Zupełnie mi się nie chce jechać..., zbieram się wyjątkowo długo... ruszam kilka min przed 7:30... masakra... Dobrze, że na szosach panuje jeszcze wakacyjne natężenie ruchu... Powoli snuję się w kierunku Gliwic...jeszcze ten wiatr w twarz... Dobrze, że przynajmniej nie pada..., nie wiem czy w takim przypadku nie odpuścił bym dzisiaj... chociaż kto wie? Jazda pociągiem już mnie nie pociąga, od kiedy zaczął się remont na odcinku Katowice-Gliwice... jeszcze ponoć pół roku... ale i tak chyba wolę rower...
The Amity Affliction - Pittsburgh
Wyjeżdżam dość późno, drogi mokre, przez całą noc padało, dopiero rano odpuściło... Nie ma możliwości by przejechać inaczej, poszaleć, lecę szosami do Gliwic. Mam wrażenie, że wiatr mnie wspomaga, chyba wieje od wschodu... może to i lepie... Na miejsce docieram bez większych problemów. Mam za to mały plan na wieczór..., jeżeli tylko pogoda na to pozwoli to pojadę dłuższą trasą... ale to się okaże dopiero wieczorem...
Stratovarius - Hunting High and Low
Piękny poranek... świeci słońce, zero chmur, oj... będzie dzisiaj gorąco...
Wyjeżdżam z domu, na ulicach pusto..., wiatr jest jakiś dziwny, ciężko mi określić jego kierunek..., mam wrażenie, że wieje od północy, ale tego nie jestem pewien... Jakoś prawie niezauważenie dojeżdżam do Kochłowic, nie wiem o czym myślałem, źle nie zauważyłem nawet podjazdu przy stacji benzynowej... po prostu umknęło mi to gdzieś... spoglądam na przełożenia, masakra... 48/13... normalnie nie jestem w stanie wtoczyć rowera na tym przełożeniu..., może jednak wieje w plecy?
Pot leje się ze mnie strumieniami, ale czuję że temperatura rośnie, w chwili wyjazdu było coś ok 20 stopni, w Gliwicach już 25... w słońcu pewnie jeszcze więcej.Tak na dobrą sprawę to zwolniło mnie dopiero w Zabrzu gdy musiałem przedzierać się przy koparkach na Rogoźnickiej i później walcząc ze światłami na skrzyżowaniach.. Mimo drobnych problemów świetnie mi się dzisiaj jechało :)
Wyjeżdżam z firmy jest 17:15 - późno, ale pogoda nieszczególna, zapowiedzi wspominają coś o ulewach... trudno ruszam. Już na dzień dobry pada, jednak prawdziwa ulewa zaczyna się gdy jestem w Zabrzu, staję pod jednym z wiaduktów i chowam komórkę i dokumenty do plecaka, lepiej nie ryzykować. Sprawdzam jeszcze co pokazuje meteor... za kilka min główna ulewa powinna minąć, deszcz powinien zelżeć. Tak też się dzieje, po 10-15 minutach ruszam dalej.
W butach chlupie :), ale im dalej jestem od Zabrza, tym deszcz jest słabszy. Gdy jestem w Bielszowicach drogi są zupełnie suche, muszę wyglądać idiotycznie w przeciwdeszczówce. Ponownie zaczyna kropić gdy jestem na mrówczej górce w Kochłowicach, jednak pojawia się na horyzoncie słońce. Już w Katowicach odbijam jeszcze na myjnię, nie pada, drogi trochę tylko mokre, a na rowerze sporo piachu. 2 minuty spłukiwania rozwiązują problem, teraz mogę wrócić do domu.
KRANK - ZorDzisiaj zdecydowanie lepiej, nie pada, jest ciepło... ale nie gorąco, jak zwykle jadę po szosach, po wczorajszych porannych ulewach buty zdążyły wyschnąć :) Wyjeżdżam na tyle późno, że pewnie wiele nie poszaleję, z drugiej strony z rana to nie ma większego sensu, jeżeli prognozy się sprawdzą, to wieczorem zrobię kilka km więcej. Sporo rowerzystów dzisiaj wyszło..., rowerówki pełne, czy to efekt pogody, czy dodatkowo później godziny wyjazdu. W Panewnikach mała wtopa, staję na światłach, a one się nie zmieniają..., masakra, tutaj jest pętla indukcyjna i toto szkaradztwo nie wykrywa rowerów... Spoglądam za siebie... zero aut... Nie wygląda to dobrze, łamię przepisy pakując się na chodnik, i dopiero 300m dalej wjeżdżam na drogę... Ech... Za to dalej już nie ma problemów, nie ma pętli, to jedyne takie miejsce i jedyne o którym nie pamiętam i rzadko się zdarza by nie było w tym miejscu samochodów ;)
Shiva in exile: Ethnic - Odysseia Poranek nie różni się specjalnie od wczorajszego wieczora...leje..., zrobiło się wyraźnie chłodniej, może to i lepiej? Wyjeżdżam ok 7:20, jeszcze rano łudziłem się, że podjadę na myjnię nieco wymyć rower zanim odwiozę go do serwisu...Tyle, że jest to bezcelowe. Może chociaż deszcz spłucze ten "syf" który wczoraj nazbierałem z dróg wracając do domu? Wyjątkowo źle się jedzie..., męczy mnie ta pogoda... i jazda po rozlewiskach i rzekach. Gdyby jeszcze nie te zwisające gałęzie przy dojeździe w Kochłowicach, gdy leje to pod ciężarem wody opadają bardzo nisko... Może kiedyś je przytną?
Docieram do firmy, wszystko przemoczone, przeciwdeszczówka nie dała rady, mało tego brezent na plecaku częściowo przepuścił wodę... bluza na dzisiaj jest delikatnie wilgotna... ech... Ciekawe jak dostarczę rower do serwisu jak będzie tak lało?
Spi-ritual - Pulse
Wyjeżdżam z firmy ok 16:45, przez cały dzień popadywało, teraz pojawiło się okienko w deszczu...., jednak kilka minut po starcie zaczyna lać... chowam się pod wiaduktem A4-ki na ul Odrowążów wraz z sporą grupą rowerzystów i pieszych. Może za chwilę przejdzie? Odpalam meteora na komórce, to nie przejdzie... nad Górnym Śląskiem wisi wielka chmura, przynajmniej przez godzinę będzie padać, Wyjmuję z plecaka przeciwdeszczówkę, chowam komórkę i dokumenty i... ruszam dalej... Miejscami po drogach płyną rzeki... dawno już tak nie miałem, na skrzyżowaniu Sztygarskiej z Sikorskiego jest kałuża, dziwne miejsce na coś takiego, wjeżdżam i.... jezioro ma ok 30cm głębokości. Buty zalane :), już jest mi wszystko jedno po czym jadę :)
Ulewa nie odpuszcza, towarzyszy mi aż do Katowic, całość zaliczyłem szosami, nawet nie chcę myśleć co jest w tej chwili w lesie...
Poranek nieci chłodniejszy, na niebie sporo chmur, od czasu do czasu siąpi... nie można tego nazwać ulewą czy nawet deszczem, jednak jest to odczuwalne. Wiatr zmienił kierunek, dzisiaj wieje od północy, na niektórych fragmentach drogi wyraźnie przeszkadza. Dzisiaj nie będzie rekordu czasu dojazdu ;), ważne abym dojechał.
Drogi wszystkie prawie puste, mam wrażenie, że jest jeszcze luźniej niż poprzednich tygodniach wakacji, chyba uczelnie również się pozamykały wysyłając studentów do domu :)
Dojeżdżam do firmy, okazuje się, że znowu nie tylko ja dojechałem rowerem, zdaje się, że jest coraz więcej takich wariatów ;)