Pink Floyd - Marooned Wyraźnie poprawiła się pogoda, po pierwsze nie pada, po drugie chmur na niebie jest jakby mniej. Słońca co prawda nie widać, niemniej jest nieźle... Wyjeżdżam bardzo późno, jest 7:30 gdy ruszam. Piątek... 30 minut przed rozpoczęciem pracy... to skutkuje sporymi zaciskami, korkami na drogach... Tyle, że pogoda nie zachęcała dzisiaj do wcześniejszego wyjścia, tym bardziej, że do 7:00 jest dalej ciemno... Chociaż jeszcze chwila i znowu z rana będzie jasno ;)... W weekend przesuwamy czas... Z wad przez kolejne 2 miesiące będę wracał "nocą"
Pink Floyd - High HopesPo pracy zbieram się i jadę na Helenkę, Darek wyjechał sporo wcześniej, ja musiałem zostać... coś dokończyć... odpalam OSMAnd-a ciekawe którędy mnie poprowadzi... Już po chwili wydaje mi się, że wykreślona trasa pokrywa się z tą z której zwykle korzystam... A miałem nadzieję, że znajdę coś nowego... coś ciekawszego. Pędzę do Zabrza... Jedzie się dość przyjemnie, chociaż nie mogę jakoś zmusić się do większego wysiłku... kolano daje się we znaki... Na Rokitnicy krótka przerwa na mycie roweru w ręcznej myjni... 2 minuty starczają by rower jakoś wyglądał. :) Jadę dalej i na Helence przy Biedronce jeszcze raz staję... tym razem przy bankomacie, jutro gotówka może się przydać... W końcu nie każdy wiejski sklep jest zaopatrzony w terminal do kart płatniczych...
Led Zeppelin - Stairway To HeavenJest pochmurno, ale pogoda chyba zaczyna się poprawiać, jest szansa, że ciepło i słońce już niedługo wróci... Wyjeżdżam ok 16:45... Od weekendu czuję ból prawego kolana... tylko czemu, nie przywaliłem nim nigdzie, przynajmniej nie przez ostatnie kilka miesięcy, przegiąłem z czymś/ Zbyt duży nacisk, wysiłek? Nie wiem... Odbija się to na jeździe, w weekend mam jechać na BikeOrient, pytanie czy będę w stanie jechać... Już ark jest dostatecznie upierdliwy, a teraz jeszcze to...
Dire Straits - Brothers In Arms Poranek dość chłodny, jednak nie pada. Tyle że wczorajsze opady pozostawiły wyraźne ślady na szosach, w zasadzie kałuże są wszędzie, nie zawsze da się je ominąć... Na butach założone ochraniacze, może przynajmniej częściowo mnie ochronią przed zalaniem. Przy jeździe w takich temperaturach najgorsze na co można trafić to właśnie mokre nogi i ręce... do kompletu pęd powietrza i.... długo tak się nie da wytrzymać... Kiedyś na necie widziałem owiewki na ręce wykonane z butelek po wodzie... może coś takiego sobie zrobić? Ciekawe czy da się kupić coś bardziej "cywilozowanego"?
Scorpions - Send Me An Angel
Jaki poranek taki wieczór... cały dzień pada to więcej to mniej... Ciuchy wyschły, tyle, że... cóż tego... skoro buty i tak mokre. Te uczucie gdy wkłada się nogi do... mokrych zimnych butów... Potrzebuję chwili by się przyzwyczaić. Ochraniacze niby coś tam pomagają ale i tak niewiele. Z firmy wyjeżdżam o 17:20... i jadę szosami... taka pogoda nie skusi mnie do jazdy lasem... W domu powtórka z rozrywki, wszystkie ciuchy mokre, tyle, że tym razem lądują w pralce tyle, że pewnie byty i tak nie do końca wyschną, może wezmę jutro inną parę? Zobaczymy
Bullet For My Valentine - Waking The Demon Wyjeżdżam dość późno mając nadzieję, że pogoda chociaż ciutkę się poprawi.
Poranek dość paskudny, pada... jest nieprzyjemnie, niby jest 8 stopni tylko co z tego, na dokładkę wieje silny wiatr... w twarz. Nie jest lekko... gnam szosami, nie uśmiecha mi się wjazd w las... Bo i po co... chyba by nazbierać więcej błota... Na szosie tylko woda i piasek ;P Znowu trzeba będzie smarować łańcuch, to nie są idealne warunki do jazdy. W firmie wszystkie ciuchy wędrują do suszenia... Ciekawe czy wyschną... chociaż trochę
Apteka "Traktor"
Lekkie zachmurzenie, wyjeżdżam do domu przed 17:00, do zachodu słońca niewiele czasu, ale łudzę się że uda mi się dotrzeć w okolice stawów Makoszowskich jeszcze przed zachodem słońca, tego którego w zasadzie w ciągu dnia nie było zbyt wiele... Teraz od czasu do czasu się pokazuje... Dojeżdżam na miejsce i w zasadzie już jest "po ptokach". Po zachodzie słońca, a może jeszcze nie, tyle, że gęste drzewa dookoła stawów dobrze chronią je przed promieniami słonecznymi... Na chwilę się zatrzymuję, kilka zdjęć i lasę dalej... w sumie troszkę za późno dotarłem... cóż... może kolejnym razem? Miejsce jest godne uwagi... Za stawami odbijam na niebieski szlak rowerowy MTB dookoła Zabrza, jednak wkrótce odbijam na czerwony Rudzki by dotrzeć nim do Halemby i dalej już żółtym do granicy z Katowicami. Większość trasu już po ciemku, bez lampek byłaby bieda...