Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2018

Dystans całkowity:1656.52 km (w terenie 133.00 km; 8.03%)
Czas w ruchu:87:30
Średnia prędkość:18.93 km/h
Maksymalna prędkość:62.33 km/h
Suma podjazdów:7582 m
Maks. tętno maksymalne:178 (96 %)
Maks. tętno średnie:140 (76 %)
Suma kalorii:52016 kcal
Liczba aktywności:30
Średnio na aktywność:55.22 km i 2h 55m
Więcej statystyk

Powrót lasami

Poniedziałek, 21 maja 2018 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam przed 17... później niż myślałem, ale taki jest ten poniedziałek, czuję wyraźnie powiewy ze wschodu. Dość szybko dochodzę do wniosku, że jednak nie mam ochoty na walkę z wiatrem. Wjeżdżam wpierw w lasek Makoszowski, a później już w las łączący Zabrze z Halembą... 
DDRka przy DTŚce
DDRka przy DTŚce © amiga
Słońce za chmurami
Słońce za chmurami © amiga
Miejscami zaskakują kałuże, w sumie kilka dni temu padało, ale powinno już to wyschnąć... Na starej hałdzie jednak zawsze wygląda to inaczej...  
Jeszcze mokro
Jeszcze mokro © amiga
Z lasu wyjeżdżam na Halembie, ale dosłownie na chwilę, w Starej Kuźni podjeżdżam pod cukiernię, szybkie zakupy, coś do picia i pączek i mogę jechać dalej... jeszcze tylko fota na dolinie jamny :)
Ruda Śląska - Stara Kuźnia
Ruda Śląska - Stara Kuźnia © amiga
W domu jestem względnie o czasie, powrót był jednak męczący... ale... cóż w końcu brak formy robi swoje... praktycznie cały kwiecień mi wyleciał z życiorysu... 

Do pracy

Poniedziałek, 21 maja 2018 · Komentarze(0)
Poranek 7:11... ruszam, nie jest za ciepło, mam wiatrówkę, ale i tak czuję chłód. W słońcu za to przyjemnie :), jadę drogami, nie mam czasu ani ochoty na jazdę po szlakach. W Piotrowicach standardowo zaciska, podobnie zresztą jest i w Panewnikach. Dopiero gdy wyjeżdżam z Katowic jest lepiej... 

Samochodów jakby mniej, niż zwykle, ale może to efekt późniejszego wyjazdu, mam wrażenie, że wiatr mnie wspomaga, gdy widzę łopoczące fragi przy jednej ze stacji mam już pewność... Wiatr jest ze mną... 

Wkrótce osiągam Zabrze i Gliwice... Zaczyna być gorąco... choć prognozy trochę straszą, ale to dopiero za kilka godzin... 

W Zabrzu
W Zabrzu © amiga
okolice lasku Makoszowskiego
okolice lasku Makoszowskiego © amiga

Dookoła wielkiej dziury - wycieczka z Karoliną

Niedziela, 20 maja 2018 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Kilka dni przerwy od rowera... i umawiam się z Karoliną na kolejny wyjazd bez specjalnego planu... Jedyne co wiemy to to, że startujemy z Kamieńska... 

Na miejscu jestem trochę po 9, lekko spóźniony, ale Częstochowa to nie przelewki ;) Karolina jest już od pół godziny... na szczęście nie marznie, jest gorąco. 

Szybkie omówienie planów i... jedziemy dookoła wielkiej dziury, tyle, że łatwo nie ma, okazuje się, że sezon remontów jest w pełni, drogi pozamykane, asfalt zerwany dość szybko lądujemy prawie w miejscu z którego zaczęliśmy... cóż trzeba z innej strony. Tym razem jest lepiej. Choć mapy twierdzą miejscami co innego. Wydaje się, że od czasu wydrukowania map siatka dróg nieco się zmieniła. W lesie przypominam sobie, że miałem podjechać pod bankomat ;) cóż... teraz będzie trudniej ;)

Przed nami góra Kamieńsk
Przed nami góra Kamieńsk © amiga
Pomnik w okolicach Kaliska
Pomnik w okolicach Kaliska © amiga
Ośrodek Wychowawczy w Łękawie
Ośrodek Wychowawczy w Łękawie © amiga
W Łękawie kolejne remonty, jest zwężka i światła... zaskakują kierowcy, którzy nic nie robią sobie z czerwonego i jadą w najlepsze.... jakiś obłęd... może nie należę do osób które trzymają się słowa pisanego, ale jednak jakieś zasady obowiązują, myślę, że nawet na dzikim zachodzie pewnych reguł się przestrzega. Na szczęście szybko opuszczamy tą miejscowość, dalej jest lepiej.... 
Rozkopane, że hej... gorzej, że kierowcy nie stosują się do sygnalizacji
Rozkopane, że hej... gorzej, że kierowcy nie stosują się do sygnalizacji © amiga
Podjeżdżamy w okolice zalewu Słok... widoki piękne, elektrownia odbijająca się w tafli wody :), sporo wypoczywających ludzi... fajne miejsce :) Przez jakiś czas jedziemy w kierunku Bełchatowa, wydaje nam się, że nawet tam wjedziemy, tylko co dalej? Specjalnej ciekawej alternatywy wyjazdowej nie ma, do zwiedzania też niewiele będzie poza miastem, tak więc odbijamy na Kurnos. 
Fabryka chmur
Fabryka chmur © amiga
Nad zalewem Słok
Nad zalewem Słok © amiga
W okopach
W okopach © amiga
Bunkier w okolicy Oleśnika
Bunkier w okolicy Oleśnika © amiga
Uśmiechnięta Karolina
Uśmiechnięta Karolina © amiga
2 miejscowości po 2 stronach drogi...
2 miejscowości po 2 stronach drogi... © amiga
Dziwna to miejscowość, po jednej stronie Kurnos pierwszy po drugiej Kurnos drugi ;) Chyba coś takiego widzę w Polsce po raz drugi, tylko gdzie był ten pierwszy? Nie mogę sobie przypomnieć.  Wkrótce docieramy do Kaszewic, kościółek drewniany w centrum miejscowości, trwa msza... w zasadzie kończy się, pora na banana ;)... po 10 minutach wchodzimy do środka... kilka zdjęć i możemy ruszyć dalej... 
Kaszewice - kościół pw. Świętej Trójcy
Kaszewice - kościół pw. Świętej Trójcy © amiga
wnętrze drewnianego kościółka
wnętrze drewnianego kościółka © amiga
Gdzieś tutaj powinien być pałać...
Gdzieś tutaj powinien być pałac... © amiga
Spoglądamy na mapy, by nie mieć zupełnie psutego przelotu... W Słupi powinien być pałac, dworek... jedziemy, tylko gdzie on jest? Trafiamy na jakieś ruiny popegeerowskie... chwila kombinowania i jest :) wjazd nieoczywisty, nie ma żadnego znaku... a szkoda, miejsce ciekawe, wewnątrz hotel i restauracja. 
Uwaga pszczoły ;)
Uwaga pszczoły ;) © amiga
Dwór Słupia
Dwór Słupia © amiga
Nie zostajemy tutaj długo Powoli trzeba wracać do Kamieńska, a jeszcze spory kawał do przejechania. Dojeżdżamy do punktu widokowego... kopalnia robi niesamowite wrażenie... i pomyśleć, że za kilkadziesiąt lat będzie tutaj jezioro... ;)
Taśmociągi z kopalni do elektrownii
Taśmociągi z kopalni do elektrownii © amiga
Księżycowe krajobrazy
Księżycowe krajobrazy © amiga
Wielkie to jest
Wielkie to jest © amiga
Wola Wydrzyna - stara gorzelnia
Wola Wydrzyna - stara gorzelnia © amiga
Sulmierzyce - kościół pw. Wniebowzięcia NMP
Sulmierzyce - kościół pw. Wniebowzięcia NMP © amiga
wnętrze kościoła w Sulmierzycach
wnętrze kościoła w Sulmierzycach © amiga
Rowery nad przepaścią
Rowery nad przepaścią © amiga
Wielka dziura w ziemi
Wielka dziura w ziemi © amiga
Czasu coraz mniej, już wiemy, że na obiad się nie zatrzymamy, w okolicach kleszczowa podjeżdżamy na Orlen, hotdog i kawa muszą wystarczyć... szkoda... ale, też wiemy, że max o 17 musimy być w Kamieńsku... 15 minut przerwy to i tak sporo... Pędzimy do mety... 
Tamie coś powinno być w każdym mieście...
Takie coś powinno być w każdym mieście... © amiga
Kościół pw. św. Jana Chrzciciela w Łękińsku
Kościół pw. św. Jana Chrzciciela w Łękińsku © amiga

Zaskakują niektóre ścieżki rowerowe, wyglądają rewelacyjnie, nawet specjalnie ta kostka nie przeszkadza... DDRka jest oddalona od głównej drogi, wije się pomiędzy drzewami.... 
Prawie jak droga do Spały
Prawie jak droga do Spały © amiga

Wpadamy do Kamieńska trochę przed 17... szkoda, że tak późno... ale... wycieczka i tak należy do udanych... Żegnam się z Karoliną i  rozjeżdżamy się do domów...

To był niesamowicie miło spędzony dzień... Dzięki Karolina za ten wspólny czas.... mam nadzieję, że wkrótce ponownie się zobaczymy :)



Powrót do domu

Środa, 16 maja 2018 · Komentarze(0)
Wyjazd później niż myślałem, jest 17:20 gdy ruszam. Drogi puste, sucho. lekki wiatr w twarz. Nic wielkiego ale odczuwalne. 
Jazda przyjemna, jednak na nic wielkiego nie ma szans. Jeszcze czuję, zmęczenie powyprawowe. W Zabrzu leciutkie korki, rowerem jednak mogę je szybko wyminąć. Praktycznie nie stoję nigdzie.

Gdzieś od Wirku drogi są coraz bardziej mokre, musiało lać i to solidnie jeszcze kilkadziesiąt minut temu. Chyba mi się udało.

Dojeżdżając do Katowic przypominam sobie o paczkomacie, trzeba tam podjechać. Zamówiony nowy czujnik prędkości i kadencji czeka. Wieczorem może go założę :)

Przy markecie urywa mi się tylny błotnik, zahaczyłem go nogą, nie mogę znaleźć klamry, musiała odpaść wcześniej. Trudno pora go wywalić w domu mam jeszcze 2 ;) 

Budowa marketu na granicy Brynowa i Ochojca
Budowa marketu na granicy Brynowa i Ochojca © amiga
Lekko nie ma
Lekko nie ma © amiga

Do pracy o poranku

Środa, 16 maja 2018 · Komentarze(0)
Poranek zaskoczył mgłami i brakiem deszczu. Wstępnie prognozy nie były tak dobre. Cóż... zakładam błotniki i w drogę. 
Samochodów w Piotrowicach jak mrówków. Spore korki. Jest nieprzyjemnie, podobnie jest w Panewnikach. Za to po minięciu znaku Ruda Śląska zaczyna się luzować. 

Jako że wyjechałem w końcu z nieco mniejszym opóźnieniem, mogę jechać spokojnie, nie spinać się :) W Zabrzu melduję się około 8:00. Nie lubię tej godziny, z reguły pojawiają się tutaj korki. Dzisiaj jest spokojnie. Jedynie na światłach krótki postój. 

Gliwice jak zawsze puste. Zastanawiam się skąd wieje wiatr, mam wrażenie że wcale go nie ma. Za to mgły miejscami umilają jazdę. 


W firmie jestem w przyzwoitym czasie, powoli mijają bóle powyprawowe. Myślę, że do weekendu będę nówka sztuka ;)


Sentencja...
Sentencja... © amiga

Powrót do domu

Wtorek, 15 maja 2018 · Komentarze(0)
Z firmy ruszam po 17, wieje, leje, słońca nie ma. Jest chłodno. 
Na drogach jakby więcej samochodów, do domu daleko. Trzeba jednak się postarać i wrócić do domu. 

Nie mam ochoty na jazdę dookoła, sprawdzanie czegoś więcej. Praca dzisiaj wykończyła. Może odreaguję w drodze?

Po minięciu Zabrza jest spokojniej, niestety deszcz mocniejszy, buty przemoknięte. robi mi się nieprzyjemnie. Mogłem zabrać te zimowe, są odporne ta takie hece ;)

Od Kochłowic odliczam km do końca. Za to na Ligocie coś dziwnie strzela i słyszę, że coś się dzieje w tylnym hamulcu. Na chwilę się zatrzymuję i widzę zgiętą sprężynkę. Spiłowałem już okładziny? Kiedy?  Sprawdzę w domu, za kilkanaście minut. 

Po powrocie pierwsza myśl to gorąca kąpiel... 
Dopiero później zaglądam do hamulców. Okładziny jeszcze powinny wystarczyć. czemu sprężynka się zgięła? Nie mam pojęcia, ale zapas klocków jest w domu. Szybka wymiana, mała regulacja i na jutro rower gotowy :)

Szybko coś uszkodziła się sprężynka. Okładziny jeszcze w normie..
Szybko coś uszkodziła się sprężynka. Okładziny jeszcze w normie.. © amiga

Do pracy

Wtorek, 15 maja 2018 · Komentarze(0)
Wyjazd o poranku znów z opóźnieniem. Jest chłodniej niż wczoraj, wiatr słabszy, ale dalej ze wschodu.
Spore korki w Piotrowicach, dobrze, że tylko tutaj. Po wyjeździe z Katowic jest już nieźle... 

Prace trwają w najlepsze
Prace trwają w najlepsze © amiga

Jazda idzie ciężko, 4 litery dalej dają znać o sobie. Siadanie i wstawanie z siodełka stwarza problemy. Jeszcze pewnie kilka dni i będzie dobrze. Pora planować kolejne wyjazdy. Choć planowanie średnio mi wychodzi. Najlepiej wychodzą wyjazdy ad hoc... bez planu.

W Zabrzu w centrum
W Zabrzu w centrum © amiga


Boję się trochę Zabrza, jest po ósmej, ale jest pusto, mimo tego kieruję się przez lasek Makoszowski. Lubię to miejsce. Po drugiej stronie są już Gliwice, ostatnie kilka km staram się mocniej naciskać. 

Lasek Makoszowski
Lasek Makoszowski © amiga

Przejazd przyjemny, szkoda tylko, że zrobiło się chłodno, gorzej że na wieczór zapowiedziane są opady.

Powrót do domu

Poniedziałek, 14 maja 2018 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam z pracy trochę przed 17, jest znowu dziwnie chłodno, upały gdzieś zniknęły... Wiatr w twarz, niewiele samochodów. Cóż... powrót nie będzie lekki. 
Rower dobrze się spisuje, choć dalej boję się usiąść na siodełku...jednak gdy już pokonałem strach jest nie najgorzej. Zmęczenie daje też o sobie znać... do domu 30 km... jednak nie przeraża mnie to. Jadę dość spokojnie, nie chcę przegiąć, organizm dojdzie do siebie w ciągu kilku dni. Ale musi dostać na to trochę czasu. 
Na Bielszowickiej
Na Bielszowickiej © amiga
Gdy docieram do Katowic zastanawiam się czy nie zaliczyć myjni stacji benzynowej, jednak... chyba to nie ma sensu. Na jutro zapowiedziane są jakieś opady... Mycie mija się z celem... 
W Piotrowicach koło Famuru
W Piotrowicach koło Famuru © amiga

Do pracy po długim czasie

Poniedziałek, 14 maja 2018 · Komentarze(0)
Minęło dobre 5 tygodni gdy ostatni raz jechałem do pracy by.... pracować... z drobną przerwą w trakcie majówki. ;) Teraz to już powrót na całego :) 

Ostatni tydzień był dość intensywny rowerowo, był czas na odreagowanie choroby, na spotkanie z Karoliną... 
Jest dobrze po 7 gdy w końcu ruszam. Z rana okazało się, że wypadła mi podczas ostatniego dnia wyprawy śruba z przedniego hamulca...  kiedy? jak? Nie mam pojęcia. Była też pora na zdjęcie bagażnika i zmianę łańcucha. Teraz trzeba dojechać do pracy. Wiatr w plecy, ale zaskakuje chłód... tego nie było w planie.

Remont na skrzyżowaniu AK i Kościuszki
Remont na skrzyżowaniu AK i Kościuszki © amiga
Nie wygląda to dobrze
Nie wygląda to dobrze © amiga
Wspomagający wiatr dodaje sił, ale 4 litery i tak bolą, pewnie minie dobre kilka dni zanim wszystko się ustabilizuje. Choć nie zamieniłbym, ani kilometra wyprawy i czasu spędzonego na rowerze wspólnie z Karoliną :)
Dziwnie pusto na drogach.... zacząłem się zastanawiać czy nie ma jakiś ferii, wakacji... ale nie... Kolejno mijane miasta są puste... no prawie. W firmie jestem w dość dobrym czasie... Powrót za to będzie ciężki
Przymusowy postój w Zabrzu
Przymusowy postój w Zabrzu © amiga

Ze Wschodu na Zachód z Karoliną - dzień siódmy (100000km na bs)

Niedziela, 13 maja 2018 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Poranek nieco spokojniejszy niż ostatni, możemy chwilę się pobyczyć przed wyjazdem, powoli trzeba się jednak ruszyć, pozbierać manatki, sprawdzić czy mamy wszystko, zapakować sakwy. Ruszamy po ósmej, przez kilkadziesiąt minut krążymy po Tczewie, zatrzymujemy się przy co ciekawszych miejscach. Niektóre zaskakują pozytywnie inne niestety nie za bardzo. 

W końcu docieramy do dworca PKP, czekamy na pociąg... gdy przyjeżdża pakujemy się do środka... Mamy dobre 4 godziny czasu... a może ciut więcej... Przysypiamy... 
Armaty w Tczewie
Armaty w Tczewie © amiga
Pora zapozna się z mapą
Pora zapozna się z mapą © amiga
Uliczkę znam w Tczewie
Uliczkę znam w Tczewie © amiga
Niby tylko klapa
Niby tylko klapa © amiga
Pomnik w Tczewie
Pomnik w Tczewie © amiga
Wieża wodna w Tczewie
Wieża wodna w Tczewie © amiga
Zegar słoneczny w Tczewie
Zegar słoneczny w Tczewie © amiga

Pociąg zatrzymuje się w Łodzi Widzewie, jest coś po 14, mamy sporo czasu, postanawiamy ostatnie kilkadziesiąt km pokonać rowerami, tyle, że już w łódzkim. Plan nie jest może ambitny, bo te tereny mamy dość mocno zjeżdżone. Wyjazd z łodzi nie jest specjalnie przyjemny, tyle, że dotyczy to wszystkich większych miast. Dalej już spokojnym tempem jedziemy w kierunku Tomaszowa Mazowieckiego.  
Okolice Łódzkiego Zamościa
Okolice Łódzkiego Zamościa © amiga
Dworek w Czarnocinie
Dworek w Czarnocinie © amiga

W Będowie żegnamy się, Karolina jedzie dalej pod wiatr do Tomaszowa, a ja kieruję się do Piotrkowa Trybunalskiego... Te kila dni minęły tak szybko....
Cóż... po krótkim pożegnaniu jadę lekko z wiatrem, czasami mam go z boku, ale ogólnie nie jest źle.. Do dworca PKP mam 21km... Nie zatrzymuję się, muszę zdążyć na pociąg. Na miejscu jestem 20 minut przed czasem. Pakuję się do pociągu i jadę do Katowic...

W centrum przesiadam się na pociąg do Piotrowic, stamtąd mam bliżej do domu... Ostatnie 2 km jadę na stojąco, ból jest tak duży... 

Dzięki Karolina za to 7 intensywnych dni... majówka nad wyraz udana, tym bardziej, że w kwietniu pokutowałem w domu... Wyprawa nie do końca zaplanowana, z niespodziankami na plus i na minus... Jednak bez Ciebie to by się nie udało... Dzięki :)

Przy okazji w ten dzień stuknęło mi 100000 km na Bikestats, ogólnie na rowerze oraz w Etisofcie :)...