to jedyna pozycja, nieco dalej jest Runowo, kościół nieco podniszczony, szkoda, że nie udało nam się wejść do środka, jednak jest dość wcześnie, a po drugie to połowa tygodnia.  

Kościół Rzymskokatolicki pw. Św. Apostołów Szymona i Judy Tadeusza w Runowie
Kościół Rzymskokatolicki pw. Św. Apostołów Szymona i Judy Tadeusza w Runowie © amiga
Kościół Rzymskokatolicki pw. Św. Apostołów Szymona i Judy Tadeusza w Runowie
Kościół Rzymskokatolicki pw. Św. Apostołów Szymona i Judy Tadeusza w Runowie © amiga

Zdaje się, że kościoły będą dzisiaj dominowały, tak naprawdę po drodze nie ma wiele więcej, przystanek w Babiaku nam to uzmysławia. 

Ładnie kwiatki ;)
Ładnie kwiatki ;) © amiga
Wewnątrz kościoła  pw. Św. Augustyna i Św. Anny w Babiaku
Wewnątrz kościoła pw. Św. Augustyna i Św. Anny w Babiaku © amiga
Kościół w Babiaku
Kościół w Babiaku © amiga
Kościół  pw. Św. Wawrzyńca w Mingajnach
Kościół pw. Św. Wawrzyńca w Mingajnach © amiga
Wewnątrz kościoła w Mingajnach
Wewnątrz kościoła w Mingajnach © amiga

Coś czuję, że droga będzie bardzo monotonna, pewne nadzieję, wiążę z Ornetą i Pieniężnem... w końcu małe, stare miasteczka, z zamkami... Przed Ornetą postanawiamy przebić się leśnym szutrem w kierunku sanktuarium, niby niedaleko, jednak nieco piasku umila nam jazdę i wyraźnie wydłuża przejazd. W końcu widzimy znak Krosno... hmmm... z daleka widać wieże kościelne, podjeżdżamy i okazuje się, że budowla jest w opłakanym stanie. Może troszkę przesadzam, bo widać, że coś się dzieje, że trwa remont, może nie jest on kompleksowy, jednak powinien zapobiec popadnięciu tego miejsca w ruinę. Sam kształt przypomina św. Lipkę. Tyle, że nie ma turystów... 

Droga na skróty ;)
Droga na skróty ;) © amiga

Widać sanktuarium w Krośnie koło Ornety
Widać sanktuarium w Krośnie koło Ornety © amiga
Sanktuarium Nawiedzenia NMP w Krośnie koło Ornety
Sanktuarium Nawiedzenia NMP w Krośnie koło Ornety © amiga
Dotarliśmy, pora na zwiedzanie
Dotarliśmy, pora na zwiedzanie © amiga
Sanktuarium Nawiedzenia NMP w Krośnie koło Ornety
Sanktuarium Nawiedzenia NMP w Krośnie koło Ornety © amiga
Przed Sanktuarim w Krośnie koło Ornety
Przed Sanktuarim w Krośnie koło Ornety © amiga
Wnętrze sanktuarium w Krośnie
Wnętrze sanktuarium w Krośnie © amiga

Wewnątrz brakuje ołtarza, w zamian jest powieszone płótno z jego zdjęciem. Z daleka można się pomylić.

Gdy wyjeżdżamy dookoła widać trwające prace, jakiś przygotowania, gdzieś jest info o zlocie. Zaskakują za to geodeci, coś mierzą, coś rysują, wygląda na to, jakby przymierali się do modyfikacji drogi dojazdowej. 

W Ornecie jesteśmy do po kilku minutach :) Zwiedzanie miasta idzie nam szybko, jednak to nie mazury, widać odnowione budowle, widać, że coś się dzieje, zastanawiam się nad obiadem, ale jest zdecydowanie za wcześnie, po rozmowie z Karoliną stwierdzamy że pora obiadowa trafi w Pieniężnie. Z mapy wynika, iż jest to atrakcyjna miejscowość :)

Centrum Ornety
Centrum Ornety © amiga
Ratusz w Ornecie
Ratusz w Ornecie © amiga
kościół  św. Jana Chrzciciela w Ornecie
kościół św. Jana Chrzciciela w Ornecie © amiga
wnętrze kościoła św. Jana Chrzciciela w Ornecie
wnętrze kościoła św. Jana Chrzciciela w Ornecie © amiga
Cerkiew bł. Emiliana Kowcza w Ornecie
Cerkiew bł. Emiliana Kowcza w Ornecie © amiga
wewnątrz cerkiew bł. Emiliana Kowcza w Ornecie
wewnątrz cerkiew bł. Emiliana Kowcza w Ornecie © amiga

Henrykowo - Kościół pw. św. Katarzyny
Henrykowo - Kościół pw. św. Katarzyny © amiga
Kościół pw. św. Katarzyny - Henrykowo
Kościół pw. św. Katarzyny - Henrykowo © amiga
Dzwon przy kościele w Henrykowie
Dzwon przy kościele w Henrykowie © amiga
Fajna droga pomiędzy drzewami
Fajna droga pomiędzy drzewami © amiga

Kolejny długi przelot, w samym Pieniężnie wita nas piękna ceglana wieża wodna :), za to dalej... jakiś horror... stary rynek wygląda tragicznie, wieża w przyzwoitym stanie, ratusz to ruina, widać, że coś zaczęto z tym robić, ale do doskonałości bardzo daleko, na dokładkę bloki które pasują do tego miejsca jak pięść do nosa... szkoda gadać. Szukam jakiejś księgarni, potrzebujemy map... zagadujemy w pobliskiej restauracji... nie ma... dopiero w Braniewie. 

Wjazd do Pieniężna
Wjazd do Pieniężna © amiga
Wieża wodna w Pieniężne
Wieża wodna w Pieniężne © amiga
Ratusz w Pieniężnie
Ratusz w Pieniężnie © amiga
Wygląda nieszczególnie
Wygląda nieszczególnie © amiga
Wewnątrz kościoła pw. św. Katarzyny
Wewnątrz kościoła pw. św. Katarzyny © amiga

Jest jednak restauracja, więc pora na przerwę, na poszukanie kwatery i oczywiście na obiad. Zamawiamy danie dnia ;)... ciekawe co to będzie... Nie ma zaskoczenia ;) Standardowy posiłek zupa... + udko z kurczaka. Zjadliwe... 

Udaje nam się też załatwić najważniejszą sprawę, czyli nocleg... Niby nie powinno być problemów w Braniewie, a jednak. W jednym miejscy dowiadujemy się, że po 15, w innym, że zmarł właściciel i dzisiaj jest pogrzeb :(. 

Za to w centrum Braniewa udaje się znaleźć zaciszne miejsce dla rowerzystów, słyszymy tak przyjeżdżajcie czekamy :)

Droga nieco się dłuży, 4 litery dają znać o sobie, za długo na siodełku... 

Okoliczne stawiki
Okoliczne stawiki © amiga

W Braniewie myślimy o księgarni, ale docieramy kilka minut po ich zamknięciu... trudno, może jutro z rana to ogarniemy. Podjeżdżamy na szybko po katedrę i szukamy kwatery... 

Jest czekają na nas, dowiadujemy się, że miejsce na rowery również czeka, pomieszczenie zamykane na noc :)
Ale... jest jeszcze wcześnie, chwila rozmowy i gospodarze proponują nam trasę nad zalew Wiślany. 

Bazylika Mniejsza w Braniewie
Bazylika Mniejsza w Braniewie © amiga
Wewnątrz Bazyliki w Braniewie
Wewnątrz Bazyliki w Braniewie © amiga

Rzeczy zostają w pokoju, a my jedziemy szlakiem Green Velo nad zalew Wiślany :)

Kierunek Nowa Pasłęka... droga nieco się dłuży, to głównie przez wiatr, oraz średniej jakości nawierzchnię na wale, zdecydowanie jestem zwolennikiem asfaltu. Dziwnie też zachowuje się rower bez sakw... Trzeba się trochę przyzwyczaić. 

W Nowej Pasłęce tak jak wspominali gospodarze, nic w zasadzie nie ma ;), cóż, jedziemy wzdłuż brzegu w kierunku Różańca focąc od czasu do czasu. 

Na wałach Pasłęki
Na wałach Pasłęki © amiga
Port w Nowej Pasłęce
Port w Nowej Pasłęce © amiga
Krótki postój
Krótki postój © amiga
Przy zalewie Wiślanym
Przy zalewie Wiślanym © amiga
Nad zalewem Wiślanym
Nad zalewem Wiślanym © amiga

Za Różańcem trafiamy do miejscowości Klejnowo ;) muszę stanąć i zrobić sobie fotę, Karolina robi odpowiednie ujęcie i możemy skierować się do Braniewa. 

W Różańcu
W Różańcu © amiga
Powoli zachodzi słońce
Powoli zachodzi słońce © amiga
Gęsi na polu
Gęsi na polu © amiga
W oddali Frombork
W oddali Frombork © amiga

W sumie to kółeczko miało około 25 km.. tak więc bilans dzienny znowu jest coś koło 100 km, a miało być luźniej ;)

Na kwaterze jeszcze omawiamy na szybko plan na kolejny dzień, wiemy też gdzie chcemy nocować, najlepiej w okolicach Tczewa, zaglądam na google, jeden telefon i... mamy zarezerwowane miejsce na 2 dni... 

Parafia Krzyża Świętego w Braniewie
Parafia Krzyża Świętego w Braniewie © amiga
Amfiteatr braniewski
Amfiteatr braniewski © amiga
Pod zamkiem w Braniewie
Pod zamkiem w Braniewie © amiga
Kościół pw. Świętego Antoniego w Braniewie
Kościół pw. Świętego Antoniego w Braniewie © amiga
Baszta w Braniewie
Baszta w Braniewie © amiga
Szachulcowy budynek w Braniewie
Szachulcowy budynek w Braniewie © amiga
Muzeum Ziemi Braniewskiej
Muzeum Ziemi Braniewskiej © amiga

Dzień był dość długi, długie też były przeloty pomiędzy miastami. Nie ma jednak co narzekać, w sumie cała wyprawa zaskakuje, nie wiemy gdzie dojedziemy, nie wiemy jaka będzie trasa, za to już wiemy, że do pociągu powrotnego wsiądziemy w Tczewie :)