Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2014

Dystans całkowity:1565.00 km (w terenie 354.00 km; 22.62%)
Czas w ruchu:68:47
Średnia prędkość:22.75 km/h
Maksymalna prędkość:56.67 km/h
Suma podjazdów:9717 m
Maks. tętno maksymalne:178 (96 %)
Maks. tętno średnie:145 (78 %)
Suma kalorii:63279 kcal
Liczba aktywności:44
Średnio na aktywność:35.57 km i 1h 33m
Więcej statystyk

na leśnym szlaku

Wtorek, 4 marca 2014 · Komentarze(6)
Kapela ze wsi Warszawa - Bendzie wojna


Na szaleństwa jakoś nie mam dzisiaj ochoty, jednak wychodząc z pracy czuję, że wieje jak diabli..., na dokładkę jest to wiatr od wschodu, więc całą drogę będę miał go w twarz. Przez chwilę zastanawiam się co z tym fantem zrobić. Rozwiązanie widzę tylko jedno... Wbić się w las... tam mimo wszystko nie będzie to aż tak odczuwalne. Mijając wiadukt w Sośnicy skręcam w Lasek Makoszowski i podążam niebieskim szlakiem rowerowym, o którym wspominał jakiś czas temu Darek. Niewielka ilość błota, w zasadzie jego niewyschnięte resztki zupełnie nie przeszkadzają. Prawdę powiedziawszy to pierwszy raz jadę tym wariantem niebieskiego szlaku - w zeszły roku w okolicy hałdy zmieniał się 2-krotnie. Zaskoczył mnie fragment przy wyjeździe z okolic stawu pod hałdę, solidny stromy podjazd. Na krótkim fragmencie wymiękłem..., za stromo... to chyba przegięcie, jeżeli miało to być projektowane dla zwykłych śmiertelników. Chyba wolę mój wariant wypracowany przez ostatnie 2 lata... 

W Makoszowach jadę ul. Jana Styki, podobnie jak dzień wcześniej, zmiana trasy następuje dopiero na Helmbie, gdzie decyduję się na jazdę "starym" leśnym wariantem dojazdu DPD. W Starej Kuźni przejeżdżając przez Jamnę natykam się na spore łachy nawiezionego piachu. Rower staje dęba...
Kilka metrów muszę podprowadzić, na 1.5" slickach nie przejadę.... Dobrze że to max 10-15m. Dalej już nie ma problemów z przejazdem... Po kilkunastu minutach jestem już w domu. Przejazd nie był jakoś specjalnie szybki, ale po lesie i... podobało mi się to;)
Chyba będę powtarzał to w następnych dniach :)

Coraz więcej ich
Coraz więcej ich © amiga

wtorkowy poranek

Wtorek, 4 marca 2014 · Komentarze(3)
DAGADANA - List do Ciebie

7:00 - spoglądam za okno, jest chyba całkiem nieźle...
Kilka minut później siedzę na rowerze..., po wczorajszym nieco bardziej terenowym wariancie powrotu..., zastanawiam się czy nie pojechać tą samą trasą. Podobała mi się...Jednak czas na dojazd mam ograniczony, więc szaleństwa nie będzie... Niemniej w Panewnikach zmieniam trasę częściowo po czerwonym rudzkim szlaku zbaczając na chwilę w kierunku czarnego stawu... Strasznie  wysoki poziom wody, jedna ze ścieżek kompletnie zalana...

Jadę dalej kieruję się z grubsza na Helmbę, tyle, że omijam szerokim łukiem Kochłowice, zastanawiam się tylko co dalej, nie jestem przekonany do starej hałdy w Makoszowach, niby opadów dawno już nie było, jednak tam nawet kilka tygodni po często jest błoto. Korekta planu i tyłem kieruję się na ul Wiosenną w Zabrzu i dalej na Beskidzką. Do firmy zostało ok 10km, tylko minąć lasek Makoszowski i w zasadzie jestem w Gliwicach. A co do ruchu na drogach to.... cóż... w lesie pusto..., 0 samochodów, niewiele zwierząt za to ptaki uwijają się przy budowie gniazd :)

W sumie warto było nadłożyć te kilka km.... Zaczyna znowu być pięknie w lesie :)

Czarny staw.... trochę się rozlał po okolicy
Czarny staw.... trochę się rozlał po okolicy © amiga

po lesie...

Poniedziałek, 3 marca 2014 · Komentarze(0)
System Of A Down - Forest

Jest coś około 17:20. W końcu udaje się wyjść... ruszam.... wieje silny porywisty wiatr od zachodu... Pierwsza myśl... do lasu...., druga szybko to koryguje.... W tej chwili zmaganie się z hałdami i DTŚką w Sośnicy nie ma większego sensu. Jednak czuje zew..., muszę przejechać się po terenie.... W Zabrzu przejeżdżam przez Lasek Makoszowski, kieruję się na Makoszowy, wjeżdżam na płytówkę prowadzącą obok cmentarza i dalej w kierunku stawów i lasu...., zmierzcha...

Jednak jest coś co mnie zaskakuje..., po pierwsze to śpiew ptaków..., 3 marca to dość osobliwe, ale pojawia się coś jeszcze... żaby..., słychać rechotanie żab. Staję na chwilę..., by wsłuchać się i... poprawić mocowanie lampki... 

Ruszam dalej, tym razem zagłębiam się nieco w las, fragmentem niebieskiej Zabskiej rowerówki..., później odbijam na czerwoną Rudzką.... Jednak długo nią nie jadę, dość szybko na wysokości Wirka odbijam w drogę prowadzącą wzdłuż kopalni, dalej wjeżdżam w teren i zastanawiam się co dalej... jak skręcę w prawo to pojadę w kierunku Halemby, jednak nie... zauważam ścieżkę odbijającą nieco w lewo...., chyba pojadę ją sprawdzić. Po krótkim czasie ścieżka robi się sporo węższa i dojeżdżam nią na wysokość Shella na A4-ce na wysokości Kochłowic..., co dalej... widzę, że ścieżka dalej się wije wzdłuż A4-ki... jadę nią dalej, nie mam pojęcia gdzie mnie doprowadzi... szlak coraz bardziej przypomina ścieżkę do Freeride-u. 

W końcu docieram do ul Kochłowickiej. odbijam w kierunku centrum Kochłowic i dalej na Radoszowy, później długi zjazd ul.Oświęcimską by lasem przelecieć na Panewniki... Reszta drogi to Bałtycka, Medyków, Śląska, AK, Zbożowa , Wilcza i w końcu osiągam dom :)

Stacja na wysokości Kochłowic
Stacja na wysokości Kochłowic © amiga

poniedziałek z rana

Poniedziałek, 3 marca 2014 · Komentarze(0)
HUNTER - Samael

W weekend niestety nie było kiedy jeździć..., coś zwiedzać.... W zasadzie jedynym akcentem rowerowym była wymiana łańcucha w szaraku. Po 800km podmianka, niby nieco spóźnione, ale nic nie skacze, więc chyba jest dobrze. 

Wyjeżdżam ok 7:15 może 7:20. Mści się to niesamowicie bo już od domu prawie cały czas borykam się z wzmożonym ruchem, z korkami...., światłami itd... dawno już nie musiałem zatrzymywać się i zwalniać w tylu miejscach. Staram się unikać ruchliwych dróg, Panewnicką dzisiaj odpuszczam. Jednak do Kochłowic specjalnie innej alternatywy nie mam, tyle, że na początku mam szerokie pobocze, a później moją ulubioną "rowerówkę". Bielszowice witają mnie za to pustkami na drogach, jednak to tylko kawałek, bowiem już w Pawłowie wszystko zaczyna się od nowa... ruch, korki, światła...., spoglądam na zegarek..... 8:01 i.... wszystko jasne.

Podczas jazdy wieje dość wredny wiatr, wydaje mi się, że z południowego zachodu, a przynajmniej takie mam odczucia. Im bliżej jestem Gliwic tym bardziej daje się we znaki...

Fotosketcher - Kraków
Fotosketcher - Kraków © amiga