Wpisy archiwalne w kategorii

W jedną stronę

Dystans całkowity:87899.67 km (w terenie 13786.08 km; 15.68%)
Czas w ruchu:3963:11
Średnia prędkość:22.18 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:341916 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:3366060 kcal
Liczba aktywności:2567
Średnio na aktywność:34.24 km i 1h 32m
Więcej statystyk

poranek piątkowy

Piątek, 17 października 2014 · Komentarze(0)
Lech Janerka - niewalczyk
Poranek zamglony i gdzieś delikatni mży, od czasu do czasu popaduje, jednak w Kochłowicach udaje mi się zobaczyć słońce, czyży się przetarło? Jednak nie gdy jadę dalej znowu pojawiają się ciemne chmury znowu zaczyna delikatnie kropić. Sprawdziłem przed wyjazdem prognozy, są bardzie niespecjalne na kolejne kilka dni.... Zupełnie mnie to nie cieszy, w końcu weekend za pasem...


Wstające słońce
Wstające słońce © amiga

przez hałdy i lasy

Piątek, 17 października 2014 · Komentarze(0)
Lech Janerka - niewalczyk

Jest brzydko, lekko mgliście, mży.... ogólnie do bani... więc jak jechać do domu? Oczywiście lasem, chyba trochę na przekór i to najbardziej leśnym z wszystkich leśnych wariantów, czyli przez hałdę na Sośnicy. Zupełnie nie przeszkadza mi 100 metrowy spacer z rowerem u boku przez torowisko, nie przeszkadza mi błoto na samej hałdzie i później w terenie, rower i tak jest niemiłosiernie brudny... dołożenie kilku warstw już niewiele zmieni. W Makoszowach jadę przez stawiki za którymi odbijam dalej, na czerwony Rudzki szlak rowerowy... Cały czas siąpi.... jest fajnie ;P tak zupełnie na przekór pogodzie... Gdy dojeżdżam do domu jestem prawie zupełnie przemoczony, w butach chlupie mi woda.... ;) Wszystko pójdzie do prania... 

W lasku makoszowskim
W lasku makoszowskim © amiga

gęste mgły

Czwartek, 16 października 2014 · Komentarze(0)
Lech Janerka "Epidemia Epilepsji"
Ciekawe kiedy w końcu oduczę się wyjeżdżać z 20 minutowym opóźnieniem. Po raz kolejny popełniam ten sam błąd, później nie mam już wyboru, muszę gonić szosami. Tak też jest dzisiaj... Na dokładkę mam wrażenie, że to kalka wczorajszego poranka, gęste mgły, widoczność ograniczona do ok 20-30 metrów, jedynie światła znaczą miejsca gdzie znajdują się samochody. Lubię mgły, ale to nawet dla mnie przesada. Im bliżej jednak jestem Gliwic tym mgły bardziej rzedną, w samych Gliwicach jest już przejrzyście. Jest też coś około 8:30... ech... 
Mgiełki unoszące się nad łąkami
Mgiełki unoszące się nad łąkami © amiga

piękne popołudnie

Czwartek, 16 października 2014 · Komentarze(0)
Lech Janerka - Wieje
Pogoda się poprawiła w ciągu dnia jest ładnie ciepło, tyle, że co z tego gdy muszę jak najszybciej dotrzeć do domu. Ruszam około 17:00 a o 19:00 powinienem być w centrum Katowic wykąpany, przebrany i... bez rowera ;)

Ruszam i gnam... im szybciej tym będę miał więcej czasu. O lesie jakoś specjalnie nie myślę, o i jak... zostaje jedynie gnać ile sił w nogach szosami, a sił specjalnie nie ma... czuję zmęczenie, czuję ból promieniujący od barku do łokcia i niżej. Liczę na to, że rehabilitacja cokolwiek pomoże... w końcu ile to może rwać... 

Do domu docieram w niezłym tempie, może to nie rekord, ale na to nie liczyłem. jednak mam sporo czasu by się przygotować do wyjazdu.
Stadion Górnika Zabrze
Stadion Górnika Zabrze © amiga
Wieczorne mgły
Wieczorne mgły © amiga
Widok na Rudę Śląską
Widok na Rudę Śląską © amiga

zaświeciło słońce

Środa, 15 października 2014 · Komentarze(0)
ZIYO - Magiczne Słowa

Po wczorajszym deszczowym dniu, dzisiaj wszystko wskazuje na to, że będzie ładnie. Gdy ląduję na rowerze termometr wskazuje ledwie 6 stopni... jest bardzo wilgotno i unoszą się gęste mgły. Wkrótce jednak słońce zaczyna osuszać powierzchnię ziemi, mgły zaczynają rzednąć y w końcu zniknąć. Gdy dojeżdżam do pracy jest widno przejrzyście i świeci słońce. Coś mi się wydaje, że wieczorem pojadę po raz kolejny lasem ;)

Masa kropelek
Masa kropelek © amiga

Zmiana planów

Środa, 15 października 2014 · Komentarze(0)
Obywatel G.C. - Paryż Moskwa
Początkowo planowałem jechać lasem, zmieniam jednak plany, pomimo tego, że wychodzę przed 17:00 to muszę pojechać szosami, jestem umówiony by znajomym staruszkom poustawiać nowo zakupiony sprzęt. Pierwotnie zastanawiam się czy nie polecieć do domu tam się przebrać i dopiero ruszyć dalej. Tyle, że to strata czasu... postanawiam bezpośrednio podjechać do nich rowerem, raczej nie spodziewam się problemów z konfiguracją, myślę, że 30-40 minut powinno w zupełności wystarczyć. Gnam więc po szosach. Docieram na miejsce i tak jak się spodziewałem po kilkunastu minutach wszystko działa tak jak powinno, jeszcze dobre 20 minut rozmów o wszystkim i o niczym i mogę wrócić do domu, gdzie czeka na mnie gorąca kąpiel... ;)

Jednak jeszcze coś kwotnie
Jednak jeszcze coś kwotnie © amiga

po deszczu i po lesie

Wtorek, 14 października 2014 · Komentarze(0)
Kobranocka - List Z Pola Boju
Cały dzień padało, jest mokro, tle, że coś zaczyna się zmieniać, zaczyna się wypogadzać, gdy ruszam jest coś koło 14-15 stopni, dość przyjemnie. Szybko dochodzę do wniosku, że w lesie może być pięknie, odbijam na Makoszowy i ponownie wjeżdżam w las, identyczną drogą jak ta wczorajsza. Tyle, że wody, kałuż, rozlewisk i jeziorek jest kilka razy więcej... Błoto co jakiś czas zmusza mnie do kluczenia, kombinowania nad ścieżką przejazdu. Gdy jestem na Helembie zastanawiam się czy jednak nie pojechać przez Kochłowice... będę miał same szosy... Tylko co to zmieni? I tak buty są przemoczone..., ciuchy utytłane błotem, a rower ma na sobie sporą warstwę piachu, błota i runa leśnego... Kontynuuję jazdę lasem, zauważam sporo grzybów, tyle, że tych mniej jadalnych... jednak co kawałek rośnie jakiś... a gdy są grzyby trujące to jadalne również powinny się pokazać... Może więc w weekend na grzyby się wybiorę ?

Rosa osadziła się na płatkach
Rosa osadziła się na płatkach © amiga

zaczyna padać

Wtorek, 14 października 2014 · Komentarze(0)
Flying Colors - A Place in Your World
Poranek dość nieprzyjemny, niby 14 stopni, ale widać, że jest mokro, że padało, prognozy wskazują na dokładkę, że może mnie coś dorwać po drodze, wybór trasy mógł być tylko jeden... szosy. Na rower wsiadam około 7:20, ruszam... mgły dość gęste, widoczność niewielka, jednak deszcze jakoś mnie omija, chociaż co chwilę mijam jego świeże ślady. Gdy jestem już na granicy Zabrza i Gliwic zaczyna kropić, deszczyk staje się coraz bardziej konkretny, coraz bardziej rzęsisty... Gdy dojeżdżam do pracy leje już solidnie... 


Słońce już wzeszło
Słońce już wzeszło © amiga

po lesie

Poniedziałek, 13 października 2014 · Komentarze(0)
Czarno Czarni - Nogi

Minęła 17:00... Jest przyjemnie ciepło, prawie 20 stopni, słonecznie, mam około godzinę do zachodu słońca... Jadę lasem. Wjeżdżam do lasku Makoszowskiego, później szybka prosta na Makoszowy i wjeżdżam na chyba najczęściej wykorzystywaną przeze mnie wersję terenową... Na starej hałdzie wita mnie błoto... tutaj jest to prawie norma, musi nie padać przez 2 tygodnie by toto się wysuszyło... alternatywą jest delikatne nadłożenie drogi przez lasy Makoszowskie. Za hałdą kolejne zmagania z terenem po wycince. W końcu jednak dojeżdżam do Halemby, znowu kawalątek po szosach, zaczyna się ściemniać, trzeba skracać, jeżeli nie chcę jechać po zmroku... Staję jeszcze na moment w Starej Kuźni i... ruszam przez ostatni fragment leśny - przez las Panewnicki. Wktórce docieram do Ligoty, Piotrowic i Ochojca..

Wejście do Sztolni Czarnego Pstrąga
Wejście do Sztolni Czarnego Pstrąga © amiga

bardzo późny wyjazd

Poniedziałek, 13 października 2014 · Komentarze(0)
Chłopcy z Placu Broni - Gwiazdy spadają z nieba


Masakra... 7:40 a ja dopiero na rowerze... jakiś obłęd... muszę gnać ile wlezie... Na szczęście poranek słoneczny i ciepły, coś około 15 stopni... Problem dla odmiany stwarza ruch na drogach... jest niesamowicie duży, wyjazd z Katowic stwarzał poważny problem, w wielu miejscach korki. Dopiero gdy minęła 8:00 i minąłem Kochłowice zaczęło się luzować. Dopiero od tego miejsca można było nieco spokojniej pojechać. Do firmy docieram kilka minut przed 9:00... Coś czuję, że dzisiaj będzie wszystko w biegu.

Dzień dobry :)
Dzień dobry :) © amiga