Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2012

Dystans całkowity:875.32 km (w terenie 194.00 km; 22.16%)
Czas w ruchu:43:33
Średnia prędkość:20.10 km/h
Maksymalna prędkość:50.52 km/h
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:159 (86 %)
Suma kalorii:45552 kcal
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:36.47 km i 1h 48m
Więcej statystyk

Pierwsza przedwiosenna glebka :)

Czwartek, 15 marca 2012 · Komentarze(6)
Kolejny wyjazd dopracowy w tym tygodniu. Ruszając spod domu miałem wrażenie, że jest dziwnie chłodno. I nie pomyliłem się, temperatura w nocy spadła poniżej 0. Gorzej, że padający wczoraj deszcz zamarzł na jedni. Już na ok 5 km jazdy zaliczyłem glebkę, na zakręcie pomalowanej czerwoną farbą ścieżce rowerowej. Pozbieranie było problematyczne, nogi same się rozjeżdżały na szklance. 2 km dalej widziałem jak w podobnych okolicznościach SEICENTO wpada w poślizg i ląduje na poboczu. Kierowcy i samochodowi na szczęście nic się nie stało. Z duszą na ramieniu kontynuowałem jazdę. Dopiero w Zabrzu gdy temp osiągnęła 5 stopni jechało się naprawdę dobrze, oblodzenie zniknęło z asfaltu.

Cała trasa wyjątkowo po szosach, ostatni wyjazd wyglądał jak rajd ekstremalny. Wszystko obłocone, wszystko do mycia prania … .

W kilometrówce uwzględniony jest jeszcze wczorajszy wyjazd do bankomatu - 1.95km

A gdzie stadion Górnika ? © amiga


Kadencja 62

Lecim na Szczecin ...

Wtorek, 13 marca 2012 · Komentarze(6)
Jak się pojechało do pracy to trzeba wrócić. Myślałem, że trasę powrotną zaliczę po szosach, ale gdzieś tam z tyłu głowy diabełek doradził, aby zmierzyć się z poranną trasą. Specjalnie nie robiło mi to różnicy. Wszystko co miałem na sobie i tak nadawało się do prania :). Cóż pojechałem częściowo po lasach. Maź zwana błotem wysysała skutecznie moje siły, w dwóch miejscach byłem zmuszony do zejścia z bicykla, prosto w błoto powyżej kostek ;) Nie zmienia to faktu, że pomimo wolnego przejazdu, daje to pewną satysfakcję, że dałem radę, że nie poszedłem na łatwiznę. Chyba nadaję się już do leczenia, cykloza w pełni rozwinięta.

Okolice osiedla Janek w Zabrzu © amiga


Dwa gadgety dostępne w Rowerowej Norce.
Rowerowa norka
Gadgety na Allegro
Więcej na blogu Kosmy100

bikestats - tu się dobrze jeździ © amiga


Put The Fun between your legs © amiga


Kadencja: 64

Po zimowej przerwie ...

Wtorek, 13 marca 2012 · Komentarze(2)
Pierwszy wyjazd dopracowy po przerwie zimowej. W końcu .. długo czekałem a poprawę pogody. Droga standardowa tzn. częściowo po lesie. Miejscami wydawało mi się, że kajakiem było by prościej. Przy wyjeździe w okolicach Starej Kuźni nadziałem się na błoto do kostek na dodatek w terenie pod górkę całość do kompletu rozjeżdżona przez ciężki sprzęt budowlany. Coś kombinują przy hałdzie ... . W efekcie jechałem prawie 1:40 i do Gliwic dotarłem up...ony do pasa. Błotniki niewiele pomagały. Może nie zgrzytało mi jedynie w zębach :) Zdjęć nie robiłem :(
Poprawię się wracając do domu.

Przewartościowanie ...

Piątek, 9 marca 2012 · Komentarze(13)
Weekend zapowiadał się co najmniej ciekawie, małe spotkanie bikestatstowe w Rowerowej Norce. W Piątek pozbierałem się i ruszyłem z nieco ponad 2 godzinną wyprawę na Pastwisko do Łośnia. Wyjechałem dość późno, związane to było z wcześniejszą wizytą w serwisie rowerowym (w kilometrówce tego wpisu jest to uwzględnione – ok. 1.86km). Droga prowadziła wytyczoną nieco wcześniej trasą przez Giszowiec, Mysłowice, Sosnowiec, Strzemieszyce … . Można by o tym długo pisać tylko po co. Denerwujący był jedynie ruch na fragmentach trasy i pozimowe dziury w drodze.
Na miejscu przywitanie z Kosmą100 i Jurkiem57. Chwila odpoczynku rozmowy z Jurkiem (Monika była jeszcze w pracy Shit). Zajęliśmy się rozmową o … tu zaskoczenie … rowerach … itp. :). Wkrótce dołączyli do nas Młynarz, Asiczka, Djk71, Anonimowa Anetka ;P, Viktor, Igorek.
Snując plany na dzień następny i długo rozmawiając, słuchaliśmy monologów Jurka. Początkowo wydawało mi się, że trzeba mieć niesamowitą pamięć aby zapamiętać tak obszerne fragmenty m.inn Pana Tadeusza, odkryłem jednak, iż gdzieś w zakątkach mojego zrytego beretu one również się zachowały, czają się i naprawdę niewiele potrzeba aby je odtworzyć. Masakra, nie przypuszczałem, że po kilkudziesięciu latach które upłynęły od nauki trzynastozgłoskowca, dalej go …. pamiętam. W tamtych czasach jakoś nie byłem w stanie tego docenić, może dlatego, że bliżej mi było do matematyki gdzie wszystko jest proste, logiczne, jedno wynika z drugiego, może poza aksjomatami ;) (wiem poleciałem). Kilka lat temu coś się we mnie zmieniło i zmienia się dalej. Doceniam inne kino, inna muzykę, inne książki. Chyba rośnie we mnie obcy … a może na starość przemieniam się w piękną wielką purchawkę ;P Jeszcze trochę i zacznę oglądać mecze … masakra …
Po niesamowitym wieczorze nastąpiło to co nieuchronne, po kolei wpadaliśmy w objęcia Morfeusza … (nie tego z Matrixa).

Pobudka dość wcześnie rano. Plan dnia obejmował poszukiwanie „Twenty Ninera” godnego Króla Dariusza III . Kiedyś pewnie by mnie to zdziwiło, teraz już nie. W samym Krakowie nasza wesoła kompanija podzieliła się na 2 grupy. Grupa ”Łysego Faceta” udała się na przegląd sklepów rowerowych a grupa „Rudej Dziewczynki” i Młynarza udała się na Wawel. Przyłączyłem się do tej drugiej … w zasadzie innej możliwości nie miałem (i źle mi z tym nie było) :)
Dawno nie byłem w Grodzie Kraka, skala zmian jakie tu zaszły poraża, wszystko piękne, odrestaurowane, tysiące turystów z całego świata, chwilami próbowaliśmy odgadnąć po języku co to za nacja. Śląsk i moje rodzinne Katowice wyglądają przy tym jak wymarłe miasto, gdzieś na peryferiach świata. Przecież i u nas są piękne zakątki, miejsca które warto pokazać. Jednak kolejne decyzje włodarzy śląsko-dąbrowskich miast idą chyba nie w tą stronę. „Kurtury” Panowie „Kurtury” , a reszta sama przyjdzie.

Co jest grane © amiga


Kobieta mnie bije © amiga


Grupa Młynarza © amiga


Ruda dziewczynka © amiga



Wpuście mnie .... © amiga


Smok analog © amiga



Anonimowa Anetka & Znajoma100 © amiga


Popołudnie w Krakowie © amiga


Co ty królu złoty © amiga



Po jakimś czasie nasze 2 drużyny ponownie zostały scalone pod Smokiem Wawelskim i już razem udaliśmy się na rynek. Pogoda wymarzona, może troszeczkę chłód dawał się we znaki, ale nie to było naszym największym zmartwieniem. Kilkadziesiąt fot później trzeba było zbierać się w drogę powrotną. Jeszcze krótka wizyta w McDonalds i po godzinnej jeździe byliśmy powtórnie na pastwisku. Kolejny wieczór upłynął na pogaduchach, wizytach w pobliskim sklepie w celu uzupełnienia paszy. Jednak główną atrakcją wieczoru był pokaz zdjęć tych dzisiejszych jak również tych sprzed kilku lat. Ech piękne czasy, już chyba nie wrócą, ale są wspomnienia, są zdjęcia … .
Morfeusz ponownie wygrał z nami, może jednak nie z wszystkimi .. Jeszcze wiele godzin później po domu rozchodził się odgłos uderzeń w klawisze maszyny do pisania. To Młynarz tworzył nowy poemat dla potomności.
Nastał poranek 3 dnia … pora było się zbierać, dzisiaj czekało mnie przyjęcie gadżetów powracającej na łono ojczyzny Siostry z Francji. Powrót do domu miał być rowerowy, jednak pogoda sprawiła małego psikusa. Rano siąpił deszcz, później spadł grad, śnieg, znowu deszcz … Chyba ktoś mi próbował coś przekazać, może żeby nie opuszczać Łaskowej Jaskinii Rowerowej ? Niestety obowiązki wzywały, a czas nieubłaganie gdzieś uciekał. Dałem się więc odwieźć do domu samochodem. Na miejscu czekała już na mnie ekipa przeprowadzkowa, kolejne 2 godziny minęły mi na bieganiu z paczkami z dołu na górę, resztki wypitego dzień wcześniej piwa gdzieś się ulotniły. Wykończony w końcu przed 15:00 wróciłem do domu. Wieczorem wygospodarowałem trochę czasu aby skrobnąć na bloga . Myślę, że ten weekend przewartościował ponownie moje podejście do świata ludzi, a to za sprawą towarzystwa w gronie którego się znalazłem. Dziękuję za to doświadczenie i za waszą znajomość, przyjaźń, wspólny weekend ... :)

A i jeszcze najważniejsza sprawa KUPUJCIE GADGETY w ROWEROWEJ NORCE. Są niesamowite.
Sklep Rowerowa Norka
Rowerowa Norka na Allegro

Rowerowe kolczyki © amiga


Kocie oczy © amiga


Rowerowa bransoletka © amiga


kolyczyki Bikestats © amiga


Ps. Wiele, rzeczy nie udało się w weekend zrobić, a nawet zacząć, niestety czas nie był z gumy. Odrobimy to przy okazji.