Wpisy archiwalne w kategorii

do 34km

Dystans całkowity:73100.96 km (w terenie 11237.08 km; 15.37%)
Czas w ruchu:3228:23
Średnia prędkość:22.64 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:262950 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:2777597 kcal
Liczba aktywności:2354
Średnio na aktywność:31.05 km i 1h 22m
Więcej statystyk

Zmiana planów

Środa, 15 października 2014 · Komentarze(0)
Obywatel G.C. - Paryż Moskwa
Początkowo planowałem jechać lasem, zmieniam jednak plany, pomimo tego, że wychodzę przed 17:00 to muszę pojechać szosami, jestem umówiony by znajomym staruszkom poustawiać nowo zakupiony sprzęt. Pierwotnie zastanawiam się czy nie polecieć do domu tam się przebrać i dopiero ruszyć dalej. Tyle, że to strata czasu... postanawiam bezpośrednio podjechać do nich rowerem, raczej nie spodziewam się problemów z konfiguracją, myślę, że 30-40 minut powinno w zupełności wystarczyć. Gnam więc po szosach. Docieram na miejsce i tak jak się spodziewałem po kilkunastu minutach wszystko działa tak jak powinno, jeszcze dobre 20 minut rozmów o wszystkim i o niczym i mogę wrócić do domu, gdzie czeka na mnie gorąca kąpiel... ;)

Jednak jeszcze coś kwotnie
Jednak jeszcze coś kwotnie © amiga

po deszczu i po lesie

Wtorek, 14 października 2014 · Komentarze(0)
Kobranocka - List Z Pola Boju
Cały dzień padało, jest mokro, tle, że coś zaczyna się zmieniać, zaczyna się wypogadzać, gdy ruszam jest coś koło 14-15 stopni, dość przyjemnie. Szybko dochodzę do wniosku, że w lesie może być pięknie, odbijam na Makoszowy i ponownie wjeżdżam w las, identyczną drogą jak ta wczorajsza. Tyle, że wody, kałuż, rozlewisk i jeziorek jest kilka razy więcej... Błoto co jakiś czas zmusza mnie do kluczenia, kombinowania nad ścieżką przejazdu. Gdy jestem na Helembie zastanawiam się czy jednak nie pojechać przez Kochłowice... będę miał same szosy... Tylko co to zmieni? I tak buty są przemoczone..., ciuchy utytłane błotem, a rower ma na sobie sporą warstwę piachu, błota i runa leśnego... Kontynuuję jazdę lasem, zauważam sporo grzybów, tyle, że tych mniej jadalnych... jednak co kawałek rośnie jakiś... a gdy są grzyby trujące to jadalne również powinny się pokazać... Może więc w weekend na grzyby się wybiorę ?

Rosa osadziła się na płatkach
Rosa osadziła się na płatkach © amiga

zaczyna padać

Wtorek, 14 października 2014 · Komentarze(0)
Flying Colors - A Place in Your World
Poranek dość nieprzyjemny, niby 14 stopni, ale widać, że jest mokro, że padało, prognozy wskazują na dokładkę, że może mnie coś dorwać po drodze, wybór trasy mógł być tylko jeden... szosy. Na rower wsiadam około 7:20, ruszam... mgły dość gęste, widoczność niewielka, jednak deszcze jakoś mnie omija, chociaż co chwilę mijam jego świeże ślady. Gdy jestem już na granicy Zabrza i Gliwic zaczyna kropić, deszczyk staje się coraz bardziej konkretny, coraz bardziej rzęsisty... Gdy dojeżdżam do pracy leje już solidnie... 


Słońce już wzeszło
Słońce już wzeszło © amiga

po lesie

Poniedziałek, 13 października 2014 · Komentarze(0)
Czarno Czarni - Nogi

Minęła 17:00... Jest przyjemnie ciepło, prawie 20 stopni, słonecznie, mam około godzinę do zachodu słońca... Jadę lasem. Wjeżdżam do lasku Makoszowskiego, później szybka prosta na Makoszowy i wjeżdżam na chyba najczęściej wykorzystywaną przeze mnie wersję terenową... Na starej hałdzie wita mnie błoto... tutaj jest to prawie norma, musi nie padać przez 2 tygodnie by toto się wysuszyło... alternatywą jest delikatne nadłożenie drogi przez lasy Makoszowskie. Za hałdą kolejne zmagania z terenem po wycince. W końcu jednak dojeżdżam do Halemby, znowu kawalątek po szosach, zaczyna się ściemniać, trzeba skracać, jeżeli nie chcę jechać po zmroku... Staję jeszcze na moment w Starej Kuźni i... ruszam przez ostatni fragment leśny - przez las Panewnicki. Wktórce docieram do Ligoty, Piotrowic i Ochojca..

Wejście do Sztolni Czarnego Pstrąga
Wejście do Sztolni Czarnego Pstrąga © amiga

bardzo późny wyjazd

Poniedziałek, 13 października 2014 · Komentarze(0)
Chłopcy z Placu Broni - Gwiazdy spadają z nieba


Masakra... 7:40 a ja dopiero na rowerze... jakiś obłęd... muszę gnać ile wlezie... Na szczęście poranek słoneczny i ciepły, coś około 15 stopni... Problem dla odmiany stwarza ruch na drogach... jest niesamowicie duży, wyjazd z Katowic stwarzał poważny problem, w wielu miejscach korki. Dopiero gdy minęła 8:00 i minąłem Kochłowice zaczęło się luzować. Dopiero od tego miejsca można było nieco spokojniej pojechać. Do firmy docieram kilka minut przed 9:00... Coś czuję, że dzisiaj będzie wszystko w biegu.

Dzień dobry :)
Dzień dobry :) © amiga

ostatni wyjazd do pracy w tym tygodniu

Piątek, 10 października 2014 · Komentarze(0)
Maciej Maleńczuk VLADIMIR

Poranne gęste mgły umilają mi przygotowania, a później jazdę. Na rowerze jestem ok 7:20... Odpalam lampki i ruszam... Mgła jest naprawdę gęsta. Zmusza do uwagi... oczy muszą być dookoła głowy. Lekko nie będzie... Pomimo jednak sporej liczby samochodów na drogach, ruch jest płynny, nikt nie wyprzedza na 3-go... nikt nie wariuje... w końcu warunki nie są najlepsze... Liczba pojazdów drastycznie malej zaraz po 8:00, w Zabrzu i Gliwicach luz... więc pod koniec można pojechać ciut szybciej ;)
Poranna rosa
Poranna rosa © amiga

lasem z lampkami

Czwartek, 9 października 2014 · Komentarze(0)
Maciej Maleńczuk & Psychodancing "Kosa Tango"
podróż rozpoczynam dość wcześniej jest chyba kwadrans do 17:00, jest niemiłosiernie ciepło... można jechać na krótko, termometr na starcie pokazuje mi coś około 20 stopni :) Jaki więc mógł być wybór? Teren, las... 
Odpuszczam hałdę w Makoszowach, mijam go przez lasek Makoszowski, chcę jechać na ul. Oświęcimską, jednak trafiam na zamknięty przejazd kolejowy... czekam chwilę i... decyduję się na drogę dookoła, przez Beskidzką i Wiosenną :) - znowu...
 40 minut później zapada zmrok... odpalam lampki i jadę dalej... mniej więcej połowa drogi za mną... Gdy dojeżdżam do domu pada lampka... hmmm... coś szybko... czyżby akumulatory już leciały, po niecałym roku? Cóż... chyba trzeba będzie się rozejrzeć za nowymi na allegro...
Poranek w drodze
Poranek w drodze © amiga

do pracy

Czwartek, 9 października 2014 · Komentarze(0)
Skillet - Awake and Alive
Wyjazd z 30 minutowym opóźnieniem... ech... kiedy się nauczę wcześniejszego wstawania, a może to efekt późnego wschodu słońca, mam wrażenie, że go potrzebuję do normalnego działania. Gnam po szosach bez żadnych kombinacji, mam okazję podziwiać po raz kolejny wschód słońca... tylko co z tego gdy jest stosunkowo chłodno, chociaż pewnie za miesiąc będę marzył o takich wysokich temperaturach.

Poranek gdzieś w okolicach Zabrza Makoszowy
Poranek gdzieś w okolicach Zabrza Makoszowy © amiga

późny wyjazd

Środa, 8 października 2014 · Komentarze(1)
Guns N' Roses - Paradise City

Do pracy wyjeżdżam bardzo późno, jest kilkanaście minut po dziesiątej. Czemu tak? To niestety efekt porannej wizyty u lekarza, kolejnej zresztą w tym roku. Sama wizyta trwała zaledwie 20 minut jednak rozwaliła mi plan dnia... tzn normalny plan dnia... Jednak jest coś co mi poprawia nastrój.. mogę jechać zupełnie na krótko jest niesamowicie ciepło i świeci słońce..., mogłem wziąć dzień wolnego i pognać gdzieś... :)
Trasa za to idzie niesamowicie szybko, łatwo i przyjemnie, ruch niewielki, pewnie każdy normalny człowiek jest już w pracy..., tylko ja mam dzisiaj zmieniony rozkład jazdy. Do firmy dojeżdżam w naprawdę niezłym czasie... czyby prędkość zależała jeszcze od ilości założonych ciuchów i temperatury otoczenia? Możliwe...
Odbicie w jeziorze przy os. Tysiąclecia
Odbicie w jeziorze przy os. Tysiąclecia © amiga

zapada zmrok

Środa, 8 października 2014 · Komentarze(0)
Anisina (The Endless River) - Pink Floyd

Jako, że późno przyjechałem do Gliwic, to... również późno wyjeżdżam, jest 17:30, za kilkanaście minut będzie ciemno... ruszam i jadę asfaltem, dzisiaj nie mam zupełnie ochoty na wjazd w las... jeszcze się nie mogę przyzwyczaić do tak szybkiego zapadania zmroku, w końcu jeszcze nie tak dawno temu dzień kończył się po 21... 
Tyle, że plany coś się zmieniły gdy tylko znalazłem się w Makoszowach...., rower sam skręcił w Beskidzką i później w Wiosenna... co z tego, że jest ciemno,trzeba się przełamać... Trasa delikatnie pokręcona z zakosami. Jednak jedzie się przyjemnie, staram się zwracać uwagę na pobocza, już nie raz spotkałem w takich warunkach zwierzęta przebiegające przez przecinkę... Nie lubię gdy drogę przecinają mi dziki, sarny czy jelenie, a tego w Ślaskich lasach jest sporo...
Staw w okolicy os. Tysiąclecia w Katowicach
Staw w okolicy os. Tysiąclecia w Katowicach © amiga