Krótko po okolicy
Niedziela, 5 sierpnia 2018
· Komentarze(0)
Kategoria do 34km, Solo, tam i z powrotem
Sobota wyleciała z grafika rowerowego, niedziela... hmmm, mogę pojechać tylko z rana, później ma padać, zapowiedziane są burze, a wieczorem mam inne zajęcia.
Wsiadam na rower koło 9:30, plan... nie ma... zupełnie nie ma. Kieruję się rowerówką na Brynów, dalej, ul Huberta, wygląda na to że jadę w kierunku parku Leśnego, w kierunki Muchowca i Trzech Stawów. Po drodze przypominam sobie o Off -Festivalu, chyba jeszcze trwa, ciekawe czy jest jakaś opcja przejazdu? W poprzednich latach różnie z tym bywało, najwyżej się wrócę ;)
Na miejscu sporo zasieków, ale na szczęście przewidziane są ścieżki którymi można się przedostać z miejsca na miejsce. Wymusza to na mnie przypomnienie sobie ścieżek którymi raczej nie jeżdżę, a może był to błąd. Niektóre zmieniły nawierzchnię z ziemnej na kostkę. Może nie jest to idealne rozwiązanie dla rowerzystów, ale przynajmniej nie ugrzęznę w błocie gdyby oczywiście było. Za to zaskakuje mnie okrągły budynek, pierwsza myśl... dyrekcja... Gdy podjeżdżam bliżej... wygląda to na prywatny budynek. Coś chyba jest nie tak, ktoś posmarował? Ile trzeba było dać pod stołem by w takim miejscu wybudować cokolwiek prywatnego. Pewnie wygląda to podobnie jak w Parku Śląskim, w którym też były podobne przymiarki, najczęściej oprotestowane, choć i tan na obrzeżach powstały osiedla.
Teren Off-Festivalu na Muchowcu © amiga
Ostatnio jechałem tędy gdy było klepisko dobre kilka lat temu © amiga
EnerVita - co za debil pozwolił na wybudowanie tego w Parku na Muchowcu © amiga
Na dolinie za to niespodzianka, puste drogi, ścieżki, nie ma spacerowiczów, rolkarzy, rowerzystów. To niespotykane gdy jest tak ciepło jak dzisiaj, gdy jest dzień wolny. Choć specjalnie mi to nie przeszkadza, za to mam wrażenie, że siedzę za nisko, na chwilę przystaję... siodełko mi opadło. Wczoraj czyściłem sztycę, siodełko, wszystko rozebrane do zera. Pozbyłem się skrzypienia, ale nie podoba mi się to, że siedzę coraz niżej małe dokręcenie śruby... i jadę dalej.
Tak pusto jest tutaj gdy leje... coś się dzisiaj stało? © amiga
Odbijam w kierunku Nikiszowca, przez las oczywiście, lubię tą opcję, zresztą gdy jest tak gorąco to w zasadzie jedyna możliwość by trochę odpocząć od upału. Za to czuję coś dziwnego, zaczyna mi się rewolucja w żołądku... coś zjadłem? Tylko co?
A to Ci niespodzianka... © amiga
Osiągam Nikiszowiec i kolejne zaskoczenie, wszędzie pełno taśm, chwila zastanowienia i... coś mi się wydaje, że Tour de Pologne pojedzie tędy za kilka godzin, sprawdzę to w domu, a teraz jako że jadę z dość nietypowego jak na mnie kierunku wjeżdżam inną drogą na Nikisz. Z tyłu przez podwórka, przez miejsca gdzie nie ma samochodów...
Pojawiły się taśmy w okolicach Nikiszowca - Tour de Pologne pojedzie tędzy za kilka godzin © amiga
Kopalnia Wieczorek © amiga
Nikiszowiec z drugiej strony © amiga
Podwórka na Nikiszowcu © amiga
Kościół św. Anny na Nikiszowcu © amiga
Tylko co dalej? Giszowiec? Jadę wiec z tamtym kierunku, siodełko znów opadło, zatrzymuję się na chwilę, coś jest nie tak ze śrubą. Nie mogę jej ani dokręcić, ani odkręcić. Zapiekła się? Na szczęście zacisk działa. Mały upgrade taśmą klejącą i jest szansa, że będzie lepiej. Na Giszowcu postanawiam pojechać szlakiem w kierunku Wesołej, nie jechałem tędy kilka lat, sama ścieżka jest nijaka, a dzisiaj... jest jeszcze gorzej niż zwykle. Tauron chyba stawia nowe słupy, fundamenty już są... niestety ścieżka rozkopana, jadę lasem, jest grząsko miejscami i cały czas pod górkę ;)
Jeżeli dobrze pamiętam to tędy prowadzi jeden ze szlaków pieszych... © amiga
Udało się podjechać :) © amiga
Kombinuję co dalej, co jakiś czas spoglądam na radary, burze jeszcze daleko. Pokręcę się w okolicach Murcek... skręcam we właściwym kierunku, ale gdzieś po drodze kusi ścieżka leśna, nie jechałem nią jeszcze, skręcam i zobaczymy gdzie wyląduję ;) Kluczę po lesie, 2 razy sprawdzam na nawigacji... jadę dobrze... W efekcie wracam na Giszowiec tyle, że z innej strony :)
Wynika w lasach Murckowskich © amiga
Mam nadzieję, że nie wytną lasu do zera © amiga
Debilny powód by eksterminować dziki... Może pora zainwestować w szczepionkę, a nie bawić się średniowiecznymi metodami © amiga
Z reguły ten odcinek jest zalany © amiga
Wieża wodna na Giszowcu © amiga
Te ścieżki mnie zaskakują..., w końcu zaczynają wyglądać tak jak powinny © amiga
Jak już tutaj się znalazłem to podjadę na Janinę, zobaczę co tam słychać, spodziewałem się setek ludzi, dziesiątków rowerzystów przy knajpce i .... nic ... pusto. Na miejscu para rowerzystów, jakaś kobieta z psem, może 2 wędkarzy i to wszystko. Niemożliwe by wszyscy wyjechali z miasta. Odbijam lasem na Murcki, zajrzę na tamtejszy rynek, ostatnio widziałem informację o zainstalowaniu tam stacji rowerów miejskich.
Staw Janina na Giszowcu © amiga
Rowery miejskie na Murckowskim rynku © amiga
Gdy wyjeżdżam, z Murckowskiego rynku kluczę w okolicach szpitala, znajduję jakąś wąską ścieżkę, która wyprowadza mnie na ul.Tartaczną, w sumie dobrze. Odwiedzam zabytkowy dworzec PKP. Niby jeszcze trwa walka by go nie wyburzyć, ale PKP podjęła już decyzję. Szkoda...
Żołądek nie odpuszcza, pora skierować się do domu, tym bardziej, że zniknęło słońce, zaczęło dość mocno wiać i od czasu do czasu czuję na skórze pojedyncze krople deszczu. Czyżby burza przyszła wcześniej? Radary na to nie wskazują.
Być może to ostatnie zdjęcie dworca PKP w Murckach, została podjęta decyzja o jego rozbiórce... © amiga
Jadę lasem do domu, można by i szybciej i krócej, ale jednak las to las :). Po około 20 minutach docieram do domu. Spocony jak diabli. Szkoda, że tak krótko.... ale w tej chwili nie mam na więcej czasu. Tak więc dobre i to :)
Ostatni odcinek leśny dzisiaj. Pora do domu © amiga
Wsiadam na rower koło 9:30, plan... nie ma... zupełnie nie ma. Kieruję się rowerówką na Brynów, dalej, ul Huberta, wygląda na to że jadę w kierunku parku Leśnego, w kierunki Muchowca i Trzech Stawów. Po drodze przypominam sobie o Off -Festivalu, chyba jeszcze trwa, ciekawe czy jest jakaś opcja przejazdu? W poprzednich latach różnie z tym bywało, najwyżej się wrócę ;)
Na miejscu sporo zasieków, ale na szczęście przewidziane są ścieżki którymi można się przedostać z miejsca na miejsce. Wymusza to na mnie przypomnienie sobie ścieżek którymi raczej nie jeżdżę, a może był to błąd. Niektóre zmieniły nawierzchnię z ziemnej na kostkę. Może nie jest to idealne rozwiązanie dla rowerzystów, ale przynajmniej nie ugrzęznę w błocie gdyby oczywiście było. Za to zaskakuje mnie okrągły budynek, pierwsza myśl... dyrekcja... Gdy podjeżdżam bliżej... wygląda to na prywatny budynek. Coś chyba jest nie tak, ktoś posmarował? Ile trzeba było dać pod stołem by w takim miejscu wybudować cokolwiek prywatnego. Pewnie wygląda to podobnie jak w Parku Śląskim, w którym też były podobne przymiarki, najczęściej oprotestowane, choć i tan na obrzeżach powstały osiedla.
Teren Off-Festivalu na Muchowcu © amiga
Ostatnio jechałem tędy gdy było klepisko dobre kilka lat temu © amiga
EnerVita - co za debil pozwolił na wybudowanie tego w Parku na Muchowcu © amiga
Na dolinie za to niespodzianka, puste drogi, ścieżki, nie ma spacerowiczów, rolkarzy, rowerzystów. To niespotykane gdy jest tak ciepło jak dzisiaj, gdy jest dzień wolny. Choć specjalnie mi to nie przeszkadza, za to mam wrażenie, że siedzę za nisko, na chwilę przystaję... siodełko mi opadło. Wczoraj czyściłem sztycę, siodełko, wszystko rozebrane do zera. Pozbyłem się skrzypienia, ale nie podoba mi się to, że siedzę coraz niżej małe dokręcenie śruby... i jadę dalej.
Tak pusto jest tutaj gdy leje... coś się dzisiaj stało? © amiga
Odbijam w kierunku Nikiszowca, przez las oczywiście, lubię tą opcję, zresztą gdy jest tak gorąco to w zasadzie jedyna możliwość by trochę odpocząć od upału. Za to czuję coś dziwnego, zaczyna mi się rewolucja w żołądku... coś zjadłem? Tylko co?
A to Ci niespodzianka... © amiga
Osiągam Nikiszowiec i kolejne zaskoczenie, wszędzie pełno taśm, chwila zastanowienia i... coś mi się wydaje, że Tour de Pologne pojedzie tędy za kilka godzin, sprawdzę to w domu, a teraz jako że jadę z dość nietypowego jak na mnie kierunku wjeżdżam inną drogą na Nikisz. Z tyłu przez podwórka, przez miejsca gdzie nie ma samochodów...
Pojawiły się taśmy w okolicach Nikiszowca - Tour de Pologne pojedzie tędzy za kilka godzin © amiga
Kopalnia Wieczorek © amiga
Nikiszowiec z drugiej strony © amiga
Podwórka na Nikiszowcu © amiga
Kościół św. Anny na Nikiszowcu © amiga
Tylko co dalej? Giszowiec? Jadę wiec z tamtym kierunku, siodełko znów opadło, zatrzymuję się na chwilę, coś jest nie tak ze śrubą. Nie mogę jej ani dokręcić, ani odkręcić. Zapiekła się? Na szczęście zacisk działa. Mały upgrade taśmą klejącą i jest szansa, że będzie lepiej. Na Giszowcu postanawiam pojechać szlakiem w kierunku Wesołej, nie jechałem tędy kilka lat, sama ścieżka jest nijaka, a dzisiaj... jest jeszcze gorzej niż zwykle. Tauron chyba stawia nowe słupy, fundamenty już są... niestety ścieżka rozkopana, jadę lasem, jest grząsko miejscami i cały czas pod górkę ;)
Jeżeli dobrze pamiętam to tędy prowadzi jeden ze szlaków pieszych... © amiga
Udało się podjechać :) © amiga
Kombinuję co dalej, co jakiś czas spoglądam na radary, burze jeszcze daleko. Pokręcę się w okolicach Murcek... skręcam we właściwym kierunku, ale gdzieś po drodze kusi ścieżka leśna, nie jechałem nią jeszcze, skręcam i zobaczymy gdzie wyląduję ;) Kluczę po lesie, 2 razy sprawdzam na nawigacji... jadę dobrze... W efekcie wracam na Giszowiec tyle, że z innej strony :)
Wynika w lasach Murckowskich © amiga
Mam nadzieję, że nie wytną lasu do zera © amiga
Debilny powód by eksterminować dziki... Może pora zainwestować w szczepionkę, a nie bawić się średniowiecznymi metodami © amiga
Z reguły ten odcinek jest zalany © amiga
Wieża wodna na Giszowcu © amiga
Te ścieżki mnie zaskakują..., w końcu zaczynają wyglądać tak jak powinny © amiga
Jak już tutaj się znalazłem to podjadę na Janinę, zobaczę co tam słychać, spodziewałem się setek ludzi, dziesiątków rowerzystów przy knajpce i .... nic ... pusto. Na miejscu para rowerzystów, jakaś kobieta z psem, może 2 wędkarzy i to wszystko. Niemożliwe by wszyscy wyjechali z miasta. Odbijam lasem na Murcki, zajrzę na tamtejszy rynek, ostatnio widziałem informację o zainstalowaniu tam stacji rowerów miejskich.
Staw Janina na Giszowcu © amiga
Rowery miejskie na Murckowskim rynku © amiga
Gdy wyjeżdżam, z Murckowskiego rynku kluczę w okolicach szpitala, znajduję jakąś wąską ścieżkę, która wyprowadza mnie na ul.Tartaczną, w sumie dobrze. Odwiedzam zabytkowy dworzec PKP. Niby jeszcze trwa walka by go nie wyburzyć, ale PKP podjęła już decyzję. Szkoda...
Żołądek nie odpuszcza, pora skierować się do domu, tym bardziej, że zniknęło słońce, zaczęło dość mocno wiać i od czasu do czasu czuję na skórze pojedyncze krople deszczu. Czyżby burza przyszła wcześniej? Radary na to nie wskazują.
Być może to ostatnie zdjęcie dworca PKP w Murckach, została podjęta decyzja o jego rozbiórce... © amiga
Jadę lasem do domu, można by i szybciej i krócej, ale jednak las to las :). Po około 20 minutach docieram do domu. Spocony jak diabli. Szkoda, że tak krótko.... ale w tej chwili nie mam na więcej czasu. Tak więc dobre i to :)
Ostatni odcinek leśny dzisiaj. Pora do domu © amiga