Wpisy archiwalne w kategorii

do 34km

Dystans całkowity:73100.96 km (w terenie 11237.08 km; 15.37%)
Czas w ruchu:3228:23
Średnia prędkość:22.64 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:262950 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:2777597 kcal
Liczba aktywności:2354
Średnio na aktywność:31.05 km i 1h 22m
Więcej statystyk

Poranek w lesie

Czwartek, 2 sierpnia 2018 · Komentarze(4)
Kilka minut po 7 ruszam do pracy, jest dość przyjemnie, ledwie 21 stopni, co prawda meteo wspomina coś o burzach, tyle, że to wieczorem. Samochodów niewiele, wiatr w plecy, ale.... nie jadę szosami, na wysokości stawów księżycowych skręcam w las.. 
Trochę zaszokowało mnie to, że jest mokro, są kałuże... chwila, przecież nie padało... 
Po chwili jednak sobie przypominam o burzy która ominęła Ochojec ale przeszła nad Katowicami i prawdopodobnie poszła na Rudę Śląską.... 
W nocy solidnie lało...
W nocy solidnie lało... © amiga
kierunek stawy księżycowe
kierunek stawy księżycowe © amiga
Kombinuję nad manewrem sprzed 2 dni... czyli przejazd przez Halembę, ale z innej strony niż zwykle, dalej lasem ma Makoszowi i przez hałdę na Sośnicy do pracy ;). 
To teraz z górki
To teraz z górki © amiga
Przez Halembę przejazd jest dość szybki, za to w lesie... w lusterku widzę coś, muszę się zatrzymać, to przechodzące przez korony drzew promienie słoneczne.... jednak warto było się wpakować w lasy.... to co że jest trochę mokro, sporo kamieni... i trwa wycinka... 
Uwielbiam takie klimaty
Uwielbiam takie klimaty © amiga
Poranne promienie słońca
Poranne promienie słońca © amiga
Wszystko paruje
Wszystko paruje © amiga
Gdy zbliżam się do skrzyżowania drogi leśnej z Chudowską słyszę i czuję jak jakiś patyk wpada mi w koło, chwilę później jest po przerzutce. Masakra... Szybka ocena sytuacji... przy drodze na początku czerwonej rowerówki jest miejsce postojowe, w tej chwili zredukowane do stojaka na rowery i ławeczki, ale będzie gdzie położyć klucze... na miejscu ocena sytuacji. Przerzutka zmielona, choć wydaje się, że powinno dać się ją odbudować. Łańcuch nie ma skręconych ogniw, szprychy całe... Tak więc po skróceniu łańcucha i odgięciu uszkodzonej przerzutki mogę jechać dalej. Skrócona część ląduje w plecaku. Jako że napęd jest już stary to nie wchodzi w grę zmiana łańcucha na nowy, skończyłoby się to wymianą całego napędu, a tak... łańcuch będzie na 2 spinkach... ;) ale napęd powinien jeszcze trochę wytrzymać. ;)
Wystarczył patyk
Wystarczył patyk © amiga
mogę jechać dalej....
mogę jechać dalej.... © amiga

Gdy docieram do firmy... pierwsze co robię to dzwonię do pobliskiego sklepu rowerowego... Mają 9rz. przerzutkę co prawda Deore ale jest i będzie na mnie czekać.... 

Mimo niespodzianki na trasie, poranek należy zaliczyć do dobrze wykorzystanych ;) Chodzi oczywiście o dojazd rowerem :)

Z wiatrem o poranku

Środa, 1 sierpnia 2018 · Komentarze(3)
Ruszam sporo później niż miałem w planie, przypomniało mi się, że najwyższa pora zmienić łańcuch, bo za kilka dni będzie już problem, przy okazji nieco wyczyściłem linkę przerzutki, średnio działała. Piach dostał się do środka. Czasu miałem za mało na regulacje tak więc z tak sobie działającą tylną przerzutką jadę do pracy. Od początku czuję, że po powrocie do domu trzeba będzie jeszcze raz wyciągnąć linkę, jeszcze raz wyczyścić, tyle, że tym razem na całej długości a nie tylko na ostatnim odcinku pancerza. 

Dzień zapowiada się upalny, wieje dość silny wiatr, początkowo mam wrażenie, że w twarz... ale coś mi się nie zgadza, rower jedzie zdecydowanie za szybko... Wiatr musi mnie pchać, ale wrażenie jest zupełnie inne, tylko ta średnia... ;)

Samochodów wyraźnie więcej niż wczoraj, +21 na starcie, jest przyjemnie... Zastanawiam się czy nie pojechać lasem, ale spore opóźnienie na starcie jednak sprowadza mnie na asfaltową ścieżkę. 

Krótki postój na czerwonym przy Famurze i w Panewnikach... na szczęście nie jest to jakiś specjalnie długi czas. Co jakiś czas spoglądam na zegarek, hmmm... chyba odrabiam i to sporo. W niezłym czasie osiągam Zabrze, samochodów prawie nie ma, udaje się przejechać ul Winklera, nieco skraca mi drogę do pracy, ale normalnie jest zbyt ruchliwa bym miał ochotę nią jechać. 

Na chwilę przystaję na wiadukcie przed Sośnicą. 2 zdjęcia i jadę dalej. Gliwice także opustoszałe ;) W firmie melduję się z niezłym czasem, wygląda na to, że to rekord przejazdu w tym roku, choć to dobre 8 minut słabiej od rekordu życiowego... Cóż... kondycja trochę nie taka... Może za często odpuszczam dojazdy.... Ech starość ;)
Słońce mocno już przygrzewa
Słońce mocno już przygrzewa © amiga
Wczoraj czyścili tą DDRkę
Wczoraj czyścili tą DDRkę © amiga

Wieczorny powrót do domu

Środa, 1 sierpnia 2018 · Komentarze(0)
Ruszam chwilę przed 17, jest upiornie gorąco, wiatr ze wschodu, więc o ile rano mi pomagał, tak teraz wysysa wszystkie siły... 
Szybko decyduję się na wjazd do lasu... trochę po niebieskim szlaku rowerowym, ale tylko kawałem, fragmentami które są przejezdne. Te zarośnięte odpuszczam, tym bardziej, że jest dla nich lepsza alternatywa. 

Kierunek hałda na Sośnicy
Kierunek hałda na Sośnicy © amiga
Dalej zastanawiam się co tutaj będzie... może DDRka?
Dalej zastanawiam się co tutaj będzie... może DDRka? © amiga

Wyjeżdżam w Makoszowach, zastanawiam się czy nie kupić jakiejś wody w sklepie, zresztą cały czas po głowie chodzi mi by założyć jednak koszyk na bidon i zacząć go wozić ze sobą. Staram się jechać maksymalnie po lesie, w cieniu, oczywiście nie wszędzie jest taka opcja. Halemba to 2-3 km asfaltem, na tej drodze jest niezła ciastkarnia, czasami zdarza mi się tam wpaść po makowic i coś do picia, może dziś ten sam manewr? Pić mi się chce strasznie. 
W lesie chłodniej
W lesie chłodniej © amiga
Dolina Jamny
Dolina Jamny © amiga
A jednak nie... jadę dalej, do domu już tylko 30 minut, dolina Jamny i las...  rozglądam się za Kaniami, ale chyba jest w tej chwili ciut za sucho. 
W Panewnikach zmieniam kierunek przejazdu znów na bardziej leśny, tyłami docieram do parku Zadole i dalej Piotrowic. 
Czaszka w Starych Panewnikach
Czaszka w Starych Panewnikach © amiga
Lubię tą ścieżkę
Lubię tą ścieżkę © amiga

W domu.... w ciągu chwili znikają 2l wody.... 

Porankiem do pracy

Wtorek, 31 lipca 2018 · Komentarze(1)
Poranek zapowiada się piękny. dodatkowo 3 dni wyleciały mi z kalendarza rowerowego. Chcę na rower. Pobudka i zbieranie się idzie mi wyjątkowo ciężko. W efekcie jestem gotowy do startu kwadrans po siódmej. Słońce już wysoko, niewielki wiatr, chyba ze wschodu.

Za to na drogach pusto, kompletnie pusto, nawet na zwykle ruchliwym i zakorkowanym skrzyżowaniu w Piotrowicach samochodów prawienie ma, z kierunku od centrum Piotrowic stoją może 3 samochody... Nie pamiętam kiedy coś takiego widziałem. 

Na Zbożowej po remoncie
Na Zbożowej po remoncie © amiga

Cały czas zastanawiam się, czy mimo później pory wyjazdu nie pojechać lasem? Choć trochę, tylko jakie wariant? Trochę za długo dumałem i przeleciałem zjazd w Starych Panewnikach, ale nie ma tego złego, jadę obok stawów księżycowych, trochę terenu i niestety trochę kałuż, błota... W tym miejscu woda dość wolno wysycha czy raczej odparowuje. Wkrótce jednak wydostaję się z lasu i... co dalej? Jakoś nie mam ochoty na podjazd i pchanie się w kolejny podmokły teren, tak więc zjeżdżam w kierunku Halemby. 

A może się schłodzić?
A może się schłodzić? © amiga
Wyszło to trochę dookoła, ale w końcu znalazłem się na leśnym szlaku łączącym Halembę z Zabrzem, tutaj sporo pozostałości po wycince, ale nie ma ani śladu po kałużach, po błocie, zresztą ta okolica jest mocno piaszczysta, tzn podłoże takie jest. Przystaję na chwilę by zrobić kilka zdjęć i ruszam dalej.  Jazda sprawia dzisiaj wielką frajdę :), 
Poranek w okolicach Halemby
Poranek w okolicach Halemby © amiga
Na leśnych ścieżkach
Na leśnych ścieżkach © amiga
Leśnicy już działają
Leśnicy już działają © amiga
Wyjeżdżam w Kończycach, przejeżdżam nad wiaduktem A4ki. Nie przepadam za tym miejscem lecz gdy nie ma samochodów to nie jest tak źle Po drugiej stronie kieruję się na lasek Makoszowski, po którego drugiej stronie jestem już w Gliwicach. 
W lasku Makoszowskim
W lasku Makoszowskim © amiga

Same Gliwice także puste, niewiele samochodów, niewielu pieszych czy rowerzystów. W zasadzie tych ostatnich dzisiaj nie było zbyt dużo na całym odcinku od domu... może 4-5... Z jednej strony zastanawiające, z drugiej późny wyjazd... też pewnie miał znaczenie. 

Wracając przez las

Wtorek, 31 lipca 2018 · Komentarze(0)
16:40 - jestem w siodle. Wiatr szaleje, jest silny ze wschodu, może lekko południowego-wschodu, a to oznacza niezłą przeprawę. Na dokładkę żar leje się z nieba. Kombinuję jak i gdzie wjechać w las. Może na Sośnicy, a może w Makoszowach, a może jednak pojechać przez Bojków, tyle, że tam będą tylko szosy, otwarta przestrzeń... Temperatura mnie zabije. 

Nie kombinuję, wpierw lasek Makoszowski, później Makoszowy, stara hałda i jestem na najlepszej drodze przez lasy do Halemby, rozglądam się za grzybami, w końcu ostatnio trochę pada, w lesie jest wilgotno, jest też ciepło. Więc szanse są, tym bardziej, że ostatnio trochę Kani zebrałem. 
Drukują zębatki do roweru? ;)
Drukują zębatki do roweru? ;) © amiga
Pora w las
Pora w las © amiga
Jak prawie zawsze tutaj woda dalej stoi
Jak prawie zawsze tutaj woda dalej stoi © amiga
Kierunek Halemba
Kierunek Halemba © amiga

Na chwilę wyjeżdżam na szosy w Halembie, ale po chwili znów pakuję się w las, jest przyjemnie, jadę wolniej, rozglądam się na prawo i na lewo... grzybów nie ma. Cóż... a może by tak jeszcze pojechać kawałkiem lasu wzdłuż Starych Panewnik, ścieżka się wije, jest coraz węższa, w kilku miejscach zaskakuje, tym bardziej, że nie było mnie tutaj od zeszłej jesieni. Kilka wiatrołomów, widać, że starych, coś niby zrobione, ale trzeba omijać powalone konary. 
Dolina Jamny
Dolina Jamny © amiga
Słońce jeszcze wysoko
Słońce jeszcze wysoko © amiga
Wycinka w lasach Panewnickich
Wycinka w lasach Panewnickich © amiga
Wąska ścieżka prowadząca do akademików
Wąska ścieżka prowadząca do akademików © amiga
Na szczęście można objechać
Na szczęście można objechać © amiga

Na Zadolu widzę po raz kolejny to samo porzucone auto, to nie jest normalne. Robię kilka zdjęć, w domu wyślę je na policję, może się tym zainteresują. A może nie... 
Porzucony samochód koło Panoramy
Porzucony samochód koło Panoramy © amiga
Numer rejestracyjny, może ktoś rozpoznaje?
Numer rejestracyjny, może ktoś rozpoznaje? © amiga
Rozumiem znaczenie tego znaku, ale nie widzę sensu jego postawienia w tym miejscu
Rozumiem znaczenie tego znaku, ale nie widzę sensu jego postawienia w tym miejscu © amiga

Pod koniec trasy odwiedzam jeszcze myjnię przy stacji benzynowej, 2 minuty mycia starczają. Rower wygląda zdecydowanie lepiej. Kilka minut później jestem w domu. Strasznie chce mi się pić... 
Przed myciem
Przed myciem © amiga
Woda jeszcze kapie...
Woda jeszcze kapie... © amiga

Połowa tygodnia

Środa, 25 lipca 2018 · Komentarze(1)
7:12... znów trochę obsuwy na starcie, niestety gdy już się ubierałem, przypomniałem sobie, że coś miałem zrobić przy rowerze, dla zasady się tym zająłem, tylny hamulec coś mi nie trzymał, coś z klockami, te coś to najprawdopodobniej dostał się tam olej. Być może robiąc coś prysnąłem tam brunoxem, bądź czymś innym. Mimo, że klamka dociska klocki do tarczy, to siła hamowania jest stosunkowo niewielka. 
Szybki demontaż koła i klocków, ich powierzchnia zeszklona. Papier ścierny pomaga ;), Tarczę czyszczę odtłuszczaczem. Wydaje się, że jest lepiej. Czy jest dobrze to jednak wyjdzie w trakcie jazdy. 

Ruszam, wiatr niezauważalny z północy, poranek przyjemny 18 stopni, niewielki ruch na drogach. Rower jakoś dziwnie szybko jedzie, masa radochy... Opory nieznaczne. Efekt opon? Braku wiatru ? Pewnie i jedno i drugie. 

W kilku miejscach mam wrażenie déjà vu, w tych samych miejscach co wczoraj spotykam tych samych rowerzystów :).... Pora wyjazdu podobna do wczorajszej, być może to z tego powodu. 

Zresztą podobnie jak i wczoraj zatrzymuję się dopiero w Bielszowicach na kilka sekund. Rower pędzi... a ja na nim ;)

Zabrze dziś kompletnie zaskakuje, nie ma korków, na światłach też nie stoję, coś pięknego... W Gliwicach jestem w dobrym czasie, w firmie spoglądam na zegarek... poszło naprawdę rewelacyjnie... Może dlatego, że w końcu się wyspałem... ;)
DDRka w Zabrzu
DDRka w Zabrzu © amiga

Do domku po lasach

Środa, 25 lipca 2018 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam nieco wcześniej niż zwykle, lekko kropi, drogi mokre, ale na niebie nie widać niczego z czego mogłoby padać. 
Ujeżdżam może 2 km i... słyszę telefon, spoglądam kto dzwoni... i chcę odebrać :), Rozmowa trwa dobre pół godziny... 

Taśmociąg z kopalni...
Taśmociąg z kopalni... © amiga
Rower czeka na mnie
Rower czeka na mnie © amiga
W końcu ruszam w dalszą drogę, jednak coś dziwnie się czuję, nie wiem czy coś mnie próbuje dorwać, czy to jakiś wirus. czy zwykłe osłabienie, może pogoda, ciśnienie, temperatura? 
Po chwili postanawiam pojechać lasami, będzie chyba bezpieczniej, chłodniej. Tak więc w Zabrzu skręcam na hałdę i... zaskoczenie, przecież jechałem tędy niedawno, a teraz w kilku miejscach zmiany. Coś rozkopane, wykopane. Widać ślady po ciężkim sprzęcie.. Ciekawe czy to jakieś zmiany na niebieskiej ścieżce rowerowej? Czy jednak kolej lub kopalnia robi porządki.  Ciężko powiedzieć. 
Piękne chmurki
Piękne chmurki © amiga
Coś się dzieje na niebieskiej rowerówce, może ją uzywilizują
Coś się dzieje na niebieskiej rowerówce, może ją uzywilizują © amiga
Prześwit w końcu większy
Prześwit w końcu większy © amiga
Mostek jakby skrzywiony
Mostek jakby skrzywiony © amiga
Staw przy hałdzie na Sośnicy
Staw przy hałdzie na Sośnicy © amiga
Wilcze doły
Wilcze doły © amiga
Paskudnie po tym się jedzie
Paskudnie po tym się jedzie © amiga
Wyjeżdżam do cywilizacji w Makoszowach i widzę gościa w koszulce Quo Vadis Makoszowy :), zastanawia mnie to przesłanie, ale w domu sprawdzam o co chodzi i kolejne zaskoczenie. To zespół piłkarski :) Tego się nie spodziewałem. 
W Makoszowach
W Makoszowach © amiga
Kościół w Zabrzu Makoszowy
Kościół w Zabrzu Makoszowy © amiga
Nieco dalej widzę remontowany budynek i informację o hotelu dla psów... Zdaje się, że to robi się coraz popularniejsze. Ciekawe ilu jest chętnych. Mam nadzieję, że skończą się sytuacje zostawiania pupili przywiązanych w lesie do drzew. Te kilka zł na hotel można odżałować. 
Buduje się hotel dla piesków
Buduje się hotel dla piesków © amiga
Stara hałda w Makoszowach
Stara hałda w Makoszowach © amiga
Zmęczenie, czy przeciążenie, czy... nie wiem co dale o sobie znać, staję w Starej Kuźni przy cukierni, coś do picia z cukrem - zielona herbata... + jakieś ciastka... Było dobre, ruszam dalej, ale niewiele to zmienia. Nie mam siły jechać, za to znajduję kilka Kani :) Będzie na kolację, a może śniadanie :)
Dolina Jamny
Dolina Jamny © amiga
Pierwsze Kanie z lasów Panewnickich
Pierwsze Kanie z lasów Panewnickich © amiga
Przy Famurze
Przy Famurze © amiga
Przed 19 docieram do domu... ledwo żyję... tylko po czym. Oby to jednak nie był wirus... 

Powrót z pracy

Wtorek, 24 lipca 2018 · Komentarze(0)
Dzień dziwnie się układał, w efekcie z pracy wyjeżdżam dopiero o 17:20, jest ciepło, wiatr z północnego-wschodu, nie powinien specjalnie przeszkadzać, ale czuję silne podmuchy... to nie będzie łatwa jazda. Myślałem początkowo by pojechać lasem, ale późne wyjście zmieniło plan, wieczorem chciałbym jeszcze coś zrobić w domu... Tak więc obieram krótki szosowy wariant. 

Drogi puste, samochodów niewiele. Godziny szczytu dawno minęły, jak ktoś nie musi to z domu nie wychodzi. 32 stopnie w cieniu to nie przelewki. Zresztą zastanawiam się czy po drodze gdzieś nie stanąć na uzupełnienie elektrolitów. Może w Zabrzu, w koćcu mijam tam kilka sklepów, jednak gdy koło nich przejeżdżam postanawiam jechać dalej, może w Rudzie Śląskiej? W Bielszowicach, w Kochłowicach... ? 

Na Wirku chcę pierwotnie skręcić w drogę prowadzącą wzdłuż potoku Bielszowickiego, ale sznurek samochodów zmienia plan, zanim przelecę na drugą stronę drogi pewnie kwitłbym kilka minut. Szkoda czasu. Prawoskręt jest jednak szybszy ;), za to nieco dalej wbijam się w kombinację ulic Polnej i Wireckiej. Lubię tą opcję i często z niej korzystam, choć w tym tygodniu jeszcze mnie tutaj nie widziano ;)
Panorama Rudy Śląskiej
Panorama Rudy Śląskiej © amiga
W Kochłowicach korci mnie lodziarnia, nawet zwalniam, ale liczba ludzi skutecznie odstrasza, tak więc jadę do domu, ostatnie 10 km, już nie ma sensu przystawać. Najbliższy sklep mam w Panewnikach za jakieś 4 km. 
A może wzdłuż Autostrady?
A może wzdłuż Autostrady? © amiga
DDRka w Kochłowicach...
DDRka w Kochłowicach... © amiga
Stare Panewniki
Stare Panewniki © amiga
Ostatni fragment drogi powrotnej jest już spokojniejszy, przez park Zadole i plac budowy koło Famuru ;)
Ten samochód stoi tutaj już dłuższy czas, może zgłosić to na policji?
Ten samochód stoi tutaj już dłuższy czas, może zgłosić to na policji? © amiga
Ścieżka do parku Zadole
Ścieżka do parku Zadole © amiga

W domu jestem trochę przed 19... kolejny dzień dobrze wykorzystany :)

O poranku do pracy

Wtorek, 24 lipca 2018 · Komentarze(2)
Z domu ruszam po 7:10, jest przyjemnie ciepło, wiatr z północy na szczęście jest jest jakiś bardzo silny, pewnie będzie przeszkadzał, choć nie powinno być tragedii. 
Na drogach nie ma zbyt wielu samochodów, w końcu mamy połowę lata, kto może generuje korki nad morzem i w górach ;) W tym roku odpuściłem sobie tą przyjemność. Może na kilka dni gdzieś wyskoczymy, ale to wszystko. Poza sezonem jest zdecydowanie lepiej. 

Przed wyjazdem jeszcze zajrzałem na ciśnienie w oponach i jak zwykle ręczną pompką średnio idzie mi pompowanie, w kołach powietrza w okolicach dolnej dopuszczalnej granicy. Stacjonarna pompka daje radę. W ciągu kilku chwil powietrza jest tyle ile zalecał producent. 

Gdy ruszam, czuję, że rower zupełnie inaczej się prowadzi. 

Przejazd przynajmniej do Kochłowic jest zupełnie bezproblemowy, w zasadzie ani na chwilę nie musiałem się zatrzymywać. Dopiero na Wirku trochę postoju na zamkniętym przejeździe kolejowym. 

Zbliża się ósma, jestem w okolicach Zabrza, mija mnie autobus linii 7, żałuję, że nie miałem założonej kamery, debil zepchnął mnie z drogi, widziałem co się dzieje podczas wyprzedzania zacząłem hamować i odbijać w prawo... Ciepło mi się zrobiło, poleciało jakieś przekleństwo i... tyle. 

Jakie pustki przy szkole na Sportowej w Zabrzu
Jakie pustki przy szkole na Sportowej w Zabrzu © amiga

Przejeżdżam przez lasek Makoszowski, ten wariant skraca drogę, a jednocześnie mam chwilę odpoczynku od ruchu na drogach. Wyjeżdżam na szosy dopiero przy granicy z Gliwicami. Jak zwykle ten odcinek jest pusty, na całych 6 km mija mnie może 5-6 samochodów. Mały zacisk przy wyjeździe na Zabrską, ale to raczej norma. Skrzyżowanie jest paskudne, aż dziw bierze, że tego nie próbują poprawić, jest sporo miejsca. Prosi się o rondo, rozwiązało by to masę problemów. 

Nowa opona ;)
Nowa opona ;) © amiga

W firmie parkuję rower i pora na kąpiel. Dzień zapowiada się sporo lepiej niż poniedziałek... Szalony poniedziałek. 

Wrócę jeszcze na chwilę do opon, wiem, że to przedwcześnie, tak naprawdę w sierpniu/wrześniu będę mógł napisać jak to jest z ich trwałością, ale rower po prostu mknie na tych oponach po drogach... To był dobry zakup, a Continental chyba odrobił lekcję przed kilku lat.

Do pracy po weekendzie

Poniedziałek, 23 lipca 2018 · Komentarze(0)
Poranek pokręcony, zbieranie się zajmuje masę czasu, wyjeżdżam dopiero w okolicach 7:30, masakra. 
Jest dość ciepło, wiatr w twarz, ale niewielki, nie powinno być problemów. Po wczorajszym rozwaleniu opony, założyłem jakąś dojazdówkę, oponę która leży już kilka lat. Wygląda kiepsko, ale do firmy dojadę. 

Początkowo muszę się przyzwyczaić, rower reaguje nieco inaczej, niemniej całkiem nieźle zasuwa. Jazda sprawia frajdę, ale do czasu, na zjeździe z mrówczej górki coś jest nie tak, nie mam powietrza z tyłu... masakra. To jedyna opona której nie jestem w stanie założyć bez łyżek, walka chwilę trwa. Koło dopompowane, jadę dalej. Wiem jedno, w Gliwicach muszę kupić nowe opony, ta z przodu ma za sobą dobre kilkanaście tysięcy. Starczy. 
Widok na Kochłowice i Radoszowy
Widok na Kochłowice i Radoszowy © amiga
Na spokojnie docieram do Gliwic, czuję zmęczenie, po wczorajszym. Strasznie chce mi się pić, masakra, gdy docieram do pracy pierwsza myśl, to wizyta w sklepie po wodę, kolę, cokolwiek... 
W lasku Makoszowskim
W lasku Makoszowskim © amiga