Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2015

Dystans całkowity:1454.38 km (w terenie 220.00 km; 15.13%)
Czas w ruchu:69:32
Średnia prędkość:20.92 km/h
Maksymalna prędkość:44.39 km/h
Suma podjazdów:7952 m
Maks. tętno maksymalne:224 (121 %)
Maks. tętno średnie:143 (77 %)
Suma kalorii:73586 kcal
Liczba aktywności:43
Średnio na aktywność:33.82 km i 1h 37m
Więcej statystyk

środa rano

Środa, 11 marca 2015 · Komentarze(0)
Dzisiaj z rana… pogoda diametralnie się zmieniła, zrobiło się chłodniej tylko +5, na dokładkę widziałem, że na radarach meteo… zbliżała się wielka deszczowa chmura… wyglądało, że gdzie koło 8:00 będzie lało… Wyjechałem o 7:00 więc miałem około godzinę czasu…. Do opadów…
Mimo wszystko było nieprzyjemnie ciemno i dodatkowo wiatr z zachodu… stamtąd też nadciągały chmury…
W zasadzie udało się dotrzeć przed deszczem, ostatnie 6 km zaczęło kropić, ale tego nie można nazywać deszczem…

To już naprawdę wiosna
To już naprawdę wiosna © amiga

środa wieczór

Środa, 11 marca 2015 · Komentarze(0)
Wieczorem gnałem do domu, bo na 19:00 byłem umówiony ze znajomym… 
Patrzałem na prognozy i radary meteo i… wszystko się myliło…
Miały być przelotne opady, a lało równo całą drogę… chyba, że to chmura podążała za mną… postanowiła mnie rozmiękczyć chyba…

Wszystko w domu powędrowało do pralki… a ja pod szybki prysznic…
Ustrzelony Kowalik
Ustrzelony Kowalik © amiga

wtorek wieczór

Wtorek, 10 marca 2015 · Komentarze(0)
Początkowo chciałem pojechać standardowo szosami… jednak +15 stopni w chwili wyjścia – było coś koło 16:30-może 16:45… zachęciło mnie do spróbowania jazdy lasem… trochę się tego obawiałem bo… mogło być jeszcze sporo błota, zalegający gdzieniegdzie lód, może śnieg… a chyba najbardziej obawiałem się rozmiękłej ziemi… bo po czymś takim jedzie się… ciężko… po kliku kilometrach wrażenie jest takie jak przy wjeździe na Śnieżkę ;)
Wjechałem jednak w zabrzański mały park… ścieżki były w niezłym stanie… zero błota… więc nie zastanawiając się więcej pojechałem na ścieżki leśne…,
Zachodziło słońce…
Niebo rozświetliło się czerwonymi barwami… piękny widok… nas stawami Makoszowskimi było niesamowicie, sporo ludzi, jednak… im dalej tym było ciemniej i… co ciekawe było słychać więcej ptaków… co jest już zupełnie zaskakujące… Jednak nie obyło się zupełnie bez ubrudzenia się… już za Rudą gdy wjeżdżałem w lasy katowickie nad rzeką Jamną pojawiły się głębokie koleiny bo ciężkim sprzęcie do zrywki drzew. Jazda w czymś takim to mały horror… 20cm ścieżka i wysokimi kilkunastocentymetrowymi ścianami z zaschniętego błota, w koleinach trochę wody, profilaktycznie wypiąłem się z pedałów, zawsze to większa szansa na asekuracyjną podpórkę… jakimś cudem udało mi się przejechać ten krótki fragment… po wyjeździe z ostatniej koleiny odetchnąłem…
Dalej już było spokojniej, pod koniec wyjechałem na szosy i już bez niespodzianek dotarłem do domu…

Dolina ślepiotki
Dolina ślepiotki © amiga

wtorek rano

Wtorek, 10 marca 2015 · Komentarze(0)
Drugi dzionek się zaczął pięknie… z rana świeciło słońce i wstało znowu wcześniej…
Zmęczenie powoli mija… mam wrażenie, że ślad po przeziębieniu też… to musiało być jednodniowe osłabienie… i chyba przechodzi… uff
Przed wyjazdem poprawiłem kilak ustawień w rowerze. m.inn.. klamki hamulcy, w serwisie gość rozłożył ręce twierdząc, że się nie da bo klamki haczą o chwyty…. Ze starej dętki zrobiłem podkładki i … nic nie haczy. Normą jest to że po serwisantach i tak muszę poprawić…, ale też jestem zadowolony, bo w 90% zrobili to co chciałem… a detale… to sam dopracuję… W końcu nie muszą wiedzieć, że używam mapnika…
Tak po prawdzie to muszę się nim też zająć, bo zajmuje mi zbyt wiele miejsca na kierownicy… plan jest, ale muszę odwiedzić OBI i dział hydrauliczny… tam jest wszystko o potrzebuję.

Gdy jechałem do pracy w parku w Zabrzu trafiłem na 3 sarenki… Szkoda, że nie miałem ze sobą długiego obiektywu

Kilka słów o amortyzatorze... działa niesamowicie, w domu ustawiłem go pod siebie... tzn dopompowałem do 150PSI i dopiero wtedy zaczął się zachowywać tak jak lubię, hamulce też czuć, że działają lepiej, zastanawiam się czy nie wymienić jeszcze tarcz... na coś bardziej zgrabnego, ale... te działają i nie mam ciśnienia by to zmieniać....

Chęcińsko-Kielecki Park Krajobrazowy
Chęcińsko-Kielecki Park Krajobrazowy © amiga

poniedziałek wieczór

Poniedziałek, 9 marca 2015 · Komentarze(0)
W ciągu dnia oddałem rower do serwisu... Dotarły z rana szpeje do wymiany... Hamulce - te oryginalne Tektro to jakaś porażka... po raz drugi się rozciekły... Jeszcze przed weekendem zamówiłem Avidy DB3 - niby też żadna rewelacja, ale to zdaje się to samo co Elixiry tylko w wersji OEM. Pryz okazji kazałem włożyć nowy amortyzator do Gianta, stary nie dość że niewiele miał z amortyzacją to na dokładkę się zużył... Naprawianie czy serwisowanie starego nie miało najmniejszego sensu, tym bardziej że nowy NRX S... udało się kupić za grosze. 

Wyjechałem po 16:30… jeszcze świeciło słońce, jeszcze grzało, chociaż już coraz słabiej…. W Rudzie Śląskiej stanąłem na chwilę bo niebo było niesamowicie czerwone… barwy zabijały… jednak już było czuć wieczorną wilgoć wyciągającą ciepło...
W 2 miejscach pojechałem nieco inaczej, wjeżdżając w park, w kawałek lasu… i to dość ciekawie już wyglądało, już można myśleć o jeździe lasem, ścieżkami, po hałdach…
Do domu jednak musiałem dotrzeć koło 18:00… w sumie dotarłem jakieś 15 minut później niż obejmował plan.

Blisko nieba
Blisko nieba © amiga

poniedziałek rano

Poniedziałek, 9 marca 2015 · Komentarze(0)

Zbieram się długo… bardzo długo, chyba lekko się przeziębiłem, wziąłem z rana apap… i chyba jest lepiej… przeciwgrypowych nie chcę jeszcze brać, bo to raczej nie to… pewnie kilka dni i przejdzie…
Wyjeżdżam o 7:12.., a wstałem około 5:55, już widniało… niebo się czerwieniło… termometr za oknem pokazywał +4… ciepło… - jeżeli tak to można nazwać…  W końcu ruszyłem, co ciekawe to czuję dzisiaj te wczorajsze Kieleckie górki…
Do pracy jechałem na ludzie… przynajmniej mi tak się wydawało, tzn… specjalnie nie kombinowałem ani z trasą, ani z prędkością… Słońce mi przyświecało… ogólnie dobrze zaczął się… kolejny tydzień pracy :)


Macewa na Kieleckim kirkucie
Macewa na Kieleckim kirkucie © amiga

Po Kielcach z Karoliną

Niedziela, 8 marca 2015 · Komentarze(9)
Uczestnicy
Na początek małe wytłumaczenie, od kilku miesięcy w zasadzie żadnego wpisu nic... na blogu. Może to zmęczenie..., może kryzys..., może po prostu brak czasu, wiosenne postanowienie jest jednak takie by uzupełnić bloga. Zajmie to pewnie trochę czasu... Ważne by w tej chwili nie generować kolejnych zaległości, więc... będę się starał bieżące wycieczki opisywać w miarę bez opóźnień, a resztę uzupełnić w "wolnej" chwili.

Wycieczka zupełnie niespodziewana..., nieplanowana, o możliwości wyjazdu do Kielc dowiedziałem się popołudniu w sobotę. Szybkie sprawdzenie możliwości dojazdu, pogody, przegląd map... i już wiem. Z pociągami nie ma problemu, dojazd względni szybki kolejami świętokrzyskimi, pogoda w porządku, chociaż różnica temperatur pomiędzy porankiem a południem spora… około 12-13 stopni… Za to chyba największy problem to mapy okolicy, w chwili gdy mam potwierdzenie, że jedziemy, jestem w „lesie”. Dopiero o 20:30 docieram do cywilizacji zwanej Dworcem PKP Katowice lub jak kto woli Galerią Katowice . Kupuję bilet oraz kilka map  W domu na analizę tego co można zobaczyć pozostaje niewiele czasu, a trzeba jeszcze przygotować rower, spakować się itd. Zaglądam na szybko na zakupione mapy, później na gogle maps, Polskę Niezwykłą i w sumie to na tyle, nie nakreślam żadnego planu. Wiem że warta odwiedzenia jest Wietrznia, Kadzielnia, Karczówka, na mapie widziałem kirkut i w zasadzie tyle. Z rana końcówka zbierania się… wyjeżdżam jest rześko… 2 stopnie. 6km później docieram na dworzec PKP. Przyjeżdża pociąg, wsiadam, już w trasie dowiaduję się, że jestem w niewłaściwym pociągu, bo mam bilet na trasę przez Sędziszów, tyle, że co mnie to… dla mnie ważne są Kielce, a nie Sędziszów. Na dworcu w Katowicach w odstępie 5 minut wyjeżdżały 2 pociągi do Kielc, tego samego przewoźnika… W pociągu ponad 2 godziny odpoczynku…, zaglądam jeszcze raz na mapy, sprawdzam na komórce co nieco i tyle… Koło 9:30 dojeżdżam… umawiamy się na głównej stacji PKP… Karolina już na mnie czeka, dojechała nieco wcześniej, chwila przywitania, gnam jeszcze do kasy by kupić bilet powrotny na 16:00. Omawiamy pokrótce miejsca które warto odwiedzić, Po pierwsze Rynek i pobliski pałac Biskupów…
Zniewalający uśmiech :)
Zniewalający uśmiech :) © amiga Po drodze zatrzymujemy się przy ławeczce, by zagrać w szachy  Pan tu chyba nie siedział
Pan tu chyba nie siedział © amiga
Obowiązkowa przerwa na Rynku, strasznie pusto, ale może to efekt tego, iż to niedziela na dokładkę przed 10:00… normalni ludzie chyba jeszcze śpią o tej porze.
Rynek w Kielcach
Rynek w Kielcach © amiga
I tutaj dotarło chrześcijaństwo
I tutaj dotarło chrześcijaństwo © amiga
W pobliżu jest pałac Biskupów Krakowskich, podjeżdżamy, ale coś dziwnie dużo ochroniarzy, na dokładkę dziedziniec ogrodzony jest zasiekami… Nie ma co nawet próbować wejść do środka, robimy tylko kilka zdjęć i ruszamy dalej. Pałac Biskupów Krakowskich
Pałac Biskupów Krakowskich © amiga
Poniżej pałacu znajduje się alejka… artystów, zatrzymuję się przy Niemenie…
Czesław Niemen
Czesław Niemen © amiga
Obieramy kierunek Kadzielnia, jest niedaleko, jednak… początkowo jedziemy za grupą bikerów, jednak później oni podążają w swoją stronę a my wjeżdżamy na szczyt, pod pomnik Katyński Hmm... dziwny jest ten znak
Hmm... dziwny jest ten znak © amiga
Katyń 1940
Katyń 1940 © amiga
W hołdzie Kielczanie
W hołdzie Kielczanie © amiga
Bo nie można zakopać pamięci w dołach
Bo nie można zakopać pamięci w dołach © amiga
Kawałek dalej możemy z góry podziwiać panoramę Kadzielni Panorama Kadzielni
Panorama Kadzielni © amiga
I ruszamy dalej, na mapie zauważamy dziwną nazwę ulicy – Mahometańska, Karolinie gdzieś się kołacze, że jest lub był w okolicy cmentarz spod znaku półksiężyca. Cóż sprawdzimy. Zahaczamy o cmentarz prawosławny i wojskowy, ale po półksiężycach nie ma śladu. Dopiero w domu szukam jakiś informacji dotyczących nazwy tej ulicy i okazuje się, że takowy cmentarz był… przed pierwszą wojną światową.
Na cmentarzy prawosławnym
Na cmentarzy prawosławnym © amiga
Cmentarz wojskowy
Cmentarz wojskowy © amiga
Pomnik.... tylko napis na nim w wersji połącz kropki
Pomnik.... tylko napis na nim w wersji połącz kropki © amiga Za to tuż obok cmentarza prawosławnego zaskakujący pomnik, nie wiedziałem, że mamy w Polsce coś takiego, poświęconego ofiarom zamachów terrorystycznych. Zresztą patrząc na bryłę pomnika nasuwa się tylko jedno skojarzenie – 11 września 2001.
Chyba najbardziej zaskakujący pomnik poświęcony ofiarom zamachów terrorystycznych
Chyba najbardziej zaskakujący pomnik poświęcony ofiarom zamachów terrorystycznych © amiga 11 wrzesień 2001
11 wrzesień 2001 © amiga
Kolejne tablice - kolejne daty
Kolejne tablice - kolejne daty © amiga
Hołd bliźnim
Hołd bliźnim © amiga
By zamknąć temat cmentarzy jedziemy nieco dalej odwiedzić kirkut w Kielcach, różnie z nimi bywa w naszym kraju, liczę jednak na to, że jest możliwość wejścia i zachował się w niezłym stanie jak choćby ten w Zabrzu. Już na miejscu okazuje się, że zawierucha wojenna odcisnęła na nim swoje piętno, po wojnie i pewnie dopiero po upadku jedynie słusznego ustroju cmentarz został uporządkowany, ocalałe macewy zgromadzono w jednym miejscu, postawiono pomnik… jednak na teren wejść mogą jedynie grupy zorganizowane po uprzednim telefonie. My… jako grupa zupełnie zdezorganizowana możemy jedynie zrobić zdjęcia jedynie zza płota.
Wejście na teren tylko dla grup zorganizowanych,... a my niby co? Zrdezorganizowani?
Wejście na teren tylko dla grup zorganizowanych,... a my niby co? Zrdezorganizowani? © amiga
Tablica upamiętniająca
Tablica upamiętniająca © amiga
Ocalałe macewy
Ocalałe macewy © amiga
Pora opuścić to miejsce i kierujemy się na Wietrznię, jednak po drodze zamierzamy zajrzeć na Psie górki… chwila błądzenia i odnajdujemy chyba jedyną sensowną drogę dojazdu, w zasadzie czyni to Karolina…
Stanowisko dokumentacyjne na górze słonecznej
Stanowisko dokumentacyjne na górze słonecznej © amiga
Nazwa Psie Górki jest chyba adekwatna do zawartości, pole minowe rozciąga się we wszystkich kierunkach, trzeba uważać. Za to ze szczytów roztacza się panorama miasta i okolicznych wzniesień. Psie górki
Psie górki © amiga
Mała planetka Psich górek
Mała planetka Psich górek © amiga
Pora ruszać w kierunku Wietrzni. W pobliżu zauważamy na mapie stawy opisane jako glinianki. Warto było by tam podjechać, jednak od czasu wydania mapy minęło trochę czasu i miejsce to zostało dość mocno zabudowane. Dopiero od zachodu udaje nam się je odnaleźć. Glinianki - ile się ich naszukaliśmy
Glinianki - ile się ich naszukaliśmy © amiga
Dopiero na miejscu okazuje się, że jest prostsza droga od Wietrzni, za to mogliśmy podziwiać samo wyrobisko ze wszystkich stron :) Wyjdziesz za mnie :)
Wyjdziesz za mnie :) © amiga
Ten uśmiech mówi wszystko
Ten uśmiech mówi wszystko © amiga
Ja latam :)
Ja latam :) © amiga
Wietrznia - Panorama
Wietrznia - Panorama © amiga
\Sporo takich miejsc jest w okolicy
Sporo takich miejsc jest w okolicy © amiga
Chwilę zajmuje nam ustalenie co dalej… minęła 13:30 za około pół godziny zaczyna się zwiedzanie z przewodnikiem centrum geoedukacji… zostać czy nie zostać? Po kilku minutach decydujemy się odpuścić. Może następnym razem? Zwiedzanie trwa około 45 minut. Wyjdziemy koło 15:00, będzie późno, a głód powoli daje o sobie znać… po drugie nie było by szans na odwiedzenie m.inn Karczówki. Kierunek… centrum i McDonald  ale po drodze wracamy w okolicę Kadzielni, tyle, że z drugiej strony, objeżdżamy ją prawie dookoła focąc to tu to tam…
Pomnik Bojowników o Wyzwolenie Narodowe i Społeczne
Pomnik Bojowników o Wyzwolenie Narodowe i Społeczne © amiga Kadzielna jeszcze raz
Kadzielna jeszcze raz © amiga
Piknik na wiszącej skale?
Piknik na wiszącej skale? © amiga
To tak się tam wchodzi
To tak się tam wchodzi © amiga
10 przykazań
10 przykazań © amiga
Jezioro Szmaragdowe
Jezioro Szmaragdowe © amiga
Zamknięte w okresie zimowym
Zamknięte w okresie zimowym © amiga
Po posiłku w fastfoodzie kierunek Karczówka i chyba najbardziej stromy podjazd dzisiejszej wycieczki, jest co robić, „kocie łebki” wybijają z rytmu… niby tylko 500m podjazdu. Za to z góry… kolejny ciekawy widok na okolicę… Panorama z Karczówki
Panorama z Karczówki © amiga
Miecz i kule :)
Miecz i kule :) © amiga
Tylko co teraz? Do odjazdu pociągu mam około godzinę, może ciut więcej, muszę dotrzeć do dworca na czas…. Ale wypadało by jeszcze odwiedzić jeszcze jedno wyrobisko… kolejny rezerwat skalny. Gnamy szosami, ze względu jednak na przebudowę lekko nie ma… mapy chwilami zupełnie nie pomagają… Kilka dobrych minut zajmuje nam określenie właściwej drogi… Docieramy na miejsce i… musimy targać rowery pod pachą, po schodach jakoś same nie chcą jechać… Miejsce jest nieziemskiej urody… szkoda tylko, że i miejscowi i turyści o nie nie dbają, sporo śmieci, butelek i innych paskudztw… Jednak nawet to nie przeszkadza nam w pobieżnym zwiedzeniu tego miejsca.
Rez. skalny Czarnockiego
Rez. skalny Czarnockiego © amiga
Chyba z każdej strony jest ciekawy
Chyba z każdej strony jest ciekawy © amiga
Tylko teraz trzeba będzie wejść na górę :)
Tylko teraz trzeba będzie wejść na górę :) © amiga W drodze
W drodze © amiga
Powoli zbliża się czas odjazdu, jednak patrząc na mapę i rozkład jazdy pociągów, wygląda na to, że nie muszę gnać do centrum, jesteśmy koło 2 stacji na których zatrzymuje się pociąg do Katowic… Kielce Czarnów i Kielce Herbskie. Delikatnie klucząc docieramy na miejsce, jest jeszcze 20 minut do odjazdu. Jedziemy na poszukiwanie sklepu… tam zaopatruję się z napoje na drogę powrotną… w końcu to ponad 2 godziny jazdy… Pozostało się pożegnać z Karoliną… szkoda, że dzień jest taki krótki…, może gdy się wydłuży warto będzie powtórzyć tą wyprawę? Ps. Dzięki Karolina za pomysł na wycieczkę i za moją pierwszą wizytę w tym mieście