Dr Misio - Pogo
Plan był ambitny, miały być
Goczałkowice z tamtejszymi stawami i zalewem Goczałkowickim.
Interesujące są w okolicy stawy, jeziorka, Wisła i
oczywiście zalew Goczałkowicki… Szczególnie to miejsce upodobali sobie
miłośnicy ptaków, tutaj zawsze i o każdej porze roku można spotkać całe
stada najprzeróżniejszych ptaków, kormoranów, mew, łabędzi, kaczek, czapli…. Itd… Ale co jest
jeszcze ciekawsze przynajmniej dla mnie to świetna baza do wypadu w Beskidy.
Najbliższe góry są w odległości ok. 30km… może nawet ciut bliżej… Widać je stąd bardzo dobrze pod warunkiem, że pogoda dopisuje. Na całą wycieczkę mam ok. 4 godziny…
Wyjechałem
z domu, cieszyłem się słońcem, ciepłem, kolorami w lesie…. Gdzieś za Kobiórem
na ok. 30km… zeszło mi powietrze z przedniej opony…, stanąłem i zacząłem łatać
dętkę… nowe łatki jakiegoś innego producenta i masakra… dopiero trzecie klejenie,
trzecia łatka złapała… Spędziłem na tym 30 minut… w końcu ruszyłem dalej, ale
już wiedziałem, że Goczałkowice muszę odpuścić… Dojechałem do pałacu w
Pszczynie, ludzi jak na odpuście, więc zbyt długo nie siedziałem, kilka fotek i ruszyłem krótszą drogą do domu…. Czasu zaczynało
brakować, ale po kilku km czułem, że z tylnego koła uchodzi mi powietrze…
jeszcze tego brakowało, pamiętając walkę z łatkami… miałem tylko nadzieję, że
powietrze nie będzie zbyt szybko uchodzić… stanąłem na chwilę dopompowałem i
pojechałem dalej.
Na stacji w Piasku © amiga
Przy zamku w Pszczynie © amiga
I młoda para się znalazła © amiga
Przed Tychami kolejna krótka przerwa na dopompowanie i…
katastrofa, urwał się zawór… zacząłem kombinować co tutaj zrobić… do domu w
wersji najkrótszej miałem ok. 16km… dzwonić po wóz…??? Ale coś sobie
przypomniałem, w końcu to Tychy.. przez to miasto jeżdżą wszystkie pociągi na
Bielsko, Pszczynę, Cieszyn i dalej na Czechy, Słowację, do dość spory
węzeł komunikacyjny, tyle, że ja jestem dokładnie po drugiej stronie… Analiza
sytuacji i do 2 mniejszych stacji mam ok. 3km… jednej na linii
Pszczyna-Katowice tyle że jak się okazało najbliższy pociąg miał być za ok. 1.5
godziny i drugiej stacyjki, gdzie jeżdżą pociągi lokalne z Tych do Sosnowca… Sprawdziłem na necie i wyszło na to, że za ok. 40 minut mam pociąg do Katowic… Przepchnąłem
rower zahaczyłem jeszcze o sklep bo już zaczynałem się robić głodny i zdążyłem
na pociąg, po wejściu na stację miałem tylko 5 minut do odjazdu… Wsiadłem i 10
minut później byłem już w Katowicach-Piotrowicach. 10
minut z buta do domu…