Wpisy archiwalne w kategorii

do 17km

Dystans całkowity:1622.81 km (w terenie 417.68 km; 25.74%)
Czas w ruchu:104:52
Średnia prędkość:15.47 km/h
Maksymalna prędkość:56.80 km/h
Suma podjazdów:6299 m
Maks. tętno maksymalne:230 (125 %)
Maks. tętno średnie:155 (84 %)
Suma kalorii:56095 kcal
Liczba aktywności:162
Średnio na aktywność:10.02 km i 0h 38m
Więcej statystyk

Na myjnię ;)

Sobota, 28 października 2017 · Komentarze(2)
Szybki wypad na myjnię, rower jest strasznie usyfiony, a jest szansa, że w weekend do niego zajrzę :)

Trzeba chwilę odczekać na myjni
Trzeba chwilę odczekać na myjni © amiga

Akcja na Ochojcu
Akcja na Ochojcu © amiga

Powrót z buta

Piątek, 27 października 2017 · Komentarze(1)
Z rana pogoda pod psem spowodowała, że pojechałem do pracy pociągiem, wieczorem postanowiłem chociaż kawałek się przejść. Chociaż 6 km... Dla odreagowania, dla naładowania akumulatorów. Trochę obawiałem się deszczu, ten jednak pojawił się na krótko w razy. Przy wyjściu z parku Kościuszki dość mocno padało, tyle, że przez 5 minut... Dalej już było lepiej... Czas przejścia dość nieciekawy, powinno być przynajmniej 14 minut mniej... ale co tam.... 

Wejście do parku Kościuszki
Wejście do parku Kościuszki © amiga
Drewniany kościółek św. Michała
Drewniany kościółek św. Michała © amiga

Na kijach po długiej przerwie

Sobota, 21 października 2017 · Komentarze(4)
Kategoria Z buta, Solo, do 17km
Dość późne wyjście do lasu, jest 14:40, awaria lekko mnie przytrzymała w domu. Mam niewiele czasu, plan 20 km jest nieco zagrożony, chciałbym wrócić w okolicach 18... Biorę ze sobą kilka drobiazgów i aparat :) Co jakiś czas odbijam na ścieżki którymi z reguły się nie poruszam, których nie odwiedzam często, bądź wcale, szczególnie na rowerze... Dzisiaj poruszam się wolniej ;), coś mi się wydaje, że dorobię się zakwasów, wydaje mi się, że to pierwsze przejście na kijach od złamania.... ciekawe jak będzie...  Kieruję się na Kostuchnę, dalej Murcki, wzgórze Wandy, lekko odbijam w kierunku Giszowca by w końcu odbić na Ochojec. Szkoda, że słońce się gdzieś skryło, jest za to dość ciepło i najważniejsze .... nie pada :) Poniżej kilka zdjęć z wycieczki... 

Ścieżka na wzgórzu Wandy w Katowicach
Ścieżka na wzgórzu Wandy w Katowicach © amiga
Pięknie jest w lesie
Pięknie jest w lesie © amiga
Wzgórze Wandy
Wzgórze Wandy © amiga
Przygotowania do biegu? Był już czy dopiero będzie?
Przygotowania do biegu? Był już czy dopiero będzie? © amiga
W pobliżu szybu Stanisław  - firma Edelmet
W pobliżu szybu Stanisław - firma Edelmet © amiga
Stary młot
Stary młot © amiga
Jesienne klimaty :)
Jesienne klimaty :) © amiga

Niewiele liści pozostało na gałęziach
Niewiele liści pozostało na gałęziach © amiga
Ścieżki leśne
Ścieżki leśne © amiga
2 wagony się oderwały od składu
2 wagony się oderwały od składu © amiga

Na myjnię ;)

Sobota, 30 września 2017 · Komentarze(1)
Po długiej przerwie, szkoleniowej, w końcu na chwilę wskakuję na rower, dziś w planie tylko myjnia.

Coś jest jednak nie tak, mam wrażenie, że coś mnie łapie, jakieś przeziębienie, na szkoleniu kilka osób kichało... chyba się na to załapałem... ech.. 

Ciekawe kto nim przyjechał?
Ciekawe kto nim przyjechał? © amiga
Plastuś w parku w Łodzi
Plastuś w parku w Łodzi © amiga

Na myjnię ;)

Sobota, 16 września 2017 · Komentarze(0)
Krótka sobotnia przejażdżka na pobliską myjnię... 

Domaga się już mycia
Domaga się już mycia © amiga
Syf spłukany
Syf spłukany © amiga

Z buta i na kijkach po okolicy

Niedziela, 6 sierpnia 2017 · Komentarze(0)
Weekend totalnie bez roweru, po kilku dniach odczuwam delikatny dyskomfort w lewej ręce, tej kurującej się po złamaniu. Po 3 dniach aktywnej rehabilitacji w szpitalu, wyszło mi z tego, że kije mogą mi pomóc. Powinny rozruszać nadgarstek. Wychodząc trochę się boję o "uderzenia" generowane przez kije. Niesłusznie, amortyzacja zaskakuje, pierwsza w samych kijach (system antishock), druga w rękawiczce, która tłumi wszystkie uderzenia :)... Dłonie pracują w osi z którą mam największy problem przy poruszaniu. Początkowo wydaje mi się, że jest coś nie tak, jednak po kilku minutach wszystko już jest w porządku... 

Wycieczka wyjątkowo krótka, początkowo planowałem coś około 20 km... jednak wiem, że ma padać, co jakiś czas sprawdzam radary meteo. Wyszedłem około 9. Mam 2 godziny... Więc w rachubę mam góra 2 godziny. Skracam trasę w kilku miejscach. Gdy dochodzę już z powrotem do Ochojca zaczyna kropić... Zdążyłem...  

Lewa ręka jakby mniej bolała, wiec coś czuję, że będę to powtarzał w najbliższym okresie :)
Staw w Ochojeckim lesie
Staw w Ochojeckim lesie © amiga
Kapliczka w lesie w okolicach Murcek
Kapliczka w lesie w okolicach Murcek © amiga

Po bardzo długiej przerwie

Wtorek, 1 sierpnia 2017 · Komentarze(6)
Minęło 1.5 miesiąca od ostatniej jazdy, od złamania kości promieniowej i pęknięcia łokciowej. Około 12:00 opaska sztywna została zdjęta. Reka, masakra, jeszcze boli, wychudzona, zawias nie ma pełnego zakresu ruchów. Mięśnie nie pracują jak kiedyś. Od jutra rehabilitacja. 
Rękawica Dziadka Mroza ;)
Rękawica Dziadka Mroza ;) © amiga

Od kilku dni przygotowuję się do wejścia na rower, na górala. Jest lepiej amortyzowany, szersze koła też robią swoje. Ręka ląduje w ortezie. Jadę na krótką przejażdżkę do znajomego około 3 km dalej. Jest okazja sprawdzić czy mogę już kierować... 
Ręka musi być jeszcze zabezpieczona
Ręka musi być jeszcze zabezpieczona © amiga
Wrażenie są pozytywne, chociaż osłabiona lewica powoduje, że początkowo rower ucieka mi na boki... Musze się przyzwyczaić do nowej sytuacji... Wybór ortezy trafiony. Zabezpiecza rękę od spodu, z boków... jest nieźle. Prawdziwy test dopiero jutro... 

Etisoftowe spotkanie integracyjne Zakopane 2017 dzień 3

Sobota, 3 czerwca 2017 · Komentarze(9)
Uczestnicy
Dzisiejszy dzień zapowiada się bezrowerowo, mimo tego cieszę się, zaplanowaną mamy wycieczkę górską, począwszy od Kasprowego Wierchu, aż po Giewont. Niby trasa niezbyt długa, ale w końcu to góry, jako, że miasta typu Wisła, Zakopane, Szczyrk, czy prawie dowolne inne kojarzą mi się z jarmarkiem, uciekam z takich miejsc, co najwyżej uważam, że służą jako punkty wyjściowe do czegokolwiek, to tak samo do tej pory traktowałem Tatry, unikałem ich jak ognia, ale, że firma zorganizowała nam wycieczkę górską, to trzeba z tego skorzystać, z 3 wariantów wybrałem podobno ten najtrudniejszy ;)

Z rana zrywamy się dość wcześnie, już o 9:20 jedziemy pod kolejkę na Kasprowy Wierch, szybki wjazd i... tracimy dobre 40 minut czekając na resztę wycieczkowiczów... ech... Nie zazdroszczę przewodnikowi, my mieliśmy podobne problemy w ostatnich 2 dniach... dzisiaj to On musi walczyć by wszyscy wyszli, trzymali się w kupie i najlepiej gdyby wrócili w jednym kawałku do Hotelu.... 

Widoki z góry niesamowite... ale już wiem, że mam ze sobą za mało picia, udaje się kupić coś w stacji kolejki, ceny zabijają... ale cóż... mogłem pójść na zakupy w dolinie.... Moja wina, woja wina... ;)

Gdy już ruszyliśmy okazało się, że szlak jest zupełnie inny niż to co mam w Beskidach, ścieżki wąskie, miejscami niebezpieczne, strome wejścia, zejścia... za to widoki.... Podobnie jak wczoraj są Ochy i Achy... 

Zaliczam więc Kasprowy Wierch, Goryczkowy Wierch, Goryczkową Czubę, Suche Czuby, Suchy Wierch, Kondratową Kopę (pierwszy raz jestem an wysokości >2000m) i na Koniec Wielki Giewont... Psychika lekko szwankuje, łażenie po skałach trzymając się kurczowo łańcuchów to nie mój ulubiony sport... 

Kilka minut na szczycie i pora zejść...

Poniżej kilka zdjęć z wycieczki

Bilet na kolejkę
Bilet na kolejkę © amiga

Widok z Kasprowego Wierchu
Widok z Kasprowego Wierchu © amiga
Piękna szeroka droga, ale coś czuję, że nie nią pójdziemy dalej
Piękna szeroka droga, ale coś czuję, że nie nią pójdziemy dalej © amiga
Te widoki w Tatrach
Te widoki w Tatrach © amiga
By to zobaczyć trzeba trochę się pomęczyć
By to zobaczyć trzeba trochę się pomęczyć © amiga
Na szczycie Kasprowego
Na szczycie Kasprowego © amiga
Widać miejsce docelowe naszej wycieczki, niby blisko, a jednak daleko
Widać miejsce docelowe naszej wycieczki, niby blisko, a jednak daleko © amiga
Jakimś cudem ocalał
Jakimś cudem ocalał © amiga

Uwielbiam takie widoki
Uwielbiam takie widoki © amiga
Gdzieś tam w dole jest Zakopane
Gdzieś tam w dole jest Zakopane © amiga
Słuchając bajania przewodnika
Słuchając bajania przewodnika © amiga
Piękna okolica
Piękna okolica © amiga
Idealna pogoda
Idealna pogoda © amiga

Przerwa przed podejściem
Przerwa przed podejściem © amiga
Znowu pod górkę
Znowu pod górkę © amiga
Znajdź kozicę ;)
Znajdź kozicę ;) © amiga
Stamtąd idziemy
Stamtąd idziemy © amiga
Wiatr trochę dalej popalić
Wiatr trochę dalej popalić © amiga
Piękny szlak, chociaż miejscami niebezpieczny
Piękny szlak, chociaż miejscami niebezpieczny © amiga
Giewont coraz bliżej
Giewont coraz bliżej © amiga
Oj będziemy pamiętać te zejścia
Oj będziemy pamiętać te zejścia © amiga
Pora na małą przerwę i kolejne opowiadanie
Pora na małą przerwę i kolejne opowiadanie © amiga
Piękny krajobraz
Piękny krajobraz © amiga
Śnieg miejscami jeszcze zalega
Śnieg miejscami jeszcze zalega © amiga
Dziwnie pusto na niektórych szlakach
Dziwnie pusto na niektórych szlakach © amiga
Darek na tle gór
Darek na tle gór © amiga
Wydaje się, że to już tak blisko
Wydaje się, że to już tak blisko © amiga
Kolejne zejście
Kolejne zejście © amiga
Giewont coraz bliżej
Giewont coraz bliżej © amiga
Na szczycie Giewontu
Na szczycie Giewontu © amiga
Prawie cała ekipa ;)
Prawie cała ekipa ;) © amiga
Zejście, wcale nie jest łatwiejsze
Zejście, wcale nie jest łatwiejsze © amiga
W końcu nikt nie mówił, że będzie łatwo
W końcu nikt nie mówił, że będzie łatwo © amiga

Do paczkomatu

Sobota, 27 maja 2017 · Komentarze(0)
Sobota zaplanowana nieco inaczej, z rana tylko krótki wypad do paczkomatu po korbę do górala ;)... 
Okolice Gniotka

Okolice Gniotka © amiga

Urwana korba

Wtorek, 23 maja 2017 · Komentarze(5)
Ruszam około 7:00, jest ciepło, słonecznie, przyjemnie, lekki wiaterek, taki sobie ruch na drogach :), Czego chcieć więcej... Trasa standardowa, w Panewnikach jednak pozwalam sobie na jazdę całą długością Panewnickiej, może odrobię trochę czasu? Cieszy mnie kolejny wyjazd, chociaż wiem, że w firmie po ponad tygodniowej przerwie dzień będzie długi i ciężki... 

W Kochłowicach przy wyjeździe z ronda w kierunku Wirka, czuję, że coś jest nie tak, jakiś luz na pedale... kilka sekund później odpada lewe ramię korby... Świetnie. 
Pierwsza myśl, rozkręciła się... cóż, staję, próbuję skręcić i... nic... Chwila analizy i... zerwany gwint... w tej chwili już nic nie zrobię, do pracy mam 19 km do domu 11... 
Szybka decyzja wracam do domu, wstępnie 1:40 spaceru... próbuję jednak jechać, na początku wcale nie idzie, wpinanie się jest bez sensu, każdy najdrobniejszy podjazd to spacer, jedynie zjazdy jakoś idą, tyle, że tych jest niewiele w tym kierunku... Po około 20 minutach opanowuję metodę dociskania ramion korby co jakiś czas sykając bokami o ramiona... jakoś idzie. Prędkość nie jest zawrotna... może 10 może 15 km/h (licznik zdjąłem, bo spodziewałem się spaceru). Kilka razy muszę stanąć bo nie zareagowałem na czas, i korba została na drodze, czy chodniku bo z nich też korzystałem wracając do domu... 
Po około 50 minutach jestem pod drzwiami... zostawiam rower i jadę do pracy pociągiem... Góral niestety ma założone opony z kolcami, za długo bym się bawił... cóż... muszę odpuścić... 
Wieczorem będę miał czas by sprawdzić co się stało i jaki będzie koszt naprawy... 
I po zawodach ;)
I po zawodach ;) © amiga