Wpisy archiwalne w kategorii

do 34km

Dystans całkowity:73100.96 km (w terenie 11237.08 km; 15.37%)
Czas w ruchu:3228:23
Średnia prędkość:22.64 km/h
Maksymalna prędkość:170.00 km/h
Suma podjazdów:262950 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:171 (92 %)
Suma kalorii:2777597 kcal
Liczba aktywności:2354
Średnio na aktywność:31.05 km i 1h 22m
Więcej statystyk

Do pracy o poranku

Środa, 16 maja 2018 · Komentarze(0)
Poranek zaskoczył mgłami i brakiem deszczu. Wstępnie prognozy nie były tak dobre. Cóż... zakładam błotniki i w drogę. 
Samochodów w Piotrowicach jak mrówków. Spore korki. Jest nieprzyjemnie, podobnie jest w Panewnikach. Za to po minięciu znaku Ruda Śląska zaczyna się luzować. 

Jako że wyjechałem w końcu z nieco mniejszym opóźnieniem, mogę jechać spokojnie, nie spinać się :) W Zabrzu melduję się około 8:00. Nie lubię tej godziny, z reguły pojawiają się tutaj korki. Dzisiaj jest spokojnie. Jedynie na światłach krótki postój. 

Gliwice jak zawsze puste. Zastanawiam się skąd wieje wiatr, mam wrażenie że wcale go nie ma. Za to mgły miejscami umilają jazdę. 


W firmie jestem w przyzwoitym czasie, powoli mijają bóle powyprawowe. Myślę, że do weekendu będę nówka sztuka ;)


Sentencja...
Sentencja... © amiga

Powrót do domu

Środa, 16 maja 2018 · Komentarze(0)
Wyjazd później niż myślałem, jest 17:20 gdy ruszam. Drogi puste, sucho. lekki wiatr w twarz. Nic wielkiego ale odczuwalne. 
Jazda przyjemna, jednak na nic wielkiego nie ma szans. Jeszcze czuję, zmęczenie powyprawowe. W Zabrzu leciutkie korki, rowerem jednak mogę je szybko wyminąć. Praktycznie nie stoję nigdzie.

Gdzieś od Wirku drogi są coraz bardziej mokre, musiało lać i to solidnie jeszcze kilkadziesiąt minut temu. Chyba mi się udało.

Dojeżdżając do Katowic przypominam sobie o paczkomacie, trzeba tam podjechać. Zamówiony nowy czujnik prędkości i kadencji czeka. Wieczorem może go założę :)

Przy markecie urywa mi się tylny błotnik, zahaczyłem go nogą, nie mogę znaleźć klamry, musiała odpaść wcześniej. Trudno pora go wywalić w domu mam jeszcze 2 ;) 

Budowa marketu na granicy Brynowa i Ochojca
Budowa marketu na granicy Brynowa i Ochojca © amiga
Lekko nie ma
Lekko nie ma © amiga

Do pracy

Wtorek, 15 maja 2018 · Komentarze(0)
Wyjazd o poranku znów z opóźnieniem. Jest chłodniej niż wczoraj, wiatr słabszy, ale dalej ze wschodu.
Spore korki w Piotrowicach, dobrze, że tylko tutaj. Po wyjeździe z Katowic jest już nieźle... 

Prace trwają w najlepsze
Prace trwają w najlepsze © amiga

Jazda idzie ciężko, 4 litery dalej dają znać o sobie. Siadanie i wstawanie z siodełka stwarza problemy. Jeszcze pewnie kilka dni i będzie dobrze. Pora planować kolejne wyjazdy. Choć planowanie średnio mi wychodzi. Najlepiej wychodzą wyjazdy ad hoc... bez planu.

W Zabrzu w centrum
W Zabrzu w centrum © amiga


Boję się trochę Zabrza, jest po ósmej, ale jest pusto, mimo tego kieruję się przez lasek Makoszowski. Lubię to miejsce. Po drugiej stronie są już Gliwice, ostatnie kilka km staram się mocniej naciskać. 

Lasek Makoszowski
Lasek Makoszowski © amiga

Przejazd przyjemny, szkoda tylko, że zrobiło się chłodno, gorzej że na wieczór zapowiedziane są opady.

Powrót do domu

Wtorek, 15 maja 2018 · Komentarze(0)
Z firmy ruszam po 17, wieje, leje, słońca nie ma. Jest chłodno. 
Na drogach jakby więcej samochodów, do domu daleko. Trzeba jednak się postarać i wrócić do domu. 

Nie mam ochoty na jazdę dookoła, sprawdzanie czegoś więcej. Praca dzisiaj wykończyła. Może odreaguję w drodze?

Po minięciu Zabrza jest spokojniej, niestety deszcz mocniejszy, buty przemoknięte. robi mi się nieprzyjemnie. Mogłem zabrać te zimowe, są odporne ta takie hece ;)

Od Kochłowic odliczam km do końca. Za to na Ligocie coś dziwnie strzela i słyszę, że coś się dzieje w tylnym hamulcu. Na chwilę się zatrzymuję i widzę zgiętą sprężynkę. Spiłowałem już okładziny? Kiedy?  Sprawdzę w domu, za kilkanaście minut. 

Po powrocie pierwsza myśl to gorąca kąpiel... 
Dopiero później zaglądam do hamulców. Okładziny jeszcze powinny wystarczyć. czemu sprężynka się zgięła? Nie mam pojęcia, ale zapas klocków jest w domu. Szybka wymiana, mała regulacja i na jutro rower gotowy :)

Szybko coś uszkodziła się sprężynka. Okładziny jeszcze w normie..
Szybko coś uszkodziła się sprężynka. Okładziny jeszcze w normie.. © amiga

Do pracy po długim czasie

Poniedziałek, 14 maja 2018 · Komentarze(0)
Minęło dobre 5 tygodni gdy ostatni raz jechałem do pracy by.... pracować... z drobną przerwą w trakcie majówki. ;) Teraz to już powrót na całego :) 

Ostatni tydzień był dość intensywny rowerowo, był czas na odreagowanie choroby, na spotkanie z Karoliną... 
Jest dobrze po 7 gdy w końcu ruszam. Z rana okazało się, że wypadła mi podczas ostatniego dnia wyprawy śruba z przedniego hamulca...  kiedy? jak? Nie mam pojęcia. Była też pora na zdjęcie bagażnika i zmianę łańcucha. Teraz trzeba dojechać do pracy. Wiatr w plecy, ale zaskakuje chłód... tego nie było w planie.

Remont na skrzyżowaniu AK i Kościuszki
Remont na skrzyżowaniu AK i Kościuszki © amiga
Nie wygląda to dobrze
Nie wygląda to dobrze © amiga
Wspomagający wiatr dodaje sił, ale 4 litery i tak bolą, pewnie minie dobre kilka dni zanim wszystko się ustabilizuje. Choć nie zamieniłbym, ani kilometra wyprawy i czasu spędzonego na rowerze wspólnie z Karoliną :)
Dziwnie pusto na drogach.... zacząłem się zastanawiać czy nie ma jakiś ferii, wakacji... ale nie... Kolejno mijane miasta są puste... no prawie. W firmie jestem w dość dobrym czasie... Powrót za to będzie ciężki
Przymusowy postój w Zabrzu
Przymusowy postój w Zabrzu © amiga

Powrót do domu

Poniedziałek, 14 maja 2018 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam z pracy trochę przed 17, jest znowu dziwnie chłodno, upały gdzieś zniknęły... Wiatr w twarz, niewiele samochodów. Cóż... powrót nie będzie lekki. 
Rower dobrze się spisuje, choć dalej boję się usiąść na siodełku...jednak gdy już pokonałem strach jest nie najgorzej. Zmęczenie daje też o sobie znać... do domu 30 km... jednak nie przeraża mnie to. Jadę dość spokojnie, nie chcę przegiąć, organizm dojdzie do siebie w ciągu kilku dni. Ale musi dostać na to trochę czasu. 
Na Bielszowickiej
Na Bielszowickiej © amiga
Gdy docieram do Katowic zastanawiam się czy nie zaliczyć myjni stacji benzynowej, jednak... chyba to nie ma sensu. Na jutro zapowiedziane są jakieś opady... Mycie mija się z celem... 
W Piotrowicach koło Famuru
W Piotrowicach koło Famuru © amiga

W poniedziałek do pracy...

Poniedziałek, 30 kwietnia 2018 · Komentarze(0)
Dzień niby mam wolny, ale... muszę podjechać do firmy, muszę coś załatwić, nie da się tego zrobić online... trudno. Jest za to okazja by pojechać rowerem. Wczoraj dam sobie niezły wycisk, teraz to czuję... boli... boli... Pierwsze kilka km nie wiem jak się usadowić na siodełku ;)

Na dokładkę wiatr robi psikusa i nie chce pomagać... Jednak dość szybko i tak pakuję się do lasu, nie muszę być na konkretną godzinę, pojadę trochę dłużej, ale za to z dala od cywilizacji. Uwielbiam las... Uwielbiam po nim jeździć... tym bardziej, że mamy wiosnę,. te kolory, te zapach... 

Jeszcze trochę i korki w tym miejscu będą wyjątkowo długie
Jeszcze trochę i korki w tym miejscu będą wyjątkowo długie © amiga
W lasach Panewnickich
W lasach Panewnickich © amiga

I niestety ta wycinka, mam wrażenie, że w ciągu ostatnich kilku lat się wzmogła, a może to tylko złudzenie. 
Znowu wycinka
Znowu wycinka © amiga
W Kończycach wyjeżdżam na asfalt, jest jeszcze lasek makoszowski, tyle, że to niewielki fragment. Już w Gliwicach na drogach ruch prawie nie istnieje :) Jeżeli mi się uda to jeszcze podejdę do rowerowego, suport powoli diabli biorą. słychać walnięte łożysko... 
Trochę nierówno i ten śmietniczek...
Trochę nierówno i ten śmietniczek... © amiga
W Gliwicach...
W Gliwicach... © amiga
Do firmy docieram jakoś przed 9:00 mam cichą nadzieję, że uda się to szybko załatwić i przed południem wrócę do domu..

Powrót do domu

Poniedziałek, 30 kwietnia 2018 · Komentarze(0)
Miało być krótko w pracy, a wyszło jak zawsze... czas gdzieś uciekł... Wyjeżdżam w okolicach 16... Jest gorąco upalnie, a ja jestem gdzieś po 18 umówiony muszę dotrzeć do domu przebrać się i lecieć dalej. Powinienem zdążyć... ale dla zasady jadę szosami... 
Gorąco... upalnie... to dobrze, lekarz kazał mi siedzieć w ciepłym... ;) w kożuchu... ubawił mnie tym... 

Drogi puste, dopiero na wysokości Zabrza jakby ciaśniej... na szczęście udaje się jakoś przejechać. 
Puste drogi
Puste drogi © amiga
Na Wirku  ktoś do mnie dzwoni... czekałem na ten telefon... schodzę z roweru i idę kawałek pieszo... mija dobre 20 minut na rozmowie. Wiem co będę robił jutro. :)
Wzdłuż potoku Bielszowickiego
Wzdłuż potoku Bielszowickiego © amiga
Wsiadam ponownie na rower, chcę przejechać dość stromy podjazd przed Kochłowicami to dobry test na kondycję. Przed chorobą podjeżdżałem to bez większych problemów, chyba, że padało wcześniej. Dzisiaj na suchym gruncie... staję... masakra... Sporo straciłem... będzie co robić. Za miesiąc wyjazd firmowy, będę musiał trochę nad tym popracować.
Po miesiącu przerwy jadę na nieco bardziej stromy podjazd... - jest ciężko...
Po miesiącu przerwy jadę na nieco bardziej stromy podjazd... - jest ciężko... © amiga
Do domu docieram około 18 - w zasadzie tak jak miało być... tak więc szybka kąpiel i jadę załatwić jeszcze jedną rzecz :)
Jeszcze minuta i będę w domu
Jeszcze minuta i będę w domu © amiga

Krótko załatwić kilka spraw

Sobota, 28 kwietnia 2018 · Komentarze(0)
Dzień nietypowy, z rana kilka rzeczy do zrobienia, po południu zdzwaniam się z kumplem pod Mikołowem, on ma coś co ja potrzebuję, ja mam coś co on potrzebuje. Wsiadam na rower i jadę. Jest gorąco i wieje wiatr.... silny wiatr. Za to po drodze trochę górek będzie okazja się zmęczyć... 
Panorama z okolic Mikołowa
Panorama z okolic Mikołowa © amiga
Na miejscu schodzi nam dobre kilka godzin, sprawy pozałatwiane, jest coś koło 19 gdy ruszam w drogę powrotną. Słońce jest już nisko. Robi się trochę chłodno. Gnam ile sił w nogach, tych niestety niewiele, ponad 3 tygodnie wyłączenia z jazd zrobiły swoje. Każda górka i ledwo żyję ;)
Zachodzi słoneczko
Zachodzi słoneczko © amiga
W domu jestem po 20.... Mam nadzieję, że jutro uda się więcej pojeździć....

Powrót do domu, być może po raz ostatni w tym tygodniu

Wtorek, 3 kwietnia 2018 · Komentarze(6)
Ruszam kilka minut po 17. Pogoda szok. +17, wiatr z południa, znów się wzmógł. Ale co tam. Bardzie mi przeszkadzają korki przy wyjeździe z Gliwic. Obłęd, wkrótce przypominam sobie co się dzieje, potwierdzają to grupy kibiców udających się w kierunku Zabrza. Dziś mecz... Decyduję się na przejazd przez wiadukt przy DTŚce. Wiem, że trwa remont, ale nie widzę innej opcji. Po prostu trzeba uważać ;)
Na tandemie :) i w korku
Na tandemie :) i w korku © amiga
Niespodzianka
Niespodzianka © amiga
Po wyjeździe z Zabrza jest zdecydowanie lepiej. Ruda tylko miga, na Wirku pakuję się na szlak wzdłuż potoku Bielszowickiego. Droga sucha, ubita, jedzie się przyjemnie, nie to co jeszcze tydzień temu. 
Wzdłuż potoku Bielszowickiego
Wzdłuż potoku Bielszowickiego © amiga
Piękny wieczór
Piękny wieczór © amiga
Pod górkę...
Pod górkę... © amiga
W Panewnikach ponownie i odbija, tym razem pakuję się na szutry w lasach Panewnickich, tam gdzie odbywa się Bieg Dzika. Masa rowerzystów, masa biegaczy, spacerowiczów. Chyba sezon można uznać za otwarty. 
W lesie w lasach Panewnickich
W lesie w lasach Panewnickich © amiga
Zachodzi słoneczno
Zachodzi słoneczno © amiga
Dzieciaki na rowerach
Dzieciaki na rowerach © amiga
Młodzi gniewni ;)
Młodzi gniewni ;) © amiga
W strasznym tempie ten budynek popada w ruinę.
W strasznym tempie ten budynek popada w ruinę. © amiga
Postój w Piotrowicach
Postój w Piotrowicach © amiga
Pod domem
Pod domem © amiga

Trochę dookoła, ale docieram do domu. Jutro do lekarza, coś czuję, że mnie usadzi na jakiś czas, zresztą gdyby nie to, że miałem kilka rzeczy do dokończenia, to pewnie leżałbym plackiem już dzisiaj... Ciekawe czego dowiem się jutro i na ile mnie to wyłączy. Cóż... życie