do pracy we wtorek
Wtorek, 13 maja 2014
· Komentarze(0)
Kategoria W jedną stronę, Solo, Do/Z Pracy, do 34km
Pojednanie - Mela Koteluk
Wyjeżdżam podobnie jak wczoraj, późno..., nie pada, jednak zapowiedzi na dzisiaj nie są zbyt pozytywne, na popołudnie zapowiedziane są "przelotne" opady..., wygląda to raczej na burze, dość gwałtowne. Nie zastanawiam się jednak czy jechać rowerem... Ochota do jazdy wróciła, po kilku miesiącach walki z zatokami, jest lepiej, zmiana leków, inna diagnoza i.... od razu widać, że zaczyna się coś poprawiać.
O terenie nawet nie myślę, bo po pierwsze jest późno, a po drugie tam jest mokro.... w końcu padało... i pewnie jeszcze chwilę tak będzie...
Droga najbardziej klasyczna, tyle, że znowu drogi pełne, to chyba moje przekleństwo, późne wyjazdy i przepychanie się między samochodami. Na dokładkę wieje z południowego zachodu, może nie jest to najgorszy możliwy kierunek, niemniej nie pomaga, za to w większości będę go miał z boku... Cóż... kiedyś to musi się odmienić.
Szczyt dopada mnie w Zabrzu, w zasadzie jest prawie identycznie jak wczoraj... za to już na mecie zauważam, że czas przejazdu jest dość przyzwoity, może jeszcze chwila i uda mi się odbudować zeszłoroczną kondycję...
Z archiwum - w drodze do Zabrza © amiga
Wyjeżdżam podobnie jak wczoraj, późno..., nie pada, jednak zapowiedzi na dzisiaj nie są zbyt pozytywne, na popołudnie zapowiedziane są "przelotne" opady..., wygląda to raczej na burze, dość gwałtowne. Nie zastanawiam się jednak czy jechać rowerem... Ochota do jazdy wróciła, po kilku miesiącach walki z zatokami, jest lepiej, zmiana leków, inna diagnoza i.... od razu widać, że zaczyna się coś poprawiać.
O terenie nawet nie myślę, bo po pierwsze jest późno, a po drugie tam jest mokro.... w końcu padało... i pewnie jeszcze chwilę tak będzie...
Droga najbardziej klasyczna, tyle, że znowu drogi pełne, to chyba moje przekleństwo, późne wyjazdy i przepychanie się między samochodami. Na dokładkę wieje z południowego zachodu, może nie jest to najgorszy możliwy kierunek, niemniej nie pomaga, za to w większości będę go miał z boku... Cóż... kiedyś to musi się odmienić.
Szczyt dopada mnie w Zabrzu, w zasadzie jest prawie identycznie jak wczoraj... za to już na mecie zauważam, że czas przejazdu jest dość przyzwoity, może jeszcze chwila i uda mi się odbudować zeszłoroczną kondycję...
Z archiwum - w drodze do Zabrza © amiga