Wpisy archiwalne w kategorii

W jedną stronę

Dystans całkowity:87899.67 km (w terenie 13786.08 km; 15.68%)
Czas w ruchu:3963:11
Średnia prędkość:22.18 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:341916 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:3366060 kcal
Liczba aktywności:2567
Średnio na aktywność:34.24 km i 1h 32m
Więcej statystyk

Mglisty poranek...

Czwartek, 18 września 2014 · Komentarze(0)
Elysion - Made Of Lies

Wyjeżdżam dość późno, znowu będzie mnie czekała walka z samochodami na drogach... Cóż... kara za późne wstawanie :) Poranek za to mglisty, profilaktycznie odpalam lampki, niech migają... , może ktoś mnie zauważy ;). Za to nie kombinuję z wariantem dojazdu, może wolałbym pojechać lasem, ale zajęło by to za dużo czasu. Odzywający się bark niestety uniemożliwia szybką jazdę w terenie... po szosach jest zdecydowanie lepiej... przynajmniej dla barku... a i czas nie jest jakiś specjalnie długi.... Do firmy docieram w dośc niezłym czasie...

Jakaś róża?
Jakaś róża? © amiga

po pracy - testując Endomondo...

Czwartek, 18 września 2014 · Komentarze(0)
Rev Theory - Favorite Disease

Wracam do domu jest 16:30, kolejny ciepły dzień... jadę terenem, przy okazji planuję potestować Endomondo, coś jest nie tak od jakiegoś czasu każde przeniesienie aplikacji w tło, np przy robieniu fory telefonem, kończy się wysypą aplikacji... zastanawiam co za to odpowiada... czy samo endomondo, czy może jakiś błąd Androida... a może coś jeszcze.... Pierwszy raz zatrzymuję się w okolicach hałdy w halembie... Włączam aparat... robię fotę... endomondo... leży... Odpalam je ponownie... kolejna fota... endomondo leży.... hmmm... czemu...?

Po dojeździe do domu spróbuję tego poszukać... na dzień dobry wywalę wszystkie niepotrzebnie i ostatnio instalowane aplikacje, może któraś żre się z endomondo?
Grzybki - może jadalne?
Grzybki - może jadalne? © amiga

szosy cd...

Środa, 17 września 2014 · Komentarze(0)
Czesław Mozil i Karolina Cichy "Bal na Gnojnej"

Kolejny standardowy wyjazd od Gliwic, do pracy, raczej nie ma mowy o terenie, chociaż cały czas mam nadzieję, że wstanę godzinę wcześniej, że uda się wyjechać odpowiednio wcześnie i załapać się na wschód słońca np w okolicy Stargańca...  Marzenia... co rano powtarza się ten sam scenariusz.... jeszcze 5 minut.... i tak mija kolejne kilkanaście, w końcu jednak muszę się ruszyć, muszę się pozbierać... Na starcie 12 stopni... jeszcze spokojnie w krótkich gaciach, ale już bluza obowiązkowo długa. Za to sama jazda dość przyjemna i względnie szybka, chociaż raczej mogę pomarzyć o czasie dojazdu 58-mio minutowym... Cały czas się łudzę, że kontuzja szybko się zaleczy... i nie straszny będzie mi teren... czas to jednak pokaże...
Złapana na stawie ;)
Złapana na stawie ;) © amiga

lekkie zmęczenie po 200-tce

Wtorek, 16 września 2014 · Komentarze(0)


Po wczorajszym 200km powrocie dzisiaj trzeba pozbierać się do pracy, nie chce mi się ,czuję zmęczenie, a jeszcze nie tak dawno pewnie nie zwrócił bym uwagi na taki dystansik, Ramię rwie z rana... pewnie chwila musi minąć zanim wszystko wróci do normy... 
Dzisiaj z rana za to ciepło słonecznie, może te 13 stopni nie rozpieszcza, ale mam dziwne wrażenie, że za miesiąc będę marzył o takiej temperaturze o tym cieple. Nie ma jednak co narzekać, mamy jeszcze lato :) Do pracy jechało mi się przyjemnie, jak wspomniałem wcześniej czułem zmęczenie, ale to to wszystko... musze jednak uważać przy zsiadaniu z rowera, zeskakiwanie nie jest dobrym pomysłem, od razu czuję ukłucie w barku... Niby o tym pamiętam... ale...

Pałac Raczyńskich w Złotym Potoku
Pałac Raczyńskich w Złotym Potoku © amiga

po pracy - lasem

Wtorek, 16 września 2014 · Komentarze(2)
Karolina Cicha 'Bialystok majn hejm'

Zmęczenie dalej daje znać o sobie, już w chwili wyjścia wiem jedno, jadę lasem, przynajmniej będzie spokojniej, niby teren, ale wydaje mi się że dość łagodny, nie spodziewam się problemów, a jednak... Może przesadzam z tymi problemami, bo głównie chodzi o miejsca rozjeżdżone w lesie po wycince przez ciężki sprzęt... Sporo błota i kałuże po nie tak dawnych deszczach, niby powinno to już odparować, ale nie... w nocy nie ma specjalnie jak, a i w dzień temperatury nie zawsze przekraczają 20 stopni... Gdzieniegdzie widać już ślady nadchodzącej jesieni... Cały czas mam wrażenie, że łańcuch prosi o smarowanie... tyle, że rano po wymianie go nasmarowałem.... czyżby olej już diabli wzięli? Zatrzymuję się dopiero na Halembie na hałdzie... spoglądam na tylne koło... ech... szkoda gadać, pierwszy raz popełniłem taki błąd... ;P

Dobrze, że nie jestem serwisantem rowerowym
Dobrze, że nie jestem serwisantem rowerowym © amiga

Powrót na Śląsk po BikeOriencie

Poniedziałek, 15 września 2014 · Komentarze(9)
Kukiz i Piersi - Rowerek Poniedziałek, zamiast w pracy jestem jeszcze w Smardzowicach, po nocy gdy ramię dawało o sobie znać co jakiś czas i budziło mnie... wstałem ok 6:00 i zacząłem przygotowania do wyjazdu. Lekarz zabronił jazdy na rowerze... więc wracam do Katowic na bikeu ;P
7:30 - żegnam się z miejscówką w Smardzowicach i ruszam
Pożegnanie z magicznym ogrodem

Pożegnanie z magicznym ogrodem © amiga
Kapliczka gdzieś po drodze
Kapliczka gdzieś po drodze © amiga

Pierwsze 40km jadę wzdłuż Pilicy i w zasadzie bez zatrzymania, chcę przejechać jak najwięcej, wiem, że później będzie gorzej, problemy z kondycją itp... chociaż chyba bardziej boję się o to że kontuzja zmusi mnie do zjazdu do cywilizacji...  Staram się więc jechać tak by w razie czego w ciągu godziny dotrzeć do jakiejś stacji PKP...

Staram się obserwować też informację na mapie, być może warto będzie zahaczyć o jakieś miejsca po drodze, zrobić kilka zdjęć itp... 
Tyle, że aż do Ręczna jadę bez przerwy, unikając głównych traktów... skutkuje to nawet pchaniem rowera przez ok 100m po kopnym piachy na czerwonym szlaku pieszym w okolicy "Trzech Morg".  

W między czasie dostaję smsy z informacjami o okolicznych atrakcjach wartych zobaczenia... dzięki :)

Tak na dobrą sprawę do dłuższą przerwę na uzupełnienie płynów i poziomu cukru robię sobie w Cielętnikach już w woj. Śląskim. 
Kościół Przemienienia Pańskiego w Cielętnikach
Kościół Przemienienia Pańskiego w Cielętnikach © amiga

W zasadzie od tego momentu co 30 minut muszę stanąć na 5 minut, zdjąć plecak i dać odpocząć barkowi... 

Kolejna przerwa w Świętej Annie, a że klasztor zrobił na mnie wrażenie to... 10 minut focenia było obowiązkowe

Zespół klasztorny dominikanek w Świętej Annie
Zespół klasztorny dominikanek w Świętej Annie © amiga
Wejście główne
Wejście główne © amiga
Przez wrota
Przez wrota © amiga
Wewnątrz zespółu klasztornego dominikanek w Świętej Annie
Wewnątrz zespołu klasztornego dominikanek w Świętej Annie © amiga

Nieco dalej za Przyrowem na terenach wsi Komorów stoi piękny kościół, to co że jadę dopiero 5min. :)

Kościół św. Mikołaja w Komorowie
Kościół św. Mikołaja w Komorowie © amiga
Kościół św. Mikołaja w Komorowie - z drugiej strony
Kościół św. Mikołaja w Komorowie - z drugiej strony © amiga
Tablica informacyjna przy kościele
Tablica informacyjna przy kościele © amiga
Miejsce postojowe
Miejsce postojowe © amiga

Tym razem staram się dojechać do Złotego potoku, chcę się zatrzymać przy pałacu, jednak Przed Janowem muszę stanąć na leśnym parkingu, ból jest zbyt wielki... ale jest okazja by zjeść pierwszą kanapkę... :)
 
Oczywiście w Złotym Potoku również robię sobie przerwę... ;P
Budynek nadleśnictwa w Złotym Potoku
Budynek nadleśnictwa w Złotym Potoku © amiga
Pałac Raczyńskich w Złotym Potoku
Pałac Raczyńskich w Złotym Potoku © amiga

Szybkie spojrzenie na mapę i... kolejna przerwa jest planowana w Żarkach, lekko nie ma... po to jura i pojawiają się długie podjazdy. Za to na rynku w Żarkach kolejna przerwa i kolejna kanapka ląduje w żołądku. :)
Kościół pw. Św.Szymona i Judy Tadeusza w Żarkach
Kościół pw. Św.Szymona i Judy Tadeusza w Żarkach © amiga

O ile 793 do Żarek była dla mnie łaskawa i samochody pojawiały się z rzadka to... dalej w kierunku na Myszków jest sajgon... ruch jak diabli.., mam dość... staję na chwilę i kombinuję jak uciec z tej drogi, do Siewierza jeszcze spory kawał... Jednak widzę alternatywę... 
Jeszcze w Myszkowie odbijam na Pustkowie Ligockie i dalej na Pińczyce, tam trafiam na Zespół Pałacowy... 

Zespół pałacowy w Pińczycach
Zespół pałacowy w Pińczycach © amiga

Z Pińczowa do Siewierza prowadzi czarny szlak rowerowy z którego skrzętnie korzystam... Jednak asfalt jest tutaj zniszczony i przysypany luźnym żwirem... a że jest z górki to rower rozpędza się do prawie 50km/h... Z sakwami i plecakiem... obciążeniem w sumie ok 20kg to śmierć w oczach... staram się delikatnie wyhamować, udaje się... Uff

Docieram na rynek w Siewierzu

Na rynku w Siewierzu - nie myślałem, że jeszcze raz w tym roku tutaj będę :)
Na rynku w Siewierzu - nie myślałem, że jeszcze raz w tym roku tutaj będę :) © amiga

Pochylam się nad mapą i kombinuję co dalej? Czas do bani... jest po 15:00  - zaczyna się szczyt.. O jeździe 98 nie myślę, nie jestem samobójca. Wybór pada na opcję Trzebisławice, Ujejście, dalej na Pogorie, i przez Będzin, Sosnowiec do Katowic. Fakt wyjadę z drugiej strony, ale... chyba będzie bliżej... Ruszam...

i staję ledwie 100 metrów dalej przy starym chyba opuszczonym kościele

Kościół pw. św. Walentego i św. Barbary w Siewierzu
Kościół pw. św. Walentego i św. Barbary w Siewierzu © amiga
Tablica informacyjna przy kościele
Tablica informacyjna przy kościele © amiga

i nieco dalej przy zamku... to chyba obowiązkowy punkt każdej wycieczki do Siewierza ;P

Ruiny Zameku biskupiego w Siewierzu
Ruiny Zameku biskupiego w Siewierzu © amiga

Jest coś koło 16:00 wjeżdżam dp konurbacji górnośląskiej.
Do domu zostało ok. 30km - niby niedużo, ale pokonanie tego odcinka zajmuje mi ponad 2 godziny, tempo rwane, co chwilę postój, przeciskanie się przez korki, światła, skrzyżowania... szkoda gadać. Dojeżdżając w okolice nowego muzeum Śląskiego słyszę  jakiś paskudny metaliczny dźwięk, jakieś takie brzdęknięcie, w pierwszej chwili wydaje mi się, że na coś najechałem, ale po kilku minutach zauważyłem co się stało… pękła szprycha w przednim kole, dobrze, że do domu miałem 8km… zjechałem z głównych tras i mocno na skróty po ścieżkach i parkach dojechałem do domu…. Gdyby awaria zdarzyła się wcześniej powiedzmy na 100 czy 150 km to pewnie podmieniłbym szprychę, ale te 8 km... dało się przejechać. Zresztą już przerabiałem podobne sytuacje... 20km z 2 uszkodzonymi szprychami to nie problem... ;P

W domu, dobra godzina na ochłonięcie... pochłaniam straszne ilości herbaty, koli, wody... wszelkich możliwych płynów... Endomondo coś pisze o nawodnieniu na poziomie 10l.... ;P

poranek szosowy

Czwartek, 11 września 2014 · Komentarze(0)
Republika - 6. Prośba do następcy

Wyjazd szosami standardową drogą, jednak dzisiaj boję się mocniej nacisnąć, mam świadomość tego, że piasta nie jest w najlepszym stanie. Wczoraj zbiłem luzy, ale już dało się wyczuć, że kulki są kwadratowe... Po przyjeździe do Gliwic odstawiam rower do serwisu, nowiutki Novatec już czeka... Myślę, że max do 15 będę mógł odebrać rower. Zresztą jutro nie będę miał szans na zrobienie czegokolwiek. Czeka mnie wizyta u Ortopedy...
Planetarium w parku Śląskim
Planetarium w parku Śląskim © amiga

z nową piastą

Czwartek, 11 września 2014 · Komentarze(1)
Slow - Leonard Cohen

Wracam lasami, rower odebrałem z serwisu ok 16:00, w sumie mogłem wcześniej, ale dzień był ciężki... Za to chcę sprawdzić jak koło po remoncie będzie sobie dawać radę i na szosach i w terenie... Oczywiście zaliczam lasek Makoszowski, Makoszowy i wjeżdżam do lasu. Od pierwszej chwili czuję, że jest dobrze, koło nie lata, nie bicia i chyba lepiej się toczy, więc wszystko jest w porządku... Interesuje mnie tylko żywotność łożysk... 
W lesie mokro, w ciągu dnia padało, jednak klimat jest niesamowity z podnoszącymi się mgiełkami mieniącymi się w wieczornym słońcu, i wszędzie w każdym fragmencie lasu widać grzyby. 
Jutro za to dzień bez rowera, chociaż może uda mi się wyrwać gdzieś chociaż na chwilę?

Na łące gdzieś na granicy lasu
Na łące gdzieś na granicy lasu © amiga

do pracy

Środa, 10 września 2014 · Komentarze(0)
Alaric De Marnac - Dark Moor

Dzisiaj z rana tak sobie mi się jechało… pogoda mocno nijaka… Nie wiem co z powrotem… chyba pojadę w wariancie skróconym… Na dokładkę są zapowiedziane jakieś burze na wieczór… przy czym wyglądają na punktowe… więc różnie to może być.. Ostatnie kilka dni dość dziwne jeżeli chodzi o aurę, jeden dzień taki, drugi owaki. Jakby nie mogło być przez cały czas ciepło i pięknie, ale chyba musiałbym się przeprowadzić na południe europy :)

Kolejna chałupka ze skansenu w Chorzowie
Kolejna chałupka ze skansenu w Chorzowie © amiga

problem z piastą

Środa, 10 września 2014 · Komentarze(0)
Dirty Girl - Slash

Początkowo przymierzałem się do gnania szosami, by być w domu nieco wcześniej, jednak na granicy Gliwic i Zabrza coś... się działo z rowerem, pływał po drodze. Pierwsza myśl, złapałem panę. Stanąłem sprawdziłem jest ok. Ruszyłem dalej, ujechałem może 2 km i kolejny postój zacząłem sprawdzać szprychy, może zerwałem? Wszystko ok.. o jest... Decyzja - jadę lasem, tam nawet gdyby coś się rozpadło, to nei wpadnę pod samochód. W Makoszowach jeszcze jedne oględziny... i widzę, co jest grane, tylna piasta złapała zajebiste luzy... Cóż... dojadę powoli do domu.. tam to zrobię i tyle, a jutro i tak jestem umówiony w serwisie, nowa piasta powinna już czekać. Ta zaczęła szaleć jakiś tydzień temu, tyle że coś nie tak było z zapadkami w bębenku. Zamówiłem nową, będzie jak znalazł.
Jeszcze raz skansen :)
Jeszcze raz skansen :) © amiga