Wpisy archiwalne w kategorii

do 136km

Dystans całkowity:17562.19 km (w terenie 3900.00 km; 22.21%)
Czas w ruchu:1001:47
Średnia prędkość:17.53 km/h
Maksymalna prędkość:63.92 km/h
Suma podjazdów:99129 m
Maks. tętno maksymalne:236 (128 %)
Maks. tętno średnie:152 (82 %)
Suma kalorii:716912 kcal
Liczba aktywności:181
Średnio na aktywność:97.03 km i 5h 32m
Więcej statystyk

Sandomierz Dzień 4 - Dzień niedoszłego dinozaura - wyprawa z Karoliną

Środa, 4 maja 2016 · Komentarze(1)
Jest ósma zero, zero, a my już po śniadaniu gotowi do wyjazdu... jest chłodno, ale słonecznie, prognozy pogody nie wskazują na kataklizm, ale po południu może coś zagrzmieć... trudno, ruszamy... 

Nieco wcześniej wyrysowaliśmy na mapie plan wycieczki... przypominał Dinozaura... miał głowę, nogi, ogon... ;) więc pora narysować go na endomondo ;)

Wyjeżdżamy przez Lenarczyce... początek pomiędzy sadami, zresztą dalej też jest pomiędzy sadami, pomiędzy kwitnącymi, pachnącymi drzewami owocowymi... W którymś momencie wyłania się coś dziwnego... radary... miejsca zaskakujące... tego się nie spodziewaliśmy, ale ciężko by było to zaznaczone ma mapach :)

Nie mogę sobie darować gdybym nie zrobił kilku zdjęć.. 
Pomiędzy drzewami
Pomiędzy drzewami © amiga
Teren wojskowy
Teren wojskowy © amiga

Chwilę później odbieram tel. z firmy... stoimy wśród drzew... niedaleko krzyża, kilku drzew... sprawa pilna i musi być załatwiona przez telefon... 15 minut z głowy... 

W między czasie podjeżdża jakiś samochód osobowy, od strony pasażera wychodzi młody mężczyzna, podschodzi do krzyża... zabiera spod niego buty.... wsiada do samochodu... i odjeżdżają... 

Trochę zaskakujące, ale impreza musiała być nielicha... ;) Cała sytuacja wywołuje w nas falę śmiechu :) 
Chociaż jedno większe drzewo
Chociaż jedno większe drzewo © amiga

Sprawy firmowe zostały załatwione, pora ruszyć dalej... 
Słońce zaczyna grzać, robi się nam ciepło, a może to efekt górek które pojawiają się co chwilę?. Docieramy do starego młyna w Dacharzowie, wiele z niego już nie zostało, za to rosnące wierzby, drewniane schodki, małe rozlewisko i źródełko robi niezłe wrażenie... nie mogę się powstrzymać i schodzę na dół... 
Schodki do
Schodki do © amiga
Nad rzeczką
Nad rzeczką © amiga
Ma Luba mnie obserwuje :)
Ma Luba mnie obserwuje :) © amiga

Ruszamy dalej, na mapach mamy zaznaczone miejsca narodzin Synów tej ziemi :) przez niektóre z tych miejscowości będziemy przejeżdżać. M.in. Dobrocice gdzie urodził się Stanisław   Młodożeniec... na tą pamiątkę postawiony jest pomnik... a raczej tablica wmurowana w kamień... Nieco dalej nad Opatówką zaskakuje kościół polowy, jak dowiaduję się od Karoliny to wszystko z okazji nabożeństw majowych... chyba, że coś pokręciłem ;)
W Miejscowości w której urodził się Stanisław Młodożeniec
W Miejscowości w której urodził się Stanisław Młodożeniec © amiga
Kościół polowy?
Kościół polowy? © amiga

Co jakiś czas na drogach pojawiają się traktory wożące wodę, a może coś jeszcze by dostarczyć do drzewom owocowym... W kilku miejscach trafiamy na znaki informujące o istnieniu w pobliżu winnicy, dzisiaj raczej z tego nie skorzystamy... ale warto wiedzieć, że coś takiego istnieje... Może w przyszłości warto będzie zorganizować wycieczkę od winnicy do winnicy... chociaż przypuszczam, że pewnie więcej niż jedna winnica na dzień raczej nie wchodziłaby w rachubę ;) Chociaż... mam uraz do wina... ;)
Pomnik w Pielaszowie
Pomnik w Pielaszowie © amiga

Szlakiem przygody czy do winnicy... trudny wybór ;)
Szlakiem przygody czy do winnicy... trudny wybór ;) © amiga

Po jednym z dłuższych podjazdów trafiamy do miejscowości Męczennice, oczywiście trzeba zrobić zdjęcie... ;) i chwilę odsapnąć... Nieco dalej na zjeździe zauważamy jakiś dziwny pomnik... w zasadzie to jego resztki... gdy się zbliżamy widzimy tablicę która wskazuje, że to stary zapomniany cmentarz... 
Coś w tej nazwie jest
Coś w tej nazwie jest © amiga
Tablica - pozostałość po starym cmentarzy w okolicach Malic Kościelnych
Tablica - pozostałość po starym cmentarzy w okolicach Malic Kościelnych © amiga

W Malicach Kościelnych krótka sesja pod pomnikiem, nieco dalej przy kościele... trochę śmiać mi się chce, wioska, 3 ulice na 2 skrzyżowaniach a przed kościołem plac im. JP II... Przyznam się że trochę mnie to drażni, myślę że Karol Wojtyła nie życzyłby sobie by wszędzie stały jego pomniki, w każdej dziurze nazywano place i ulice jego imieniem... 

Podobne odczucia miałem w samym Sandomierzu gdzie do granic przyzwoitości eksploatowany jest wizerunek Ojca Mateusza... jest wszystko z napisem Ojciec Mateusz... , kubki, koszulki, szachy, dworki.... mnie to razi... nie lubię cepelii, nie lubię odpustu... i nienawidzę reklam... a tutaj dostałem to w wersji skondensowanej... 

Podobnie dzieje się w innych miejscowościach... np. W Wiśle, gdzie, wszystko jest opatrzone imieniem Adama Małysza... tylko czekać jak będzie można kupić oscypki Adama... 

Ale takie mamy czasy..... 

Tu urodzoł się Józef Mikułowski-Pomorski
Tu urodził się Józef Mikułowski-Pomorski © amiga
Na placu JP II w Malicach Kościelnych przed kościołem pw. Matki Bożej Wniebowziętej
Na placu JP II w Malicach Kościelnych przed kościołem pw. Matki Bożej Wniebowziętej © amiga
Dzwonnika z tyłu kościoła
Dzwonnica z tyłu kościoła © amiga

W Malicach udaje nam się pokręcić drogę i zamiast odbić na Nisiałkę Małą pojechaliśmy w kierunku Żurawinek...  W tym momencie rysowanie dinozaura diabli wzięli...  Cóż.. zobaczymy co wyjdzie... Kierujemy się na Włostów... tam znajdują się ruiny pałacu... przy okazji zaliczamy jeszcze pobliski sklep znajdujący się tuż obok kościoła ;)

Ruiny pałacu rodziny Karskich z XIX wieku we Włostowie
Ruiny pałacu rodziny Karskich z XIX wieku we Włostowie © amiga
Żal patrzeć
Żal patrzeć © amiga
Mocno zarośnięty
Mocno zarośnięty © amiga
Ruszamy dalej
Ruszamy dalej © amiga
Pozostałości ogrodzenia, kapliczki czy może coś jeszcze?
Pozostałości ogrodzenia, kapliczki czy może coś jeszcze? © amiga
Kościół pw. św. Jana Chrzciciela we Włostowie
Kościół pw. św. Jana Chrzciciela we Włostowie © amiga

Ustalamy co dalej, czy wracamy rysować dinozaura, ale i tak będzie już kulawy, czy jednak zmieniamy plan, a co wyjdzie to się zobaczy ;)
Oczywiście  plan został zmieniony i to dość mocno...  przejedziemy przez Ossolin i odwiedzimy Klimontów gdzie wg mapy jest sporo zabytków... Droga mija dość szybko, a przed Ossolinem trafiamy do podziemnej kaplicy :) W samym Ossolinie zaznaczone są ruiny zamku, ale to jest lekkie nadużycie, po zamku została tylko brama... a raczej łuk bramy... niemniej i to daje wyobrażenie jaki mógł być wielki... 
Kościół parafialny pw. Wniebowzięcia NMP w Goźlicach
Kościół parafialny pw. Wniebowzięcia NMP w Goźlicach © amiga
Pięknie tu
Pięknie tu © amiga
Kaplica podziemna Grobu Chrystusa, zwana Betlejemską, wybudowana w 1640 r. przez Jerzego Ossolińskiego
Kaplica podziemna Grobu Chrystusa, zwana Betlejemską, wybudowana w 1640 r. przez Jerzego Ossolińskiego © amiga
Wnętrze kapliczki
Wnętrze kapliczki © amiga
Brama wyjściowa/wejściowa
Brama wyjściowa/wejściowa © amiga
Matka Boska przed kapliczką
Matka Boska przed kapliczką © amiga
Pozostałości zamku w Ossolinie
Pozostałości zamku w Ossolinie © amiga
Musiał być piękny
Musiał być piękny © amiga
... i wielki
... i wielki © amiga

W Klimontowie zaczynamy zwiedzanie od Synagogi..., rynku, kolegiaty, powoli zaczynamy się rozglądać za jakimś miejscem na posiłek. na rynku jest tylko pizzeria, ale 2 dni pod rząd pizza... ? Chyba nie... Pytamy się o restaurację taką bardziej normalna, i okazuje się że jest trzeba jechać kilometr pod górkę i na jej szczycie w okolicy Pęchowa stoi interesujący nas obiekt...  :)

Synagoga z 1851 r w Klimontowie
Synagoga z 1851 r w Klimontowie © amiga
Rynek w Klimontowie
Rynek w Klimontowie © amiga
Plebania przy Kolegiacie?
Plebania przy Kolegiacie? © amiga
Barokowa kolegiata pw. św. Józefa, fundacji Jerzego Ossolińskiego, wybudowana w latach 1643–1650,
Barokowa kolegiata pw. św. Józefa, fundacji Jerzego Ossolińskiego, wybudowana w latach 1643–1650, © amiga
Wewnątrz kościoła
Wewnątrz kościoła © amiga
Sklepienie
Sklepienie © amiga
Medalion przy wejściu
Medalion przy wejściu © amiga
Organy kościelne
Organy kościelne © amiga
Kościół i klasztor podominikański
Kościół i klasztor podominikański © amiga

Na niebie pojawiły się ciemne burzowe chmury, zaczyna kropić... a górka coś się skończyć nie może... w końcu jest... Restauracja Cykada... by nie kombinować zamawiamy "Danie Dnia"... Zupa pieczarkowa i kotlet schabowy na drugie... Po złożeniu zamówienia zaczyna lać... znowu się udało :) Minęło trochę czasu, mieliśmy czas by popatrzeć na mapy... by pomyśleć co dalej... 

Krótko po deszczu ruszamy... przez Pęchów, tutaj jest dworek, wydaje się, że ktoś go kupił i zaczął odnawiać...w tej chwili wygląda tak sobie... 


Dworek w Pęchowie
Dworek w Pęchowie © amiga

najbardziej interesującym nas punktem jest cmentarzysko całopalne z VI-X w... w okolicy Zdanowa i Kleczanowa... tam też się kierujemy... gdy docieramy w pobliże lasu do którego planowaliśmy wjechać widać, że trwa zrywka, a ścieżki to błotne wąwozy wypełnione wodą, jeszcze próbujemy sprawdzić jak wygląda sytuacja od strony pobliskiej stacji benzynowej... niestety jest podobnie... więc odpuszczamy... Cóż... może kiedyś w przyszłości... 

A teraz kawałej pojedziemy główną drogą do Kleczanowa gdzie znajduje się drewniany kościołek 
Drewniany kościół pw. św. Katarzyny i św. Stanisława Biskupa w Kleczanowie
Drewniany kościół pw. św. Katarzyny i św. Stanisława Biskupa w Kleczanowie © amiga
Wnętrze kościoła
Wnętrze kościoła © amiga
Stara plebania?
Stara plebania? © amiga
Bóg widzi, czas ucieka, śmierć goni, wieczność czeka
Bóg widzi, czas ucieka, śmierć goni, wieczność czeka © amiga
Dzwonnica
Dzwonnica © amiga
Pięknie położony
Pięknie położony © amiga

Za Kleczanowem odbijamy na boczne drogi i chcemy przejechać przez Różki gdzie miejscowi twierdzili że też jest dworek... 
Niestety nie ma śladu po dworku, pozostał tylko park na prywatnej posesji...  Zastanawiamy się co dalej, jest jeszcze dość wcześnie, postanawiamy pojechać jeszcze na chwilę do Sandomierza licząc na to, że uda się kupić suport do Czarnego Bociana, Karolina wspomniała, że pojawiają się zgrzyty, przeskoki... a po sprawdzeniu korby jestem pewien, że to pały łożyska... 

Trochę terenu :)
Trochę terenu :) © amiga
W wąwozie
W wąwozie © amiga
Chyba nie tutaj miał wylądować
Chyba nie tutaj miał wylądować © amiga

Odnalezienie sklepów i serwisów rowerowych w Sandomierzu stanowi niezłe wyzwanie... jeden jest przy Media Expercie..... tam niewiele jest... drugi znajduje się w centrum... więc zawracamy, podjeżdżamy do serwisu... chwila rozmowy, by wytłumaczyć czego mi potrzeba i... proponują nam korbę XT ;) za około 600zł... jakieś jaja... Tym bardziej że suport GXP w zależności od firmy można kupić od około 70 do 180zł.... Cóż... jeszcze chwilę trzeba będzie tak pojeździć, może uda się kupić to gdzie indziej... 

Zawracamy na kwaterę... na miejscu jeszcze jest chwila czasu by wymyć nieco rowery, wysuszyć je... 

Powoli zapada zmrok... 

Kraśnik Dzień 2 - Do Zaklikowa - wyprawa z Karoliną

Poniedziałek, 2 maja 2016 · Komentarze(3)
Uczestnicy
Klasycznie wstajemy wcześnie... śniadanie na 7:30... gdy schodzimy do kuchni wszystko już czeka :) spory wybór, tylko kto to zje? 
Krótka pogaducha, rozmawiamy o naszych planach.... 
Dzisiaj dzień roboczy więc postanawiamy zahaczyć o urzędy w Kraśniku... być może tam dostaniemy jakieś mapy... 

Standardowo ruszamy około 9:00... dzisiaj 5 razy sprawdzamy czy mamy wszystko... niby mamy... 
Kierunek Kraśnik... Urząd Miasta jest otwarty... map nie ma, dzwonimy jeszcze do starostwa... tam mapy będą... za jakiś czas.... dziwne miasto... cóż... ruszamy z tym co mamy, Karolina odkrywa, że w domu zostały krótkie rękawiczki... jakieś fatum nad nami? Jedziemy na stare miasto... krótka wizyta w sklepie sportowym, map też nie ma, ale.... dowiadujemy się o przebiegającym niedaleko szlaku św. Jakuba... mało tego prowadzi w kierunku który nas interesuje :)... wystarczy tylko wypatrywać muszelek na drodze :) podobno jest dobrze oznaczony... 

Pierwszy znak jest może 300m dalej więc cóż... nogi na pedały i jedziemy w siną dal... oczywiście górki przypominają o swoim istnieniu... 

Długa droga :)
Długa droga :) © amiga
Jak okiem sięgnąć
Jak okiem sięgnąć © amiga
Na niebie trochę ciemnych chmur, ale prognozy nie wskazują na jakiś kataklizm... za to zaskakują malownicze wąwozy :), oczywiście tu i ówdzie zatrzymujemy się by zrobić kilka zdjęć. Na skrzyżowaniach wypatrujemy oznaczeń... są... 
W wąwozie
W wąwozie © amiga
Na szlaku św. Jakuba
Na szlaku św. Jakuba © amiga

tyle, że tuż za jednym z wąwozów gdzieś ginie nam szlak... nie ma oznaczeń... jedziemy na czuja... klimaty miejscami rodem z horroru... jakiś rozpadający się dom, po placu biegają dzieci w poobrywanych, potarganych ubraniach... przy domu chyba Ojciec rodziny ostrzy kosę i dziwnie na nas spogląda.... brrr... 

Spoglądamy na mapę... niewiele z niej wynika... odpalam nawigację, miejsce znam i co z tego... skoro twierdzi, że tutaj dróg nie ma... a na jednej z nich stoimy... Przełamujemy strach i pytamy się dziatwy jak dotrzeć na Dąbrowę czy ta droga tam prowadzi... Nie jest źle... udzielają nam potrzebnych informacji... są mili...  

Jedziemy dalej... oznaczeń w dalszym ciągu nie ma ale... wyjeżdżamy w końcu na asfalt, jesteśmy w Dąbrowie :) Pojawia się szlak... ciekawe gdzie nam zginął, wcześniej nie pamiętamy żadnego odbicia, żadnej informacji o tym, że trzeba skręcić...  cóż... tym już się nie przejmujemy... 

W Woli Trzydnickiej zatrzymujemy się przy drewnianym młynie wodnym... co ciekawe jest działający, dalej jest to młyn... tyle, że już nie wodny. Zaskakują klucze do młyna... samoobsługa ?


Wola Trzydnicka - działający młyn :)
Wola Trzydnicka - działający młyn :) © amiga
Koła już nie ma
Koła już nie ma © amiga
Wszystko kwitnie
Wszystko kwitnie © amiga

Ruszamy dalej... krótki postój przy kapliczce w Węglinku... ale czaszki nie ma... więc jedziemy dalej...  i trafiamy na kolejny młyn, tyle, że ten jest bardziej zniszczony... 

Gdzie ta czaszka?

Gdzie ta czaszka? © amiga

Rz. Karasiówka w okolicach Węglina
Rz. Karasiówka w okolicach Węglina © amiga
Stary młyn
Stary młyn © amiga
Młyn z drugiej strony
Młyn z drugiej strony © amiga
Jakiś podjazd?
Jakiś podjazd? © amiga

szkoda go, ale zdajemy sobie sprawę, że nie wszystko da się uratować... cóż... chwilę później przekraczamy granicę woj. Świętokrzyskiego... a kilka kilometrów później osiągamy cel naszej wycieczki Zaklinów... 
Na rynku trwają przygotowania do jakiejś imprezy, połączonej z wyprzedażą garażową... są 2 księgarnie, ale oczywiście map nie ma, za to w informacji turystycznej Karolinie udaje się dostać mapy nieco bardziej szczegółowe.. coś jest... W pobliżu jest modrzewiowy kościół cmentarny i to bardzo cmentarny... nie przypominam sobie by gdziekolwiek w Polsce na ścianach kościoła wieszane były tablice nagrobne zmarłych parafian... 

Wejście do na teren cmentarza przy kościele św. Anny w Zaklikowie
Wejście do na teren cmentarza przy kościele św. Anny w Zaklikowie © amiga
Informacja o remoncie
Informacja o remoncie © amiga
Kościół św. Anny w Zaklikowie - dość niezwykły
Kościół św. Anny w Zaklikowie - dość niezwykły © amiga

Oczywiście nie bylibyśmy sobą gdybyśmy nie pochodzili po cmentarzu w celu odszukania czaszek... jest tylko jedna... na starym nagrobku... 
Z każdej strony kościoła są tabliczki
Z każdej strony kościoła są tabliczki © amiga
Czyżby czaska?
Czyżby czaszka? © amiga

Obieramy kierunek Borów, przez Irenę i Łążek, mapy które mamy są nieco sprzeczne jeżeli chodzi i drogi... jedna twierdzi że mostek jest już w Irenie, druga wyraźnie wskazuje, że przejazd przez Sannę jest dobre kilka km dalej, jak się okazuje ten drugi wariant jest bardziej poprawny... 


Cmentarz powstańców styczniowych oraz żołnierzy rosyjskich z I wojny światowej
Cmentarz powstańców styczniowych oraz żołnierzy rosyjskich z I wojny światowej © amiga

Słońce grzeje coraz mocniej... chwilami licznik pokazuje mi po 23 stopnie... Dojeżdżamy do Borowa i tutaj wita nas tabliczka informująca o tym, że wieś ta została całkowicie spalona w 1944 roku, a ludność wymordowana...  Dzisiaj prawie wszystkie budynki są nowe, murowane, poza chyba jednym czy dwoma wyjątkami, ale i one pewnie zostały wybudowane po wojnie... 
Borów - spalona wieś
Borów - spalona wieś © amiga
Dzisiaj nie widać śladów po spaleniu
Dzisiaj nie widać śladów po spaleniu © amiga

Stajmy przy sklepie, kończą się napoje... spoglądamy na zegarki, gdzieś ten czas uciekł... tylko gdzie, może nie zwracaliśmy na to uwagi bo okolica jest bardzo malownicza... 

Niedaleko sklepu jest jeszcze jedno miejsce w którym robimy krótką przerwę, to kolejny drewniany kościółek ;)

Kościół pw. św. Andrzeja w Borowie
Kościół pw. św. Andrzeja w Borowie © amiga
Rzeźba przed kościołem
Rzeźba przed kościołem © amiga
Kapliczka przy kościele w Gościeradowie Plebańskim
Kapliczka przy kościele w Gościeradowie Plebańskim © amiga

Czeka nas teraz kawałek nieco bardziej ruchliwej drogi w kierunku Annopola..., tuż za Kosinem wjeżdżamy na mocno boczne drogi... prowadzące przez Mniszek i Łany... Docieramy w pobliże kościoła w Gościeradowie Plebańskim. Można zajrzeć do środka... więc z tego skrzętnie korzystamy...  


Wewnątrz kościoła w Gościeradowie Plebańskim
Wewnątrz kościoła w Gościeradowie Plebańskim © amiga
Ołtarz główny
Ołtarz główny © amiga
Kościół pw.Świętego Stanisława Biskupa i Męczennika i Świętego Jana Chrzciciela
Kościół pw.Świętego Stanisława Biskupa i Męczennika i Świętego Jana Chrzciciela © amiga

Gdy wychodzimy na zewnątrz zaczynamy się rozglądać za jakimś jadłem... tyle, że przy kościele nic nie ma... pytamy napotkaną mieszkankę... i kieruje nas do Bajki :)... okazuje się że knajpka jest w budynku gospodarczym przy pobliskim pałacu... 
Wewnątrz jest zimno... czuć wilgoć... zamawiamy coś do jedzenia... słychać że przygotowują to ma miejscu... jedynie zupy chyba były wcześniej przygotowane, być może wspomagali się gotowcami... 

Za to Kotlet schabowy jaki zamówiła Karola... jest potężny... zajmuje 90% talerza... 

Po odpoczynku i napchaniu się do granic możliwości ruszamy dalej... zatrzymujemy się na chwilę przy pałacu... kilka fot... i ruszamy dalej.... 

Dworek - obecnie dom pomocy społecznej w Gościeradowie
Dworek - obecnie dom pomocy społecznej w Gościeradowie © amiga

Korci nas Księżomierz... na mapie zaznaczone jest Sanktuarium... tyle, że trzeba będzie odbić jakiś kilometr od naszej trasy... ale może będzie warto?  

Jedziemy... jak się okazuje to z 1 km... wg drogowskazów zrobiły się 2, i to cały czas pod górkę...  kilka fot na miejscu... kilka łyków napojów i nieco rozczarowani zawracamy, teraz mamy całe 2 km z górki... 

Sanktuarium MB Księżomierskiej
Sanktuarium MB Księżomierskiej © amiga
Skromne wnętrze
Skromne wnętrze © amiga

Mapy są na tyle nijakie, że nie do końca są nam w stanie powiedzieć czy da się jakoś sensownie przejechać bocznymi drogami, wspomagam się nawigacją, ustalając 2 punkty pośrednie...  w drodze na Kraśnik... i dalej na Słodków III

Droga to cały czas górki... więc jest co robić... za to te widoki :) 
Aż do Dzierzgowic nie minął nas ani jeden samochód... był traktor, ale to my go wyprzedzaliśmy... 
Dookoła pola
Dookoła pola © amiga
I znowu wszystko pofałdowane
I znowu wszystko pofałdowane © amiga
Znowu pod górkę?
Znowu pod górkę? © amiga

Za to od Dzierzgowic aż do Kraśnika droga męcząca, większość pod górkę z niewielkim nachyleniem... ale końca nie widać, na dokładkę siodełko chyba odcisnęło się na tylnej części mojego ciała... trochę pobolewa... na jednym z przystanków stajemy na chwilę, muszę to nieco rozchodzić... 

Uśmiechnięta jak zawsze :)
Uśmiechnięta jak zawsze :) © amiga

Pozostał przejazd przez Kraśnik drogą nr 19... później już Stróża z podjazdem pod kościół i dalej kolejna górka przed Słodkowem III...
Dojeżdżamy na kwatery... i po raz kolejny czeka nas pogawędka z przemiłymi gospodarzami... za to udaje nam się naruszyć nasze zapasy jedzenia... przecież nie wrócimy z tym do domu..... ;)

Pogoda dopisała :) po raz kolejny... a zapowiadane deszcze gdzieś zniknęły...  oby tak było dalej....

Kraśnik Dzień 1 - Do Janowa Lubelskiego - wyprawa z Karoliną

Niedziela, 1 maja 2016 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Pierwszy maja... poranek... Kraśnik... 

o 7:30... dostajemy śniadanie od gospodarzy :) Jajecznica na masełku... jeszcze lokalny pieróg...  Chwila rozmowy z przemiłymi gospodarzami... znowu dowiadujemy się kilku ciekawych rzeczy o okolicy... Pamięć o powstaniu styczniowym z 1863 r. jest wciąż żywe...  Wydawało by się, że tyle lat minęło, że pamięć ludzka już powinna  powoli zacierać takie sprawy, że tylko w książkach historycznych jest coś... a jednak nie... tutaj wspominają to jakby to była najnowsza historia... opowiadane z dziada pradziada... 

W końcu około 9:00 ruszamy jest chłodno - około 10 stopni, w powietrzu jeszcze sporo wilgoci... ale ryzykuję... jadę w krótkich gaciach... Kierunek Szastarka... po chwili zaczynamy się orientować ile zapomnieliśmy... w pokoju zostały moje okulary... Karolina zostawiła krótkie rękawiczki... po kolejnych kilku km wiemy, że kanapki zostały również na kwaterze...  masakra...  cóż... jakoś bez tego damy sobie radę... 

Droga do Szastarki niby łatwa, ale co chwilę pojawiają się  kolejne zjazdy i podjazdy, raz jest nam gorąco, a chwilę później zimno... 
Drogi w okolicach Kraśnika
Drogi w okolicach Kraśnika © amiga
Po drodze zatrzymujemy się kilka razy między polami bo to dla nas dość niezwykłe krajobrazy... już wczoraj na dojeździe zauważyłem, że po okolicy rozstawione są całe pola krzyży... tylko po co? Dopiero dzisiaj widzę o co chodzi... gdy przytwierdzone do nich rośliny już nieco podrosły, zaczynają się zielenić... to nie są krzyże... ;)
Las krzyży ;)
Las krzyży ;) © amiga
W stronę nieba
W stronę nieba © amiga

Droga coraz bardziej szokuje... liczyliśmy, że będzie, jedna może 2 górki i to wszystko... a tutaj góra-dół, góra-dół... i co z tego że asfalt... co jakiś czas widać znaki informujące o podjeździe 7-9%, podobnie jest na zjazdach, a myślałem, że tutaj trochę odpocznę od górek ;) Ech... Ale płasko jest chyba jedynie na części Mazowsza.... tyle, że tam są dla odmiany bagna... 
A podobno miało być płasko
A podobno miało być płasko © amiga
Pofałdowany krajobraz
Pofałdowany krajobraz © amiga
W Batorzu na chwilę zatrzymujemy się przy mapie, próbujemy coś odnaleźć w okolicy, bo mamy którymi dysponujemy są tragiczne, a kupić nie ma gdzie, mało tego mam wrażenie, że po prostu nie istnieją dobre mapy tej okolicy... 

Przy sklepie.... nieco blednę... nie mam dokumentów, portfela... masakra... próbuję sobie przypomnieć czy go brałem z pokoju...chwila zastanowienia i na bank... nie... został prawdopodobnie na stole.... cóż... od tej chwili jestem pewien, że co chwilę będę wracał myślami do pokoju... czy aby na pewno zostawiłem dokumenty i kasę w pokoju, czy jednak gdzieś coś nie wypadło...

Cóż... ruszamy dalej, zawracać nie ma sensu... ujechaliśmy już za daleko... za to w pobliżu jest punkt widokowy... postanawiamy tam odbić... oczywiście zgodnie z przewidywaniami punkt jest na górce... a w zasadzie serii górek... :) małej, średniej i wysokiej... w jedną stronę piłujemy ile sił w nogach, za to gdy wracamy tą samą drogą, można spokojnie podnieść nogi do góry, grawitacja sama załatwia za nas kolejne zjazdy i podjazdy :) To lubimy
Z górki na pazurki
Z górki na pazurki © amiga
A pomyśleć, że liczyliśmy na zero górek
A pomyśleć, że liczyliśmy na zero górek © amiga
Mały kamieniołom
Mały kamieniołom © amiga

Za Zdziłowicami postanawiamy nieco zmienić pierwotny plan podróży... pojechać obrzeżami Chrzanowa :)... i pierwsze co zauważamy to pomnik.. z gwiazdą Dawida w polu... kolejna mogiła... miejsce zabójstwa... morderstwa... zbrodni wojennej...  takich pomników, po okolicy są setki...  obejmują najczęściej okres do około 200 lat wstecz... od powstania styczniowego, poprzez pierwszą i drugą wojnę... symbolika różna... począwszy od żydowskiej, polskiej i radzieckiej... jedynie nie specjalnie widać grobów Austriaków... i Niemców... być może walec historii gdzieś się po nich przejechał...

Pomnik gdzieś w polu
Pomnik gdzieś w polu © amiga
Tuż za pomnikiem zaczyna się solidny podjazd, liczniki pokazują prędkość na poziomie 8 km/h masakra... podjazd ciągnie się i ciągnie... za to temperatura coraz wyższa, miejscami licznik pokazuje 23 stopnie... ale wiatr robi swoje...

Po drugiej stronie górki i przed kolejną naszą uwagę zwraca Kościół pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny... sporo samochodów przed nim... więc nie ma mowy by wejść do środka, trudno. jednak informacje które o nim znalazłem zaskakują... 

Wg Polski niezwykłej:
Kościół pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny został wybudowany w latach 1872-1874 jako świątynia greko-katolicka. Rok później kościół został zamieniony na cerkiew prawosławną. Dopiero w 1919 roku cerkiew poświęcono jako kościół parafii rzymsko-katolickiej. Po koniec lat 30-tych XX wieku zostały zrzucone kopuły cerkiewne i wybudowano wieżę oraz nowy dach. Na tym nie koniec... W 1942 roku Niemcy odebrali kościół katolikom i przekazali Ukraińcom obrządku prawosławnego, którzy w tamtym czasie stanowili około 80% ludności. Dopiero po wojnie świątynia stała się własnością katolików.

Być może sam jego kształt, zwrócił naszą uwagę, bo jest jakby inny... a zawierucha wokół niego chyba dołożyła co nieco ;)
Budynek cerkwi w Otroczu został zrewindykowany na rzecz Kościoła katolickiego
Budynek cerkwi w Otroczu został zrewindykowany na rzecz Kościoła katolickiego © amiga
Górki dookoła
Górki dookoła © amiga

Zbliżamy się powoli do Janowa Lubelskiego, jeszcze krótki postój w Branwi oczywiście przy kościele...  :) chwilę później gnamy dalej... 
Wkrótce mamy wrażenie, że teren robi się w końcu bardziej płaski, górki ustępują, pojawiają się lasy... 
Parafia św. Anny w Branwi
Parafia św. Anny w Branwi © amiga

Za Krzemieniem drugim... mijając jakiegoś rowerzystę Karolina nagle odbija w prawo... na mnie... chwila niebezpiecznej jazdy... ostre hamowanie... i jakimś cudem unikamy czegoś gorszego... chwila strachu... jak nam się udało utrzymać równowagę nie wiem... Karolina ma rysę na ręce...  pojawia się krew... Apteczka została oczywiście na kwaterze... szybki przegląd plecaka... mamy niewiele... ale... w bidonie jest czysta woda, mamy chusteczki higienicznie i taśmę izolacyjną... ;) zestaw nieco nietypowy, ale powstaje tymczasowy opatrunek... 

Jedziemy dalej... w Janowie Lubelskim odwiedzamy jeden z kościołów, tym razem mamy więcej szczęścia, można wejść do środka... później zaczynamy szukać jakiejś jadłodajni...  niewiele tego jest... w knajpce która wydaje nam się atrakcyjna... trwa impreza zamknięta, chyba dla strażaków... ale okazuje się, że mogą coś podać do ogródka przy restauracyjnego... Nam to pasuje... mamy rowery na widoku...  menu krótkie :) dzisiaj do wyboru żurek i jakaś pieczeń na drugie.... bierzemy tylko drugie... :) coś do picia... i tyle... 
Jedzenie ląduje na stole może po 5 minutach... koszt całego obiadu poniżej 30 zł... z napojami dla 2 osób... :)

Wewnątrz kościoła  św. Jana Chrzciciela w Janowie Lubelskim
Wewnątrz kościoła św. Jana Chrzciciela w Janowie Lubelskim © amiga
Tablica informacyjna
Tablica informacyjna © amiga
Ołtarz główny
Ołtarz główny © amiga
Kościół św. Jana Chrzciciela z zewnątrz
Kościół św. Jana Chrzciciela z zewnątrz © amiga
W centrum Janowa Lubelskiego
W centrum Janowa Lubelskiego © amiga
Fontanna na
Fontanna na "rynku"? © amiga

Cóż... powolutku pora zawracać na kwaterę, przed nami tak na oko 30km... Kierunek Modliborze... gdzie postój przy drewnianych domkach i oczywiście przy kościele... 
Drewniane domy w Modliborzycach
Drewniane domy w Modliborzycach © amiga
A Kto tam jest za oknem?
A Kto tam jest za oknem? © amiga
Plebania? w Modliborzycach
Plebania? w Modliborzycach © amiga
Wewnątrz kościoła św. Stanisława w Modliborzycach
Wewnątrz kościoła św. Stanisława w Modliborzycach © amiga

Spoglądamy na mapy,  po drodze wiele nie ma jest jeden kościół drewniany i to tyle... droga nieskomplikowana, liczba zakrętów mocno ograniczona :)
Dookoła wszystko już murowane
Dookoła wszystko już murowane © amiga

Co jakiś czas zatrzymujemy się, a to przy jakimś drewnianym domku, a to przy źródełku... 
Niewiele ich zostało
Niewiele ich zostało © amiga
Zresztą on też zniszczony
Zresztą on też zniszczony © amiga
Żródełko
Żródełko © amiga

W Rzeczycy Ziemiańskiej ma być drewniany kościółek, gdy tam wjeżdżamy nic takiego nie widać, dopiero gdy pytamy się przemiłej pani  okazuje się, że kościół jest tyle, że w nieco innym kierunku, na górce, koło szkoły wśród drzew... głupio by było tam nie zajechać... więc zawracamy, odszukujemy odpowiednią drogę i piłujemy pod górkę.. 
Kościółek niestety już zamknięty... może kiedy indziej uda się wejść do środka?
Parafia pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego w Rzeczycy Ziemiańskiej
Parafia pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego w Rzeczycy Ziemiańskiej © amiga
A zobacz tam.... :)
A zobacz tam.... :) © amiga

Do Słodkowa III zostało jeszcze jakieś 13km... to te najtrudniejsze... najdłuższe 13 km... odpalam nawigację, może znajdzie coś krótszego? problemem jest to, że jest mało dróg północ południe, a za to sporo ze wschodu na zachód... i dojeżdżając do drogi nr 19... musimy mocno odbić na zachód, by później jechać na wschód... podczas gdy na przełaj pewnie zyskalibyśmy kilka km, mało tego, nawigacja twierdzi, że coś takiego jest... tyle, że wygląda to raczej na polne ścieżki, a po wczorajszych opadach może być ślisko, błotniście... chyba jednak lepiej nadłożyć trochę drogi asfaltem... tak też robimy...
Do
Do "domu" już niedaleko - widać kościół w Stróży © amiga
Droga nr 19 przed Kraśnikiem
Droga nr 19 przed Kraśnikiem © amiga

Docieramy na miejsce... jeszcze chwilę podziwiamy zachód słońca, później gospodarze zapraszają nas na kolejną pogaduchę... na gorącą herbatę... miło jest :)
Czerwone niebo
Czerwone niebo © amiga

Wstępny objazd trasy do Wisły

Sobota, 23 kwietnia 2016 · Komentarze(5)
Uczestnicy
Dzisiaj sobota... wcześnie rano... wstaję... zbieram się i o 7:41 wsiadam na rower... jadę go Gliwic, pod firmę, jestem lekko spóźniony... 
Prognozy pogoda są takie sobie, po południu możliwe są deszcze, temperatura do 15 stopni, tyle, że prawie bez wiatru...

Gonię szosami, mam za mało czasu by wjechać w las, czy poszaleć, z drugiej strony to chyba nie ma większego sensu... bo jadę do po by pod firmą spotkać się z Darkiem i mamy przejechać tegoroczny nowy wariant do Wisły... niewiadomych jest sporo... ale to wyjdzie na objeździe... Niestety na zdjęciach google-a nie zawsze widać jaki jest ruch, czy nie zmieniła się nawierzchnia... a może wyjdzie coś jeszcze?

Melduję się pod firmą, jest 8:55, nie mijają nawet  3 minuty gdy podjeżdża Darek, nic nie wyszło z odpoczynku, z porannej kawy przy automacie... 

Rozmawiamy może 5 minut ustalamy co i jak, i ruszamy do Wisły, początek trochę nieskładnie, na czuja... z postojem na smarowanie łańcucha...

Jeszcze smarowanie łańcucha
Jeszcze smarowanie łańcucha © amiga

Najważniejsze by dostać się na Bojkowską w okolice Kopalnianej gdzie odbijamy w teren na Knurów i dalej bokiem przez Czerwionkę-Leszczyny, Fragment Knurowski jest paskudny, musi ulec zmianie, ale też zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że najgorzej będzie wyjechać z Gliwic tak by uniknąć dużego ruchu... Cóż, mamy jeszcze trochę czasu :) i dobrze, że to blisko Gliwic, więc można to sprawdzić nawet kilka razy... 
Przy starej stacji kolejki wąskotorowej
Przy starej stacji kolejki wąskotorowej © amiga
Gdyby cała droga mogła tak wyglądać :)
Gdyby cała droga mogła tak wyglądać :) © amiga
Kocham takie płyty betonowe
Kocham takie płyty betonowe © amiga
Boczne drogi też nie są złe :)
Boczne drogi też nie są złe :) © amiga
Krótka wizyta w niedziałającym bankomacie ;)
Krótka wizyta w niedziałającym bankomacie ;) © amiga
Mam nadzieję, że w trakcie wyjazdu nie będzie żadnych remontów
Mam nadzieję, że w trakcie wyjazdu nie będzie żadnych remontów © amiga
Baba Jaga - a może Babcia Jadwiga
Baba Jaga - a może Babcia Jadwiga © amiga

Za to już za Szczygłowicami droga robi się taka jak powinna być, prawie bez samochodów, trochę terenowa, trochę asfaltowa, robi się pięknie, na dokładkę cały czas temperatura rośnie, jest przyjemnie ciepło, zaczynamy się rozbierać
Pogoda coraz ładniejsza
Pogoda coraz ładniejsza © amiga
Swojskie klimaty
Swojskie klimaty © amiga
Problematyczne może się okazać przekroczenie 925 jednak to niewielki fragment i chyba nie warto zaprzątać nim sobie głowy... odcinek do przejechania ma może 100m... 
Ciekawe jaki jest tutaj ruch w tygodniu
Ciekawe jaki jest tutaj ruch w tygodniu © amiga
Znowu na bocznej drodze
Znowu na bocznej drodze © amiga
Wkrótce wjeżdżam w las, pora na krótki odpoczynek, coś zjeść, napić się, gdy ruszamy okazuje się, że przegapiliśmy jedną z dróg na rozdrożu zatrzymujemy się, spoglądamy na mapy, i nie jest źle, łatwo to skorygować, a może nie warto.... bo w sumie szlak był całkiem przyjemny :)
I chyba pomyliliśmy nieco drogę
I chyba pomyliliśmy nieco drogę © amiga
Też jest pięknie
Też jest pięknie © amiga

Autostradę A1 przekraczamy przed Szejowicami, więc jedna przeszkoda za nami, pozostało tylko jakoś przekroczyć 81... a to jest problematyczne, bezkolizyjne przejazdy występują na niej sporadycznie, ale... mamy plan... Żory... 
Na wiadukcie nad autostradą
Na wiadukcie nad autostradą © amiga
Dzień na wycieczki rodzinne
Dzień na wycieczki rodzinne © amiga
Darek znalazł choppera:)
Darek znalazł choppera:) © amiga
To jeszcze z czasów gdy każdy potrafił wszystko
To jeszcze z czasów gdy każdy potrafił wszystko © amiga

Zanim jednak wpakujemy się do Żor jedziemy przez pojezierze Palowickie, które mocno zaskakuje wpierw wysypanym żwirem, a dalej swoim pięknem... i wieżą...
Jesteśmy szybsi... ;)
Jesteśmy szybsi... ;) © amiga
Trochę trzęsie
Trochę trzęsie © amiga
Leśne stawiki
Leśne stawiki © amiga
Pojezierze Palowickie
Pojezierze Palowickie © amiga
Pięknie tu
Pięknie tu © amiga
Prawie drewniany mostek nad rz. Ruda
Prawie drewniany mostek nad rz. Ruda © amiga

Ciekawe czy u góry siedzi księżniczka ;), 
A to niespodzianka - pozostałość po hucie Waleska
A to niespodzianka - pozostałość po hucie Waleska © amiga
Tablica informacyjna
Tablica informacyjna © amiga

Wjeżdżamy na rynek do Żor, zabytkowy, ale... myślę, że można go odpuścić, to głównie ze względu na trasę, gdzie trzeba przejechać po dość paskudnych drogach, bardzo ruchliwych, w sobotę było paskudnie, a co dopiero w tygodniu... niemniej musimy z jednej z nich skorzystać by przedostać się na szlak obok pałacu... szkoda, że sam pałac jest tak zniszczony, że nie ma tu sklepu który można by wykorzystać, ale co tam... 
Na rynku w Żorach
Na rynku w Żorach © amiga
Przejazd kolejowy
Przejazd kolejowy © amiga
Przy Żorskim Pałacu
Przy Żorskim Pałacu © amiga
Mijając las Baraniok docieramy do fragmentu zeszłorocznego szlaku, trzymamy się go aż do Strumienia gdzie planujemy dłuższy postój, nasz, teraz u nieco później gdy będziemy jechać całą ekipą... 
W lewo, czy w prawo?
W lewo, czy w prawo? © amiga
Fajne miejsce, w zeszłym roku już tu jechalismy
Fajne miejsce, w zeszłym roku już tu jechaliśmy © amiga
Piękny asfalcik :)
Piękny asfalcik :) © amiga
Lekko pod górkę
Lekko pod górkę © amiga
Nie ma żywego ducha
Nie ma żywego ducha © amiga
Pojawiają się traktory
Pojawiają się traktory © amiga
Na polach jeszcze rośliny niewielkie, a czasami brak
Na polach jeszcze rośliny niewielkie, a czasami brak © amiga
Do Strumienia coraz bliżej
Do Strumienia coraz bliżej © amiga
Knajpka jest godna polecenia, porcje są słuszne, jedzenie świeże i dobrze przygotowane :) Studiujemy menu, oczywiście kończy się na plackach po węgiersku i napojach energetyzujących ;) po około 40 minutach ruszamy dalej, od mostu również staramy się wybrać nieco inny wariant niż to było przed rokiem... zahaczamy o inne stawy, w innym miejscu wjeżdżamy na  szlak przy Wiśle, tak dojeżdżamy do Skoczowa... 
Przerwa na posiłek :)
Przerwa na posiłek :) © amiga
Runek w Strumieniu
Runek w Strumieniu © amiga
Na lewo most
Na lewo most © amiga
...a dołem Wisła płynie
...a dołem Wisła płynie © amiga
Raz na górze
Raz na górze © amiga
A raz na dole
A raz na dole © amiga
Światełko w tunelu
Światełko w tunelu © amiga
Straż Pożarna
Straż Pożarna © amiga
Nad jeziorkami
Nad jeziorkami © amiga
W pobliżu Kościoła
W pobliżu Kościoła © amiga
Może odprawimy modły
Może odprawimy modły © amiga
Płytówka... moja ulubiona
Płytówka... moja ulubiona © amiga
Trochę wąsko
Trochę wąsko © amiga
Na zdjęciu tego nie widać, ale w powietrzu unosiły się tysiące muszek
Na zdjęciu tego nie widać, ale w powietrzu unosiły się tysiące muszek © amiga

W Skoczowie nie zapowiada się, na jakieś niespodzianki, mosty są wyremontowane,  ścieżki przejezdne, jedziemy wzdłuż Brennicy nieco inaczej, ale dzięki temu unikniemy noszenia rowerów po schodach, w zamian pojawi się niewielki podjazd w Górkach Małych, a później całkiem fajny zjazd, trasa nie jest nużąca jak ta przy Wiśle, myślę, że wzpółwyprawowicze będą z niego zadowoleni... najwyżej nas zabiją ;)
Szaleństwo z tym asfaltem
Szaleństwo z tym asfaltem © amiga
Śluza na rowerówce ;)
Śluza na rowerówce ;) © amiga
Czemu tak śmierdzi... ?
Czemu tak śmierdzi... ? © amiga
Wzdłuż torów
Wzdłuż torów © amiga
Widać góry
Widać góry © amiga
Blisko coraz bliżej
Blisko coraz bliżej © amiga
Ach jak przyjemnie
Ach jak przyjemnie © amiga
Troszkę pod górkę
Troszkę pod górkę © amiga
I z górki
I z górki © amiga
W Ustroniu spotykamy się z Jarkiem, krótki postój, chwila rozmowy i ruszamy dalej do Wisły, czas trochę nas goni, w planie jest pociąg powrotny, a te jeżdżą co godzinę i różnie kończą bieg, raz w Częstochowie, raz w Gliwicach ,a raz już w Katowicach...  
Rok temu był tutaj szuter
Rok temu był tutaj szuter © amiga
Witamy się z Jarkiem :)
Witamy się z Jarkiem :) © amiga
Zjazd na leśnej
Zjazd na leśnej © amiga
Do Wisły zostało może 5-6km
Do Wisły zostało może 5-6km © amiga
Wąski ten mostek
Wąski ten mostek © amiga
Górą czy dołem
Górą czy dołem © amiga
Wiadukt kolejowy, coś mi się wydaje, że za jakąś godzinę będziemy jechać góra
Wiadukt kolejowy, coś mi się wydaje, że za jakąś godzinę będziemy jechać góra © amiga
Meldujemy się w centrum Wisły, krótka nasiadówka w przyknajpianym ogródku uzupełniamy płyty i okazuje się, że mamy 10 minut do pociągu... Szybka akcja dojazdu do Dworca PKP
To co to miejsce może być?
To co to miejsce może być? © amiga
Meta... osiągnięta, jeszcze tylko na stację kolejową
Meta... osiągnięta, jeszcze tylko na stację kolejową © amiga
Po prawej Darek, po lewej zdekompletowane mono
Po prawej Darek, po lewej zdekompletowane mono © amiga
Rynek w Wiśle
Rynek w Wiśle © amiga
Ale tu pusto
Ale tu pusto © amiga
Coś na ząb?
Coś na ząb? © amiga
Przyjeżdża pociąg, pakujemy się do środka, i możemy wygodnie usiąść.... warto było dzisiaj przyjechać, pogoda dopisała, chociaż meteo.pl twierdziło, że może popadać i to mocno, było coś o burzach... 
Okazuje się, że pociąg jedzie aż do Gliwic... Więc Darek nie będzie musiał kombinować z przesiadką.
Jazda jednak nie należy do przyjemności, pierwsze 30 km pociąg wlecze się przez 90 minut, dopiero od Zabrzegu przyspiesza... 

Wysiadam w Katowicach-Piotrowicach, żegnam się z Darkiem i ruszam do domu. Do przejechania zostało około 1.5km... 
Jedzie pociąg
Jedzie pociąg © amiga
Strategiczne miejsce... ;)
Strategiczne miejsce... ;) © amiga

To był dobrze wykorzystany dzień :) 

Dzięki Darku

Nikisz 2016

Niedziela, 17 kwietnia 2016 · Komentarze(11)
Uczestnicy
Pomimo tego, że niedziela wsiadam na rower... i jadę do Gliwic... 
Dzisiaj nietypowo, wraz z Darkiem organizujemy firmową wycieczkę na Nikiszowiec..., dzisiaj ma jechać około 8 osób... może to niewiele, ale w planie jest około 80km samej wycieczki + dojazd z i do domu... Sama trasa jest tak zaprojektowana by było w miarę łatwo... 

Gdy wyjeżdżam z domu zaskakuje mnie ciepło... już po kilku km rozbieram się... wrzucam ciuchy do plecaka... 
W Bielszowicach chwila przerwy na mycie rowerka... to głównie z tego powodu wyjechałem kilkanaście minut po ósmej... 
Na myjni spędzam całe 2 zł i jadę dalej... jestem na miejscu spotkania... prawie 40 minut przed czasem... przesadziłem... jednak może 10 minut później dojeżdża już Darek... W ciągu kolejnych 30 minut jesteśmy prawie w komplecie, poza Mariuszem, który gdzieś się stracił... dzwonimy, czekamy jeszcze 10 minut i jest...  jesteśmy w komplecie... 

Krótka odprawa i ruszamy w drogę... 

Nadjeżdża Darek

Nadjeżdża Darek © amiga
Tomek też na miejscu
Tomek też na miejscu © amiga
Silna ekipa Kaśki
Silna ekipa Kaśki © amiga
Ani i Gośki
Ani i Gośki © amiga
Jest i Dawid
Jest i Dawid © amiga

Początkowo przez lasek Makoszowski, dalej park W.Pileckiego i znajdujemy się na terenie Koloni B w Zabrzu o której pierwsze wzmianki są już średniowieczu... nieco dalej czeka nas przenoszenie rowerów nad zniszczonym mostkiem na niebieskim szlaku rowerowym...  Wyjeżdżamy w okolicach Muzeum PRL w Bielszowicach tyle, że samo muzeum otwiera się dopiero 1-go Maja... dzisiaj nie ma więc mowy o wejściu na jego teren...  ruszamy dalej i wkrótce docieramy do Kolonii Robotniczej Ficinus na Wirku kolejny krótki postój, przy okazji korzystamy po raz pierwszy z możliwości uzupełnienia zapasów w pobliskim sklepie... 

Przerwa - Kolonia Ficinus
Przerwa - Kolonia Ficinus © amiga
... nawet ciut dłuższa przerwa
... nawet ciut dłuższa przerwa © amiga
Miejsce warte odwiedzenia
Miejsce warte odwiedzenia © amiga
Wszyscy zadowoleni :)
Wszyscy zadowoleni :) © amiga
Kawałek z górki
Kawałek z górki © amiga

Jadąc przez Wirek docieramy do Toru wyścigowego modeli samochodów dość unikatowego obiektu na Śląsku... na którym rozgrywane są zawody wchodzące do Pucharu Polski. Poniżej filmik... promujący ten tor... :)


Przy torze wyścigowym dla modeli samochodów na Wirku
Przy torze wyścigowym dla modeli samochodów na Wirku © amiga
... chwilę później ruszamy dalej
... chwilę później ruszamy dalej © amiga

Nieco dalej  dojeżdżając do nowej ścieżki rowerowej wzdłuż potoku Bielszowickiego Ania sygnalizuje, że coś ma nie tak z rowerem... rzut oka i Tomek zauważa iż amortyzator jest założony na odwrót...  Przy kolejnym dłuższym postoju trzeba to poprawić... 
Czyżby coś się stało?
Czyżby coś się stało? © amiga
Podjeżdżam bliżej
Podjeżdżam bliżej © amiga
Ania ma źle skręcone przednie koło
Ania ma źle skręcone przednie koło © amiga
Ścieżka wzdłuż potoku Bielszowickiego
Ścieżka wzdłuż potoku Bielszowickiego © amiga

Na chwilkę zatrzymujemy się na końcu szlaku przy Gródku z XIIIw najstarszym zabytku Rudy Śląskiej..., szkoda że brakuje pieniędzy na badania, za zagospodarowanie tego miejsca...  

Przy najstarszym zabytku w Rudzie Śląskiej - Gródek z XIIIw
Przy najstarszym zabytku w Rudzie Śląskiej - Gródek z XIIIw © amiga
Chwila przerwy
Chwila przerwy © amiga

Ruszamy dalej... do centrum Kochłowic... , to niedaleko, tam nieco dłuższa prezerwa, przy sklepie, przy okazji można zreperować rower Ani... czym zajmuje się Dawid, wiozący chyba wszystkie możliwe narzędzia... :) Ciekawe czy miał wiertarkę? 
W drodze do Kochłowic
W drodze do Kochłowic © amiga
W centrum  można zobaczyć m.inn Kościół Matki Bożej z Lourdes czy Żydowski dom Modlitewny...  a nieco dalej Sierociniec hrabiego Łazarza.
Centrum Kochłowic
Centrum Kochłowic © amiga

Tomek
Tomek © amiga
Kasia
Kasia © amiga
Gosia
Gosia © amiga
Ania w Kochłowicach
Ania w Kochłowicach © amiga
Dawid, Mariusz i Darek
Dawid, Mariusz i Darek © amiga
Wyjeżdżając z Kochłowic skręcamy pod jeden z bunkrów OWŚ - Radoszowy, skąd rozciąga się widok na okolicę... nieco dalej przed wojną na wzgórzu gdzie w tej chwili jest kopalnia Śląsk znajdowany się 2 skocznie narciarskie.. a my podążamy wzdłuż zabudowań kopalni aż do ul Gościnnej a dalej wbijamy się w okolice Uroczyska Buczyna
Wzdłuż kopalni Śląsk
Wzdłuż kopalni Śląsk © amiga
Jeszcze kawałem podjazdu
Jeszcze kawałem podjazdu © amiga
Ma leśnych ścieżkach
Na leśnych ścieżkach © amiga
Uroczysko Buczyna
Uroczysko Buczyna © amiga
Wkrótce osiągamy granice Katowic, odwiedzamy Bazylikę w Panewnikach i przylegający do niego park
Przy bazylice w Panewnikach
Przy bazylice w Panewnikach © amiga
Sporo samochodów
Sporo samochodów © amiga
Do środka nie wejdziemy, trwa msza
Do środka nie wejdziemy, trwa msza © amiga
Przy dębie papieskim
Przy dębie papieskim © amiga

Wyjeżdżając z Panewnik czeka nas kawałek po nieco bardziej ruchliwych szosach, kierunek Brynów a nieco dalej wjeżdżamy an teren Zespołu przyrodniczo-krajobrazowego „Źródła Kłodnicy”
Droga na Giszowiec
Droga na Giszowiec © amiga

Jadąc dalej lasami dojeżdżamy w okolice stawu Janina przy Giszowcu, już od kilku km kilka osób sygnalizowało, że pora coś zjeść, najlepiej by było to wegetariańskie, czyli wołowina - w końcu krowy jedzą trawę :) Pierwsza okazja to Rybaczówka, jednak ilość klientów odstrasza, poszukamy czegoś innego, w centrum Giszowca znajduje się Pizzeria... którą też odrzucamy, za to w starej części dzielnicy stajemy przy Dworku pod Lipami tu spędzamy prawie godzinę... w miłej atmosferze... a zamówione dania - Pierogi są niezłe i sycące...
Dzisiaj ciepło :)
Dzisiaj ciepło :) © amiga
Robimy przerwę... ?
Robimy przerwę... ? © amiga
Główny plac na Giszowcu
Główny plac na Giszowcu © amiga
Pod lipami - pora obiadowa :)
Pod lipami - pora obiadowa :) © amiga
Zostajemy?
Zostajemy? © amiga
Chwila przerwy na Giszowcu
Chwila przerwy na Giszowcu © amiga
Nieco dłuższa przerwa
Nieco dłuższa przerwa © amiga
Chyba wszyscy już tego potrzebowaliśmy
Chyba wszyscy już tego potrzebowaliśmy © amiga
Czekając na pierogi
Czekając na pierogi © amiga
Kelner gdzieś zabył
Kelner gdzieś zabył © amiga
Odzyskawszy nieco energii ruszamy w dalszą drogę do naszego głównego celu - Nikiszowca tam objeżdżamy nieco starą cześć, zaliczamy sklep i... ruszamy w dalszą podróż, do centrum Katowic 
Wjeżdżamy na Nikiszowiec
Wjeżdżamy na Nikiszowiec © amiga
Główny plac
Główny plac © amiga
Przy kościele św. Anny
Przy kościele św. Anny © amiga
Ruszamy dalej?
Ruszamy dalej? © amiga
Poszukamy jeszcze sklepu
Poszukamy jeszcze sklepu © amiga
Powoli wyjeżdżamy z Nikiszowca
Powoli wyjeżdżamy z Nikiszowca © amiga

Przejeżdżamy przez Dolinę 3 Stawów, Bulwary Rawy i docieramy w okolicę nowego Muzeum Śląskiego, centrum Kongresowego, budynku Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia oraz Spodka
Dojeżdżamy do centrum Katowic
Dojeżdżamy do centrum Katowic © amiga
Widok z harfy Uszoka
Widok z harfy Uszoka © amiga

Przy Muzeum Śląskim - na terenie Kopalni Katowice
Przy Muzeum Śląskim - na terenie Kopalni Katowice © amiga

Pora wracać do Gliwic, powoli wszyscy odczuwamy zmęczenie, jedziemy przez odnowiony rynek w Katowicach, obok Archikatedry Chrystusa Króla, parku Kościuszki, kopalni Wujek.... 
dalej nieco skracamy i prostujemy trasę wybierając wariant jak najbardziej lajtowy, krótki, bez górek... odpuszczamy 2 podjazdy, na tym etapie mogą się okazać zabójcze... zamiast po lasach jedziemy nieco centralnie przez Halembę, ale oszczędza nam to czas... 
Od Halemby jednak nieco terenu... tyle, że tam też w większości jest z górki... wkrótce docieramy do miejsca gdzie rozpoczęliśmy wycieczkę... 

Kończymy wycieczkę
Kończymy wycieczkę © amiga
... na granicy Zabrza i Gliwic
... na granicy Zabrza i Gliwic © amiga

Jest coś przed 18... gdy rozstajemy się i każdy jedzie w swoją stronę... Ja muszę wrócić do Katowic, początkowo jadę tą trasą którą przed chwilą jechaliśmy, dopiero od Halemby zmieniam trasę, jadę przez ul P.Skargi by dojechać do lasów Panewnickich... ale tam kieruję się tyłami, też lasem, cywilizację  oglądam jakieś 2 km przed domem... 

To był  udamy rowerowo dzień...  :)
Dziękuję całej wesołej ekipie Etisoftu, bez organizowanie tego wyjazdu  i wypadu do Wisły nie mało by większego sensu... 

PK Wzniesień Łódzkich - turystycznie z Karoliną

Niedziela, 3 kwietnia 2016 · Komentarze(4)
Uczestnicy
Dzień nieco nietypowy, pomimo niedzieli wczesna pobudka...  i heja do pociągu... na stację... 

Rower zapakowany, mam sporo czasu, może zdrzemnąć się? 

Plan to dojechać do Koluszek... a potem się zobaczy :)

Na miejscu jestem około 9:00 z Karoliną spotykamy się na stacji benzynowej oferującej wiejskie jaja :)... 
Chwila rozmowy, szybka kawa, ustalamy plan... mamy ze sobą mapy Adventure Orient - Mogiły i cmentarze z I wojny światowej - Łódź i okolice... 
Mapa obejmuje interesujący nas obszar... wiec korzystamy z niej... a że odwiedzimy kilka cmentarzy, kilka mogił... w końcu to nasza historia... 

Po krótkim pobycie na stacji ruszamy. Pierwszy punkt jest jakieś 4 km od nas w Kaletniku gdzie bez problemów trafiamy na mogiłę zbiorową z I wojny światowej... 

Miejsca pamięci narodowej

Miejsca pamięci narodowej © amiga
Kaletnik - Zbiorowa mogiła żołnierzy I wojny światowej
Kaletnik - Zbiorowa mogiła żołnierzy I wojny światowej © amiga
Uśmiechnięta jak zawsze Karolina
Uśmiechnięta jak zawsze Karolina © amiga

Pierwsze koty za płoty.... ruszamy dalej,.  niedaleko jest kolejny cmentarz, tym razem ewangelicki, jakieś 50 m od szosy za zabudowaniami, mapa nie pokazuje żadnej drogi dojazdowej... trafienie na miejsce chwilę nam zajmuje.. nieco dookoła ale jest, strasznie zniszczony cmentarz ewangelicki... 
Studnia, kamień, pomnik... nie to miejsce imprez
Studnia, kamień, pomnik... nie to miejsce imprez © amiga
Na cmentarzu ewangelickim w Żakowicach
Na cmentarzu ewangelickim w Żakowicach © amiga

Ale jak ktoś doszedł do tego, że ten krzyżyk na cmentarzu to kwatera wojenna? Może istnieją jakieś papiery, jakaś informacja o tym miejscu... ?
Kwatera wojenna z I wojny światowej na cmentarzu ewangelickim w Żakowicach
Kwatera wojenna z I wojny światowej na cmentarzu ewangelickim w Żakowicach © amiga

Zbyt długo tam nie bawimy, dzień jest krótki a droga jeszcze daleka... kolejny PK jest w okolicach Witkowic na terenie lasu Pustułka, gdy dojeżdżamy na miejsce okazuje się, że cmentarz jest wielki, z informacji wynika, że pochowanych jest tutaj kilka tysięcy żołnierzy...  szacunki wahają się od 2500 do 10000... spora rozbieżność... 
Witkowice - jeden z największych cmentarzy z I wojny światowej
Witkowice - jeden z największych cmentarzy z I wojny światowej © amiga
Pochowano tutaj kilka tys. żołnierzy niemieckich i rosyjskich
Pochowano tutaj kilka tys. żołnierzy niemieckich i rosyjskich © amiga

Robi się ciepło, w chwili gdy wyjeżdżałem z domu było około 1 stopnia... w Koluszkach termometr pokazywał coś koło 6-7... a teraz jest 14... Część ciuchów chowam do sakw... bo wyjątkowo nie  brałem plecaka i dziwnie się z tym czuję, mam wrażenie, że czegoś mi brakuje, że o czymś zapomniałem... 

Niewiele dalej w Małczewie znajduje się kolejne miejsce pamięci - tym razem kopiec z pojedynczym krzyżem
Rowery dwa
Rowery dwa © amiga
Cmentarz z 1914 r w Małczewie
Cmentarz z 1914 r w Małczewie © amiga
Krzyż na tymże cmentarzu
Krzyż na tymże cmentarzu © amiga

Spoglądając na mapę dostrzegamy na niej bunkier w okolicach Teolina. musimy nieco odbić od głównego szlaku... jednak może być warto, po drodze powinien być jeszcze pomnik, niestety tego nie znajdujemy... 
Za to bunkier - jego budowa trochę mnie zaskakuje. jestem przyzwyczajony do nieco innych budowli odlanych z czystego betonu...
Ten należy do tych mniejszych jest zbudowany z cegieł..., wchodzę do środka, nie ma okien jest jedno wejście i otwór wentylacyjny...
Strasznie klaustrofobiczne miejsce... 
Bunkier w lesie Wiączyńskim
Bunkier w lesie Wiączyńskim © amiga
W środku jest niewiele miejsca
W środku jest niewiele miejsca © amiga

Ktoś chyba mnie obserwuje z góry
Ktoś chyba mnie obserwuje z góry © amiga

Jadąc przez Teolin w końcu docieramy do granic Parku Krajobrazowego Wzniesień Łódzkich,  jeden z moich pierwszych BikeOrientów rozgrywał się na tym terenie... wspomnienia... zero sklepów, wieje wiatr i leje.... 
Tym razem, tylko te pierwsze 2 problemy nadaj występują, pogoda za to dopisuje :) temperatura rośnie jest prawie 20 stopni :), zatrzymujemy się na punkcie widokowym....  kilka fot... 
Punkt widokowy na Park Krajobrazowy Wzniesień Łódzkich w okolicach Teolina
Punkt widokowy na Park Krajobrazowy Wzniesień Łódzkich w okolicach Teolina © amiga
Bocian i dosiadająca go Posterunkowa :)
Bocian i dosiadająca go Posterunkowa :) © amiga

Ruszamy dalej, trafiamy po drodze na budowę autostrady A1... prace są mocno zaawansowane... widać trochę rowerzystów i panią pilnującą maszyn budowlanych... Jesteśmy w okolicach Moskwy ;)
A1- w budowie
A1- w budowie © amiga
Ciekawe kiedy otwarcie?
Ciekawe kiedy otwarcie? © amiga

Wkrótce piękny asfalt ustępuje miejsca klepisku... niby twarde, ale rowerem rzuca :) Dojeżdżamy do Byszew, z daleka widać pojedynczy blok... to pamiątka po PGRze... w miejscowości w zasadzie tylko ten blok i dworek jakoś wyglądają... 
Z mapy wynika, że tuż obok dworku znajduje się zabytkowy dąb Jarosław... 

Karolina chyba lepiej radzi sobie z mapą, trafia bezbłędnie pod stare drzewo... chwila na focenie... i ruszamy dalej... 

Klasycystyczny dwór w Byszewach z w XIX wieku, wzniesiony przez Teodora Plichtę
Klasycystyczny dwór w Byszewach z w XIX wieku, wzniesiony przez Teodora Plichtę © amiga
Na tyłach dworku
Na tyłach dworku © amiga
Dąb Jarosław
Dąb Jarosław © amiga
Nieco zniszczony, widać na nim ślady podpalenia
Nieco zniszczony, widać na nim ślady podpalenia © amiga
W środku wielka dziupla
W środku wielka dziupla © amiga
Dwór i park podworski w Byszewach
Dwór i park podworski w Byszewach © amiga

Jedziemy jeszcze na Stare Skoszewy, po drodze przegapiamy dworek... wydaje mi się, że się rozglądaliśmy za nim, ale rozmowa mogła nas nieco rozproszyć, za to trafiamy pod kościół, tego nie da się pominąć... 
Trwa nabożeństwo więc o wejściu do środka raczej nie ma mowy... kilka fot z zewnątrz i odbijamy przez Rosyjkę na Buczek... gdzie spodziewamy się kolejnego dworku... 
Sanktuarium MB Szkoszewskiej
Sanktuarium MB Szkoszewskiej © amiga
Gmina Nowosolna
Gmina Nowosolna © amiga
Zaczynamy się rozglądać za czymś do jedzenia, jakąś restauracją, knajpką, z mapy wynika, że w Buczku coś musi być... gdy jesteśmy na miejscu czytamy o Zalewajce Łódzkiej... niestety knajpa zamknięta... :(...  Tuż obok jest dworek - start zniszczony, zapomniany... 
Buczek i Zalewajka Łódzka
Buczek i Zalewajka Łódzka © amiga
Zniszczony dworek w  Buczku z XXw
Zniszczony dworek w Buczku z XXw © amiga
Jedyną opcją na jakiś sensowny posiłek jest są Brzeziny...  więc tam się kierujemy po drodze jest jeszcze jeden cmentarz z kwaterą wojenną, odszukanie jej chwilę nam zajmuje. dobre 2 kółka po cmentarzu...  ;) na dokładkę Karolinie gdzieś wypadła komórka... szukamy jej... 2 minuty strachu, na szczęście na cmentarzu nie ma żywego ducha... wiec udaje się ją odnaleźć dość szybko...  

Grzmiąca - mogiła 3 rosyjskich żołnierzy
Grzmiąca - mogiła 3 rosyjskich żołnierzy © amiga
Drei Russische Krieger
Drei Russische Krieger © amiga

Postanawiamy zatrzymać się przy pobliskim kościele... tam dojadamy po pół drożdżówki... którą Karolina wozi ze sobą od rana :) Trochę nam to pomaga, ale żołądki już powoli domagają się konkretów...
Parafia Kościoła Katolickiego Mariawitów w Grzmiącej
Parafia Kościoła Katolickiego Mariawitów w Grzmiącej © amiga
Wewnątrz kościoła
Wewnątrz kościoła © amiga
Patrząc do góry
Patrząc do góry © amiga

Bule do brzezin, ale przed miastem jeszcze jeden cmentarz do zwiedzenia...  
Drewniany krzyż prawosławny na cmentarzy w Brzezinach - jedyna pozostałość po kwaterze wojennej
Drewniany krzyż prawosławny na cmentarzy w Brzezinach - jedyna pozostałość po kwaterze wojennej © amiga

Za to w mieście okazuje się że do wyboru mamy:  2 restauracje z czego jedna to kebabownia i pizzerię...  
Pierwsza restauracja wygląda najlepiej, ale nie ma tam żywego ducha... odpuszczamy... kebab jakoś nie...  szukamy pizzerii... 
tej nie udaje nam się namierzyć... więc wracamy do kebabowni... 
czytamy krótkie menu... 
Kebab w Cieście, Kebab w bułce, w wersjach: duże, małe, drobiowe, baranie... i... jest coś bardziej normalnego... pierś z kurczaka grillowana... :) Zamawiamy to ostatnie... 

Jak przystało na kebabownię kucharzami są Turcy... ale wydaje polka... Zamówienie chyba trochę ich zaskakuje... Bo kto w kebabowni zamawia coś z grilla :). Oczywiście my;)

Miejsce zaskakuje nieco bardziej, oferują 8 gatunków herbaty... zamawiamy... jest niezła chociaż mocna.. :) ale sami parzyliśmy i chyba ciut za długo :)... 

Po kilkunasty minutach dostajemy zamówione danie... 
Jest pierś z Kurczaka jako dodatki surówka, grillowane warzywa... - są świetne :) a w komplecie ryż lub frytki do wyboru...  Zaskakujące ale smaczne... 

Gdy kończymy dostajemy po ... czymś co wyglądana ciasteczko... jest niewielkie na wierzchu ciasto francuskie, wewnątrz masa... orzechowa... pewnie z czymś jeszcze... smak... jedyny w swoim rodzaju ale jest dobre... małe... ale gdyby było duże myślę, że byłoby zbyt mdłe... a tak trafiło idealnie....

Dopijamy herbatę i... po zakupach w pobliskim sklepie ruszamy na kolejny cmentarz w Brzezinach - tym razem ewangelicki - jest zniszczony... ale nagrobki istnieją... 

Kwatera wojenna na cmentarzu ewangelickim w Brzezinach
Kwatera wojenna na cmentarzu ewangelickim w Brzezinach © amiga
No ładne kwiatki
No ładne kwiatki © amiga

Powolutku musimy zawracać do Koluszek... ale oczywiście nie po  najkrótszej linii... :)
Zahaczamy jeszcze o Kędziorki, Tworzyjanki i Lisowice :) 
Tworzyjanki - dworek z XIX i XXw - obecnie dom pomocy społecznej
Tworzyjanki - dworek z XIX i XXw - obecnie dom pomocy społecznej © amiga
Lisowice - staw, a może zalew
Lisowice - staw, a może zalew © amiga

W Koluszkach jesteśmy sporo przed czasem.... więc wjeżdżamy na znajomą stację, kupujemy po kawie...  zajadamy się czekoladą :)... 
i... co dalej? 
Karolina postanawia przejechać jeszcze trasę do Tomaszowa... więc kawałek ją odprowadzam... po drodze widzimy policję w nieoznakowanym samochodzie... zatrzymali jakiegoś wariata który chwilę wcześniej gnał na złamanie karku... Szkoda gadać... 

około 17:10... pora się pożegnać, ja muszę wrócić do Koluszek.... zdążyć na pociąg...  chwilkę to trwa... czas niestety szybko ucieka... :(

Wracam na stację, po drodze jeszcze krótka wizyta w sklepie i zakupy na drogę :)  Na stacji jestem 10 minut przed czasem... okazuje się, że pociąg ma 15 minut opóźnienia... Ech... i po co się spieszyłem... mogłem jeszcze odprowadzić Karolinę przez kolejne 3 km... 

Pomimo posiadania miejscówek, w pociągu panuje chaos... jest więcej podróżnych niż miejsc... trochę podpitego towarzystwa... ale co ciekawe są miejsca dla rowerów :)... tyle dobrze...  Mam ponad 2 godziny czasu na rozmyślanie :) 

Wysiadam w Katowicach jest coś przed 21..  Wsiadam na rower i... ruszam w ostatnią drogę..  ostatnie 6km... do domu... 
czuję zmęczenie...  to najdłuższy dystans w tym roku... czuję zmęczenie... 

Dzięki Karola za kolejną wycieczkę po Twoich okolicach :)

OrientAkcja Głowno 2015 z Karoliną :)

Sobota, 19 września 2015 · Komentarze(5)
Uczestnicy
Dzień niezwykły... Dzień OrientAkcji... Od wczoraj jestem w Głownie... Bladym Świtem przyjeżdża Karolina, jest trochę czasu na przywitanie, na opowiadanie, na wiele innych spraw... Wkrótce jednak trzeba pędzić na start, jesteśmy tuż po otwarciu bazy, a tak naprawdę to chyba nawet chwilę przed :) Jest okazja spotkać się ze znajomymi, chociaż to były krótkie chwile, gdzieś się poukrywali... więc zdążyliśmy zamienić tylko kilka słów... Jedynie z Goździkiem nieco więcej porozmawialiśmy, przyszedł na start pokibicować, to jego Miasto... Udzielił nam kilku cennych informacji, włącznie z tym, że piachów nie ma zbyt dużo :)... 

Ostatnie przygotowania przed startem
Ostatnie przygotowania przed startem © amiga

Czas szybko upływa, zaczyna się odprawa,  kolejne cenne informacje staramy się zapamiętać, a to że jezioro jest wyschnięte, a to, że brzoza jest olchą... czy jakoś tak ;P Dowiadujemy się, że nie na wszystkich punktach są perforatory, a trzeba na karty wpisać odpowiedź na pytanie... podczas ostatniej OrientAkcji to się sprawdziło, teraz chyba też... 

Organizatorzy dwoją się i troją
Organizatorzy dwoją się i troją © amiga

Czyżby miały być piachy?
Czyżby miały być piachy? © amiga

Niespodziewany gość na starcie
Niespodziewany gość na starcie © amiga

Dostajemy do rąk mapy...  i.... wariantów będzie chyba tak wiele jak zawodników, nawet pierwszy zaliczany punkt nie jest oczywisty, my mamy w planie zacząć od 7-ki... trasę rozrysowujemy tylko dla pierwszych pięciu punktów... później się zobaczy co będzie... 

Kilka chwili po ogłoszeniu startu ruszamy do pierwszego wyznaczonego

PK7 - Obniżenie terenu nad jeziorem


Trochę obawiam się pociągów jadących na kolejne punkty, tak jest przy tym pierwszym, że sporą grupą bikerów docieramy do miejsca gdzie spodziewamy się lampionu... nawet musimy odstać w kolejce do perforatora :) 
Nie zastanawiając się dłużej ruszamy na

PK11 - Brzeg jeziora


To te wysuszone jezioro o którym była mowa na odprawie..., dojazd dość banalny, pod koniec rzucamy rowery i pieszo udajemy się na poszukiwanie lampionu, kilku bikerów kręcących się w pobliżu ułatwia nam zadanie :) Więc bez większego przedłużania ruszamy na

Wyschnięte jezioro
Wyschnięte jezioro © amiga

PK13 - Ambona myśliwska (jaki kolor ma dach ambony)

Przyznam się, że dawno nie miałem problemów by opisywać trasę z jednego PK do drugiego, ale co można napisać jak się jedzie cały czas lasem :) a punkt jest oddalony o około 2 km od poprzedniego, tyle tylko, że wyraźnie rzednie ilość rowerzystów, widzimy maksymalnie 4-kę... część z przodu, część za nami... ambona jest widoczna z daleka... kolor dachu już niekoniecznie, musimy podjechać bliżej... spisać go na karty i... ruszamy dalej na

PK15 - POMNIK (kto był fundatorem pomnika)

W końcu trochę asfaltów, zagadnięcie przy poprzednim punkcie rowerzyści okazują się lokalnymi bikerami :), znają ten teren... wiec początkowo trzymamy się ich... w zasadzie wspólnie wbijamy się pod pomnik... Zaskoczył mnie jeden z fundatorów :) - ZBoWiD, dawno już nie spotkałem się z tym skrótem... 

Koło ZBOWiD i Społeczeństwo :)
Koło ZBOWiD i Społeczeństwo :) © amiga

Cóż pora ruszać dalej do

PK8 - Brzoza nad brzegiem rozlewiska


Dojazd znów w większości asfaltami, jednak po drodze zaskakuje kilku bikerów którzy odbijają wcześniej, jakoś nie pasuje nam to co zrobili, wygląda na to, że jadą na PK14, tyle, że od drugiej strony ,do PK8 nie mają możliwości się dostać, przynajmniej tak wynika z mapy... dojścia broni rzeka Mroga... Nie przejmując się tym zupełnie jedziemy dalej wcześniej wytyczoną trasą... Wpadamy na punkt, w zasadzie to trochę go przestrzeliwujemy :), góra o 100m... zawracamy i lampion jest widoczny z daleka, a brzoza jest brzozą :)

Kolejny PK odnaleziony
Kolejny PK odnaleziony © amiga

PK14 - Most na wschodniej odnodze Mrogi (omijającej młyn) (Ile desek tworzy wierzchnią część mostu (jego nawierzchnię)?

Zawracamy do asfaltu i jedziemy na Gawronki by wkrótce odbić w ścieżkę prowadzącą do młyna... sam młyn jest w przyzwoitym stanie, zabudowania tuż obok również ciekawie się prezentują... za to są 2 mosty, niektórzy mają problem by określić wschodnią stronę i właściwy most, kompas który mam na ręce pokazuje dobitnie która strona to wschód... Zresztą w pytaniu było tyle informacji, że nawet bez kompasu można było domyślić się o który mostek chodzi...

Drewniany młyn przy którym był kolejny punkt z obliczaniem desek :)
Drewniany młyn przy którym był kolejny punkt z obliczaniem desek :) © amiga

cóż... ruszamy dalej w pierwotnych zamysłach mieliśmy odwiedzenie teraz PK18, jednak bliskość PK1  zmieniła te plany, a PK18... chyba sobie odpuścimy, a może nie? z 17 jest względnie blisko... 

PK1 - Szczyt wydmy

Przebijając się przecinkami przez pola, przez lasy docieramy do asfaltu, ale tylko po to by przejechać na drugą stronę... i znów wbić się w przecinki... tutaj odliczamy metry by nie popełnić pomyłki... plątanina ścieżek nie ułatwia nawigacji... dojeżdżamy do końca ścieżki, a przynajmniej tak na m się wydaje, po okolicznych wydmach widzimy ganiających rowerzystów :)... to nie tutaj, z licznika wynika, że ujechaliśmy ledwie 300m, brakuje jeszcze 400, tylko gdzie ścieżka? Wkrótce okazuje się, że ścieżka jest tyle, że ukryta :)... przynajmniej na jej fragmencie, do PK docieramy na piechotę, podbijamy karty i musimy odszukać rowery. Chwilkę to zajmuje....

Dziurkujemy karty
Dziurkujemy karty © amiga

PK9 - Szczyt wzniesienia
Teraz aż prosi się by pojechać na PK9. tylko czy przebijać się na azymut? Nie... zawracamy do asfaltu... i czerwonym szlakiem rowerowym docieramy na miejsce, może trochę okrężnie, ale przynajmniej bezbłędnie :)

PK17 - Cmentarz wojenny(Ile krzyży na kamiennych postumentach znajduje się na cmentarzu?)

Rozważamy kilka wariantów dojazdu, chyba najlepsza wersja pod względem nawigacyjnym to szlak konny, ale mam do nich uraz... szczególnie w woj. łódzkim... i na jurze Krakowsko-Częstochowskiej gdzie kończy się to często przepychaniem roweru przez piaski... więc... wybieramy przecinki, tak by wyjechać w okolicy Zgody... a stąd na cmentarz niedaleko... :) Chwila liczenia i... zapisujemy informację na kartach...
Spoglądamy na zegarki, na PK18.... co dalej z tym punktem? Niby bliżej niż z 4 ale dalej jest wysunięty mocno na północny-zachód odpuszczamy go... zaliczymy PK3 - i PK12 tak by wyjechać na  na drogę do PK4, PK16 zostawiamy na deser :)

PK3 - Brzeg jeziorka

Dość szybki przejazd do punktu, nawigacyjnie banalny :) podbijamy karty i ruszamy dalej na 

PK12 - Kępa drzew

Zawracamy na nieco bardziej główne szlaki, i znów dotarcie do lampionu banalne, teraz trzeba dotrzeć do głownej drogi by wyjechać na Lisowice

PK4 - Drzewo ok 15m na południe

Początkowo wyjazd na ścieżkę dość przyjemny, jednak im dalej tym droga gorsza, coraz więcej piachu... kilka razy grzęźniemy. po dość długiej walce docieramy do drogi, tylko gdzie my właściwie jesteśmy? są budynki po nazwach na nich dochodzimy do wniosku, że jechaliśmy właściwą drogą, tyle, że na mapie nie było ani słowa o piasku :)... Dotarliśmy do Nowego Chruścina :)... gnamy na Trąby..., Lisowice Małe, docieramy d okolice strumienia, rzeczki, kanału, czy cieku wodnego? Nie wiem jak go okreslić, podbijamy na północ i wkrótce jesteśmy przy PK :)

PK6 - Brzeg jeziora

zawracamy i jedziemy ścieżką po wschodniej stronie rzeczki... aż do asfaltu, zaczynamy rozglądać się za jakimś sklepem... ale nic z tego. Gnamy jeszcze trochę asfaltem i wjeżdżamy w przecinkę która ma nas wyprowadzić na punkt, ale jest ostry zjazd, sporo piasku, chyba lepiej będzie gdy zostawimy rowery i przejdziemy ten kawałek pieszo... 
Kawałek okazuje się sporym kawałem... masa piasków, podejść, urwiste klify nie ułatwiają dotarcia na punkt, w końcu jest... uff...

Dojście do PK było masakryczne
Dojście do PK było masakryczne © amiga

Ale widoki miesamowite
Ale widoki niesamowite © amiga

Trzeba wrócić do rowerów, spory kawałek do przejścia..., przy rowerze chwila na banana :) i ruszamy na 

Nawet jest kopalnia piasku :)
Nawet jest kopalnia piasku :) © amiga

PK10 - Drzewo nad brzegiem zalanego wyrobiska

Spory odcinek asfaltami, tyle, że odbijamy nieco wcześniej niż nasz konkurencja i podjeżdżamy do pk z drugiej strony, zupełnie przypadkowo wyszło na to, że to lepsza droga, dało się po niej jechać :) od strony z której reszta bikerów jechała trzeba było przenosić rowery przez pustynię :) Udało się :)

PK19 - Ambona Myśliwska (Spisz numer ambony)

Dojazd dość prosty od strony Rogoźna-Okrętu, w zasadzie cóż więcej pisać o tym punkcie :)
zawracamy do

PK2 - Górka nad skarpą
Trochę nadrabiany jadąc asfaltami, ale przynajmniej nigdzie nie utykamy... do Pk podjeżdżamy od zachodu... chyba najłatwiejsza droga, wpadamy na PK :)

PK2 - kolejny punkt
PK2 - kolejny punkt © amiga


PK5 - Lewy brzeg strumyka

Dojazd dość banalny, całość szosami, po drodze trafiamy jeszcze na otwarty sklep... Cały Kubuś ląduje w naszych żołądkach, a Woda mineralna wypełnia nasze bidony :)... Punkt znajduje się w pobliżu stacji, wjeżdżamy więc na peron, jedziemy do końca... tam się zatrzymujemy i po schodkach schodzimy na dół.. hyc po kamieniach przez strumyk i punkt zdobyty....
Czasu jest jednak coraz mniej
Pod wiaduktem kolejowym
Pod wiaduktem kolejowym © amiga

PK16 - Ambona Myśliwska (ile desek na płask tworzy jej podłogę (patrząc od dołu)?)

Musimy nieco odbić na północ, czasu coraz mniej, mamy jakieś 40 minut... gnamy jak szaleni, ale jakim cudem Karolina wypatrzyła ambonę za drzewami? Nie mam pojęcia... Deski policzone :) więc gnamy do mety

Meta

Naciskamy mocniej na pedały, ale rowery coś są oporne, to przez ten wiatr... droga dłuży się niesamowicie, co chwilę zerkamy na zegarki, jeszcze 10 minut, miasta nie widać, coś jest chyba nie tak, z mapy wynikało, że od PK mamy góra 8km..., a jedziemy i jedziemy, i końca nie widać, w końcu jest rondo... chwila, przecież nie było żadnego znaku, że jesteśmy w Głownie? Przelatujemy je i wkrótce jesteśmy w centrum, 6 minut.... wpadamy na metę, oddajemy karty... Uff udało się....

Już na mecie
Już na mecie © amiga

Na mecie chwila odpoczynku, dziwnie mało ludzi, okazało się, że dekoracje poszczególnych tras były tuż po zamknięciu poszczególnych tras, więc większość zawodników już pojechała.... 
Zostaliśmy w dość kameralnym gronie... chwila oczekiwania i.... Karolina dostaje medal za zajęcie II go miejsca i nagrodę rzeczową Piwo :)
Gratulacje
Gratulacje © amiga

Medale, nagrody rzeczowe
Medale, nagrody rzeczowe © amiga

Wielka Trójka
Wielka Trójka © amiga

Trochę znajomych, również na podium :)
Trochę znajomych, również na podium :) © amiga

Pora się pożegnać z tym pięknym małym miasteczkiem, szkoda tylko, że jak wspominali mieszkańcy nikt nie informował ich, że coś takiego jest u nich organizowane... 
Nad zalewem w Głownie
Nad zalewem w Głownie © amiga

Niemniej było pięknie ,pogoda dopisała, a piaski... cóż... nie było ich zbyt dużo.... 
A towarzystwo Karoliny nie do zastąpienia... Dziękuję :)

Wyprawa na Piękny Wschód Polski - dzień ósmy

Sobota, 22 sierpnia 2015 · Komentarze(4)
Uczestnicy
Dzisiaj nieco zaspaliśmy, późniejsze śniadanie, późniejszy wyjazd, to chyba efekt wczorajszego gnania krajówkami. Gdy się pozbieraliśmy jest 8:00 i kropi... po raz pierwszy odkąd ruszyliśmy na wyprawę. Prognozy wspominają, że w ciągu dnia coś może popadać, gdzieś w okolicach 15... Profilaktycznie gdzieś na podorędziu mamy przeciwdeszczówki... Jak będzie to jednak okaże się w trakcie

Wyjeżdżamy z Warki... co prawda na poranek mieliśmy zaplanowane krótki objazd miasta, ale sobota to nie najlepszy termin na takie wycieczki... Dziś jest dzień targowy... Targ znajduje się przy głównej drodze, wydaje się, że po obu jej stronach... przebicie się przez krótki kawałek może 2km... jest niezłym wyczynem, cały czas korki, stoją samochody, stoimy i my... nie ma jak tego objechać, w wszystkiemu winni piesi biegający z jednej strony jezdni na drugą, trzeba bardzo uważać...
Jedno z niewielu zdjęć Warki
Jedno z niewielu zdjęć Warki © amiga

Dopiero za miastem się luzuje... można jechać, przejeżdżamy nad Pilicą, przed nami jacyś rowerzyści też z sakwami... Wkrótce ich wymijamy, stają przy chyba stacji benzynowej... My mamy jeszcze trochę sił więc możemy gnać w siną dal....

Przekraczamy Pilicę
Przekraczamy Pilicę © amiga

Pierwszy krótki postój robimy w Grabowie nad Pilicą... W oczy z daleka kłuje kościół, może nie jest drewniany, może nie jakiś super zabytkowy, ale przykuwa wzrok... Stajemy i kilka zdjęć, wchodzimy nawet do środka, ale o specjalnym zwiedzaniu nie ma mowy, ksiądz wygłasza kazanie... Szybka fota z daleka i umykamy....

Parafia pw. Świętej Trójcy w Grabowie nad Pilicą
Parafia pw. Świętej Trójcy w Grabowie nad Pilicą © amiga

Zaglądamy do środka
Zaglądamy do środka © amiga

Po głowie chodzi nam jedno, gdzie dzisiaj będzie nocleg? Czy coś znajdziemy? Na mapach niewiele zaznaczonych jest takich miejsc, chcemy znaleźć coś jak najbliżej Puszczy Kozienickiej... Dzisiaj z rana więc z planie poszukiwanie noclegu, a gdy to już będzie załatwione "pojedziemy do lasu, do lasu, towarzyszu mój.... " ;P

Po drodze zatrzymujemy się w Głowaczowie, już najwyższa pora by zjeść zapakowane kanapki i poszukać może kawy, może będzie jakaś restauracja, bar, cokolwiek....

Zauważamy otwartą restaurację, Karolina idzie na zwiady... wraca po kilku sekundach... tam nie... nic z tego... wieje głębokim PRL-em... i śmierdzi piwem..... o skorzystaniu z toalety też nie ma mowy, ale... naprzeciwko mamy kościół... odnajdujemy latrynę przykościelną, warunki całkiem znośne :)

Przykościelna latryna w Głowaczowie
Przykościelna latryna w Głowaczowie © amiga

Wracająca Karolina
Wracająca Karolina © amiga

Po szybkim śniadaniu i popiciu zawartością bidonów, ruszamy do kościoła, coś nas tam przyciąga, może kolorowe witraże?

Gra świateł wewnątrz kościoła
Gra świateł wewnątrz kościoła © amiga

Znam tylko jeden kościół w którym wygląda to podobnie a chyba nawet ciekawiej
Znam tylko jeden kościół w którym wygląda to podobnie a chyba nawet ciekawiej © amiga

Dzięki witrażom wnętrze żyje
Dzięki witrażom wnętrze żyje © amiga

Muszę przyznać, że niewiele jest kościołów gdzie gra świateł odgrywa tak wielką rolę... pomimo ascetycznego wyposażenie, kościół mieni się wszystkimi barwami tęczy...

Musimy jednak ruszać dalej kierunek Brzóza, jednak tuż za miastem zaznaczony na mapie jest kopiec, widać go z drogi skręcamy... kilka fot... i jedziemy dalej.

Kopiec Piłsudskiego w Głowaczowie
Kopiec Piłsudskiego w Głowaczowie © amiga

Tablica na kopcu
Tablica na kopcu © amiga

Wjeżdżając do Brzózy szukamy agroturystyk, lub jakichkolwiek kwater, na mapie mamy coś zaznaczone, rozglądamy się i coś mamy, przy barze u Krysi... Zatrzymujemy się, kawa od jakiegoś czasu chodzi za nami... więc zamawiamy kawę, i zagadujemy o noclegi... Niestety dzisiaj dzień spływów kajakowych i miejsc nie ma, w obu agroturystykach... trudno...

Jedziemy do centrum miejscowości, zatrzymujemy się przy kościele, kilka zdjęć, gdy robię ten wpis, zastanawiam się jak to się stało, że nie mam zdjęcia kościoła z zewnątrz? Jakieś to niepodobne do mnie.... może dlatego, że zainteresowały mnie dzwony, nieczęsto jest do nich dostęp...

Dzwony przy kościele św. Bartłomieja w Brzózie
Dzwony przy kościele św. Bartłomieja w Brzózie © amiga

Wewnątrz kościoła św. Bartłomieja
Wewnątrz kościoła św. Bartłomieja © amiga

Krzyż
Krzyż © amiga

Wcześnie na necie wyszukałem jeszcze jedną agroturystkę, niby miała być nieco przed cmentarzem... jedziemy tam i rozglądamy się po okolicy, nie ma żadnych oznaczeń, zawracamy do centrum, na rynek, tam zagadujemy spotkane mieszkanki i... odradzają nam nocleg u księdza? Czemu?
Za to dowiadujemy się, że powinny być wolne miejsca w pobliskim Stanisławowie...

Jeszcze chwilę krążymy po centrum kilka zdjęć, zaskakuje nas telefon zainstalowany przez kowboja na drzewie :), nawet próbujemy wydostać się z Matrixa, ale chyba to nie ten film :)

Wyjście z Matrix-a?
Wyjście z Matrix-a? © amiga

W centrum Brzózy
W centrum Brzózy © amiga

Ruiny folwarku w Brzózie
Ruiny folwarku w Brzózie © amiga

Dojeżdżając w okolice Ursynowa zauważamy znak informujący o agroturystyce... skręcamy, odnajdujemy kwaterę i dowiadujemy się, że mając coś takiego, ale jest wynajęte od 2 lat :)... Stanisłałwów jest tuż obok więc jedziemy jeszcze kilometr, jeszcze trochę i... miejscowość nam się skończyła... Zawracamy..., Na ławeczce siedzi grupa sędziwych mężczyzn, zapytujemy się o agro... Tam, pojedziecie, widzicie ten szary dom, ze spadzistym dachem... :) i 2ma kominami

To jedziemy... jest szary dom, jest i spadzisty dach, są i kominy... wchodzimy do środka... mamy nocleg :) uff....
Zostawiamy bagaże i wpierw szybka wizyta w sklepie... mamy co jeść, mamy kolację i mamy i śniadanie... kupiliśmy proszek, będzie pranie :)

Swoją drogą miejscówka jest warta polecenia: Agroturystyka Stanisławów

Zostawiamy wszystko na kwaterze i ruszamy do puszczy :) po drodze jednak zauważam zameczek, komuś się chyba bardzo nudziło... bo to chałupa będąca jakąś miniaturką zamku...:) niemniej zwraca uwagę na siebie...

Ktoś postawił sobie zamek?
Ktoś postawił sobie zamek? © amiga

Pakujemy się na szlak... na szutry... bez sakw jakoś przyjemniej się jedzie, rowery są bardziej zwrotne... nawet piasek aż tak bardzo nie przeszkadza ;P

Rezerwat przyrody
Rezerwat przyrody © amiga

Dojeżdżamy do Augustowa... naszą uwagę przykuwają dla odmiany drewniane domki i galeria przy której na chwilę się zatrzymujemy, z mapy wynika, że w okolicy jest wioska indiańska i Izba dydaktyczno-muzealna...

Galeria obrazów w Augustowie k. Kozienic
Galeria obrazów w Augustowie k. Kozienic © amiga

Jednak coś co nas bardziej cieszy jest Karczma :)... ludzi mało, więc mamy obawy... jednak nasze żołądki domagają się ciepłej strawy... Stajemy... zamawiamy wpierw coś do picia... 2 Radlery zero..., zamawiamy obiad i zaglądamy na mapy....

Karczma u Suchego w Augustowie koło Kozienic
Karczma u Suchego w Augustowie koło Kozienic © amiga
Karczma u Suchego

W planie mamy dojechanie do Źródła Królewskiego a potem się zobaczy :)... Dostajemy obiad, z jakiegoś powodu mój placek po węgiersku jest olbrzymi... taki wariant wieloosobowy, Karolinie za to przypada w udziale pierś z kurczaka, ale ten był jakimś wyjątkowo małym egzemplarzem. Faktem jest, że jedzenie było świeże, żadnych staroci... żadnych podeszw...
Najedzeni do syta ruszamy dalej... szukamy wjazdu na szlak... Izba jest zamknięta, wioska indiańska też nieszczególnie się prezentuje... za to stajemy przy pomniku :)

Pomnik 31 Pułku Strzelców Kaniowskich w Augustowie koło Kozienic
Pomnik 31 Pułku Strzelców Kaniowskich w Augustowie koło Kozienic © amiga

Piękne szutry
Piękne szutry © amiga

Że niby rowerami to nie?
Że niby rowerami to nie? © amiga

Od którego prowadzi szlak, a w zasadzie długi wygodny szuter aż do Źródeł... tylko czemu jest zakaz jazdy rowerami? Czegoś tutaj nie rozumiem...

Na początku, a może i końcu ścieżki jest potężne miejsce biwakowe, z zadaszonymi stołami... widać, że wszystko nowe... jedziemy jednak dalej na poszukiwanie źródeł...

Początek ścieżki iedukacyjnej
Początek ścieżki edukacyjnej © amiga

Ciekawe miejsce
Ciekawe miejsce © amiga

Pora ruszać dalej
Pora ruszać dalej © amiga

Zaskakuje w zasadzie wszystko, to że dało się wykorzystać nasypy kolejowe, to, że wszędzie są ścieżki rowerowe, to, że są pomosty i jest tak pięknie

Zagożdżonka :)
Zagożdżonka :) © amiga

Na wiadukcie kolejki wąskotorowej
Na wiadukcie kolejki wąskotorowej © amiga

Punkt Widokowy
Punkt Widokowy © amiga

Zagożdżonka i pomosty
Zagożdżonka i pomosty © amiga

Źródło Królewskie
Źródło Królewskie © amiga

Źródło odnalezione, ale zaczyna padać... mamy 2 opcje, albo przeczekać pod zadaszeniem, albo jechać do cywilizacji... licząc na to, że nas nie zleje...
Wybieramy ten drugi wariant...

Tablica informacyjna
Tablica informacyjna © amiga

Władysław Jagiełło
Władysław Jagiełło © amiga

Kierując się na czuja i korzystając z nawigacji (gdzieś mi zaginął kompas)... kierujemy się na wschód na Kozienice, zahaczmy jeszcze o Nowiny :)

Zabudowa w Nowinach
Zabudowa w Nowinach © amiga

Gdy wjeżdżamy do Kozienic, wiemy, że będziemy przejeżdżać obok Kirkutu... więc szukamy bramy... wjazdu... niestety jest zamknięta, więc o wejściu na jego teren nie ma mowy.. Trochę szkoda...

Brama cmentarza Żydowskiego w Kozienicach
Brama cmentarza Żydowskiego w Kozienicach © amiga

Niewiele widać przez kraty
Niewiele widać przez kraty © amiga

A za bramą
A za bramą © amiga

Za to nieco dalej w centrum zauważam coś... przy kościele, wodospad :)... nie zastanawiając się podjeżdżam... lubię takie miejsca... ciekawy pomysł i nieźle wykonany... W między czasie przestało padać i ponownie wyszło słońce, może to jakiś znak?


Przy Kościele św. Krzyża w Kozienicach
Przy Kościele św. Krzyża w Kozienicach © amiga

Wodospad
Wodospad © amiga

Tuż obok jest kościół... więc zaglądamy do środka, niestety o zwiedzaniu nie ma mowy, możemy zrobić zdjęcia tylko zza szyby.. widzimy, że wnętrze jest przygotowane do ceremonii ślubnej... może to dlatego?

Wewnątrz kościoła św Krzyża w Kozienicach
Wewnątrz kościoła św Krzyża w Kozienicach © amiga

Krążymy po mieście zaliczając kilka razy dworzec PKS, w końcu jednak podjeżdżamy pod miejscowy pałac w którym mieszczą się chyba wszystkie urzędy i muzeum... Spędzamy tutaj trochę czasu na podziwianiu, na foceniu....

Droga do zespołu pałacowo-parkowego w Kozienicach
Droga do zespołu pałacowo-parkowego w Kozienicach © amiga

Zespół pałacowo-parkowy
Zespół pałacowo-parkowy © amiga

Panorama pałacu
Panorama pałacu © amiga

Piękne miejsce
Piękne miejsce © amiga

Z drugiej strony
Z drugiej strony © amiga

Pomost na łodziach
Pomost na łodziach © amiga

Do roboty
Do roboty © amiga

jest po 16... pora się zbierać kierunek kwatera, wyjeżdżamy z miasta kierując się przez Katarzynę i Stanisławice, w tej drugiej miejscowości mamy wrażenie, że wszyscy mieszkańcy wyszli by nas powitać. Wkrótce okazuje się, że to nie nas witają, a państwa młodych jadących do kościoła... My stajemy przy sklepie, uzupełniamy elektrolity i obserwujemy....

Trafiliśmy na przejazd nowożeńców do kościoła w Stanisławicach
Trafiliśmy na przejazd nowożeńców do kościoła w Stanisławicach © amiga

Gdy robi się nieco luźniej ruszamy, kierunek Stanisławów to już za rogiem, za laskiem... Na kwaterze meldujemy się przed 18... jest jeszcze czas na małą przepierkę, na kolację i pora udać się na spoczynek, jutro czeka nas długa trasa, trasa do Tomaszowa...

Wyprawa na Piękny Wschód Polski - dzień siódmy

Piątek, 21 sierpnia 2015 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Kolejny dzień, wstać się trochę nie chce... chyba zmęczenie.. powolutku się zbieramy... i dopiero o 7:20 ruszamy w trasę... 
Jeszce tylko pożegnanie z właścicielami agroturystyki... zakładamy sakwy... i w drogę... Jest chłodno, jak to o poranku... 

Kierunek Przesmyki, jednak dzisiaj się tam nie zatrzymujemy... wczoraj tu byliśmy, kilka fot zostało zrobionych... więc jedziemy dalej... Mijamy Górki, Głuchówek i jesteśmy w Mordach... już z daleka zauważamy górujący nad miasteczkiem kościół... trzeba podjechać, jest też jakby cieplej więc zdejmujemy co nieco... :)

Kościół św. Michała Archanioła w Mordach
Kościół św. Michała Archanioła w Mordach © amiga
Ukryta w zieleni
Ukryta w zieleni © amiga

Mój Miś Koala :)
Mój Miś Koala :) © amiga

i dopiero wtedy ruszamy dalej... Chcemy jak najszybciej mieć przejechaną nieco bardziej ruchliwą drogę 698... o tej porze dnia nie powinno tu być co prawda wielkiego ruchu, ale nei przepadamy za gnającymi ciężarówkami... 

Wkrótce dojeżdżamy do Siedlec wspomagani przez wiatr ze wschodu... ;)... 
Na miejscu jesteśmy około 9:00... a musimy zahaczyć o księgarnię, musimy wyposażyć się w jakieś mapy, te co mamy urywają się na tym mieście... 
Jest trochę za wcześnie by cokolwiek było otwarte, zatrzymujemy się na chwilę przy Muzeum Regionalnym, pytamy się przygodną panią o jakieś centrum rynek... i dowiadujemy się, że w zasadzie jesteśmy w ścisłym centrum... Hmmm.. chyba trochę je sobie inaczej wyobrażałem. Mamy godzinę na pozwiedzanie miasta... Pierwsza myśl, chyba pora na kawę, może coś ciepłego, od 2 dni chodzi za mną jajecznica ;P

Przed Muzeum Regionalnym w Siedlcach
Przed Muzeum Regionalnym w Siedlcach © amiga

Kościół św. Stanisława Biskupa w Siedlcach
Kościół św. Stanisława Biskupa w Siedlcach © amiga

Rowery dwa
Rowery dwa © amiga

Może do maka ? Tam mają rano takie wynalazki :).... i powinno być otwarte... Snujemy się po mieście, znaki do Maka są, ale sam mak jest w Galerii Handlowej więc... odpada... :( Cóż... może znajdziemy coś innego?  

Skoro jesteśmy tuż przy wielkim kościele... p.w. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny to wchodzimy do Środka... może znajdziemy jakąś czaszkę? Z tym wchodzeniem to jest tak że jeden pilnuje (padło na Karolinę) a drugi wchodzi do środka, później oczywiście zmiana :)

Parafia Katedralna p.w. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Siedlcach
Parafia Katedralna p.w. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Siedlcach © amiga

Więc jako pierwszy pakuję się  w pampersie i z aparatem do środka..  Warunki na zwiedzanie nie są idealne, przed konfesjonałem kłębi się około 20 osobowy tłumek, 20 par oczu podążają za mną... obserwują co robię, a na dokładkę bloki w butach robią spory hałas... 
Robię jedynie kilka zdjęć i uciekam... jeszcze chwila i mnie zlinczują... 

Wewnątrz katedry
Wewnątrz katedry © amiga

Boczna nawa
Boczna nawa © amiga

Ostrzegam Karolinę, ale idzie... wchodzi do środka i kilka sekund później wychodzi... pewnie miała podobne odczucia jak ja... 
Zastanawiamy się co dalej, spoglądamy na mapy, może warto poszukać Centrum informacji turystycznej? Ale gdzie?

Karolina postanawia zapytać się o to 2 rowerzystek... rozmawiających tuż obok... 
i... co ciekawe jedna z nich postanawia nas nieci oprowadzić po mieście... ma na imię Aneta... Prowadzi nas w kilka miejsc, tłumaczy, że czegoś takiego jak Rynek to tutaj nie ma... 

Wkrótce lądujemy przy CIT... wchodzimy do środka... dostajemy jakieś foldery, mapki miasta..., gdy wychodzimy na zewnątrz, Aneta dalej jest przy naszych rowerach... zagaduje co dalej, przydała by się jakaś restauracja, bar... coś na śniadanie... może kawa... Pytamy czy może zna coś takiego w pobliżu?

Pałac Ogińskich
Pałac Ogińskich © amiga

Kaplica pw. św. Krzyża
Kaplica pw. św. Krzyża © amiga

Proponuje nam śniadanie u siebie w domu :) Trochę zaskoczeni ale jedziemy za nią... na miejscu dowiadujemy się, że jest zagorzałą autostopowiczką, podróżuje po całym świecie, a w niedzielę będzie w okolicy Tomaszowa :)... 

Pyszne śniadanie, kawa i musimy podziękować i ruszyć dalej, było miło ,jednak czas nas goni, a na rozmowie uciekło trochę czasu... 

Cerkiew św. Trójcy
Cerkiew św. Trójcy © amiga

Rowerki już w pociągu
Rowerki już w pociągu © amiga

By go nadrobić postanawiamy wspomóc się Kolejami Mazowieckimi :) zahaczamy jeszcze o księgarnię, jest już otwarta, kupujemy jakieś mapy, może nie są idealne, ale są :)

Gdy dojeżdżamy na dworzec, okazuje się, że rowery jadą gratis :) To miłe... Jak do tej pory wszystkie spółki kazały sobie za to płacić..., a tutaj niespodzianka... :)

W pociągu, chwilę przeglądamy mapy... ale jest ciepło, spać się chce... przysypiamy... 

Wysiadamy w Mińsku Mazowieckim i co teraz?  Dzisiejszy plan był nieco inny :) mieliśmy jechać na Dęblin... ale teraz to już nie po drodze... 

Zmieniamy plany, kierunek Góra Kalwaria :) i dalej Warka... 

Trasa początkowo względnie spokojna, małe natężenie ruchu, jest nawet nieźle, jednak zastanawiamy się gdzie dzisiaj będzie nocleg..., nie mamy pojęcia gdzie dojedziemy... 

Kościół pw. Matki Bożej Ostrobramskiej w Gliniankach
Kościół pw. Matki Bożej Ostrobramskiej w Gliniankach © amiga


Przejeżdżamy przez Celinów, przez Wolę Karczewską, kierujemy się na Otwock... tam przejeżdżamy tuż obok bazy zeszłorocznego ZaDymno... 

Była baza ZaDymno
Była baza ZaDymno © amiga

Chcemy dojechać do Karczewa, zupełnie z niewiadomego powodu wjeżdżamy w lasy Otwockie, co nas podkusiło, przecież w zeszłym roku piachy w tych okolicach dały się wszystkim we znaki... nie inaczej jest tym razem, o ile początkowo był przyjemny szutr... to gdy się skończył musieliśmy odbić na zachód... i zaczęła się jazda boczkiem, pomiędzy drzewami, bo główny szlak to kopny piach... kilka razy utykamy... 

Odpalam nawigację by sprawdzić ile tej drogi jest przed nami... niby niewiele, ale kilkanaście minut... z głowy.

W Karczewie krótka przerwa przy Żabce... Kawa... dodaje nam nieco sił... ale... przytłumia nieco zmysł orientacji... pakujemy się na ruchliwą 801..., tragedii może nie ma bo jest dość szerokie pobocze... 

Tragedia zaczyna się dalej gdy musimy jechać Krajówką 50ką... zero pobocza, korek aż po horyzont... masa tirów, ciężarówek... 

Oczy dookoła głowy... na wszystko trzeba uważać, ale w okolicy to w tej chwili jedyna opcja przeprawy na drugi brzeg... chyba najgorszy odcinek to most nad Wisłą...

Wjazd do Góry Kalwarii  to obłęd, na dokładkę tuż przed minęła nas ciężarówka na litewskich blatach... Jezu jak oni jeżdżą, 10 cm bliżej i było by ciepło... 

Budynek Urzędu Miasta i Gminy - Góra Kalwaria
Budynek Urzędu Miasta i Gminy - Góra Kalwaria © amiga

Samo miasteczko nie urzekło, a wręcz przeciwnie, przecinające się drogi... zabijają je... To jeden z takich punktów na mapie z którego jak najszybciej chce się uciec... Stajemy gdzieś na chwilę, szukamy jakiejś możliwej knajpki, ale są tylko kebaby... Nie przyjechaliśmy w tak odległe miejsca po to by żywić się kebabami... wolimy coś bardziej swojskiego... coś regionalnego... Tylko co? 

Kościół Filialny p.w. Podwyższenia Krzyża Św.
Kościół Filialny p.w. Podwyższenia Krzyża Św. "Na Górce" © amiga

Pytamy się o księgarnię, pierwsza osoba mówi, że nie jest stąd, druga mówi, że coś jej świta, że gdzieś kiedyś była... masakra... Już samo to świadczy o tym miejscu... o tym, że ludzie stąd uciekają, a te niedobitki które zostały... to chyba z przyzwyczajenia... bądź braku możliwości ucieczki... Dopiero trzecia osoba każe nam jechać na północ jakieś 200m, jest księgarnia... niestety nie ma tam nic co mogłoby nam się przydać... 

Parafia rzymskokatolicka Niepokalanego Poczęcia NMP. Zgromadzenie zakonne Księży Marianów
Parafia rzymskokatolicka Niepokalanego Poczęcia NMP. Zgromadzenie zakonne Księży Marianów © amiga

Dzwonię do Darka by sprawdził na necie możliwe opcje noclegu w okolicach Warki... bo pewnie tylko gdzieś tam dojedziemy... 
a my ruszamy dalej krajówką, dla odmiany 79 na południe... 

Zatrzymujemy się przy Grill-Barze (absolutnie tutaj nic nie jeść) , wygląda nieźle... krótka propozycja, może coś zjemy? Sprzeciwu nie ma... więc stajemy... mam dość Góry kalwarii, mam dość Krajówek... zresztą Karolina chyba ma podobne odczucia... 

Zamawiamy Gulaszową, jest znośna, i Karczek z Grilla... ten jest ohydny... i z grillem ma wspólnego tyle co Świna Morska z Morzem i świniami... mało tego mięso nie robi wrażenia karczku... raczej podeszwy starego buta wojskowego... Fuj... jedynie surówki ratują nasze żołądki... Dostaję maila od Darka z namiarami na kwatery... hotele itd.. obdzwaniam kilka i mamy zaklepany nocleg... przynajmniej to jest pewne... tylko trzeba tam dojechać... 

Cóż... ruszamy dalej... odbijamy na 731...  ruch jakby nieco mniejszy... niemniej cały czas wyprzedzają nas samochody... czujemy już zmęczenie, na dzisiaj chyba starczy... 

Kapliczka przy drodze do Warki
Kapliczka przy drodze do Warki © amiga

Jeszcze kawałek
Jeszcze kawałek © amiga

Gdy w końcu osiągamy Warkę, chcemy jak najszybciej w końcu zejść z rowera... i odpocząć, gdy tylko trafiamy na napis Wolne Pokoje... stajemy... 5 min później mamy już coś wynajęte. okazuje się że w tym mieście na brak miejsc noclegowych nie można narzekać... są wszędzie, we wszystkich standardach... od Agrotyrystyk poprzez kwater pracowniczych, kempingów, na hotelach skończywszy... 

Kilka minut po rozpakowaniu... idziemy do najbliższego sklepu... tam... nie ma nic... za to kawałek dalej jest market... chyba Lewiatan, robimy zakupy i wracamy do pokoju... jesteśmy zmęczeni, Krajówki nas wykończyły... ale mamy jeszcze trochę sił by snuć plan na jutro... Będziemy się Kierować na Kozienicki Park Krajobrazowy... 

Wyprawa na Piękny Wschód Polski - dzień szósty

Czwartek, 20 sierpnia 2015 · Komentarze(2)
Uczestnicy
Bardzo wczesna pobudka, kilka minut po 6:00 ruszamy z Agroturystyki Hajnówka Warszawska 21  - link dla potomności, jest warta polecenia :)
Mamy około godzinę czasu do... odjazdu pociągu do Czeremchy... chcemy dzięki temu nieco zyskać na czasie, wczorajszy dzień był męczący, głównie za sprawą wiatru w twarz... Dzisiaj ma być spokojniej, łagodniej, dzień nieco bardziej luźny... 

Wczoraj na Agroturystyce udało się co nieco wyprać, Karolinie urosły byty, a może skurczyły się nogi? Musimy nieco inaczej zamontować sakwy :)... delikatnie przesunąć je do tyłu... są małe obawy bo przeniesienie środka ciężkości w tył, może skutkować podnoszeniem przedniego  koła na podjazdach... Jak będzie to się dopiero zobaczy, jesteśmy jednak prawie pewni że będzie dobrze...

Na szybko objeżdżamy Hajnówkę, szkoda, że nie udało się wjechać głębiej do Białowieży, że nie udało się zapolować na Żubry... ale... Park nie zniknie, będzie okazja być może za rok... a dzisiaj zaliczamy 2 punkty z gry AdventureOrient i wracamy do miasteczka...

Cerkiew pw. św. Męczennika Dymitra Sołuńskiego w Hajnówce
Cerkiew pw. św. Męczennika Dymitra Sołuńskiego w Hajnówce © amiga

Poranek bardzo chłodny... a my już w lesie
Poranek bardzo chłodny... a my już w lesie © amiga

„Miejsce straceń 142 mieszkańców Hajnówki i okolic zamordowanych przez hitlerowskich barbarzyńców w dniach 12.05.1942 i 17.09.1943
Miejsce straceń 142 mieszkańców Hajnówki i okolic zamordowanych przez hitlerowskich barbarzyńców w dniach 12.05.1942 i 17.09.1943 © amiga

Cerkiew cmentarna p/w Wszystkich Świętych
Cerkiew cmentarna p/w Wszystkich Świętych © amiga

Kościół pw. Św. Cyryla i Metodego
Kościół pw. Św. Cyryla i Metodego © amiga

Wewnątrz Kościoła Św. Cyryla i Metodego
Wewnątrz Kościoła Św. Cyryla i Metodego © amiga

Krzyżyk na kracie
Krzyżyk na kracie © amiga

Kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego i Św. Stanisława Biskupa i Męczennika
Kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego i Św. Stanisława Biskupa i Męczennika © amiga

Czasu bardzo niewiele... kiedyś trzeba tu przyjechać na kilka dni... by chociaż trochę zwiedzić, meta już jest :)... namiary również... tylko czas... 

Wracamy na dworzec PKP, pakujemy się do pociągu... i jedziemy do Czeremchy, na miejscu zaskoczenie, z mapy wyglądało to na całkiem spore miasteczko, jest jednak inaczej, przypomina to może nieco przerośniętą wieś, gdzie jest więcej szutrów niż asfaltów... co prawda i tak ominęliśmy centrum, zupełnie niezamierzenie, ale jakoś trzeba było przedostać się na drugą stronę torów, a wariant od północy wydawał się chyba najbardziej sensowny.... W sumie chyba tylko żal cerkwi w Czeremsze...

Wyjeżdżamy z miasta, przejeżdżamy przez całą Czeremchę-Wieś... i kierujemy się na Dasze, by tam wjechać na drogę 693 o tej porze ruch jest minimalny... a nawet gdyby to na większości jest szerokie pobocze... tak to można jechać.... :)

Przydrożne krzyże tuż za Czeremchą-Wsią
Przydrożne krzyże tuż za Czeremchą-Wsią © amiga

Dojeżdżamy do Milejczyc, liczymy na to, że stacja benzynowa będzie otwarta, może będzie jakiś bar, może da się kupić kawę, coś ciepłego, w końcu trochę czasu już minęło od chwili gdy ruszyliśmy... Troszkę zwiedzamy miejscowość, a  pomimo tego, że nie jest wielka co chwilę coś nas zaskakuje... 

Cerkiew św. Barbary w Milejczycach
Cerkiew św. Barbary w Milejczycach © amiga

Groby przy cerkwi
Groby przy cerkwi © amiga

Milejczyce - Cerkiew cmentarna św. Mikołaja
Milejczyce - Cerkiew cmentarna św. Mikołaja © amiga

Cerkiew św. Barbary w Milejczycach
Cerkiew św. Barbary w Milejczycach © amiga

Tuż przy jednym z cmentarzy, mną wyjeździe zdecydowaliśmy się na mały postój, stacja benzynowa nie wypaliła, o barze, restauracji mogliśmy zapomnieć, tutaj więc zjadamy po bułce, wypijamy po kilka kropli z bidonów i dopiero wtedy ruszamy dalej... jak się okazuje niewiele dalej,  w Żerczycach kolejna cerkiew i jak tu nie stanąć.... 

Żerczyce - Cerkiew pw. św. Dymitra Sołuńskiego
Żerczyce - Cerkiew pw. św. Dymitra Sołuńskiego © amiga

Zresztą dzisiejszy dzień będzie mocno związany z kościołami, z miejscami świętymi... kierujemy się na Siemiatycze, a po drodze mamy Grabarkę, to jedno z tych miejsc które od dawna są na liście miejsc do odwiedzenia, do zobaczenia... jest jeszcze jedna podobna góra na Litwie... ale to pewnie będzie zupełnie inna wyprawa... 

Gdy dojeżdżamy do świętego miejsca... szok... jesteśmy dzień po głównych uroczystościach.... pierwsze myśl, to jak można zrobić taki śmietnik... Dopiero po chwili zauważamy, że to chusty... Faktem jest, że napisy sugerują by wrzucać je do worków, podejrzewam jednak, że worków było stanowczo za mało...

Masa porzuconych chust
Masa porzuconych chust © amiga

Piesze zwiedzanie
Piesze zwiedzanie © amiga

Studnia przy Grabarce
Studnia przy Grabarce © amiga

Po kilku minutach udajemy się w na górę, tyle, że z drugiej strony... tachanie rowerów po schodach nie należy do przyjemności, szczególnie jeżeli znajdują się na nich ciężki sakwy... 
Krótki podjazd
Krótki podjazd © amiga

Aż chciało by się powiedzieć za Adasiem Miałczyńskim -
Aż chciało by się powiedzieć za Adasiem Miałczyńskim - "Oczom ich ukazał się las… krzyży" © amiga

Duże Krzyże
Duże Krzyże © amiga

I te malutkie
I te malutkie © amiga

Stare Krzyże
Stare Krzyże © amiga

I te nowsze
I te nowsze © amiga

Niektóre zmechacone
Niektóre zmechacone © amiga

Ale jest ich pełno dookoła
Ale jest ich pełno dookoła © amiga

Cerkiew Przemienienia Pańskiego na Grabarce
Cerkiew Przemienienia Pańskiego na Grabarce © amiga

Na sklepieniu
Na sklepieniu © amiga

Wewnątrz Monasteru
Wewnątrz Cerkwi  © amiga

Chyba nieprzychylnie patrzą na aparaty
Chyba nieprzychylnie patrzą na aparaty © amiga

W zasadzie powinniśmy na kolanach tu wejść, tylko co z rowerami?
W zasadzie powinniśmy na kolanach tu wejść, tylko co z rowerami? © amiga

Przed Monasterem
Przed Cerkwią © amiga

Są wszędzie
Są wszędzie © amiga

Cerkiew pomocnicza Ikony Matki Bożej
Cerkiew pomocnicza Ikony Matki Bożej © amiga

Nieco więcej o Grabarce można poczytać tutaj: http://www.lozbjn.edu.pl/upload/publikacje/K_Gawry... 

Niemniej samo miejsce wywarło na mnie spore wrażenie, jest inne, od świętych miejsc które znam... m.in. od Częstochowy... i cepelii dookoła tamtego miejsca. To miejsce jeszcze nie zostało skażone, zniszczone przez cywilizację... jest inne, jest piękne i warte odwiedzenia... nawet jeżeli jest się osobą niewierzącą... zmusza do refleksji....

Cerkiew pomocnicza Ikony Matki Bożej

Cerkiew pomocnicza Ikony Matki Bożej © amiga

Opuszczamy Grabarkę i gany na Siemiatycze... Tuż przed miastem z górki rozciąga się niesamowity widok, niestety zdjęcia nie są w stanie oddać tego co zobaczyliśmy... 

Wjeżdżamy do Siematycz... w rzeczywistości wygląda to znacznie lepiej
Wjeżdżamy do Siematycz... w rzeczywistości wygląda to znacznie lepiej © amiga

Panorama Siemiatycz
Panorama Siemiatycz © amiga

Cerkiew Zmartwychwstania Pańskiego w Siemiatyczach
Cerkiew Zmartwychwstania Pańskiego w Siemiatyczach © amiga

Zjeżdżając z górki zauważamy coś jeszcze znak wskazujący na zabytkową bramę kirkutu... skręcamy... i dowiadujemy się, że był tutaj wielki cmentarz żydowski, dzisiaj rośnie w tym miejscu las... resztki macew zostały zgromadzone w jednym miejscu, jest ich niewiele... 

Brama cmentarza żydowskiego w Siemiatyczach
Brama cmentarza żydowskiego w Siemiatyczach © amiga

Niewiele Macew się zachowało
Niewiele Macew się zachowało © amiga

Tablica na cmantarzu
Tablica na cmentarzu © amiga

Za to teren cmentarza porasta już całkiem spory las, gdyby nie tablice informacyjne pewnie pomyślałbym, że to park...
Dzisiaj rośnie tu las
Dzisiaj rośnie tu las © amiga

Tabliczka na bramie cmentarza
Tabliczka na bramie cmentarza © amiga


Wjeżdżamy do centrum chcemy odszukać informacji turystycznej, czegoś do zjedzenia - już najwyższa pora i być może jakiejś księgarni, nie mamy map tego terenu a jedynie taką w skali 1:250000, dobrze, że jest... ale co z tego... brakuje szczegółów... 

Kościół Wniebowzięcia NMP w Siemiatyczach
Kościół Wniebowzięcia NMP w Siemiatyczach © amiga

Tablica informacyjna na budynku Synagogi
Tablica informacyjna na budynku Synagogi © amiga

Zaglądając przez okno
Zaglądając przez okno © amiga

Na głównym placu odnajdujemy CIT... chwilę rozmawiamy z przemiłym panem... dostajemy nieco ulotek, jakieś mapki miasta... przydadzą się, i namiary na miejsca z jedzeniem... dodatkowo dowiadujemy się, że w Drohiczynie można się przeprawić z rowerem przez Bug... od jakiegoś czasu zaprzątało nam głowę to którędy przekroczyć tą rzekę... 

W Siemiatyczach spędzamy ponad godzinę, udaje się zakupić mapy :), posilamy się w lokalnej jadłodajni - bodajże u Emki... może nie jest to wyszukane jedzenie, ale ilość ludzi stołujących się tutaj utwierdza nas w tym, że tu nie trują :)....

Zupa Pomidorowa + Schaboszczak i oczywiście kawa... nieco dodają nam sił, na mapach wykreślany z grubsza dalszy pl;an wycieczki... 

Na chwilę obecną obieramy Kierunek Drohiczyn... na prawie całej długości mamy piękny nowiutki asfalt... :) mapy co prawda twierdzą że to szuter, ale już w Centrum informacji Turystycznej poinformowali nas, że na tej drodze przez Krupice i Bujaki dzieje się, a jedynie ostatni odcinek około 600m jest szutrowy :)

Młyn gdzieś między Krupicami a Bujakami i Piękny nowiutki asfalt :)
Młyn gdzieś między Krupicami a Bujakami i Piękny nowiutki asfalt :) © amiga

Nieco zniszczony drewniany młyn
Nieco zniszczony drewniany młyn © amiga

Tutaj miał być szutr jest asfalt, może jeszcze go kładą, ale da się jechać, rowerem oczywiście
Tutaj miał być szutr jest asfalt, może jeszcze go kładą, ale da się jechać, rowerem oczywiście © amiga

W Drohiczynie objeżdżamy wszystkie kościoły :), cerkwie... to chyba główna atrakcja tego miasteczka... dzisiaj cichego, sennego... ciekawe czy to jest związane z niedostępnością przeprawy promowej przez Bug czy może jest coś jeszcze? A może tutaj jest tak zawsze? Ciężko powiedzieć... 

Kościół pofranciszkański pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Drohiczynie
Kościół pofranciszkański pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Drohiczynie © amiga

Wewnątrz kościoła
Wewnątrz kościoła © amiga

Cerkiew pw. Św. Mikołaja w Drohiczynie
Cerkiew pw. Św. Mikołaja w Drohiczynie © amiga

Zepsuty zegar słoneczny
Zepsuty zegar słoneczny © amiga

Karolina z Sakwami
Karolina z Sakwami © amiga

Katedra Trójcy Przenajświętszej w Drohiczynie
Katedra Trójcy Przenajświętszej w Drohiczynie © amiga

Wewnątrz katedry
Wewnątrz katedry © amiga

Podziemia
Podziemia © amiga

Tablice w podziemiach
Tablice w podziemiach © amiga

Światełko w tunelu
Światełko w tunelu © amiga

Kościół Panien Benedyktynek pw. Wszystkich Świętych w Drohiczynie
Kościół Panien Benedyktynek pw. Wszystkich Świętych w Drohiczynie © amiga

Gdy dojeżdżamy do przeprawy, wita nas starszy Pan z obsługi, wie że jedziemy z Siemiatycz od Pana z CIT :)... czekał na nas... 
Prom co prawda nieczynny, ale jest łódź...czy raczej łódka. Pakujemy się na nią... i zostajemy przewiezieni na drugą stronę.. Okazuje się, że poziom wody w najgłębszym miejscu nie przekracza 80cm... masakra jakaś... Susza chyba wszystkim daje się we znaki...

O przeprawie samochodów nie ma mowy... 

Panorama Drohiczyna znad Bugu
Panorama Drohiczyna znad Bugu © amiga

Praktycznie nieczynna przeprawa promowa w Drohiczynie
Praktycznie nieczynna przeprawa promowa w Drohiczynie © amiga

Nad Bugiem
Nad Bugiem © amiga

Niesamowicie płytki, w najgłębszym miejscu ma 80cm
Niesamowicie płytki, w najgłębszym miejscu ma 80cm © amiga

Rowery na łodzi
Rowery na łodzi © amiga

Robiąc zdjęcia
Robiąc zdjęcia © amiga

Po drogiej stronie, krótka przerwa, dziękujemy naszemu przewoźnikowi... zakładamy sakwy na rowery.. i ruszamy dalej niebieskim szlakiem... Kierujemy się na Korczew i dalej na Kamianki..

Zaczyna się robić późno, musimy znaleźć jakiś nocleg, na mapach odnajdujemy 2 miejsca gdzie jest zaznaczona agroturystyka... W pierwszym w Kamiankach-Lackich nie zastajemy właścicieli... jedziemy więc dalej modląc się by to drugie miejsce wypaliło... kolejne jest sporo dalej... a sił coraz mniej... 
W Kamiankach-Wańkach... pytamy się przechodniów i... kierują nas do Sołtysa... budynek jest schowany za innym, drewnianym, dlatego nie zauważyliśmy informacji na bramie... Gdy wjeżdżamy na plac... dowiadujemy się, że są miejsca... prowadzą nas na pierwsze piętro... i... mamy cały wielki apartament dla siebie, świetnie wyposażona kuchnia, łazienka, pokój jadalny... Szok... 

Zostawiamy bagaże i jedziemy do sklepu do Przesmyków...

Tam chwila na fotografowanie i oczywiście na zakupy :)... 

Pomniki przyrody przy kościele w Przesmykach
Pomniki przyrody przy kościele w Przesmykach © amiga

W centrum Przesmyków
W centrum Przesmyków © amiga

Przed Gminnym Ośrodkiem Kultury w Przesmykach
Przed Gminnym Ośrodkiem Kultury w Przesmykach © amiga

Kościół parafialny pw. św. Jakuba - ukryty w zieleni drzew
Kościół parafialny pw. św. Jakuba - ukryty w zieleni drzew © amiga

Wracamy na kwaterę... - dla potomności adres: Kamianki-Wańki 27 za drewnianym budynkiem :)

Cienie coraz dłuższe
Cienie coraz dłuższe © amiga

Kolacja, Ojciec Mateusz, fotka zachodu słońca... i... pora udać się na spoczynek... 

Już zachodzi czerwone słoneczko
Już zachodzi czerwone słoneczko © amiga

To był piękny dzień...