Pod wiatr... po raz n-ty
Kolejny powrót z pracy, pierwszy w tym tygodniu... Na zewnątrz wietrznie i to bardzo wietrznie... Silny porywisty wiatr od wschodu... Cóż, zdarza się, nie czuję się z tego powodu specjalnie szczęśliwy, ale wrócić jakoś trzeba.. :)
Wiatr w twarz jeszcze jest ok... jedzie się pod górę, ale boczne podmuchy kilka razy chwieją moim pojazdem, staram się mimo wszystko objechać nieco bokiem, nie pchać się specjalnie pod koła samochodów... Wyszedł więc wyjątkowo długi i powolny powrót... Cóż bywa i tak...
Ps. Uzupełniłem wpis z wypadku do Tomaszowa Mazowieckiego
Tymoteuszka w akcji© amiga