Wpisy archiwalne w kategorii

W towarzystwie

Dystans całkowity:25085.92 km (w terenie 6008.46 km; 23.95%)
Czas w ruchu:1471:29
Średnia prędkość:17.05 km/h
Maksymalna prędkość:64.91 km/h
Suma podjazdów:154398 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:156 (84 %)
Suma kalorii:1058920 kcal
Liczba aktywności:339
Średnio na aktywność:74.00 km i 4h 20m
Więcej statystyk

Bez konkretnego celu

Niedziela, 17 kwietnia 2011 · Komentarze(15)
Dzisiaj wyjazdu miało wogóle nie być ale ok. 15:00 coś mnie naszło, zadzwioniłem po Piotrka, nudziło mu się, więc wybraliśmy się na rekonesans po okolicy. W zadsadzie żadnego celu nie było i jak to często bywa pojechaliśmy na Starganiec. Tam po chwili odpoczynku wybraliśmy się lasami w kierunku Panewnik i dalej poprzez Ligotę do domu.

Fot mi się nie chciało robić, więc dzisiaj zdjęcie tylniej piasty mojego rowerka :)
Tylnia Piasta mojego KTM Ultra Flite © amiga


Ps. Sorry za krórki i nic nie wnoszący opis :), ale nie dzisiaj nie mam weny pozatym czasu również mam niewiele.

Po Katowicach

Sobota, 16 kwietnia 2011 · Komentarze(5)
Dzisiaj słońce pięknie świeciło, na dworze zrobiło się przyjemnie, ciepło więc trocę przed 14:00 umówiłem się z Piotrkiem na małą wycieczkę rowerową po okolicy.
Po ostatnim wypadku zaopatrzyłem się w nakolanniki. Trzeci raz cie chciałbym przywalić prawym kolanem o coś twardego. Pewnie przez kilka tygodni bedę wspominał poprzednią wycieczkę ilekroć stanę na prawej nodze :)
Ale zajmijmy się wycieczką.
Pierwotnie wybraliśmy się w kierunku Murcek tam odbiliśmy w kierunku Giszowca i zawróciliśmy nad stawem Janina
Staw Janina w Katowicach-Giszowcu © amiga


i przez okoliczne lasy pojechaliśmy na dolinę 3 stawów. Okazało się, że organizowany jest tam dzisiaj maraton. Specjalnie nie mieliśmy ochoty czekać na zwycięzcę więc wybraliśmy się w dalszą drogę

Meta Maratonu Broad Peak w pobliżu Lotniska Muchowiec © amiga


Poprzez bulwary Rawy dotarliśmy do centrum Katowic
Pozostałości po Kopalni Katowice © amiga


Następnie ul. Chorzowską dotarliśmy do SSC i dalej do parku Chorzowskiego. Jako że czas mnie specjalnie nie gonił, zrobiliśmy małą rundkę wokoło parku. Odwiedziliśmy m.inn Panletarium
Planetarium w WPKiW © amiga


przy okazji sprawdziliśmy jak idą przygotowania do jutrzejszych zawodów rowerowych w Parku.
Jadąc dalej zahaczyliśmy o (prze)budowę stadionu Śląskiego. Widać postępy od ostatniej mojej wizyty w tym miescu. Szkoda że Euro ominie Górny Śląsk. Trudno.
Przebudowa stadionu Śląskiego w WPKiW w Chorzowie © amiga


Wracaliśmy przez os. 1000-lecia, Załęską Hałdę i Ligotę
Na przejściu kolejowym © amiga


Tym razem obyło się bez niemiłych przygód, pewnie wstrzymam się jeszcze przez jakiś czas z przejściem na pedały SPD. W chwili obecnej pewnie miałbym większe obrażenia grzmocąc o asfalt bez wyrobionych odruchów wypinania się z nich :)
W każdym bądź razie okazało się ponownie, że jazda na rowerze sprawia mi mniejszy ból niż chodzienie i ... tego bedę się trzymał, a w poniedziałek do pracy na rowerku :)

Kolejna kontuzja :)

Czwartek, 14 kwietnia 2011 · Komentarze(4)
Dzisiaj po pracy miałem ochotę gdzieś pojechać, zmęczyć się .... po prostu musiałem. Zadzwoniłem do Piotrka - spotkaliśmy się 5 min później. Pojechaliśmy trasą którą ostatnio zaliczyliśmy w październiku zeszłego roku. W skrócie Kostuchna,
Kościół w Katowicach Kostuchnie © amiga


Podlesie,
Kolejowy duch © amiga


i powrót przez Piotrowice. Trasa krótka, ale dzisiaj na więcej nie mam czasu.
Wracając musiałem zahaczyć o bankomat na osiedlu Odrodzenia, a później pojechaliśmy okrężną drogą obok szpitala w Ochojcu i tam mała niespodzianka. Skręcając z ul. Ziołowej na Jaworową przednie koło wpadło mi do dziury, pewnie nic by się nie stało gdybym kierownicę trzymał obiema rękami, ale skręcając wyciągnąłem lewą rękę i w tej właśnie chwili natknąłem się na niespodziankę w jezdni. Przeleciałem przez kierownicę i wylądowałem na asfalcie waląc prawym kolanem o asfalt. Szybko się pozbierałem i odholowałem rower na bok. Ból był na tyle silny że musiałem, usiąść na kilkanaście minut. Na dalszą jazdę jakoś specjalnie nie miałem ochoty więc wróciliśmy po najkrótszą możliwą trasą.
Dziura © amiga


Straty - Przekręcona kierownica, Skręcone siodełko, lekko scentrowane przednie koło. Chyba przywaliłem też tarczą hamulca bo jadąc dalej słyszałem lekkie tarcie. Na kolanie mam niewielkie otarcie skóry, gorzej że przywaliłem tym samym kolanem które rozwaliłem 2 tygodnie temu. Pewnie jutro zmieni ponownie kolor ;)

Poza tą jedną wpadką bardzo przyjemnie się jechało :)

Po lesie

Sobota, 9 kwietnia 2011 · Komentarze(2)
Dzisiaj sobota. Niestety nie do końca wolna :(. Na Rower miałem ok 2 godzin czasu, wybrałem się więc w krótką podróż w kierunku Mysłowic-Wesołej odwiedzając po drodze kilka okolicznych stawów. Początkowo trasa męcząca, bez rozgrzewki wjazd na kilka górek, później już zdecydowanie lepiej. Drogę "umilał" mi Piotrek opowiadając od czasu do czasu różne historie :)
Fotka pochodzi z dzisiejszego dnia tyle, że była zrobiona nieco wcześniej.
Sójka © amiga

Pod wiatr

Czwartek, 7 kwietnia 2011 · Komentarze(3)
Dzisiaj powtórka wycieczki sprzed 2 dni - tym razem z Piotrkiem i nieco wcześniej. Tzn. Muchowiec, 3 stawy, os. Gwiazdy, Rondo, SSC, Wesołe Miasteczko, os. 1000-lecia, Załęska Hałda, Ligota :)
Wersja nieco skrócona z powodu pogody i silnego wiatru uparcie wiejącego nam w twarz. Widać to wyrażnie po średniej prędkości przejazdu. Kilka razy podczas jazdy pokropił nas deszcz, na szczęście były to chwilowe załamania pogody. Ogólnie dzisiejsza wycieczka była dość przyjemna. Następna wkrótce :)

pod kopułą © amiga


Wesołe miasteczko nocą © amiga

Kolejny wypad po okolicy

Piątek, 1 kwietnia 2011 · Komentarze(1)
Dzisiaj wieczorem też krótki wypad. Tym razem udało się zgarnąć Piotrka. Pokazałem mu wczorajszą trasę - prawie identyczną.
I taka ciekawostka, dziś po raz pierwszy "gwizdnąłem" o ziemię na nowym rowerze, przednie koło wpadło mi do koleiny z błotem. Tragedii nie było, miałem stosunkowo małą prędkość a błoto i trawa zamortyzowały upadek. Przekręciło mi się tylko siodełko i kierownica. 2 min na poprawienie usterki i pojechaliśmy dalej już bez większych przygód.

Wieczorny wypad

Środa, 30 marca 2011 · Komentarze(3)
Dzisiaj również krótki wypad po pracy - nie mogłem sobie odpuścić, pogoda zachęcała do przejażdżki. Szybki obiad i w drogę. Standardowo zgarnąłem Piotrka i pojechaliśmy w kierunku Murcek przez las. Okazało się, że Piotrkowi padła lampka więc zdecydowaliśmy się na jazdę szosami. Wróciliśmy na Ochojec i pojechaliśmy w kierunku Muchowca. Odbiliśmy nieco wcześniej i wróciliśmy do domu przez Ligotę i Osiedle Zadole.
Dworzec PKP w katowicach Ligocie © amiga

Krótko po pracy

Wtorek, 29 marca 2011 · Komentarze(2)
Myślałem, że dzisiaj nie wyjadę, ale dojeżdżając do domu nie mogłem się powstrzymać. Musiałem wskoczyć na rower i gdzieś pojechać, chociaż na chwilę.
Zgarnąłem Piotrka i w drogę. Wyjazd dość późno ok 19:00 w kierunku Stargańca. Czemuś lubię to miejsce i często tam wracam :). Czas mnie gonił i w ciągu godziny musiałem wrócić do domu, trzeba jeszcze trochę dzisiaj popracować, ale pewnie wybiorę się jutro na kolejną kilku km trasę.
Starganiec w Katowicach © amiga

Pierwszy "prawdziwy" wypad na Zygfrydzie ;)

Niedziela, 27 marca 2011 · Komentarze(3)
Dzisiaj w końcu udało się „protestować” nowy nabytek. Pierwotnie wybrałem się sam na dolinę 3 stawów. Temperatura ujemna, ale w słońcu było całkiem przyjemnie. Na drzewach osadziła się szadź i droga przez las była bajkowa.

Krótka wizyta przy lotnisku


I miejsce docelowe. Jeden z 3 stawów


Wracając zahaczyłem o Giszowiec i tam w pobliżu stawu Barbara strzeliłem fotkę Rowerkowi – w końcu trzeba dać jego zdjęcie na bloga


Gdy wróciłem do domu wyglądając trochę jak błotny potwór przyjechał Piotrek z propozycją wspólnej „przejażdżki” na … Dolinę 3 Stawów. Wiele się nie namyślający pozbierałem się i pojechałem. Jako że było już później to na drogach pojawiło się sporo więcej rowerzystów, rolkarzy i pieszych. Przy jednym ze stawów trwały zawody wędkarskie.

Ryby mają dzisiaj prze...e .

Chwila odpoczynku i ruszamy dalej. Zatrzymaliśmy się obok pobliskiego Lidla tankując napoje energetycznie i zapychając się batonami, na pobliskiej ławeczce. Zregenerowaliśmy siły i ruszyliśmy w drogę powrotną.
Przez całą trasę starałem się zwracać uwagę na rzeczy które wymagają doregulowania. Pewnie i tak na to za wcześnie – w końcu wszystko nowe i „niedotarte”, ale czasami miałem problem ze zmianą przerzutek, być może było tylko przewrażliwienie, a może nieprzyzwyczajenie do nowego sprzętu. Drugi drobiazg to w trakcie wyprawy czułem ból w nadgarstkach. Tym razem może to być zmiana geometrii rowera, w końcu poprzedni był „nieco” inny. Pewnie minie jeszcze kilkanaście dni zanim w pełni poznam „rowerek”.

Cieszę się, że w końcu udało mi się oderwać od rzeczywistości i problemów, a w ciągu ostatnich 2 dni nastąpiła spora ich kumulacja, ale rowerek spełnił wszystkie oczekiwania i to ze sporą nawiązką. Z doładowanymi bateriami mogę zacząć kolejny tydzień pracy.