Wpisy archiwalne w kategorii

Solo

Dystans całkowity:86682.07 km (w terenie 14611.30 km; 16.86%)
Czas w ruchu:3846:14
Średnia prędkość:22.54 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:321037 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:3340130 kcal
Liczba aktywności:2661
Średnio na aktywność:32.57 km i 1h 26m
Więcej statystyk

Krótko po okolicy

Niedziela, 5 sierpnia 2018 · Komentarze(0)
Sobota wyleciała z grafika rowerowego, niedziela... hmmm, mogę pojechać tylko z rana, później ma padać, zapowiedziane są burze, a wieczorem mam inne zajęcia. 
Wsiadam na rower koło 9:30, plan... nie ma... zupełnie nie ma. Kieruję się rowerówką na Brynów, dalej, ul Huberta, wygląda na to że jadę w kierunku parku Leśnego, w kierunki Muchowca i Trzech Stawów. Po drodze przypominam sobie o Off -Festivalu, chyba jeszcze trwa, ciekawe czy jest jakaś opcja przejazdu? W poprzednich latach różnie z tym bywało, najwyżej się wrócę ;)

Na miejscu sporo zasieków, ale na szczęście przewidziane są ścieżki którymi można się przedostać z miejsca na miejsce. Wymusza to na mnie przypomnienie sobie ścieżek którymi raczej nie jeżdżę, a może był to błąd. Niektóre zmieniły nawierzchnię z ziemnej na kostkę. Może nie jest to idealne rozwiązanie dla rowerzystów, ale przynajmniej nie ugrzęznę w błocie gdyby oczywiście było. Za to zaskakuje mnie okrągły budynek, pierwsza myśl... dyrekcja... Gdy podjeżdżam bliżej... wygląda to na prywatny budynek. Coś chyba jest nie tak, ktoś posmarował? Ile trzeba było dać pod stołem by w takim miejscu wybudować cokolwiek prywatnego. Pewnie wygląda to podobnie jak w Parku Śląskim, w którym też były podobne przymiarki, najczęściej oprotestowane, choć i tan na obrzeżach powstały osiedla. 

Teren Off-Festivalu na Muchowcu
Teren Off-Festivalu na Muchowcu © amiga
Ostatnio jechałem tędy gdy było klepisko dobre kilka lat temu
Ostatnio jechałem tędy gdy było klepisko dobre kilka lat temu © amiga
EnerVita - co za debil pozwolił na wybudowanie tego w Parku na Muchowcu
EnerVita - co za debil pozwolił na wybudowanie tego w Parku na Muchowcu © amiga

Na dolinie za to niespodzianka, puste drogi, ścieżki, nie ma spacerowiczów, rolkarzy, rowerzystów. To niespotykane gdy jest tak ciepło jak dzisiaj, gdy jest dzień wolny. Choć specjalnie mi to nie przeszkadza, za to mam wrażenie, że siedzę za nisko, na chwilę przystaję... siodełko mi opadło. Wczoraj czyściłem sztycę, siodełko, wszystko rozebrane do zera. Pozbyłem się skrzypienia, ale nie podoba mi się to, że siedzę coraz niżej małe dokręcenie śruby... i jadę dalej. 
Tak pusto jest tutaj gdy leje... coś się dzisiaj stało?
Tak pusto jest tutaj gdy leje... coś się dzisiaj stało? © amiga

Odbijam w kierunku Nikiszowca, przez las oczywiście, lubię tą opcję, zresztą gdy jest tak gorąco to w zasadzie jedyna możliwość by trochę odpocząć od upału. Za to czuję coś dziwnego, zaczyna mi się rewolucja w żołądku... coś zjadłem? Tylko co? 
A to Ci niespodzianka...
A to Ci niespodzianka... © amiga
Osiągam Nikiszowiec i kolejne zaskoczenie, wszędzie pełno taśm, chwila zastanowienia i... coś mi się wydaje, że Tour de Pologne pojedzie tędy za kilka godzin, sprawdzę to w domu, a teraz jako że jadę z dość nietypowego jak na mnie kierunku wjeżdżam inną drogą na Nikisz. Z tyłu przez podwórka, przez miejsca gdzie nie ma samochodów... 

Pojawiły się taśmy w okolicach Nikiszowca - Tour de Pologne pojedzie tędzy za kilka godzin
Pojawiły się taśmy w okolicach Nikiszowca - Tour de Pologne pojedzie tędzy za kilka godzin © amiga
Kopalnia Wieczorek
Kopalnia Wieczorek © amiga
Nikiszowiec z drugiej strony
Nikiszowiec z drugiej strony © amiga
Podwórka na Nikiszowcu
Podwórka na Nikiszowcu © amiga
Kościół św. Anny na Nikiszowcu
Kościół św. Anny na Nikiszowcu © amiga

Tylko co dalej? Giszowiec? Jadę wiec z tamtym kierunku, siodełko znów opadło, zatrzymuję się na chwilę, coś jest nie tak ze śrubą. Nie mogę jej ani dokręcić, ani odkręcić. Zapiekła się? Na szczęście zacisk działa. Mały upgrade taśmą klejącą i jest szansa, że będzie lepiej. Na Giszowcu postanawiam pojechać szlakiem w kierunku Wesołej, nie jechałem tędy kilka lat, sama ścieżka jest nijaka, a dzisiaj... jest jeszcze gorzej niż zwykle. Tauron chyba stawia nowe słupy, fundamenty już są... niestety ścieżka rozkopana, jadę lasem, jest grząsko miejscami i cały czas pod górkę ;)
Jeżeli dobrze pamiętam to tędy prowadzi jeden ze szlaków pieszych...
Jeżeli dobrze pamiętam to tędy prowadzi jeden ze szlaków pieszych... © amiga
Udało się podjechać :)
Udało się podjechać :) © amiga

Kombinuję co dalej, co jakiś czas spoglądam na radary, burze jeszcze daleko. Pokręcę się w okolicach Murcek... skręcam we właściwym kierunku, ale gdzieś po drodze kusi ścieżka leśna, nie jechałem nią jeszcze, skręcam i zobaczymy gdzie wyląduję ;) Kluczę po lesie, 2 razy sprawdzam na nawigacji... jadę dobrze... W efekcie wracam na Giszowiec tyle, że z innej strony :)

Wynika w lasach Murckowskich
Wynika w lasach Murckowskich © amiga
Mam nadzieję, że nie wytną lasu do zera
Mam nadzieję, że nie wytną lasu do zera © amiga
Debilny powód by eksterminować dziki... Może pora zainwestować w szczepionkę, a nie bawić się średniowiecznymi metodami
Debilny powód by eksterminować dziki... Może pora zainwestować w szczepionkę, a nie bawić się średniowiecznymi metodami © amiga
Z reguły ten odcinek jest zalany
Z reguły ten odcinek jest zalany © amiga
Wieża wodna na Giszowcu
Wieża wodna na Giszowcu © amiga
Te ścieżki mnie zaskakują..., w końcu zaczynają wyglądać tak jak powinny
Te ścieżki mnie zaskakują..., w końcu zaczynają wyglądać tak jak powinny © amiga

Jak już tutaj się znalazłem to podjadę na Janinę, zobaczę co tam słychać, spodziewałem się setek ludzi, dziesiątków rowerzystów przy knajpce i .... nic ... pusto. Na miejscu para rowerzystów, jakaś kobieta z psem, może 2 wędkarzy i to wszystko. Niemożliwe by wszyscy wyjechali z miasta. Odbijam lasem na Murcki, zajrzę na tamtejszy rynek, ostatnio widziałem informację o zainstalowaniu tam stacji rowerów miejskich. 

Staw Janina na Giszowcu
Staw Janina na Giszowcu © amiga
Rowery miejskie na Murckowskim rynku
Rowery miejskie na Murckowskim rynku © amiga

Gdy wyjeżdżam, z Murckowskiego rynku kluczę w okolicach szpitala, znajduję jakąś wąską ścieżkę, która wyprowadza mnie na ul.Tartaczną, w sumie dobrze. Odwiedzam zabytkowy dworzec PKP. Niby jeszcze trwa walka by go nie wyburzyć, ale PKP podjęła już decyzję. Szkoda... 
Żołądek nie odpuszcza, pora skierować się do domu, tym bardziej, że zniknęło słońce, zaczęło dość mocno wiać i od czasu do czasu czuję na skórze pojedyncze krople deszczu. Czyżby burza przyszła wcześniej? Radary na to nie wskazują. 

Być może to ostatnie zdjęcie dworca PKP w Murckach, została podjęta decyzja o jego rozbiórce...
Być może to ostatnie zdjęcie dworca PKP w Murckach, została podjęta decyzja o jego rozbiórce... © amiga

Jadę lasem do domu, można by i szybciej i krócej, ale jednak las to las :). Po około 20 minutach docieram do domu. Spocony jak diabli. Szkoda, że tak krótko.... ale w tej chwili nie mam na więcej czasu. Tak więc dobre i to :)
Ostatni odcinek leśny dzisiaj. Pora do domu
Ostatni odcinek leśny dzisiaj. Pora do domu © amiga

O poranku w piątek

Piątek, 3 sierpnia 2018 · Komentarze(0)

Przed wyjazdem wymiana linki w rowerze, miałem to zrobić wczoraj, ale siły gdzieś uleciały, to chyba przez skwar. Tak więc co się odwlekło to dzisiaj zostało do zrobienia. Wymiana i regulacja zajęła mi wyjątkowo mało czasu, może 10 minut na wszystko, z wymianą ostatniego odcinka pancerza na dłuższą włącznie. Wydaje się, że wszystko jest w porządku... Choć... w góralu ostatni raz długi wózek miałem 8 lat temu. Wtedy to był oryginalnie wpakowany do KTM-a XTk. Byłem z niego mega niezadowolony. Później pojawił się XTR który również średnio działał, ostatni to SLX Shadow i była to pierwsza przerzutka która działała tak jak powinna. Do wczoraj oczywiście. W sklepach jest problem z przerzutkami 9rz. Ten napęd pojawia się w tej chwili w tańszych konstrukcjach tak więc można dostać Alivio, Acerę, Altusa i Deore. W sklepie mieli Deore tak więc taka przerzutka jest w tej chwili w góralu. Ciut za krótki mam łańcuch do tej przerzutki w efekcie jak się zapomnę i przełączę z tyły na 9 a z przodu będzie blat to coś urwę ;) Raczej tak nie jeżdżę, ale.... 

7:10, dopiero wychodzę, wiatr podobnie jak wczoraj od wschodu, jedynie 21 stopni ;), ale w słońcu wyraźnie więcej. Na drogach jakiś mega ruch... Pierwsza myśl... las... Tak też robię, wjeżdżam na leśne ścieżki w Starych Panewnikach. 
W lesie jest przyjemnie, lekki chłód, czuć wilgoć. Za to na krótkim może 4 km odcinku do Starej Kuźni mijam w lesie 4 rowerzystów... dawno już tak nie było... pozdrawiamy się i... każdy leci w swoim kierunku. 


Pora ruszać w las
Pora ruszać w las © amiga
Słońce już grzeje
Słońce już grzeje © amiga

O dziwo na Helembie drogi są przejezdne, przez ułamek sekundy pojawia się myśl, a może na Bielszowice?  Będzie szybciej, ale za to drogami. Porzucam głupi pomysł i jadę do Kończyc gdzie wyjeżdżam na asfalt. Mocno tyłami docieram do lasku Makoszowskiego. Dla odmiany mijam kilka osób na kijach, kilka z psami, kilku biegaczy... Przy takich upałach poranek to jedyna pora gdzie można pomyśleć o jakiejś aktywności. Za kilka godzin przy wysiłku będzie można się zagotować ;)


I pięknie jest...
I pięknie jest... © amiga
W cieniu drzew jest nieco chłodniej
W cieniu drzew jest nieco chłodniej © amiga
Krótki postój
Krótki postój © amiga
W Kończycach
W Kończycach © amiga
Obwoźna lodziarnia jeszcze zamknięta
Obwoźna lodziarnia jeszcze zamknięta © amiga

Wyjeżdżając z Zabrza widzę jakiegoś rowerzystę, cóż, będzie robił za króliczka, Wpierw podjazd, potem długi zjazd, i gdy go już prawie mam, skręca w ul. Sztygarską, w zasadzie mógłbym pojechać za nim, ale ten wariant to 2 pewne postoje na światłach. Może raz mi się zdarzyło przejechać tam zaliczając tylko jeden postój... Tak więc jadę swoją drogą na której nie ma żadnych sygnalizacji. 

Miejsce postojowe w lasku Makosziwskim
Miejsce postojowe w lasku Makosziwskim © amiga

W firmie melduję się w przyzwoitym czasie jak na przejazd lasem :) Ciuchy standardowo mokre, choć nie padało. 

Upalnie i pod wiatr

Piątek, 3 sierpnia 2018 · Komentarze(0)
Jest trochę po 16 gdy ruszam, w firmie klima, za zewnątrz piekło... Mam ze sobą 2l wody. Niedawno się dowiedziałem, że muszę dotrzeć do domu nieco wcześniej. Wcześniej niż planowałem. 
Cóż, pozostaje jechać szosami, wiatr w twarz wykańcza, od początku wiem, że to nie będzie łatwy powrót. Naciskam na pedały ile się da, ale to niewiele daje ;) 
W Zabrzu pakuję się wpierw w lasek Makoszowski, a nieco dalej w park W.Pileckiego. Pomiędzy drzewami jest zdecydowanie lepiej, nieco chłodniej, bez wiatru. Wyjeżdżam w Pawłowie, kilka km po szosach. Słońce pali.

Którędy teraz?
Którędy teraz? © amiga
W parkach zdecydowanie lepiej niż na asfalcie
W parkach zdecydowanie lepiej niż na asfalcie © amiga
Jedno z osiedli robotniczych
Jedno z osiedli robotniczych © amiga
W Pawłowie
W Pawłowie © amiga
Na Wirku w cieniu krótka przerwa, litr wody znika... jadę dalej szlakiem rowerowym wzdłuż potoku Bielszowickiego, nie ma szans na schronienie się w cieniu, ale chyba to lepsze już asfalt. Pod koniec zaskakuje mnie wypłukany podjazd... nie dość, że storomo to na dokładkę koleiny, dziury... oj średnio jest. 
Wyjeżdżam w Kochłowicach, jeszcze kawałek i mam znów kilometr przez las, jak przyjemnie... Szkoda tylko, że to tak krótki odcinek. 
Na skrzyżowaniu w Kochłowicach
Na skrzyżowaniu w Kochłowicach © amiga

Na szczęście to nie koniec zacienionych fragmentów, kolejny na przedłużeniu Bałtyckiej, tutaj szok, po wielu, wielu latach w końcu postawiono szlaban przy wjeździe na drogę leśną. Najwyższa pora.
A to nowy szlaban, w końcu postawili
A to nowy szlaban, w końcu postawili © amiga
Szpital w Ligocie
Szpital w Ligocie © amiga
Jeszcze kilak km, park Zadole, boisko Kolejarza zupełnie puste, nie ma nikogo. Szybko mijam to miejsce i marzę o zimnym prysznicu w domu. 10 minut później marzenia się spełniły :) Tydzień roboczy uważam za całkiem nieźle wykorzystany... 
Boisko Kolejarza
Boisko Kolejarza © amiga

Wracając lasami

Czwartek, 2 sierpnia 2018 · Komentarze(1)
Przed wyjazdem zakładam nową przerzutkę i hak. Szybka regulacja i da się jechać... W domu będę musiał i tak zmienić linkę. Szkoda, że nie kupiłem w sklepie, ale teraz już nie chce mi się tam gnać. Po raz drugi... bez sensu. 
Ruszam kilka minut przed 17. Duszno, upalnie, powrót zapowiada się wyjątkowo ciężki. Nie namyślam się długo, wracam lasem. 
Lasek Makoszowski, dalej Wiosenna i jestem w drodze na Halembę.. Upał mnie wykańcza, chce mi się strasznie pić.... wiem że muszę gdzieś stanąć, tylko gdzie. Jest kilka  możliwości, ale sklepy nie wszystkie się do tego nadają, szczególnie te z zamalowana/zaklejoną witryną. Mimo wszystko wolę mieć rower w zasięgu wzroku. 

W okolicach lasku Makoszowskiego
W okolicach lasku Makoszowskiego © amiga
Na zakręcie
Na zakręcie © amiga
Wybór pada na stację BP na Halembie. Kilka minut przerwy, herbata oczywiście zimna, pomaga... mogę jechać dalej. Tym razem już na spokojnie, starając się wybierać drogi i ścieżki gdzie jest cień. Wyjeżdżam na Starych Panewnikach, a później tyłami docieram w okolice parku Zadole. 
Dolina Kłodnicy - zabudowuje się... a szkoda..
Dolina Kłodnicy - zabudowuje się... a szkoda.. © amiga
Leśne ścieżki
Leśne ścieżki © amiga
Troszkę piasku
Troszkę piasku © amiga

W domu... kolejne 2 litry wody mineralnej. Ciężko było... Jutro zdaje się, że będzie powtórka z rozrywki... 

Poranek w lesie

Czwartek, 2 sierpnia 2018 · Komentarze(4)
Kilka minut po 7 ruszam do pracy, jest dość przyjemnie, ledwie 21 stopni, co prawda meteo wspomina coś o burzach, tyle, że to wieczorem. Samochodów niewiele, wiatr w plecy, ale.... nie jadę szosami, na wysokości stawów księżycowych skręcam w las.. 
Trochę zaszokowało mnie to, że jest mokro, są kałuże... chwila, przecież nie padało... 
Po chwili jednak sobie przypominam o burzy która ominęła Ochojec ale przeszła nad Katowicami i prawdopodobnie poszła na Rudę Śląską.... 
W nocy solidnie lało...
W nocy solidnie lało... © amiga
kierunek stawy księżycowe
kierunek stawy księżycowe © amiga
Kombinuję nad manewrem sprzed 2 dni... czyli przejazd przez Halembę, ale z innej strony niż zwykle, dalej lasem ma Makoszowi i przez hałdę na Sośnicy do pracy ;). 
To teraz z górki
To teraz z górki © amiga
Przez Halembę przejazd jest dość szybki, za to w lesie... w lusterku widzę coś, muszę się zatrzymać, to przechodzące przez korony drzew promienie słoneczne.... jednak warto było się wpakować w lasy.... to co że jest trochę mokro, sporo kamieni... i trwa wycinka... 
Uwielbiam takie klimaty
Uwielbiam takie klimaty © amiga
Poranne promienie słońca
Poranne promienie słońca © amiga
Wszystko paruje
Wszystko paruje © amiga
Gdy zbliżam się do skrzyżowania drogi leśnej z Chudowską słyszę i czuję jak jakiś patyk wpada mi w koło, chwilę później jest po przerzutce. Masakra... Szybka ocena sytuacji... przy drodze na początku czerwonej rowerówki jest miejsce postojowe, w tej chwili zredukowane do stojaka na rowery i ławeczki, ale będzie gdzie położyć klucze... na miejscu ocena sytuacji. Przerzutka zmielona, choć wydaje się, że powinno dać się ją odbudować. Łańcuch nie ma skręconych ogniw, szprychy całe... Tak więc po skróceniu łańcucha i odgięciu uszkodzonej przerzutki mogę jechać dalej. Skrócona część ląduje w plecaku. Jako że napęd jest już stary to nie wchodzi w grę zmiana łańcucha na nowy, skończyłoby się to wymianą całego napędu, a tak... łańcuch będzie na 2 spinkach... ;) ale napęd powinien jeszcze trochę wytrzymać. ;)
Wystarczył patyk
Wystarczył patyk © amiga
mogę jechać dalej....
mogę jechać dalej.... © amiga

Gdy docieram do firmy... pierwsze co robię to dzwonię do pobliskiego sklepu rowerowego... Mają 9rz. przerzutkę co prawda Deore ale jest i będzie na mnie czekać.... 

Mimo niespodzianki na trasie, poranek należy zaliczyć do dobrze wykorzystanych ;) Chodzi oczywiście o dojazd rowerem :)

Z wiatrem o poranku

Środa, 1 sierpnia 2018 · Komentarze(3)
Ruszam sporo później niż miałem w planie, przypomniało mi się, że najwyższa pora zmienić łańcuch, bo za kilka dni będzie już problem, przy okazji nieco wyczyściłem linkę przerzutki, średnio działała. Piach dostał się do środka. Czasu miałem za mało na regulacje tak więc z tak sobie działającą tylną przerzutką jadę do pracy. Od początku czuję, że po powrocie do domu trzeba będzie jeszcze raz wyciągnąć linkę, jeszcze raz wyczyścić, tyle, że tym razem na całej długości a nie tylko na ostatnim odcinku pancerza. 

Dzień zapowiada się upalny, wieje dość silny wiatr, początkowo mam wrażenie, że w twarz... ale coś mi się nie zgadza, rower jedzie zdecydowanie za szybko... Wiatr musi mnie pchać, ale wrażenie jest zupełnie inne, tylko ta średnia... ;)

Samochodów wyraźnie więcej niż wczoraj, +21 na starcie, jest przyjemnie... Zastanawiam się czy nie pojechać lasem, ale spore opóźnienie na starcie jednak sprowadza mnie na asfaltową ścieżkę. 

Krótki postój na czerwonym przy Famurze i w Panewnikach... na szczęście nie jest to jakiś specjalnie długi czas. Co jakiś czas spoglądam na zegarek, hmmm... chyba odrabiam i to sporo. W niezłym czasie osiągam Zabrze, samochodów prawie nie ma, udaje się przejechać ul Winklera, nieco skraca mi drogę do pracy, ale normalnie jest zbyt ruchliwa bym miał ochotę nią jechać. 

Na chwilę przystaję na wiadukcie przed Sośnicą. 2 zdjęcia i jadę dalej. Gliwice także opustoszałe ;) W firmie melduję się z niezłym czasem, wygląda na to, że to rekord przejazdu w tym roku, choć to dobre 8 minut słabiej od rekordu życiowego... Cóż... kondycja trochę nie taka... Może za często odpuszczam dojazdy.... Ech starość ;)
Słońce mocno już przygrzewa
Słońce mocno już przygrzewa © amiga
Wczoraj czyścili tą DDRkę
Wczoraj czyścili tą DDRkę © amiga

Wieczorny powrót do domu

Środa, 1 sierpnia 2018 · Komentarze(0)
Ruszam chwilę przed 17, jest upiornie gorąco, wiatr ze wschodu, więc o ile rano mi pomagał, tak teraz wysysa wszystkie siły... 
Szybko decyduję się na wjazd do lasu... trochę po niebieskim szlaku rowerowym, ale tylko kawałem, fragmentami które są przejezdne. Te zarośnięte odpuszczam, tym bardziej, że jest dla nich lepsza alternatywa. 

Kierunek hałda na Sośnicy
Kierunek hałda na Sośnicy © amiga
Dalej zastanawiam się co tutaj będzie... może DDRka?
Dalej zastanawiam się co tutaj będzie... może DDRka? © amiga

Wyjeżdżam w Makoszowach, zastanawiam się czy nie kupić jakiejś wody w sklepie, zresztą cały czas po głowie chodzi mi by założyć jednak koszyk na bidon i zacząć go wozić ze sobą. Staram się jechać maksymalnie po lesie, w cieniu, oczywiście nie wszędzie jest taka opcja. Halemba to 2-3 km asfaltem, na tej drodze jest niezła ciastkarnia, czasami zdarza mi się tam wpaść po makowic i coś do picia, może dziś ten sam manewr? Pić mi się chce strasznie. 
W lesie chłodniej
W lesie chłodniej © amiga
Dolina Jamny
Dolina Jamny © amiga
A jednak nie... jadę dalej, do domu już tylko 30 minut, dolina Jamny i las...  rozglądam się za Kaniami, ale chyba jest w tej chwili ciut za sucho. 
W Panewnikach zmieniam kierunek przejazdu znów na bardziej leśny, tyłami docieram do parku Zadole i dalej Piotrowic. 
Czaszka w Starych Panewnikach
Czaszka w Starych Panewnikach © amiga
Lubię tą ścieżkę
Lubię tą ścieżkę © amiga

W domu.... w ciągu chwili znikają 2l wody.... 

Porankiem do pracy

Wtorek, 31 lipca 2018 · Komentarze(1)
Poranek zapowiada się piękny. dodatkowo 3 dni wyleciały mi z kalendarza rowerowego. Chcę na rower. Pobudka i zbieranie się idzie mi wyjątkowo ciężko. W efekcie jestem gotowy do startu kwadrans po siódmej. Słońce już wysoko, niewielki wiatr, chyba ze wschodu.

Za to na drogach pusto, kompletnie pusto, nawet na zwykle ruchliwym i zakorkowanym skrzyżowaniu w Piotrowicach samochodów prawienie ma, z kierunku od centrum Piotrowic stoją może 3 samochody... Nie pamiętam kiedy coś takiego widziałem. 

Na Zbożowej po remoncie
Na Zbożowej po remoncie © amiga

Cały czas zastanawiam się, czy mimo później pory wyjazdu nie pojechać lasem? Choć trochę, tylko jakie wariant? Trochę za długo dumałem i przeleciałem zjazd w Starych Panewnikach, ale nie ma tego złego, jadę obok stawów księżycowych, trochę terenu i niestety trochę kałuż, błota... W tym miejscu woda dość wolno wysycha czy raczej odparowuje. Wkrótce jednak wydostaję się z lasu i... co dalej? Jakoś nie mam ochoty na podjazd i pchanie się w kolejny podmokły teren, tak więc zjeżdżam w kierunku Halemby. 

A może się schłodzić?
A może się schłodzić? © amiga
Wyszło to trochę dookoła, ale w końcu znalazłem się na leśnym szlaku łączącym Halembę z Zabrzem, tutaj sporo pozostałości po wycince, ale nie ma ani śladu po kałużach, po błocie, zresztą ta okolica jest mocno piaszczysta, tzn podłoże takie jest. Przystaję na chwilę by zrobić kilka zdjęć i ruszam dalej.  Jazda sprawia dzisiaj wielką frajdę :), 
Poranek w okolicach Halemby
Poranek w okolicach Halemby © amiga
Na leśnych ścieżkach
Na leśnych ścieżkach © amiga
Leśnicy już działają
Leśnicy już działają © amiga
Wyjeżdżam w Kończycach, przejeżdżam nad wiaduktem A4ki. Nie przepadam za tym miejscem lecz gdy nie ma samochodów to nie jest tak źle Po drugiej stronie kieruję się na lasek Makoszowski, po którego drugiej stronie jestem już w Gliwicach. 
W lasku Makoszowskim
W lasku Makoszowskim © amiga

Same Gliwice także puste, niewiele samochodów, niewielu pieszych czy rowerzystów. W zasadzie tych ostatnich dzisiaj nie było zbyt dużo na całym odcinku od domu... może 4-5... Z jednej strony zastanawiające, z drugiej późny wyjazd... też pewnie miał znaczenie. 

Wracając przez las

Wtorek, 31 lipca 2018 · Komentarze(0)
16:40 - jestem w siodle. Wiatr szaleje, jest silny ze wschodu, może lekko południowego-wschodu, a to oznacza niezłą przeprawę. Na dokładkę żar leje się z nieba. Kombinuję jak i gdzie wjechać w las. Może na Sośnicy, a może w Makoszowach, a może jednak pojechać przez Bojków, tyle, że tam będą tylko szosy, otwarta przestrzeń... Temperatura mnie zabije. 

Nie kombinuję, wpierw lasek Makoszowski, później Makoszowy, stara hałda i jestem na najlepszej drodze przez lasy do Halemby, rozglądam się za grzybami, w końcu ostatnio trochę pada, w lesie jest wilgotno, jest też ciepło. Więc szanse są, tym bardziej, że ostatnio trochę Kani zebrałem. 
Drukują zębatki do roweru? ;)
Drukują zębatki do roweru? ;) © amiga
Pora w las
Pora w las © amiga
Jak prawie zawsze tutaj woda dalej stoi
Jak prawie zawsze tutaj woda dalej stoi © amiga
Kierunek Halemba
Kierunek Halemba © amiga

Na chwilę wyjeżdżam na szosy w Halembie, ale po chwili znów pakuję się w las, jest przyjemnie, jadę wolniej, rozglądam się na prawo i na lewo... grzybów nie ma. Cóż... a może by tak jeszcze pojechać kawałkiem lasu wzdłuż Starych Panewnik, ścieżka się wije, jest coraz węższa, w kilku miejscach zaskakuje, tym bardziej, że nie było mnie tutaj od zeszłej jesieni. Kilka wiatrołomów, widać, że starych, coś niby zrobione, ale trzeba omijać powalone konary. 
Dolina Jamny
Dolina Jamny © amiga
Słońce jeszcze wysoko
Słońce jeszcze wysoko © amiga
Wycinka w lasach Panewnickich
Wycinka w lasach Panewnickich © amiga
Wąska ścieżka prowadząca do akademików
Wąska ścieżka prowadząca do akademików © amiga
Na szczęście można objechać
Na szczęście można objechać © amiga

Na Zadolu widzę po raz kolejny to samo porzucone auto, to nie jest normalne. Robię kilka zdjęć, w domu wyślę je na policję, może się tym zainteresują. A może nie... 
Porzucony samochód koło Panoramy
Porzucony samochód koło Panoramy © amiga
Numer rejestracyjny, może ktoś rozpoznaje?
Numer rejestracyjny, może ktoś rozpoznaje? © amiga
Rozumiem znaczenie tego znaku, ale nie widzę sensu jego postawienia w tym miejscu
Rozumiem znaczenie tego znaku, ale nie widzę sensu jego postawienia w tym miejscu © amiga

Pod koniec trasy odwiedzam jeszcze myjnię przy stacji benzynowej, 2 minuty mycia starczają. Rower wygląda zdecydowanie lepiej. Kilka minut później jestem w domu. Strasznie chce mi się pić... 
Przed myciem
Przed myciem © amiga
Woda jeszcze kapie...
Woda jeszcze kapie... © amiga

Połowa tygodnia

Środa, 25 lipca 2018 · Komentarze(1)
7:12... znów trochę obsuwy na starcie, niestety gdy już się ubierałem, przypomniałem sobie, że coś miałem zrobić przy rowerze, dla zasady się tym zająłem, tylny hamulec coś mi nie trzymał, coś z klockami, te coś to najprawdopodobniej dostał się tam olej. Być może robiąc coś prysnąłem tam brunoxem, bądź czymś innym. Mimo, że klamka dociska klocki do tarczy, to siła hamowania jest stosunkowo niewielka. 
Szybki demontaż koła i klocków, ich powierzchnia zeszklona. Papier ścierny pomaga ;), Tarczę czyszczę odtłuszczaczem. Wydaje się, że jest lepiej. Czy jest dobrze to jednak wyjdzie w trakcie jazdy. 

Ruszam, wiatr niezauważalny z północy, poranek przyjemny 18 stopni, niewielki ruch na drogach. Rower jakoś dziwnie szybko jedzie, masa radochy... Opory nieznaczne. Efekt opon? Braku wiatru ? Pewnie i jedno i drugie. 

W kilku miejscach mam wrażenie déjà vu, w tych samych miejscach co wczoraj spotykam tych samych rowerzystów :).... Pora wyjazdu podobna do wczorajszej, być może to z tego powodu. 

Zresztą podobnie jak i wczoraj zatrzymuję się dopiero w Bielszowicach na kilka sekund. Rower pędzi... a ja na nim ;)

Zabrze dziś kompletnie zaskakuje, nie ma korków, na światłach też nie stoję, coś pięknego... W Gliwicach jestem w dobrym czasie, w firmie spoglądam na zegarek... poszło naprawdę rewelacyjnie... Może dlatego, że w końcu się wyspałem... ;)
DDRka w Zabrzu
DDRka w Zabrzu © amiga