Wpisy archiwalne w kategorii

Solo

Dystans całkowity:86682.07 km (w terenie 14611.30 km; 16.86%)
Czas w ruchu:3846:14
Średnia prędkość:22.54 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:321037 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:3340130 kcal
Liczba aktywności:2661
Średnio na aktywność:32.57 km i 1h 26m
Więcej statystyk

Po okolicy

Sobota, 21 kwietnia 2018 · Komentarze(0)
Jest po 15 gdy postanawiam się ruszyć. Dzisiaj trochę bez celu, po okolicy, mam 3 godziny... Kierunek Starganiec, nie za daleko, a to ma być tylko punkt w drodze do Mikołowa, nie mam pojęcia jak dalej pojadę, którędy, gdzie skręcę... Wszystko wyjdzie w trakcie jazdy. Jedyne co mam w planie to jak najwięcej lasów, terenu itp. 

Na Stargańcu
Na Stargańcu © amiga
Za Stargańcem zaskakuje nawierzchnia... jazda po tym to horror, już mógł zostać piasek... ale nie ma co narzekać, nieco dalej odbijam na Śmiłowice, minęło sporo czasu gdy ostatnio mnie tutaj widziano, postanowiłem się nieco pokręcić po okolicy, sprawdzić kilka ścieżek, dróg, niektóre fajne, ale w efekcie ląduję na 44. Nie lubię tej drogi, choć dzisiaj jest spokojnie. Docieram w okolice Auchan... i kombinuję jak się przebić do centrum Mikołowa. Na szczęście widzę jadących rowerzystów, podążam za nimi i wkrótce jestem na rynku. 
Takie niespodzianki na szlaku rowerowych pod Mikołowem
Takie niespodzianki na szlaku rowerowych pod Mikołowem © amiga
Po co ta droga tutaj? 5 metrów po lewej jest stara droga...
Po co ta droga tutaj? 5 metrów po lewej jest stara droga... © amiga
W drodze do Mikołowa
W drodze do Mikołowa © amiga
Mikołowski rynek
Mikołowski rynek © amiga
Bazylika św. Wojciecha w Mikołowie
Bazylika św. Wojciecha w Mikołowie © amiga
Pora się stąd wydostać Kierunek Podlesie, oczywiście tyłami, kilka podjazdów. Te 2 tygodnie choroby zrobiły swoje, jestem słaby jak diabli, ale pod te górki jeszcze podjeżdżam. Tyle, że dawno nie robiłem tego tak wolno... Na szczycie jednej z nich krótka przerwa, opróżniam do połowy Muszyniankę. 
Panoramka z granicy Mikołowa i Katowic
Panoramka z granicy Mikołowa i Katowic © amiga
Teraz kilka km zjazdu, rower pędzi... W Podlesiu pakuję się ponownie w teren, jako, że wieki tędy nie jechałem to pokręciłem drogę, i zamiast w kierunku Kostuchny jadę na Murcki... kilka razy sprawdzam gdzie jestem... Miejsce ciekawe i myślę, że jeszcze nie raz skorzystam z tej opcji :)
Znowu wycinka
Znowu wycinka © amiga
Ciekawe miejsce
Ciekawe miejsce © amiga
Kanał do stawu
Kanał do stawu © amiga
Staw w lesie, okolice Kostuchny
Staw w lesie, okolice Kostuchny © amiga
Za to na drodze do Murcek... awaria... Odpada mi lewe ramię korby. Specjalnie się tym nie przejmuję, do chwili gdy okazuje się, że klucze zostały w drugim plecaku... Masakra... Na tym odcinku nie ma żywego ducha. Część drogi prowadzę, część jadę pedałując jedną nogą. Dobre 3-4 km pokonane, wydaje mi się, że w Murckach jest stacja benzynowa... i nie mylę się...  jest Lotos...  podjeżdżam i są imbusy :)... Kupuję, będzie 3 komplet w domu ;) Korzystam z okazji i jem HotDoga :). Rower naprawiony po 2 minutach... Szkoda gadać, ale widzę, że brakuje mi jednej śruby tej która powinna zabezpieczać korbę przed wypadnięciem. Trudno... Poszukam jej na allegro... 

Mała awaria..
Mała awaria.. © amiga

Przez awarię straciłem dobre 40 minut, część na spacerze z rowerem u boku, część na naprawę i "kolację" czas ucieka. Obieram najkrótszą drogę do domu... 7 km...  W domu jestem o 18:25... Szkoda, że tak to się dzisiaj skończyło... Ciekawe jak będę się czuł jutro... w końcu... jestem niby chory... ale cykloza silniejsza ;)

Zawieźć zwolnienie lekarskie...

Piątek, 20 kwietnia 2018 · Komentarze(0)
Jest trochę przed 10:00 gdy ruszam. Zwolnienie lekarskie w trakcie, czuję się zdecydowanie lepiej. Pora wsiąść na rower i zawieźć do firmy zwolnienia lekarskie. Cóż... HR się uparł, że muszą mieć oryginały. Zastanawiałem się nad opcją pociąg... ale szkoda mi na to czasu, ale by nie zmarnować tego czasu w drodze powrotnej chcę odwiedzić kilka komisów samochodowych. Szukam czegoś co pomieści w środku 2 rowery ;) Odpadają więc małe samochody... Bagażnik na dachu bądź z tyłu to ostateczność. 

Ale... wpierw trzeba zawieźć druki do firmy. Jako, że nie mam parcia na gnanie, to postanawiam pojechać lasami ile się da :) W Panewnikach wjeżdżam na ścieżkę w kierunku Halemby, drzewa puściły listki, zapach lasu o tej porze roku urzeka... Fantastycznie się jedzie :) tym bardziej, że szarak ma przywrócony amortyzator, po ponad roku jazdy na sztywniaku. 

Po pierwsze dalej obawiam się o nadgarstek złamany rok temu w czerwcu, czasami jeszcze czuję, że coś jest nie tak, a po drugie... na L4 miałem dostatecznie dużo czasu by do na spokojnie rozebrać, wyczyścić, wymienić olej, złożyć, założyć nowe stery... itd. W między czasie jeszcze dostał nowe hamulce. Amor się sprawdza, jeszcze tylko muszę zamówić nowe gąbki filcowe, stare są nie do wyczyszczenia... ale to nie przeszkadza specjalnie... wyczyściłem je w benzycie ekstrakcyjnej, na jakiś czas powinno starczyć. Dziwne, bo dystrybutor takich nie ma, są do Axonów, Epiconów itd... ale nie do NRX-a ;)

Leśne ścieżki w Panewnikach
Leśne ścieżki w Panewnikach © amiga
Odnowione miejsce postojowe ;)
Odnowione miejsce postojowe ;) © amiga
W lewo na hałdę, a na wprost kierunek Zabrze
W lewo na hałdę, a na wprost kierunek Zabrze © amiga

Jadąc do firmy unikam dróg, tam gdzie się da, za to nie za bardzo chcę przedłużać sam przejazd, fajnie by było dotrzeć na miejsce przed południem. Tak więc jadę przez starą hałdę w Makoszowach, trochę się obawiam, bo to miejsce długo wysycha, liczę jednak, że po 2 tygodniach "upałów" woda odparowała. Na miejscu okazuje się, że jest naprawdę nieźle, tylko w kilku miejscach jest jeszcze mokro. Za to koleiny... masakra.. są miejsca gdzie mają 20cm... 

Stara hałda w Makoszowach, prawie sucho..., tylko te koleiny
Stara hałda w Makoszowach, prawie sucho..., tylko te koleiny © amiga
z górki na pazurki
z górki na pazurki © amiga

W Makoszowach odbijam na kolejną hałdę tym razem tą na Sośnicy... zero ludzi, zero rowerzystów, za to pojawiły się nowe dziury, wygląda to tak jakby terem miał być ogrodzony, co mnie nie cieszy... Lubię tędy jeździć...  

Po kilkunastu minutach melduję się w firmie, tam jestem góra 10 minut. Papiery oddane, można wracać. Tym razem w większości asfaltem odwiedzając m.in. teren giełdy samochodowej w Gliwicach, Kilka samochodów zwraca moją uwagę, ale spisuję tylko namiary, dane i jadę dalej. Odbijam ponownie na hałdę w Sośnicy. tyle, że za nią skieruję się na Przyszowice i pojadę w kierunku Mikołowa drogą 44... nie lubię jej, ale wiem, że wzdłuż niej jest kilka punktów do odwiedzenia. 

To zdecydowanie nie jest opcja rowerowa
To zdecydowanie nie jest opcja rowerowa © amiga
Na cmentarzu hutniczym w Gliwicach
Na cmentarzu hutniczym w Gliwicach © amiga
pomnik Johna Baildona na cmentarzu hutniczym
pomnik Johna Baildona na cmentarzu hutniczym © amiga
Na kujawskiej są
Na kujawskiej są "normalne" ścieżki rowerowe, normalne przejazdy. Jestem tutaj pierwszy raz po remoncie © amiga
Może taki kupić ;), tylko z włożeniem roweru do środka może być problem
Może taki kupić ;), tylko z włożeniem roweru do środka może być problem © amiga
na hałdzie w Sośnicy
na hałdzie w Sośnicy © amiga

Na którymś z placów ktoś wysypał jakieś świństwo, kończy się dziurą w tylnym kole...  15 minut z głowy, tyle, że okazuje się iż jedna z dętek którą mam w zapasie jest dziurawa... to nówka, prosto z pudełka... Dawno nie miałem takiej przygody... cóż... jest jeszcze druga... 

Już po awarii...
Już po awarii... © amiga
W stronę Mikołowa
W stronę Mikołowa © amiga

Rower na kołach więc jadę dalej, po kilku km... mam dość tej drogi... skręcam na wysokości Halemby, krótki odpoczynek na stacji Orlenu, kola + hotdog  i mogę ruszyć do domu... ponownie pakuję się w las... na spokojnie docieram do Panewnik.. i dalej do parku Zadole. Podjeżdżam pod plac budowy tężni solankowej. Oj... myślałem, że pójdzie to sprawniej. Do zakończenia prac jeszcze daleko... 

Kościół św. Mikołaja w Borowej Wsi
Kościół św. Mikołaja w Borowej Wsi © amiga
Budują tężnię, a raczej mają przerwę... nikogo nie ma na placu budowy
Budują tężnię, a raczej mają przerwę... nikogo nie ma na placu budowy © amiga

Ostatni odcinek do domu.. ostatnie 2 km... plac budowy na skrzyżowaniu Kościuszki i AK zaliczony... a w domu... pora na szybką kąpiel :). Warto było się wyrwać na kilka godzin na rower... Może jutro też gdzieś pojadę... ?

Do paczkomatu

Czwartek, 19 kwietnia 2018 · Komentarze(0)
Krótki wypad do pobliskiego paczkomatu po części do rowera ;) Cóż... zwolnienie lekarskie owocuje permanentnym serwisem rowerów. Dobrze, że są 2 ;)

Zdjęcia z spaceru po okolicy
Dolina Ślepiotki
Dolina Ślepiotki © amiga
Pięknie kwitną :)
Pięknie kwitną :) © amiga
Wiosenne zapylacze
Wiosenne zapylacze © amiga

Musiałem się gdzieś przejechać...

Sobota, 14 kwietnia 2018 · Komentarze(2)
Po 11 dniach przerwy... nie wytrzymałem, musiałem choć na chwilę wyjść na rower, nosi mnie od kilku dni... lekarz nie będzie mnie za to lubił... Z rana Darek prowadził firmową wycieczkę do Toszka, nie mogłem  towarzyszyć ekipie... mogłoby to się skończyć zarażeniem całej ekipy.... Jeszcze 12 dni kwarantanny... Muszę jechać samotnie, muszę unikać ludzi, tak więc wybór mógł być tylko jeden - las... 

Kwitnące drzewko
Kwitnące drzewko © amiga
Góral po lekkim liftingu, dostał nowe tarcze hamulcowe, dostał hamulce z szaraka, wymieniony płyn hamulcowy, całość odpowietrzona, nowe klocki hamulcowe :) Pierwszy przejazd... Pakuję się na ścieżki w kierunku Murcek, plan na dziś... to Imielin i Klimont. 
Czarna studnia
Czarna studnia © amiga
Po drodze trafiam na pojedynczych bikerów, to dobrze, mam tylko nadzieję, że nie spotkam znajomych, nie dlatego że ich nie lubię, ale ciężko mi będzie wyjaśnić czemu nie powinności się witać obściskiwać... masarka... Co jakiś czas zatrzymuję się na kilka chwil... na fotkę... Szybko uświadamiam sobie, że aparat został w domu... ale jest komórka :) 
Hamerla
Hamerla © amiga
Widać góry
Widać góry © amiga
Pogoda dopisuje, gdy wjeżdżam na górę św. Klemensa (obok Klimontu) widzę góry, miejsce które chciałbym znów odwiedzić, gdyby nie choroba, pewnie jutro tam gdzieś bym pojechał... ale nie z choróbskiem... Liczę dni do czasu gdy będę mógł pojechać do pracy... Wkurza mnie to, że pogoda jest tak niesamowita, a ja uziemiony w domu... W między czasie mam co robić, szarak przechodzi mocne odświeżenie, wyczyściłem amortyzator, wymieniłem olej, założyłem mu nowe hamulce, czekam jeszcze na stery te mają być na początku tygodnia wraz z niezbędnymi narzędziami. ;) Kilka innych rzeczy też zrobione wyremontowane... ale ile można siedzieć w domu... 
Z góry świat wydaje się lepszy :)
Z góry świat wydaje się lepszy :) © amiga
Klimont z góry św. Klemensa :)
Klimont z góry św. Klemensa :) © amiga
Kapliczka w pobliżu Klimontu
Kapliczka w pobliżu Klimontu © amiga
Kościół św. Klemensa
Kościół św. Klemensa © amiga
Teraz z Górki
Teraz z Górki © amiga
Po zdobyciu górki, pora wracać mam trochę ponad godzinę by wrócić, o 18 kolejna porcja leków... kieruję się na Lędziny, i dalej na Mysłowice. odbijam na Krasowy, Kosztowy, tam niespodzianka, na dość długim odcinku zerwali asfalt... prawie cały podjazd terenowy... 
Centrum Imielina
Centrum Imielina © amiga
Tutaj nawet gdy jest asfalt nie ma lekko
Tutaj nawet gdy jest asfalt nie ma lekko © amiga
Za to dalej po asfalcie aż do zalewu Wesoła, gdzie robię ciut dłuższą przerwę, do domu pozostało około 10 może 12 km.... najprostsza droga wiedzie przez Giszowiec, tam kilak fot w okolicach starego centrum.  
Wesoła Fala :)
Wesoła Fala :) © amiga
Pod Lipami - Giszowiec
Pod Lipami - Giszowiec © amiga
Przedszkole na Giszowcu
Przedszkole na Giszowcu © amiga
Zegarek nie kłamie, mam.... 20 minut, gnam ile sił w nogach przez las, do Ochojca, już bez przerw, bez fot. Gdy podjeżdżam pod dom słyszę alarm... uff... zdążyłem.... 
Korci mnie by jutro ponownie wybrać się na jakiś mały objazd lasów... 




Powrót do domu, być może po raz ostatni w tym tygodniu

Wtorek, 3 kwietnia 2018 · Komentarze(6)
Ruszam kilka minut po 17. Pogoda szok. +17, wiatr z południa, znów się wzmógł. Ale co tam. Bardzie mi przeszkadzają korki przy wyjeździe z Gliwic. Obłęd, wkrótce przypominam sobie co się dzieje, potwierdzają to grupy kibiców udających się w kierunku Zabrza. Dziś mecz... Decyduję się na przejazd przez wiadukt przy DTŚce. Wiem, że trwa remont, ale nie widzę innej opcji. Po prostu trzeba uważać ;)
Na tandemie :) i w korku
Na tandemie :) i w korku © amiga
Niespodzianka
Niespodzianka © amiga
Po wyjeździe z Zabrza jest zdecydowanie lepiej. Ruda tylko miga, na Wirku pakuję się na szlak wzdłuż potoku Bielszowickiego. Droga sucha, ubita, jedzie się przyjemnie, nie to co jeszcze tydzień temu. 
Wzdłuż potoku Bielszowickiego
Wzdłuż potoku Bielszowickiego © amiga
Piękny wieczór
Piękny wieczór © amiga
Pod górkę...
Pod górkę... © amiga
W Panewnikach ponownie i odbija, tym razem pakuję się na szutry w lasach Panewnickich, tam gdzie odbywa się Bieg Dzika. Masa rowerzystów, masa biegaczy, spacerowiczów. Chyba sezon można uznać za otwarty. 
W lesie w lasach Panewnickich
W lesie w lasach Panewnickich © amiga
Zachodzi słoneczno
Zachodzi słoneczno © amiga
Dzieciaki na rowerach
Dzieciaki na rowerach © amiga
Młodzi gniewni ;)
Młodzi gniewni ;) © amiga
W strasznym tempie ten budynek popada w ruinę.
W strasznym tempie ten budynek popada w ruinę. © amiga
Postój w Piotrowicach
Postój w Piotrowicach © amiga
Pod domem
Pod domem © amiga

Trochę dookoła, ale docieram do domu. Jutro do lekarza, coś czuję, że mnie usadzi na jakiś czas, zresztą gdyby nie to, że miałem kilka rzeczy do dokończenia, to pewnie leżałbym plackiem już dzisiaj... Ciekawe czego dowiem się jutro i na ile mnie to wyłączy. Cóż... życie

Po świętach do pracy

Wtorek, 3 kwietnia 2018 · Komentarze(2)
Jest dobry kwadrans po 7 gdy ruszam. Drogi puste, wiatru prawie nie czuć, słońca nie widać. Jest za to kompletnie jasno, po raz pierwszy od złamania w czerwcu zeszłego roku jadę na Czapli ;). Sporo czasu minęło, czuję jak twardy jest ten rower. Każdy najmniejszy wybój jest wyczuwalny... muszę się do tego przyzwyczaić, albo wrócić do amortyzatora. Może to jest rozwiązanie? Być może nie zaliczyłbym tej gleby w czerwcu gdyby amor wybrał mi próg... może, może, może... nie ma sensu zastanawiać się co by było gdyby.... 
Święta... trochę mi dowaliły.... ledwo żyję, muszę umówić się do lekarza, coś mnie strasznie męczy.... tylko co? Wizyta dopiero jutro. 

Pusto na drogach ;)
Pusto na drogach ;) © amiga
Do Kochłowic jedzie się przyjemnie, te +3 trochę denerwuje, głównie przez to, że mam "letnie" buty na nogach ;) W końcu... zacząłem pozbywać się zimowego wdzianka. Tragedii może nie ma, ale jednak stopy to odczuwają. Dobrze, że żadne opady nie są na dzisiaj planowane. Za to wieczór ma być ciepły.... 
Słońce skryte za chmurami
Słońce skryte za chmurami © amiga
Kolejne dzielnice/miasta zaskakują pustkami na drogach. Wygląda to jak w wakacje. Czyby szkoły jeszcze nie ruszyły pełną parą? Tak coś mi na to wgląda ;)
Wycinanki na Bielszowickiej
Wycinanki na Bielszowickiej © amiga
Generator Smrodu i Smogu
Generator Smrodu i Smogu © amiga
Nawet w Zabrzu gdzie normą są korki, szczególnie w okolicach 8:00... dziś da się jechać :). Dość szybko docieram do Gliwic. Kilka razy zauważam jakiś samochód etisoftu... chyba mam dobry czas.
A może taki kupić? Tylko czy wejdzie do środka rower ;) ?
A może taki kupić? Tylko czy wejdzie do środka rower ;) ? © amiga
Nie przepadam za pieszymi w tym miejscu....
Nie przepadam za pieszymi w tym miejscu.... © amiga
W firmie za to zaskakuje ilość rowerów na galerii... jest ich 5 :) plus jeden w piwnicy.... nieźle. Czyżby zaczęły się przygotowania do wyjazdu na integrację w czerwcu? 


Powrót do domu

Piątek, 30 marca 2018 · Komentarze(0)
Ostatni przejazd rowerem w marcu, przed świętami... itd... Ruszam przed 15, nieco wcześniej, ale w firmie prawie nikogo już nie ma. Pogoda... szok :) ciepło, ale wietrznie, z wiatrem będę musiał się zmagać przez całą drogę... cóż. Cieszę się, że jest ciepło :)
Na drogach pusto, za to całkiem sporo rowerzystów się pojawiło. W końcu... Zaczyna się prawdziwy sezon. 
Już na początku trafiam na rowerzystów
Już na początku trafiam na rowerzystów © amiga
Cieszy mnie to, że do domu dojadę gdy będzie jasno, jeszcze mam kilka drobiazgów do zrobienia po powrocie, tak więc nie ma co liczyć na dłuższy wypad, a.... szkoda. 
Mistrzyni wyjeżdżania na DDRkę
Mistrzyni wyjeżdżania na DDRkę © amiga
Jutro raczej już nie pojeżdżę, z rana muszę polecieć na ostatnie szybkie zakupy, a po południu zapowiedziane są jakieś ulewy... 
Drogę do domu urozmaicam sobie przejazdem przez lasek Makoszowski. Ścieżki podeschły, już się nie zapadam w błocie, kałuż jest niewiele, za to trochę bezmyślnych właścicieli bobików. Jednego mało nie rozjechałem, pakował się prosto pod koła.
Lasek Makoszowski
Lasek Makoszowski © amiga
Na Bielszowickiej
Na Bielszowickiej © amiga
Na Wirku po odcinku asfaltowym pakuję się na kolejną ścieżkę lekko terenową, ostatnim razem ledwo wyciągałem tutaj 10 km/h, koła grzęzły. Dziś jest inaczej, po prostu da się jechać... 
Wzdłuż potoku Bielszowickiego
Wzdłuż potoku Bielszowickiego © amiga
Został tylko przejazd przez Kochłowice, w centrum podobnie jak i rano korki... to naprawdę zaskakujące. Czemu? Może jakiś remont jest na którejś z dróg w pobliżu? Może...
Niby ok,  ale te progi walają się wszędzie
Niby ok, ale te progi walają się wszędzie © amiga
Na przedłużeniu Bałtyckiej
Na przedłużeniu Bałtyckiej © amiga
Po kilkunastu minutach docieram do domu.... Przejazd był przyjemny, ale ciuchy przepocone... Cóż... idą do pralki. 

Wielkopiątkowy wyjazd do pracy

Piątek, 30 marca 2018 · Komentarze(0)
Wczoraj dzień w domu i po lekarzach, dzisiaj za to nie mogłem się zebrać, wyjechałem z 30 minutową obsuwą, źle spałem, źle się czuję... jednak nie chciałem jechać pociągiem, nie dziś, nie przy takiej pogodzie. Niby tylko +1 ale świeci słońce :) 
Gdy jestem na zewnątrz czuję chłód, chyba chodzi o wilgoć po wczorajszych opadach.  
Swoje trzeba odstać
Swoje trzeba odstać © amiga
Po 10 minutach kręcenia jest mi już ciepło :), w słońcu przyjemnie, można jechać :) Samochodów na drogach jest niewiele, do czasu....
W Kochłowicach kocioł, z jakiego powodu? Pierwszy raz takie coś tutaj widzę. Udaje mi się przebić między stojącymi samochodami... Kierowcy chyba mnie nie polubili. 
Słonko wyszło, jest nawet przyjemnie
Słonko wyszło, jest nawet przyjemnie © amiga
Korek w Kochłowicach... pierwszy raz widzę, aż taki
Korek w Kochłowicach... pierwszy raz widzę, aż taki © amiga
Co ciekawe dalej na Wirku, Bielszowicach, czy nawet Zabrzu ruch prawie nie istnieje, od czasu do czasu coś mnie minie, to wszystko. Za to jadąc co chwilę pozdrawiam kolejnych rowerzystów :) 
niewiele samochodów, ale jeżeli już to prawie zawsze coś większego
niewiele samochodów, ale jeżeli już to prawie zawsze coś większego © amiga
Ostatnie rondo przed firmą :)
Ostatnie rondo przed firmą :) © amiga
Do pracy dojeżdżam w  średnim czasie... dalej coś mnie boli... mam nadzieję, że przejedzie do wieczora.

Powrót z deszczu

Środa, 28 marca 2018 · Komentarze(0)
Pusto na drogach
Pusto na drogach © amiga

Pogoda dziś nie rozpieszcza, prognozy wspominały, że temperatura ma pójść mocno w górę, może i poszła ale mniej niż się spodziewałem. Ruszam trochę przed 17.... 

Jakaś sierota na tym piździku
Jakaś sierota na tym piździku © amiga

Niebo zasnute grubą warstwą chmur, zaczyna kropić, nie mam ochoty na ulewę, jednak kurtka przeciwdeszczowa jest już ubrana, wiem, że może być wszystko. Radary przed wyjazdem wskazywały, że coś mnie dorwie... 

Na szczęście na drogach nie ma jakiś wielkich korków. Samochodów jest wyraźnie mniej niż o poranku. Mi to pasuje :) 

Drogi mokre :(
Drogi mokre :( © amiga

W Zabrzu pada już regularnie, nie jest to oberwanie chmury, ale jednak wolałbym jazdę w słońcu... 

Przemoczony jadę dalej, gdzieś za Wirkiem powoli się uspokaja, podobnie jak rano zaczynam odliczać kilometry do końca... 
Jutro wizyta u lekarza, dzień wolny. O rowerze raczej nie ma mowy, ma lać


Pusto na drogach
Pusto na drogach © amiga

Do pracy w śnieżycy ;)

Środa, 28 marca 2018 · Komentarze(0)
Ruszam kilka minut po 7, jest około 0 stopni i niby bez wiatru. Niebo zasnute chmurami, jest nieszczególnie, ale nie ma tragedii. Najważniejsze, że nie pada :) Ruch na drogach nieco większy niż się spodziewałem. Za to już na starcie widzę rowerzystów :) Fajnie....  

Plac budowy koło Famuru
Plac budowy koło Famuru © amiga
Jednak coś dzieje się nie tak, na drodze do Kochłowic widzę padające pojedyncze płatki śniegu. Nie przypominam sobie by prognozy cokolwiek o tym mówiły.... ale może coś się zmieniło? Teraz to już nieważne, przejechałem prawie 1/3 drogi.... zresztą nawet po 100m już bym nie zawrócił :)
Rowerzysta :) Hurra ;) nie tylko ja
Rowerzysta :) Hurra ;) nie tylko ja © amiga
Nieco dalej na drodze na Wirek, w Wirku.... wiatr się wzmógł, opady stały się większe, zaczęło zacinać mi w oczy.... niby zjazd, ale zwalniam, hamuję... nie chcę ryzykować uślizgu. Robi się nieprzyjemnie. 
Robi się mocno nieciekawie
Robi się mocno nieciekawie © amiga
Gdy zbliżam się do Zabrza, zawierucha powoli kończy się znowu tylko prószy, białe dziadostwo topnieje. Mam jednak wrażenie, że wiatr się utrzymał, jest nieprzyjemnie. 
Śnieg na szczęście szybko się topi
Śnieg na szczęście szybko się topi © amiga
W Gliwicach zaczynam odliczać kilometry do końca, chciałbym już być na miejscu, pod prysznicem. Dobrze, że na drogach pusto, tyle, że w miejscu gdzie nie ma prawa nic się zdarzyć trafiam na dzwon. Droga prosta, a 2 mobilki się pocałowały... choć raczej trzeba by napisać, że jeden wjechał drugiemu w 4 litery ;)
Jeden na warszawskich blatach, drugi na Mikołowskich.... to nie mogło się inaczej skończyć
Jeden na warszawskich blatach, drugi na Mikołowskich.... to nie mogło się inaczej skończyć © amiga
czemu mnie nie dziwi ta rejestracja
czemu mnie nie dziwi ta rejestracja © amiga
Gdy docieram do firmy, na niebie pojawia się słońce... :) Może powrót będzie przyjemniejszy.... 
od firmą
od firmą © amiga