Wpisy archiwalne w kategorii

W jedną stronę

Dystans całkowity:87899.67 km (w terenie 13786.08 km; 15.68%)
Czas w ruchu:3963:11
Średnia prędkość:22.18 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:341916 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:3366060 kcal
Liczba aktywności:2567
Średnio na aktywność:34.24 km i 1h 32m
Więcej statystyk

późno i w deszczu

Środa, 14 maja 2014 · Komentarze(0)
Řeka Zapomnění - Jaromír Nohavica

Wyjazd wyjątkowo późno, poranna wizyta u lekarza wprowadziła mi małą korektę. Do firmy wyjeżdżam dopiero po 10:00, wzmaga się wiatr wiejący z najgorszego możliwego dla mnie kierunku - z północnego-zachodu. Krótko przed wyjazdem zastanawiam się nawet czy nie pojechać pociągiem, lub czy nie zrobić sobie dnia wolnego i przeznaczyć go na przygotowania do Otwocka... muszę w końcu zająć się rowerem. 
Wyjazd dochodzi jednak do skutku, na zewnątrz jest paskudnie, pada, i raczej nie zapowiada się by miało się to poprawić. Jadę szosami, w Kochłowicach przez kilkaset metrów korzystam z chodnika, tutaj nie ma inne opcji, rowerówka zalana, na drogę przez odbojniki nie da się wjechać, więc zostaje chodnik. 
Za to stosunkowo niewielki ruch, niby nic dziwnego, bo Ci którzy pracują w biurach od 2 godzin są w pracy, nie przeszkadzają w jeździe. 
Gdyby jeszcze nie ten wiatr....
Na Pawłowie, przerwa, odbieram telefon, to kumpel mnie szuka... kilka min rozmowy i umawiamy się za pół godziny, nie pozostaje mi nic innego niż gnanie ile sił w nogach, do przebycia zostało ok 11km. Niby nie dużo, ale do pokonania centrum Zabrza i Gliwic, kilka świateł. Może się uda...
Dojeżdżam do firmy, szybka kąpiel i lecę na spotkanie...
Jeszcze chwila i znowu trzeba będzie ruszyć w góry
Jeszcze chwila i znowu trzeba będzie ruszyć w góry © amiga

do pracy we wtorek

Wtorek, 13 maja 2014 · Komentarze(0)
Pojednanie - Mela Koteluk

Wyjeżdżam podobnie jak wczoraj, późno..., nie pada, jednak zapowiedzi na dzisiaj nie są zbyt pozytywne, na popołudnie zapowiedziane są "przelotne" opady..., wygląda to raczej na burze, dość gwałtowne. Nie zastanawiam się jednak czy jechać rowerem... Ochota do jazdy wróciła, po kilku miesiącach walki z zatokami, jest lepiej, zmiana leków, inna diagnoza i.... od razu widać, że zaczyna się coś poprawiać.

O terenie nawet nie myślę, bo po pierwsze jest późno, a po drugie tam jest mokro.... w końcu padało... i pewnie jeszcze chwilę tak będzie... 
Droga najbardziej klasyczna, tyle, że znowu drogi pełne, to chyba moje przekleństwo, późne wyjazdy i przepychanie się między samochodami. Na dokładkę wieje z południowego zachodu, może nie jest to najgorszy możliwy kierunek, niemniej nie pomaga, za to w większości będę go miał z boku... Cóż... kiedyś to musi się odmienić.


Szczyt dopada mnie w Zabrzu, w zasadzie jest prawie identycznie jak wczoraj... za to już na mecie zauważam, że czas przejazdu jest dość przyzwoity, może jeszcze chwila i uda mi się odbudować zeszłoroczną kondycję...

Z archiwum - w drodze do Zabrza
Z archiwum - w drodze do Zabrza © amiga

dookoła

Wtorek, 13 maja 2014 · Komentarze(0)
Czesław Śpiewa & Mela Koteluk - Pieśń O Szczęściu

W ciągu dnia kilka razy padało i to dość mocno, wyjeżdżam dość późno, ale kieruję się na Zabrze, na Helenkę, wieje zachodni wiatr, tylko cóż z tego skoro jadę na północ, nie pomoże, za to będzie mną chwiało. Zrobiło się chłodno.
Pomimo takich sobie warunków wolę jechać tyłami przez Leśną, może nie będzie źle? Szosy prowadzące przez centra miast zupełnie mi nie leżą, szczególnie gdy weźmie się pod uwagę wymuszone postoje na kolejnych skrzyżowaniach ze światłami.

Docieram na miejsce... jest trochę czasu by zająć się ważnymi sprawami.

Gdy wszystko zostało załatwione pora wracać do domu.., jutro z rana czeka mnie wizyta u lekarza, nie mogę tego zawalić. Opuszczam Helenkę gdzieś przed 23:00, drogi puste, panuje cisza..., to idealna pora na przejazd rowerem, lubię takie klimaty, korci by zatrzymać się w centrum Zabrza, pofocić, tyle, że stracę kilkadziesiąt minut.., nie ma czasu... 
W domu jestem tuż po północy, nie mam siły walczyć z czymkolwiek, szybka kąpiel i spać, zaległości zrobię z rana... chyba...

Gdzieś na szlaku
Gdzieś na szlaku © amiga

wilgotny poranek...

Poniedziałek, 12 maja 2014 · Komentarze(0)
Saideira - Santana, Samuel Rosa

Poniedziałek czas ruszyć do pracy, jest dość późno, zegarek wskazuje coś około 7:15. 10 stopni na starcie cieszy, ale wolałbym już z 15-18, w końcu mamy prawie połowę maja. Starczy tego chłodu, zimna, chociaż i tak nie ma co narzekać porównując to do zeszłego roku, gdy maj był kontynuacją przedłużającej się zimy. 

Niemniej jestem na rowerze i ruszam, o tej porze i w takich średnio przyjemnych  warunkach wybór może być tylko jeden - Szosy. Tak też się dzieje. Późny wyjazd skutkuje jeszcze całkiem sporym ruchem na drogach, mam jednak wrażenie, że i tak jest większy niż standardowy, pewnie to efekt poniedziałku i być może pogody. Przez cały czas delikatnie kropi... 
Szczyt zastaje mnie w okolicy Zabrza, staram się toto jakoś wyminąć, jedyna możliwość do wbić się nieco przez lasek makoszowski, ale to też nic dziwnego, bo nawet przy dobrej pogodzie korzystam z tego skrótu :)

Z archiwum - Panewniki
Z archiwum - Panewniki © amiga

poniedziałkowy wieczór

Poniedziałek, 12 maja 2014 · Komentarze(0)
KULT - Goopya peezda

Prognozy pogody lekko się zmieniły, miało lać, przynajmniej przelotnie, owszem.... w ciągu dnia coś tam spadło, ale to nie ten armagedon który był zapowiadany.

W chwili gdy wychodzę jest dalej szaroburo i czuć wilgoć, za to mam wrażenie, że wiatr wyjątkowo będzie mnie wspomagał..., na 100% wieje od zachodu, wychodzę krótko przed 17:00 i jadę szosami... Panująca aura raczej nie sprzyja wycieczkom rowerowym..., przynajmniej ja nie mam na nie ochoty. 
Tyle, że na Wirku zmieniam nieco plan i wjeżdżam na czerwoną rowerówkę prowadzącą ul.Polną, tyle, że dojeżdżając do Wolności rezygnuję z dalszej jazdy tym szlakiem, kawałek dalej zacząłby się fragment terenowy, tyle, że po deszczach jest tutaj sporo błota na które nie mam ochoty. W zamian pakuję się na ul Wirecką, która jest o tyle fajna, że w zasadzie nie ma na niej ruchu samochodowego... W Kochłowicach zastanawiam się nad jazdą przez Radoszowy, ale zaczyna kropić, opuszczam... jadę na skróty do domu... 

Z archiwum - w Panewnikach
Z archiwum - w Panewnikach © amiga

do pracy

Piątek, 9 maja 2014 · Komentarze(0)
Runaways - The Killers

Jako, że wczorajszy wieczór upłynął dość przyjemnie na Helence, to... dzisiejszy przejazd do pracy również w wariancie XS..., jadę identyczną drogą, prawie identyczną, zależy mi na czasie i błąkanie się po Ostoi Miechowickiej średnio mi leży.... 
Pod koniec trasy za to mija mnie kilka samochodów prowadzonych przez kumpli z firmy :) 

Jednak wiosna ;)
Jednak wiosna ;) © amiga

jeszcze raz do Zabrza

Piątek, 9 maja 2014 · Komentarze(0)
Moje Miasto (Live) - Maria Peszek


Co prawda jest piątek... ale wybieram się jeszcze raz na Helenkę..., wariant identyczny jak ten poranny, zależy mi na czasie. Już na miejscu zaskakuje mnie czas dojazdu, coś za szybko poszło, jednak wszystko wyjaśnia się gdy spoglądam na new.meteo.pl, wiatr dzisiaj wspomagał ..., A mogłem pojechać po szosach, byłoby jeszcze szybciej ;P..., chociaż raczej nie powinienem na to liczyć, bo po drodze miałbym przynajmniej kilka postojów na czerwonym. 

Jeszcze kwitną ;)
Jeszcze kwitną ;) © amiga

do pracy o poranku

Czwartek, 8 maja 2014 · Komentarze(0)
Kometa - Jaromír Nohavica
Kolejny ciepły poranek..., tyle, że po raz  kolejny wstaję późno..., jeszcze później wyjeżdżam..., cóż... ruch na szosach jak diabli, ale nie ma co narzekać, taka jest kara za późne wstawanie ;) Straszny cyrk w Kochłowicach, wyjątkowo dużo samochodów wybrało dzisiaj tą drogę..., korek ciągnie się prawie od wiaduktu A4-ki. Jakoś jednak udaje mi się go ominąć... tylko co z tego skoro 8:00 trafia na mnie przy dojeździe do Zabrza... i po raz kolejny muszę się przebijać przez ciągnące się setkami metrów korki..., Za to gdy tylko wybiła 8:05, nagle ruch zamiera..., no prawie... 

Drzewko ;)
Drzewko ;) © amiga

krótszy wariant...

Czwartek, 8 maja 2014 · Komentarze(0)
Lunacy - Swans


Zbieram się nieco wcześniej niż zwykle, ale też trasa wyjątkowo skrócona, dzisiaj jej koniec jest na Helence :), jadę standardowym szlakiem, przez Żerniki, Leśną, Mikulczyce, Rokitnicę, jednak tam mała zmiana, mam jeszcze chwilę czasu, jadę sprawdzić pobliski podjazd i fragment Ostoi Miechowickiej... rzadko mam okazję tutaj jechać i zdziwiły mnie te górki...,nie spodziewałem się, że aż tak pofałdowany teren jest w tym miejscu. wyjazd przez Krajszynę i ogródki działkowe ;)

Resztki młyna na ślepliotce
Resztki młyna na ślepliotce © amiga

słoneczny poranek

Środa, 7 maja 2014 · Komentarze(0)
Nim Przyjdzie Wiosna - Stanislaw Soyka

Połowa tygodnia, świeci słońce, jest 13 stopni... rewelacja... oby jak najdłużej utrzymała się taka pogoda. wsiadam na rower i jadę. Niestety wyjście dość późne i w efekcie  jedyny wariant to szosy..., cóż... odrobię to kiedy indziej... teraz mi się spieszy.
Niestety konsekwencji późnego wyjścia jest więcej, po pierwsze to całkiem spory ruch już przy wylocie z Katowic, jeszcze gorzej jest w Kochłowicach, a szczyt dopadam w okolicach Zabrza..., ech... a miałem wyjeżdżać wcześniej w tym roku... 


Jeszcze jedna fotka z hałdy na Sośnicy
Jeszcze jedna fotka z hałdy na Sośnicy © amiga