Wpisy archiwalne w kategorii

Do/Z Pracy

Dystans całkowity:77127.33 km (w terenie 12259.30 km; 15.89%)
Czas w ruchu:3366:45
Średnia prędkość:22.91 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:282073 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:2943915 kcal
Liczba aktywności:2426
Średnio na aktywność:31.79 km i 1h 23m
Więcej statystyk

wtorek rano

Wtorek, 10 marca 2015 · Komentarze(0)
Drugi dzionek się zaczął pięknie… z rana świeciło słońce i wstało znowu wcześniej…
Zmęczenie powoli mija… mam wrażenie, że ślad po przeziębieniu też… to musiało być jednodniowe osłabienie… i chyba przechodzi… uff
Przed wyjazdem poprawiłem kilak ustawień w rowerze. m.inn.. klamki hamulcy, w serwisie gość rozłożył ręce twierdząc, że się nie da bo klamki haczą o chwyty…. Ze starej dętki zrobiłem podkładki i … nic nie haczy. Normą jest to że po serwisantach i tak muszę poprawić…, ale też jestem zadowolony, bo w 90% zrobili to co chciałem… a detale… to sam dopracuję… W końcu nie muszą wiedzieć, że używam mapnika…
Tak po prawdzie to muszę się nim też zająć, bo zajmuje mi zbyt wiele miejsca na kierownicy… plan jest, ale muszę odwiedzić OBI i dział hydrauliczny… tam jest wszystko o potrzebuję.

Gdy jechałem do pracy w parku w Zabrzu trafiłem na 3 sarenki… Szkoda, że nie miałem ze sobą długiego obiektywu

Kilka słów o amortyzatorze... działa niesamowicie, w domu ustawiłem go pod siebie... tzn dopompowałem do 150PSI i dopiero wtedy zaczął się zachowywać tak jak lubię, hamulce też czuć, że działają lepiej, zastanawiam się czy nie wymienić jeszcze tarcz... na coś bardziej zgrabnego, ale... te działają i nie mam ciśnienia by to zmieniać....

Chęcińsko-Kielecki Park Krajobrazowy
Chęcińsko-Kielecki Park Krajobrazowy © amiga

wtorek wieczór

Wtorek, 10 marca 2015 · Komentarze(0)
Początkowo chciałem pojechać standardowo szosami… jednak +15 stopni w chwili wyjścia – było coś koło 16:30-może 16:45… zachęciło mnie do spróbowania jazdy lasem… trochę się tego obawiałem bo… mogło być jeszcze sporo błota, zalegający gdzieniegdzie lód, może śnieg… a chyba najbardziej obawiałem się rozmiękłej ziemi… bo po czymś takim jedzie się… ciężko… po kliku kilometrach wrażenie jest takie jak przy wjeździe na Śnieżkę ;)
Wjechałem jednak w zabrzański mały park… ścieżki były w niezłym stanie… zero błota… więc nie zastanawiając się więcej pojechałem na ścieżki leśne…,
Zachodziło słońce…
Niebo rozświetliło się czerwonymi barwami… piękny widok… nas stawami Makoszowskimi było niesamowicie, sporo ludzi, jednak… im dalej tym było ciemniej i… co ciekawe było słychać więcej ptaków… co jest już zupełnie zaskakujące… Jednak nie obyło się zupełnie bez ubrudzenia się… już za Rudą gdy wjeżdżałem w lasy katowickie nad rzeką Jamną pojawiły się głębokie koleiny bo ciężkim sprzęcie do zrywki drzew. Jazda w czymś takim to mały horror… 20cm ścieżka i wysokimi kilkunastocentymetrowymi ścianami z zaschniętego błota, w koleinach trochę wody, profilaktycznie wypiąłem się z pedałów, zawsze to większa szansa na asekuracyjną podpórkę… jakimś cudem udało mi się przejechać ten krótki fragment… po wyjeździe z ostatniej koleiny odetchnąłem…
Dalej już było spokojniej, pod koniec wyjechałem na szosy i już bez niespodzianek dotarłem do domu…

Dolina ślepiotki
Dolina ślepiotki © amiga

poniedziałek rano

Poniedziałek, 9 marca 2015 · Komentarze(0)

Zbieram się długo… bardzo długo, chyba lekko się przeziębiłem, wziąłem z rana apap… i chyba jest lepiej… przeciwgrypowych nie chcę jeszcze brać, bo to raczej nie to… pewnie kilka dni i przejdzie…
Wyjeżdżam o 7:12.., a wstałem około 5:55, już widniało… niebo się czerwieniło… termometr za oknem pokazywał +4… ciepło… - jeżeli tak to można nazwać…  W końcu ruszyłem, co ciekawe to czuję dzisiaj te wczorajsze Kieleckie górki…
Do pracy jechałem na ludzie… przynajmniej mi tak się wydawało, tzn… specjalnie nie kombinowałem ani z trasą, ani z prędkością… Słońce mi przyświecało… ogólnie dobrze zaczął się… kolejny tydzień pracy :)


Macewa na Kieleckim kirkucie
Macewa na Kieleckim kirkucie © amiga

poniedziałek wieczór

Poniedziałek, 9 marca 2015 · Komentarze(0)
W ciągu dnia oddałem rower do serwisu... Dotarły z rana szpeje do wymiany... Hamulce - te oryginalne Tektro to jakaś porażka... po raz drugi się rozciekły... Jeszcze przed weekendem zamówiłem Avidy DB3 - niby też żadna rewelacja, ale to zdaje się to samo co Elixiry tylko w wersji OEM. Pryz okazji kazałem włożyć nowy amortyzator do Gianta, stary nie dość że niewiele miał z amortyzacją to na dokładkę się zużył... Naprawianie czy serwisowanie starego nie miało najmniejszego sensu, tym bardziej że nowy NRX S... udało się kupić za grosze. 

Wyjechałem po 16:30… jeszcze świeciło słońce, jeszcze grzało, chociaż już coraz słabiej…. W Rudzie Śląskiej stanąłem na chwilę bo niebo było niesamowicie czerwone… barwy zabijały… jednak już było czuć wieczorną wilgoć wyciągającą ciepło...
W 2 miejscach pojechałem nieco inaczej, wjeżdżając w park, w kawałek lasu… i to dość ciekawie już wyglądało, już można myśleć o jeździe lasem, ścieżkami, po hałdach…
Do domu jednak musiałem dotrzeć koło 18:00… w sumie dotarłem jakieś 15 minut później niż obejmował plan.

Blisko nieba
Blisko nieba © amiga