Na patrolu z Posterunkową :)

Niedziela, 24 marca 2013 · Komentarze(25)
Artur Andrus - „Piłem w Spale spałem w Pile"



Prolog

Niedziela…, czwarta rano…, wcześnie, bardzo wcześnie. Trzeba wstać, pozbierać się, za 2 godziny odchodzi mój pociąg, pociąg do Piotrkowa Trybunalskiego. Zbieram się niespiesznie, jednak czas płynie nieubłaganie, wskazówki zegara na ścianie nie chcą się zatrzymać, pędzą gdzieś coraz szybciej…
Jest już po piątej…, pora wyjść, wyjechać… w końcu to Rowerowa wycieczka, w ostatniej chwili zmieniam opony na bardziej terenowe…
Do dworca PKP docieram 20 min. przed czasem odjazdu i… pierwszy dylemat który to mój pociąg? Po numerach ustalam, że to ten który jedzie do Gdyni :). Jest podstawiany, jednak żadnego konduktora, nikogo… szukam mojego wagonu, to ten…. nieopisany :), ale jest miejsce na rower :), ech…, żeby tak wszystkie pociągi wyglądały a nie tylko te z TLK.

W pociągu... © amiga


6:10 – godzina odjazdu…, mam ponad 2 godziny na czytanie, jednak nie mogę się skupić na książce, jestem niedospany, ale zasnąć też nie mogę…, przyglądam się mijanym krajobrazom, moją uwagę zwraca wyświetlacz LED, umieszczony nad drzwiami, pokazuje prędkość pociągu, mijane stacje i… temperaturę…, -8, -9, -10, -11… oj…. Na szczęście od Częstochowy temperatura szybko rośnie, -10, -9, -8, -7, -6, ciepło ;P

Rozdział I

Wysiadam na stacji w Piotrkowie Trybunalskim, mam 2 godziny do spotkania, ale ok. 26km do przejechania, po nieznanym mi terenie…, nie wiem czego się spodziewać, ile mi to czasy zajmie. Główne dlatego odpuszczam zwiedzanie miasta, chociaż wiem, że jest co oglądać, co zobaczyć… Obiecuję sobie, że jak będę wracał to wtedy zatrzymam się w centrum na chwilę. Spoglądam na mapę na trekbuddy i z grubsza nakreślam plan przejazdu.
Kierunek Koło(taka miejscowość), krążę po Piotrkowie i w końcu trafiam na właściwą drogę, jednak im bardziej oddalam się od centrum tym więcej kraterów na drodze, mam wrażenie, że meteoryt również i tutaj pozostawił po sobie ślady.
Gdy tylko mijam rogatki miasta zaczyna się horror, oblodzona droga z wąskimi koleinami, nie zastanawiam się czy, ale kiedy zaliczę glebę…, nie mylę się, jakieś 3 km dalej koło wpada w rozpadlinę, a ja ląduję na drodze, lewe kolano boli…, robię sobie krótką przerwę, mały posiłek, uzupełnienie płynów, rozmasowanie obolałej kończyny i ruszam dalej… 1:0 dla mnie :)

Lodowa rynna... © amiga


Wiosna panie dzieju... © amiga


W Kole drogi odśnieżone, dość gładko się jedzie, nawet powiedziałbym przyjemnie, od czasu do czasu na niebie pojawia się słońce i robi się ciepło. Droga niezbyt skomplikowana, wystarczy trzymać się głównego traktu, więc mijam kolejne miejscowości Lubiaszów, Golesze, Golesze Duże, Młoszów, jako, że w większości jest to otwarty teren to na drodze nie ma kolein, a jedynie gdzieniegdzie cieniutka warstwa lodu czy śniegu. Kieruję się na Wiaderno, przede mną kilka km przez las i… powtórka z rozrywki, lód, koleiny, śnieg…, jednak tym razem nie zaliczam gleby, udaje się dojechać na otwarty teren. Zbliżam się do Wiaderna, drogi odśnieżone, odlodzone, można nieco przycisnąć. Dojeżdżam z do skrzyżowania na którym jestem umówiony z Posterunkową :) i w tej chwili dostaję sms-a o możliwości spóźnienia, postanawiam ruszyć dalej drogą wprost do Tomaszowa, wyjechać na spotkanie. Staję w pobliżu skrzyżowania ulic Dąbrowskiej, Bema i Zielonej. Chwila na posiłek… czekam…

Rozdział II

Nie mija nawet 5 minut gdy nadjeżdża Karolina. Krótkie powitanie, chwila rozmowy, pokazuje mi mapę…, trasa ambitna, boję się jednak tych oblodzonych szos na które możemy się natknąć.
Ruszamy.
Przejazd przez centrum miasta i kierujemy się na ul Strzelecką do tutejszego bunkra, z zewnątrz nie jest specjalnie okazały, pewnie sam bym go pominął, jednak przewodniczka wyjaśnia iż jest to największy bunkier w mieście. Szkoda, że nie udało się wejść do środka, może innym razem?

Wejście do bunkra w Tomaszowie Mazowieckim © amiga


Wyjście z bunkra... © amiga



Pozostawiamy budowlę samotną, gdy Karolina zaczyna przyspieszać, pogania mnie, mamy gdzieś zdążyć, pędzimy na złamanie karku i dojeżdżamy do pobliskiego parku/ośrodka położonym nad Pilicą, wita nas spora grupo mocno roznegliżowanych ludzi…. Nie jestem przyzwyczajony do takich widoków zimą przy ujemnej temperaturze, na dokładkę im bliżej rzeki tym widoki coraz bardziej szokujące, próbuję pozbierać wszystko do kupy….

Skojarzenia z pewnym bikestasowiczem jak najbardziej na miejscu :) © amiga


Toż to muszą być morsy…, w tej chwili widzę ludzi wbiegających do rzeki… Temp wody pewnie jest wyższa niż temperatura otoczenia, jednak patrząc na te obrazki robi mi się zimno. Chyba pora na odwrót, na szczęście Tymoteuszka podziela moje zdanie, a już myślałem, że kąpiel w rzece to będzie jedna z atrakcji dzisiejszego dnia :)
Chwilę później jesteśmy już na drodze prowadzącej do Niebieskich Źródeł, co prawda widziałem je już na zdjęciach wcześniej, jednak w rzeczywistości są zdecydowanie ładniejsze… Oczywiście nie obyło się bez chwili dla fotoreporterów :)

Niebieskie Źródła © amiga


Niesamowicie przejrzysta woda © amiga


Próbujemy się wydostać parku ścieżką leśną, jednak spore ilości zalegającego śniegu wpływają na naszą decyzję. Odwrót.

Rodział III
Kierujemy się na Groty Niegórzyckie, w zasadzie to Karolina kieruje nas na nie, ja mogę jedynie podążać za przewodnikiem i dotrzymywać towarzystwa. Dojeżdżamy na miejsce, kupujemy bilety i mamy 10 minut czasu do wyjścia poprzedniej wycieczki….

Nie pojadę, tak tutaj będę siedział... © amiga


Mamy trochę czasu by na spokojnie porozmawiać, wymienić się upominkami i… przerywa nam przewodnik zapraszając do środka. Wewnątrz góry tras może nie jest specjalnie długa, za to okraszona niesamowitymi opowieściami i legendami tego miłego młodego człowieka, ma gość talent.

Jesteśmy 16 metrów pod ziemią... szok © amiga


Dowiadujemy się o historii tego miejsca, o właściwościach dość specyficznego piasku wydobywanego z tego miejsca, okresie jego upadku, zapomnienia i w końcu odrestaurowania i przekazana we władanie turystom.


Diabli go nadali.... © amiga


Chłopi w kopalni © amiga



Będąc w okolicach Tomaszowa warto tutaj zajrzeć, chociaż to nie jedyna atrakcja która mnie dzisiaj czeka.


Co można zrobić z piasku.... © amiga


Szkło... © amiga


Ścieżka dydaktyczna © amiga


Po kilkudziesięciu minutach opuszczamy ciepłe i wilgotne podziemia, razi nas słońce odbijające się w białym zeszklonym śniegu… Mija kilka min zanim się przyzwyczajamy i możemy ruszyć dalszą drogę. Chwilę później jest podjazd i jak mi ktoś będzie wciskał ciemnotę, że okolica jest płaska…
Na dokładkę zaczyna się odcinek „specjalny” oblodzone wąwozy na drodze, jakoś udaje mam się dotrzeć do Swolszewic małych, w pobliże naleśnikarni, gdzie zaplanowany był mały popas… jednak wewnątrz nie ma żywego ducha, pora zawrócić i skierować się na tamę na zalewie Sulejowskim. W lesie na zakręcie chwila nieuwagi i Karolina ląduje na drodze, wygląda to nieciekawie, na szczęście obrażenie chyba nie są zbyt wielkie, podnosi się z rozbrajającym uśmiechem, wsiada na rower i…. jedzie dalej. 1:1 :) (oboje zaliczyliśmy dziś po glebie). W końcu docieramy na tamę, po prawej stronie wita nas dość niecodzienny widok roweru stojącego kilkadziesiąt metrów od brzegu, na lodzie a kawałek dalej ludzie łowiący ryby…
Na zaporze oczywiście kolejna przerwa, tym bardziej że rozpogadza się, świecie słońce, temperatura wg licznika ok. zera…, ciepło, piękne błękitne niebo pokryte białymi chmurami :). Trzeba to uwiecznić.

Rzut okiem na Pilicę z tamy © amiga


Zamarznięty Zalew Sulejowski © amiga



Tymoteuszka proponuje mi pociągniecie składu naszego krótkiego pociągu, ruszam więc jako pierwszy, z tyły na szczęście docierają do mnie polecenia, za wielką wodą skręć w lewo, a teraz pod górę i w prawo… :) fajnie. Trafiamy na kolejny podjazd, do łatwych nie należy…. Chyba nawet na swojej drodze do pracy nie mam czegoś takiego…, jest gdzie się zmęczyć. Może kilometr dalej zauważam dość spory kompleks klasztorny, okazuje się, że jest to klasztor-sanktuarium św. Anny w Smardzewicach…,

zespół klasztorny św. Anny w Smardzowicach © amiga


Brama... wielka... © amiga


ruszamy dalej i.. skręcamy w leśną drogę… na szczęście jest dość dobrze utrzymana, widać, że jeżdżą nią samochody, znaki wskazują iż kierujemy się do Ośrodka Hodowli Żubrów. Kilka km przez las, rozmawiamy nieco i w którymś momencie zauważam, że Karolina gdzieś mi zniknęła z pola widzenia, odwracam się i widzę ja w rowie. 2:1 dla Niej. Chwila na pozbieranie się i ruszamy dalej jeszcze kilkaset metrów i jesteśmy…, wow… dość specyficzne miejsce, może też inaczej wyobrażałem sobie takie miejsca, niemniej żubry są, wraz z młodymi i… klonami XXL Musty…

No pokaż się żubrze... © amiga


Zróbże Minę uprzejmą, żubrze © amiga


Mija dobre kilkanaście minut, pora pożegnać tą ostoję i ruszyć w dalszą podróż… na tapecie tym razem Jeleń, a dokładnie schron kolejowy w Jeleniu. Strasznie długi, wielki i…. opuszczony, zaniedbany, kawałek dalej kolejny kompleks budynków. Niesamowite miejsce i chyba mało znane, chociaż ślady świadczą o dość częstych lokalnych imprezach odbywających się zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz budowli…


Bunkier kolejowy w Jeleniu © amiga


Sporo śladów.... © amiga


Bunkry są, więc i tak jest zajebiście :) © amiga



Rozdział IV

Kolejna chwila odpoczynku w cieniu bunkra… i ruszamy tym razem pora na zdobycie Spały, najkrótsza droga prowadzi leśnym szlakiem, jednak nie mamy pojęcia w jakim on jest w tej chwili stanie, czy da się tamtędy przejechać, czy będziemy pchać rowery? Na szczęście widać ślady po samochodach kursujących po nim, wyjątkowo mnie to cieszy, bo ścieżka jest dość ładnie ubita. W Spale rzuca nam się w oczy piękna Karczma, po kilku godzinach na chłodzie robimy dłuższą przerwę, herbaciano-kawową ze szczyptą zup. Jest ciepło, przytulnie, czas mija na rozmowie…, aż nie chce się wychodzić na taki ziąb, ale czas goni….
Dosiadamy rowery i ruszamy dalej. Może kilometr dalej Tymoteuszka zsiada z roweru i wchodzi na ścieżkę leśną, gdyby nie przecinka pomiędzy drzewami nie pomyślałbym nawet o tym, tam coś może być, że droga gdzieś prowadzi. 600 metrów przez zaspy i jesteśmy koło groty św. Huberta, wybudowanej w podziękowaniu dla prezydenta Ignacego Mościckiego.

grota św. Huberta © amiga


Kilka metrów dalej znajduje się kamień nagrobny psa prezydenta - Lorda :).

grób Lorda.... © amiga


Kawałek dalej jest coś, co chciałem zobaczyć, jednak ilość śniegu leżąca na ścieżce powoduje zmianę planów, nie tym razem… wracamy po śladach do szosy i wracamy do Spały, jeszcze chwila przy sklepie i kilka metrów dalej przy latarni morskiej :)

Latarnia morska w Spale © amiga


i ruszamy w do Tomaszowa. Robi się późno. W pobliżu centrum żegnamy się i obiecuję kolejną wizytę, gdy już wszystko się zazieleni, gdy biel nie będzie tak kłuła w oczy, gdy wszystkie ścieżki będą przejezdne. Dziękuję za towarzystwo/oprowadzenie. Było naprawdę miło.

Rozdział V

Zaczyna zapadać zmrok, jeszcze wczesny o tej porze roku, ale włączam lampki i ruszam po porannym śladzie do Piotrkowa. Początkowo jest nieźle, „wysokie” temperatury w ciągu dnia częściowo rozpuściły lód, jednak pamiętam co było w lesie i kawałek za Wiadernem w lesie ląduję rowie 2:2. Zbieram się i ruszam dalej, spoglądam na zegarek, mam ponad 2 godziny czasu do pociągu. Mogę więc jechać powoli i dystyngowanie jak kiedyś wspominał Kajman. Jednak droga jest męcząca… Wzrok wbity w jeden punkt oddalony około 5m od roweru. Kolejne koleiny, lód, w końcu kilka miejscowości i otwarty teren, jednak nie ma co szaleć, chwila nieuwagi i będę znowu leżał… niewarto. Za Kołem zaczyna się ostatni przejazd przez las. Pojawiają się kratery w jezdni, jest ich coraz więcej, a to znak, że zbliżam się do Piotrkowa Trybunalskiego. Już widzę rogatki, widzę odśnieżoną drogę, oświetlenie uliczne. Ulga. Przejechałem. Spoglądam na zegarek, dochodzi 20:00, mam ok. 30 min. Docieram do centrum, przejeżdżam przez rynek, przez chwilę mam ochotę by się zatrzymać i obfotografować wszystko. Piękne centrum. Jednak czuję, że muszę już coś zjeść, jadę w kierunku dworca PKP, zatrzymuję się przy jakimś sklepie całodobowym, wchodzę do środka i kupuję jakieś ciastka i napoje… Już na perownie wchłaniam całą porcję HITów jest mi dobrze. Wdaję się w rozmowę z mieszkańcami to c mówią o mieście o okolicy nie napawa optymizmem… W zasadzie te kilka osób z którymi mam okazję podyskutować twierdzą, że jest to miasto w zasadzie wymarłe, gdzie młodzież ucieka, wyjeżdża, miasto emerytów… Nie tego się spodziewałem, burzy to moje wyobrażenie o tym miejscu. Ech…

Epilog

Jestem w pociągu, tym samym którym jechałem tutaj, w między czasie zdążył dojechać do Gdyni i wrócić. Na szczęście wyświetlacz LCD ma wolne, nie pokazuje już temperatury. Chyba to lepiej :). Za to co jakiś czas z kołchoźników rozlega się głos Kierownika pociągu informujący o kolejnych stacjach. Rozleniwiam się, jednak nie chce mi się spać, ale odpływam.
Jest kilka min. przed 23:00 jestem w Katowicach pozostało wsiąść na rower i przejechać ostatnie 6km. Jadę najkrótszą trasą, to nie pora na szaleństwa, tym bardziej, że na twarzy czuję szczypiący mróz, jest zimno. Już w domu, szybka kąpiel i spać… Rano czeka mnie praca

Podziękowania

Podziękowania należą się jednej osobie, Karolinie za to, że zechciała zostać moim przewodnikiem, za to że pokazała miejsca do których sam pewnie bym nie trafił, pominął by je, za wspaniałe towarzystwo i za to, że poświęciła dla mnie swój cenny czas. Wielkie Dzięki

Ślad tylko w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego, Tomaszowa Mazowieckiego i Spały. Do kompletu powinny być dojazdy do i z dworca w Katowicach... kolejne 12km(w sumie).

Komentarze (25)

Djk71 Kawa w Spale też się liczy... chyba...
Mam nadzieję, że jak się zrobi cieplej to uda mi się wrócić w te okolice a wtedy.... kto wie....
Jakie pracować? Nie odpoczywałeś na szkoleniu? ;P

amiga 10:02 sobota, 30 marca 2013

Coś mi się wydaje, że kręcisz... Ani piłeś, ani spałeś... ;)
Mam wrażenie, że niektóre z tych miejsc udało mi się już odwiedzić... Niestety nie wszystkie...
Zazdroszczę wycieczki i takiej przewodniczki... Inni musieli w tym czasie pracować...

djk71 09:36 sobota, 30 marca 2013

Tadzik1963 Może coś z tego wyjdzie... trzeba chyba wrzucić ten pomysł na forum...
Mors Niskie temperatury nie są problemem, kwestia właściwego ubioru.... gorzej gdy przyjdzie się zmagać z lodem na drodze...
Dzięki :)

amiga 08:02 piątek, 29 marca 2013

Ork, ork, ork! ;)
Jak widać, nie ma co się bać zimy.
Cieszę się, że udowodniliście to sobie i Czytelnikom. ;)

Pozdrawiam lodowato (w przetłumaczeniu na język ludzki: gorąco). ;))

mors 22:56 czwartek, 28 marca 2013

Ciepły miesiąc to podstawa i można się integrować. A Ślęża ? niezły pomysł.

tadzik1963 22:56 środa, 27 marca 2013

tadzik1963 Zawsze może być okazja, żeby ot tak się spotkać..., zresztą w zeszłym roku kilka takich spontanów całkiem nieźle wyszło.... Od czasu do czasu może warto zorganizować jakieś spotkanie BS, w róznych miejsach i ochodzić kolejne rocznice powstania BS? Tyle, że miesiąc dobrze by było wybrać jakiś ciepły. Jako, że Blase pochodzi z okolic Wrosławia to może.... Ślęża?
Tymoteuszka Miło było spotkać się offline, pojeździć, tylko pogoda spłatała nam nałego figla ;P Dzień mile spędzony, liczę na powrótkę gdy tylko wiosna zawita na dobre...., liczę na te naleśniki :)

amiga 09:44 środa, 27 marca 2013

"niedziela, 4.00 rano..." brrrr - jak Ci się chciało wstać? Jak zwykle - powalająca relacja i fotki. Zastanawiam się dlaczego tak mało atrakcji zobaczyliśmy - to nie miało tak być - w planach był Inowłódz, Ujazd, Wolbórz i wiatrak gigant - puzle. Kiedy będzie ciepło - obiecuje poprawę :) Mam nadzieję, że naleśniki też będą otwarte, wtedy nie umrzemy z głodu.
Pozdrawiam i dziękuje za miły dzień spędzony przeze mnie inaczej, jak do tej pory, za wyciągnięcie mnie z 4-rech ścian, choć na chwilkę.

Tymoteuszka 09:33 środa, 27 marca 2013

Widzę jakieś swojskie klimaty. W zimowej scenerii nie miałem okazji ich oglądać.Piękne tereny do rowerowania trochę się w tych rejonach pojeździło przy okazji kilku edycji Bike Orientu i nie tylko.Z opisu jedynie Grot Niegórzyckich nie miałem okazji zobaczyć ,trzeba to nadrobić. W sumie fajna wycieczka Wam wyszła szkoda że tak mroźno i ślisko na szlakach. Pozdrawiam.
Do limit: wielką integrację BS w zeszłym roku już zapoczątkowała kosma100 organizując maraton na orientację w Błędowie ,było miło i sympatycznie. Oby więcej takich integracji.

tadzik1963 22:53 wtorek, 26 marca 2013

kosma100 No ba.... To sanktuarium jest o tyle specyficzne, że jedzie się przez małe wioski, z niewielkimi domkami i nagle wyłania się coś tak wielkiego.... :)

amiga 08:46 wtorek, 26 marca 2013

Niradhara Żółty piasek na dnie + błękitna woda dają zielonkawy kolor :)

amiga 08:43 wtorek, 26 marca 2013

Super wycieczka :-) Widać, że fajnie się bawiliście :-)
Musta XXL wymiata :-)
Groty Niegórzyckie muszę zobaczyć :-)
Klasztor-sanktuarium św. Anny w Smardzewicach widziałam - wywarł na mnie duże wrażenie :)

Pozdrawiam!

kosma100 08:41 wtorek, 26 marca 2013

Warto było czekać na taką wspaniałą relację! Dręczy mnie tylko pytanie, dlaczego Niebieskie Źródła są zielone?

niradhara 08:32 wtorek, 26 marca 2013

Lukasz78 Można i tak :)
Man222 Wyjeżdżając ze Śląska nie przypuszczałem że czeka mnie spotkanie z zimą. Ostatni raz takie warunki u nas były w styczniu i na początku lutego..., ale wycieczka i tak się udała, tym bardziej, że była planowana baaardzo długo
limit To tak jest, że jeżeli masz jakiegoś zapaleńca który zwiedza swoją okolice, zna rózne zakamarki, i na dokładkę potrafi o tym opowiedzieć to każdy nawet najdziwniejszy zakamarek polski potrafi być piękny. Tylko trzeba wiedzieć gdzie tego szukać..., na szczęście na BS jest kilku takich zapaleńców..., a Tymoteuszka przoduje w tym...

amiga 08:14 wtorek, 26 marca 2013

Super się czyta Twoją relację amiga. Tak widzę, że kolejne miejsce do zwiedzenia pojawiło się na tapecie. A Tymoteuszka będzie miała chyba niedługo zajęty kalendarz na następny rok jako przewodniczka :-)

limit 07:22 wtorek, 26 marca 2013








Miałem w niedziele wracać z Warszawy na Sląsk po stanie dróg stwierdzam ze z rezygnacją z tego wyjazdu to był dobry pomysł :) Ale wycieczka super i okolice całkiem ciekawe :)

wloczykij 20:15 poniedziałek, 25 marca 2013

Bo ja najpierw zaliczam to, co odległe, a to, co bliższe, zostawiam na deser :)

lukasz78 20:13 poniedziałek, 25 marca 2013

Mors Dzięki za szacun :) Była chwila, że oboje pomyśleliśmy o Tobie... zgadnij kiedy ;P
Dynio To wnętrze pociągu jeżdżącego po Polsce ;) też jestem w szoku.
Aniuta Będzie jeszcze sporo okazji do odwiedzin :)
Niradhara :)
Limit No ba... zaczyna się w końcu sezon. Przy okazji, dzisiaj zacząłem zbierać znowu 7 kamyków... :)
Lukasz78 Na śląsk jeździsz, a pod bokiem takie gminy...
Jurek57 Zostałeś myśliwym ?

amiga 19:22 poniedziałek, 25 marca 2013

mors, Dynio, Aniuta, Niradhara, limit, Lukasz78, Jurek57 Obiecana aktualizacja wpisu, z góry przeraszam za drobne literówki, nieścislości itp.... ale wpis jest wielki...

amiga 19:17 poniedziałek, 25 marca 2013

I kto powiedział że z "wiosną" jest coś nie tak jeśli jest tak jak myślę !?
pozdrawiam

Jurek57 17:57 poniedziałek, 25 marca 2013

Hehe, to i ja się muszę tam dointegrować, zwłaszcza że mam parę gmin do zrobienia między Tomaszowem, Piotrkowem i Skierniewicami :)

lukasz78 14:40 poniedziałek, 25 marca 2013

To widzę, że chyba zaczyna się rok pod znakiem Wielkiej Integracji BS :-) Ludzie zaczynają się zjeżdżać w różnych miejscach kraju :-)

limit 09:24 poniedziałek, 25 marca 2013

Umieram z ciekawości!

niradhara 07:02 poniedziałek, 25 marca 2013

I Ty zostawiasz nas w stanie oczekiwania ? to straszne ;) ale poczekam. Na zdjęciu jeśli to wnętrze pociągu PKP to niech mnie ktoś uszczypnie.....

Dynio 02:24 poniedziałek, 25 marca 2013

Posterunkowa Tymoteuszka? ;)

Jeden z lepszych dystansów dnia, a w takim mrozie to już naprawdę COŚ.
Otrzymujecie szacun Morsa. ;)

PS. miło słyszeć, że ten pseudonim wciąż funkcjonuje. Tak kiedyś go rzuciłem mimochodem na Jej blogu. ;)

mors 23:31 niedziela, 24 marca 2013
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa zonen

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]