Wpisy archiwalne w kategorii

Do/Z Pracy

Dystans całkowity:77127.33 km (w terenie 12259.30 km; 15.89%)
Czas w ruchu:3366:45
Średnia prędkość:22.91 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:282073 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:2943915 kcal
Liczba aktywności:2426
Średnio na aktywność:31.79 km i 1h 23m
Więcej statystyk

Środa rano

Środa, 2 września 2015 · Komentarze(0)
Wyjazd dopiero 20 minut po siódmej, masakra, na dokładkę uświadamiam sobie, że zaczął się rok szkolny, ruch na drogach to jedna wielka masakra, już w Piotrowicach odbijam lekko w bok, na ul, Asnyka... tam jest spokojniej, gdyby nie późna pora to pewnie zdecydowałbym się na pełny przejazd lasem, wyjazd z Katowic przez Panewnicka to masakra, jeszcze gorzej jest koło szkoły w Kochłowicach, nawet gdy mija ósma, niewiele to pomaga... Zastanawiam się, czemu wczoraj tego nie zauważyłem, ale po chwili już wiem, wczoraj wyjechałem godzinę wcześniej, szkoły nie pracują o tej godzinie, a przynajmniej uczniowie jeszcze nie gonią o świcie, więc było zdecydowanie lepiej... 
W Gliwicach zjazd na Zabską to obłęd, po kilku minutach czekania, schodzę z roweru i idę na pobliskie przejście dla pieszych, to jedyna możliwość dzisiaj... a było tak pięknie przez ponad 2 miesiące...

Czekając na otwarcie śluzy
Czekając na otwarcie śluzy © amiga

Środa wieczór

Środa, 2 września 2015 · Komentarze(0)
Wyjazd z firmy jeszcze przed 17... gnam dzisiaj po szosach, trochę mi się spieszy, muszę dotrzeć do domu, najlepiej przed 18... o terenie nie ma mowy, jedynie czego się boję to strasznego ruchu na drogach, bo to w końcu drugi dzień roku szkolnego, pora jeszcze wczesna, więc jeszcze niektórzy szczytują na drogach... Nie mylę się, cała trasa w zasadzie pomiędzy samochodami, na Halembie decyduję się na małą jazdę bocznymi drogami, już nie miałem ochoty na ściganie się z samochodami... a tak jest bezpieczniej, jeszcze tylko Panewnicka w Katowicach i będę w domu. Mam trochę dość na dzisiaj, teraz d roboty, mam góra godzinę czasu...

Na ławeczce... z Konopnicką
Na ławeczce... z Konopnicką © amiga

Wtorek rano

Wtorek, 1 września 2015 · Komentarze(0)
Wczoraj późny wyjazd, dzisiaj za to muszę być w firmie koło 8:00, jak najwcześniej, najlepiej jeszcze przed ósmą... więc wcześniejsza pobudka, szybsze zbieranie i już o 6:19 jestem w drodze... Gnam szosami, wspomaga mnie wiatr w plecy... dzisiaj aura jest łaskawa :), na drogach pusto, już nie raz wspominałem o tym, że powinienem wyjeżdżać zawsze o tej porze... ale... szybko wracam do standardowych wyjazdów koło 7:00, - najczęściej jeszcze nieco później...

Kaczki na Czarnej Hańczy
Kaczki na Czarnej Hańczy © amiga

Wtorek wieczór

Wtorek, 1 września 2015 · Komentarze(0)
Z firmy wychodzę kilkanaście minut po 16... wcześnie :), mam sporo czasu, jest ciepło, 26 stopni, idealnie na małe szaleństwo w terenie... Jadę wiec przez hałdę na Sośnicy,  dalej wzdłuż Kłodnicy, by wpakować się do Borowej Wsi, przez lasy wyjeżdżam na chwilę na Halembie, Skracam jednak nieco wycieczkę, po szosach przez Starą Kuźnię, gdzie znów wjeżdżam do lasu, ale to krótki odcinek, po którym szybko ląduję w Panewnikach... Wiatr nie przeszkadzał bo i jak :) las dość dobrze chroni przed wiatrem... Było przyjemnie...

Dziki odcinek Czarnej Hańczy
Dziki odcinek Czarnej Hańczy © amiga

Poniedziałek wieczór

Poniedziałek, 31 sierpnia 2015 · Komentarze(0)
Rano przyjechałem wyjątkowo późno, ze względu na wizytę u lekarza, a później dzień się pokręcił... Do domu gnam szosami, nie mam czasu na jazdę terenem, a może po prostu nie chce mi się jechać lasami.... chcę jak najszybciej znaleźć się w domu... Naciskam mocniej na pedały, skąd u mnie tyle siły po prawie 2 tygodniach pedałowania dzień w dzień? Widocznie gdzieś tam jeszcze zostały jakieś resztki mocy :) A może wspomaga mnie wiatr? W chwili wyjazdu było wyjątkowo upalnie 34 stopnie, ale temperatura szybko leci w dół, gdy dojeżdżam do Katowic są już jedynie 24 stopnie, spora różnica... 

Pomnik przy leśnej drodze
Pomnik przy leśnej drodze © amiga

Poniedziałek rano

Poniedziałek, 31 sierpnia 2015 · Komentarze(0)
Poranek lekko pokręcony, z rana tuż po ósmej wypad do lekarza, oczywiście rowerowy, daleko nie ma :), po wizycie dopiero gnam do pracy, w przychodni już się przyzwyczaili, że przyjeżdża taki w gaciach rowerowych :). Z rana temperatura na poziomie 25 stopni... ciepło, przyjemnie... ale późny wyjazd to konieczność gnania drogami, szosami, nie zastanawiania się nad drogą. Za to na drogach jest luźniej, kto musiał ten już siedzi w pracy...  do firmy dojeżdżam dopiero po 10:00 i to grubo... szybka kąpiel, ciekawe o której wyjdę?

Okolica Augustowa
Okolica Augustowa © amiga

Piątek rano

Piątek, 28 sierpnia 2015 · Komentarze(0)
Kończy się dzisiaj krótki tydzień po urlopie, to był jednak dobry pomysł by zacząć po połowie tygodnia, stres mniejszy, trzeba się powoli przyzwyczajać :). Wyjazd do pracy około 7:15, coś mam problem by wcześniej się pozbierać, wcześniej wyjechać. Na wyprawie jakoś nie miałem z tym problemów, a teraz? Co się dzieje, zmęczenie jesienne, tylko czemu teraz? Do jesieni jeszcze prawie miesiąc, chociaż drzewa już niektóre pokryły się złotymi barwami. Droga do pracy po szosach, z drobnymi fragmentami po parku... Dość przyjemny i szybki przejazd :)... w firmie obowiązkowa kąpiel... i do pracy

Wigry... i rowery
Wigry... i rowery © amiga

Piątek wieczór

Piątek, 28 sierpnia 2015 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam nieco szybciej o 16:30, szybciej niż myślałem, jest ciepło, a nawet gorąco, w chwili wyjazdu 31 stopni, już po wyjeździe, szybko dochodzę do wniosku, że przydałby się teren, las, coś bardziej przyjemnego niż szosy... 
Inaczej, szosy też mają swój urok, szczególnie gdy jedzie się z sakwami, wczoraj jednak nawet teren mi nie przeszkadzał, gdy testowałem te kupione po wyprawie Crosso :) 
Pakuję się centralnie na hałdę na Sośnicy, wszędzie jest niesamowicie sucho, spod kół wydobywa się lekki obłoczek kurzu... pyłu hałdowego... dalej jest podobnie, decyduję się na jazdę obok stawów Makoszowskich, zaskakuje mnie tak niski poziom wody... pamiętam jak jeszcze rok temu droga prowadząca przy stawach byłą zalana. dzisiaj brakuje kilkudziesięciu cm...
Dalej odbijam na Halembę i przez lasy Panewnickie.

Śliwki dojrzewają
Śliwki dojrzewają © amiga

Czwartek rano

Czwartek, 27 sierpnia 2015 · Komentarze(0)

Skończył się urlop trzeba do pracy.... Nie ma już Pięknego Wschodu..., tzn jest... i zostanie... i być może w przyszłym roku tam wrócimy :)... ale dzisiaj trzeba wrócić do prozy życia.... do dojazdów do pracy i z pracy.... 


W planie dzisiaj jest jeszcze spłukanie roweru... z rana zmieniam łańcuch... już pora... Gdy ruszam jest 7:20... późno, ale musiałem z rana przemyśleć co mam wziąć, nie pamiętam co mam w firmie, czego nie muszę brać, wolę więc wziąć kilka rzeczy w razie czego... 


Droga głównie szosami, liczy się czas... trochę dziwnie mi się jedzie... bez sakw, bez bagaży, a jedynie z założonym bagażnikiem... Został... gdyż w firmie będą na mnie czekać kolejne sakwy... tym razem zakup bardziej przemyślany... wiem w końcu czego oczekuję od tego wyposażenia... pokazała mi to Karolina... Gdy widziałem, że ja mocuję się z sakwami po 5 minut przy montażu i demontażu, a jej zajmuje to 10 sekund... No cóż... człowiek uczy się na błędach... Chociaż i tak te z którymi jechałem spisywały się nadspodziewanie dobrze, niemniej w trakcie jazdy nie miały okazji spotkać się z deszczem... w sumie mi to wtedy nie przeszkadzało... 

Jednak cała przyroda czeka na deszcz... Przedwczoraj popadało kilka godzin, ale chwilę później już po tym śladu nie było... wszystko piorunem wsiąkło...

Z rana 15 stopni, dość przyjemnie  :) wręcz idealna temperatura na jazdę... na drogach względy spokój, jeszcze za kilka dni zacznie się gorączka... związana z początkiem roku szkolnego... 

Na dzień dobry w Piotrowicach jakaś sierotka rodzaju męskiego zajeżdża mi rowerem drogę... chwilę wlokę się za nim... chłopaczek może 25 może ciut więcej lat, ale jazda za nim to niezłe wyzwanie... strasznie szarpie, nie potrafi utrzymać rytmu, rower lata mu od prawej do lewej po drodze... samochody boją się go wyprzedzać... W końcu nie wytrzymuję i wyprzedzam go... 20km/h z górki to jakieś jaja... Za to dalej już spokojniej... mogę jechać w swoim tempie...

Jeszcze jeden epizod... gdy jakiś kretyn w transporterze wyjeżdża mi tuż przed kołem z podporządkowanej uśmiechając się głupkowato pod nosem... tyle,  że było to już w Gliwicach... 

No cóż... za kilka dni to będzie przez jakiś czas standard...  może trzeba będzie uciekać w las? Zobaczymy... 

Takie widoki tylko na podlasiu
Takie widoki tylko na podlasiu © amiga

Czwartek wieczór

Czwartek, 27 sierpnia 2015 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam dzisiaj z firmy trochę po 16.... 
W trakcie pracy przyszły nowe sakwy, tym raczej już wiedziałem czego potrzebuję i co jest ważne... Montuję je na bagażniku... 10 sekund wystarczyło... :) W środku ląduje kilka rzeczy w tym plecak :)... No i cóż... pora ruszać do domu... 
Gdzieś trzeba sprawdzić sakwy... więc jadę do lasu... nie w wersji ekstremalnej przez hałdę, ale przez lasek Makoszowski, Makoszowy, dalej przez Halembę i lasy Panewnickie... 

Sakwy się trzymają, nie latają po bagażniku... nie przesuwają się, nie haczę o nie butami... jest nieźle... ;) Tyle, że pewnie nie prędko będę miał okazję sprawdzić je naprawdę w terenie... w trasie, ale pewnie w przyszłym roku będą jak znalazł... 

W domu jeszcze tylko przecieram je i do szafy ;)

Długa droga
Długa droga © amiga