Kolejny wyjazd dopracowy w tym tygodniu. Ruszając spod domu miałem wrażenie, że jest dziwnie chłodno. I nie pomyliłem się, temperatura w nocy spadła poniżej 0. Gorzej, że padający wczoraj deszcz zamarzł na jedni. Już na ok 5 km jazdy zaliczyłem glebkę, na zakręcie pomalowanej czerwoną farbą ścieżce rowerowej. Pozbieranie było problematyczne, nogi same się rozjeżdżały na szklance. 2 km dalej widziałem jak w podobnych okolicznościach SEICENTO wpada w poślizg i ląduje na poboczu. Kierowcy i samochodowi na szczęście nic się nie stało. Z duszą na ramieniu kontynuowałem jazdę. Dopiero w Zabrzu gdy temp osiągnęła 5 stopni jechało się naprawdę dobrze, oblodzenie zniknęło z asfaltu.
Cała trasa wyjątkowo po szosach, ostatni wyjazd wyglądał jak rajd ekstremalny. Wszystko obłocone, wszystko do mycia prania … .
W kilometrówce uwzględniony jest jeszcze wczorajszy wyjazd do bankomatu - 1.95km
U mnie na glebie, o dziwo, obyło się bez zniszczeń, poza siniakiem. A wchodziłem w zakręt dość szerokim łukiem i wydawało mi się, że będzie ok. Wydawało mi się. Nie było. Może by wprowadzić system baretek, jak mają żołnierze. Gleba na plecy - jeden zestaw kolorów, skok przez kierę -inny zestaw itp. Na pierwszy rzut oka by było wiadomo jak bardzo "doświadczony" jest rowerzysta ;-)
Ja także dzisiaj zaliczyłem glebkę, u mnie było bez ostrzeżeń, pierwszy zakręt 90 stopni przy wyjeździe spod bloku i szlifowałem asfalty. Straty to lekko zdarty łokieć. Później w trasie jeszcze z 4 lekkie poślizgi w ruchu ulicznym pomimo znacznego ograniczenia szybkości jazdy. Masakra. Jak nie błoto po pas w lasach na Giszowcu to szklanka na drogach :) Niech się zacznie w końcu prawdziwa wiosna. Pozdrawiam
Była masakracja. Początkowo nie zdawałem sobie z tego sprawy. Na pierwszych 4 km dostałem 2 ostrzeżenia (lekkie poslizgi) a pózniej glebka. Jeden siniak więcej, jeden mniej ... Wrócę może przez las :)