Do pracy po weekendzie

Poniedziałek, 23 lipca 2018 · Komentarze(0)
Poranek pokręcony, zbieranie się zajmuje masę czasu, wyjeżdżam dopiero w okolicach 7:30, masakra. 
Jest dość ciepło, wiatr w twarz, ale niewielki, nie powinno być problemów. Po wczorajszym rozwaleniu opony, założyłem jakąś dojazdówkę, oponę która leży już kilka lat. Wygląda kiepsko, ale do firmy dojadę. 

Początkowo muszę się przyzwyczaić, rower reaguje nieco inaczej, niemniej całkiem nieźle zasuwa. Jazda sprawia frajdę, ale do czasu, na zjeździe z mrówczej górki coś jest nie tak, nie mam powietrza z tyłu... masakra. To jedyna opona której nie jestem w stanie założyć bez łyżek, walka chwilę trwa. Koło dopompowane, jadę dalej. Wiem jedno, w Gliwicach muszę kupić nowe opony, ta z przodu ma za sobą dobre kilkanaście tysięcy. Starczy. 
Widok na Kochłowice i Radoszowy
Widok na Kochłowice i Radoszowy © amiga
Na spokojnie docieram do Gliwic, czuję zmęczenie, po wczorajszym. Strasznie chce mi się pić, masakra, gdy docieram do pracy pierwsza myśl, to wizyta w sklepie po wodę, kolę, cokolwiek... 
W lasku Makoszowskim
W lasku Makoszowskim © amiga

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa apotk

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]