na leśnym szlaku
Wtorek, 4 marca 2014
· Komentarze(6)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Kapela ze wsi Warszawa - Bendzie wojna
Na szaleństwa jakoś nie mam dzisiaj ochoty, jednak wychodząc z pracy czuję, że wieje jak diabli..., na dokładkę jest to wiatr od wschodu, więc całą drogę będę miał go w twarz. Przez chwilę zastanawiam się co z tym fantem zrobić. Rozwiązanie widzę tylko jedno... Wbić się w las... tam mimo wszystko nie będzie to aż tak odczuwalne. Mijając wiadukt w Sośnicy skręcam w Lasek Makoszowski i podążam niebieskim szlakiem rowerowym, o którym wspominał jakiś czas temu Darek. Niewielka ilość błota, w zasadzie jego niewyschnięte resztki zupełnie nie przeszkadzają. Prawdę powiedziawszy to pierwszy raz jadę tym wariantem niebieskiego szlaku - w zeszły roku w okolicy hałdy zmieniał się 2-krotnie. Zaskoczył mnie fragment przy wyjeździe z okolic stawu pod hałdę, solidny stromy podjazd. Na krótkim fragmencie wymiękłem..., za stromo... to chyba przegięcie, jeżeli miało to być projektowane dla zwykłych śmiertelników. Chyba wolę mój wariant wypracowany przez ostatnie 2 lata...
W Makoszowach jadę ul. Jana Styki, podobnie jak dzień wcześniej, zmiana trasy następuje dopiero na Helmbie, gdzie decyduję się na jazdę "starym" leśnym wariantem dojazdu DPD. W Starej Kuźni przejeżdżając przez Jamnę natykam się na spore łachy nawiezionego piachu. Rower staje dęba...
Kilka metrów muszę podprowadzić, na 1.5" slickach nie przejadę.... Dobrze że to max 10-15m. Dalej już nie ma problemów z przejazdem... Po kilkunastu minutach jestem już w domu. Przejazd nie był jakoś specjalnie szybki, ale po lesie i... podobało mi się to;)
Chyba będę powtarzał to w następnych dniach :)
Coraz więcej ich © amiga
Na szaleństwa jakoś nie mam dzisiaj ochoty, jednak wychodząc z pracy czuję, że wieje jak diabli..., na dokładkę jest to wiatr od wschodu, więc całą drogę będę miał go w twarz. Przez chwilę zastanawiam się co z tym fantem zrobić. Rozwiązanie widzę tylko jedno... Wbić się w las... tam mimo wszystko nie będzie to aż tak odczuwalne. Mijając wiadukt w Sośnicy skręcam w Lasek Makoszowski i podążam niebieskim szlakiem rowerowym, o którym wspominał jakiś czas temu Darek. Niewielka ilość błota, w zasadzie jego niewyschnięte resztki zupełnie nie przeszkadzają. Prawdę powiedziawszy to pierwszy raz jadę tym wariantem niebieskiego szlaku - w zeszły roku w okolicy hałdy zmieniał się 2-krotnie. Zaskoczył mnie fragment przy wyjeździe z okolic stawu pod hałdę, solidny stromy podjazd. Na krótkim fragmencie wymiękłem..., za stromo... to chyba przegięcie, jeżeli miało to być projektowane dla zwykłych śmiertelników. Chyba wolę mój wariant wypracowany przez ostatnie 2 lata...
W Makoszowach jadę ul. Jana Styki, podobnie jak dzień wcześniej, zmiana trasy następuje dopiero na Helmbie, gdzie decyduję się na jazdę "starym" leśnym wariantem dojazdu DPD. W Starej Kuźni przejeżdżając przez Jamnę natykam się na spore łachy nawiezionego piachu. Rower staje dęba...
Kilka metrów muszę podprowadzić, na 1.5" slickach nie przejadę.... Dobrze że to max 10-15m. Dalej już nie ma problemów z przejazdem... Po kilkunastu minutach jestem już w domu. Przejazd nie był jakoś specjalnie szybki, ale po lesie i... podobało mi się to;)
Chyba będę powtarzał to w następnych dniach :)
Coraz więcej ich © amiga