Testując trasę z Goczałkowic do Żywca
Niedziela, 28 maja 2017
· Komentarze(0)
Kategoria do 136km, Firmowo, Spotkania Bikestats-owe, tam i z powrotem, W towarzystwie
Niedziela to ostatni dzwon by sprawdzić trasę do Zakopanego, w zasadzie ostatni odcinek, nieprzetestowany wcześniej. Kilka lat temu gdy z Darkiem jechaliśmy do Żywca trasę układaliśmy w trakcie, teraz, jest inaczej, za kilka dni będziemy prowadzić kilkadziesiąt osób.
Około 9:05 ruszamy w trójkę, Darek, Waldek i ja. Tama w Goczałkowicach zaliczona, zjazd z jej połowy także ;), droga przyzwoitej jakości, masa asfaltu, niewielki ruch, jednak na niektórych fragmentach mamy obiekcje, co co ruchu. Dzisiaj jest niedziela, a co będzie w dzień powszedni? W czwartek?
O poranku na Tamie w Goczałkowicach © amiga
Pięknie jest :) © amiga
No to teraz w dół © amiga
Na zjeździe © amiga
Od jakiegoś czasu mamy naszkicowany jeden wariant, na szczęście Darek zdążył przygotować inny na powrót, jadąc tam i z powrotem będzie okazja sprawdzić inną możliwość. Najbardziej obawiamy się przejazdy przez Bielsko, niełatwo jest przejechać bezpiecznie przez miasto gdy dookoła są góry, niewiele alternatyw... i oczywiście nie znamy za dobrze miasta ;), bo najczęściej się przez nie przejeżdża, bądź trafia w określoną lokalizację i tyle... Przez jakiś czas ślad prowadzi nas po trasie 52.... dzisiaj jest jeszcze jako tako, ale w tygodniu nie chcę myśleć co tutaj będzie, jesteśmy zgodni, ten fragment musi być zmieniony...
Góry coraz bliżej © amiga
Docieramy do Karczmy Stara Szmergielnia, jest jeszcze zamknięta, zaskakuje nas informacja, że w tygodniu otwierają o 15... to niedobrze, jeżeli planujemy dotrzeć na obiad około 14... W niedzielę otwierają o 12... nie będziemy czekać... trudno, wracając zahaczymy o to miejsce jeszcze raz.
Stara Szmergielnia © amiga
Hotel Stara Szmergielnia © amiga
Pora zabrać się za długi podjazd na Wilkowice, w mojej pamięci został zapamiętany jako wyjątkowo długi, ale okazuje się, że nie jest to prawdą, kończy się dość szybko... to dobrze... za to później.... do Łodygowic po prostu się frunie na rowerze... warto było pojechać te kilak metrów :)
Na małym podjeździe © amiga
Jeszcze pod górkę © amiga
Trochę po 12 docieramy do Żywca, trwa triatlon, rynek zawalony rowerami, sporo turystów, mieszkańców, kręcimy się po okolicy, podjeżdżamy pod zamek, trochę zdjęć i postanawiamy stanąć w jakiejś restauracji, zresztą przetestowanej. Mija coś koło godziny...
Najedzeni, wypoczęci nie mamy ochoty na kręcenie, początkowo idzie nam to nędznie, ale z każdym km się rozkręcamy. Korzystamy z innego wariantu... który okazuje się niesamowicie przyjemny. Przez Bielsko przejeżdżamy zupełnie bocznymi drogami, szokujące jest to jak można uciec od ruchu samochodowego.
Miejskie Centrum Kultury w Żywcu © amiga
Trwa triatlon © amiga
Rynek Żywiecki © amiga
Góral żywiecki z zamkiem © amiga
Mieszczanin żywiecki z Dworem starostów upnickich © amiga
Ławeczka Alicji Habsburg © amiga
Domek chiński © amiga
Nad rzeczką opodal krzaczka © amiga
Instrukcja obłsługi ;) © amiga
Przed restauracją © amiga
Kościół św. Barbary w Bielsku-Białej © amiga
Trwa nabożeństwo © amiga
Kapliczka tuż obok kościoła © amiga
Parafia katedralna Pw. Św. Mikołaja w Bielsku-Białej © amiga
Rowerki miejskie © amiga
Punkt chłodzenia ;) © amiga
Wyjeżdżając z Bielska jesteśmy pewni, że pomimo tego, że to ciut trudniejszy wariant - więcej podjazdów to jest to trasa niesamowicie widokowa, spokojna... Tutaj można prowadzić nawet sporą grupę bikerów...
Ani jednej chmurki © amiga
Znowu pod górkę © amiga
Piękna okolica © amiga
Dzień okazał się niesamowicie gorący, chwilami powyżej 30 stopni, gdy docieramy do Goczałkowic... chce nam się pić, ale jest sklep.... mają chłodne napoje...
Ponownie na tamie © amiga
A może lepiej popływać? © amiga
Muszę przyznać, że powrotny wariant miło mnie zaskoczył... warto było pojechać i sprawdzić ten fragment.
Dzięki Darek i Waldek za miło spędzony dzień... prawie setka za nami :)
Około 9:05 ruszamy w trójkę, Darek, Waldek i ja. Tama w Goczałkowicach zaliczona, zjazd z jej połowy także ;), droga przyzwoitej jakości, masa asfaltu, niewielki ruch, jednak na niektórych fragmentach mamy obiekcje, co co ruchu. Dzisiaj jest niedziela, a co będzie w dzień powszedni? W czwartek?
O poranku na Tamie w Goczałkowicach © amiga
Pięknie jest :) © amiga
No to teraz w dół © amiga
Na zjeździe © amiga
Od jakiegoś czasu mamy naszkicowany jeden wariant, na szczęście Darek zdążył przygotować inny na powrót, jadąc tam i z powrotem będzie okazja sprawdzić inną możliwość. Najbardziej obawiamy się przejazdy przez Bielsko, niełatwo jest przejechać bezpiecznie przez miasto gdy dookoła są góry, niewiele alternatyw... i oczywiście nie znamy za dobrze miasta ;), bo najczęściej się przez nie przejeżdża, bądź trafia w określoną lokalizację i tyle... Przez jakiś czas ślad prowadzi nas po trasie 52.... dzisiaj jest jeszcze jako tako, ale w tygodniu nie chcę myśleć co tutaj będzie, jesteśmy zgodni, ten fragment musi być zmieniony...
Góry coraz bliżej © amiga
Docieramy do Karczmy Stara Szmergielnia, jest jeszcze zamknięta, zaskakuje nas informacja, że w tygodniu otwierają o 15... to niedobrze, jeżeli planujemy dotrzeć na obiad około 14... W niedzielę otwierają o 12... nie będziemy czekać... trudno, wracając zahaczymy o to miejsce jeszcze raz.
Stara Szmergielnia © amiga
Hotel Stara Szmergielnia © amiga
Pora zabrać się za długi podjazd na Wilkowice, w mojej pamięci został zapamiętany jako wyjątkowo długi, ale okazuje się, że nie jest to prawdą, kończy się dość szybko... to dobrze... za to później.... do Łodygowic po prostu się frunie na rowerze... warto było pojechać te kilak metrów :)
Na małym podjeździe © amiga
Jeszcze pod górkę © amiga
Trochę po 12 docieramy do Żywca, trwa triatlon, rynek zawalony rowerami, sporo turystów, mieszkańców, kręcimy się po okolicy, podjeżdżamy pod zamek, trochę zdjęć i postanawiamy stanąć w jakiejś restauracji, zresztą przetestowanej. Mija coś koło godziny...
Najedzeni, wypoczęci nie mamy ochoty na kręcenie, początkowo idzie nam to nędznie, ale z każdym km się rozkręcamy. Korzystamy z innego wariantu... który okazuje się niesamowicie przyjemny. Przez Bielsko przejeżdżamy zupełnie bocznymi drogami, szokujące jest to jak można uciec od ruchu samochodowego.
Miejskie Centrum Kultury w Żywcu © amiga
Trwa triatlon © amiga
Rynek Żywiecki © amiga
Góral żywiecki z zamkiem © amiga
Mieszczanin żywiecki z Dworem starostów upnickich © amiga
Ławeczka Alicji Habsburg © amiga
Domek chiński © amiga
Nad rzeczką opodal krzaczka © amiga
Instrukcja obłsługi ;) © amiga
Przed restauracją © amiga
Kościół św. Barbary w Bielsku-Białej © amiga
Trwa nabożeństwo © amiga
Kapliczka tuż obok kościoła © amiga
Parafia katedralna Pw. Św. Mikołaja w Bielsku-Białej © amiga
Rowerki miejskie © amiga
Punkt chłodzenia ;) © amiga
Wyjeżdżając z Bielska jesteśmy pewni, że pomimo tego, że to ciut trudniejszy wariant - więcej podjazdów to jest to trasa niesamowicie widokowa, spokojna... Tutaj można prowadzić nawet sporą grupę bikerów...
Ani jednej chmurki © amiga
Znowu pod górkę © amiga
Piękna okolica © amiga
Dzień okazał się niesamowicie gorący, chwilami powyżej 30 stopni, gdy docieramy do Goczałkowic... chce nam się pić, ale jest sklep.... mają chłodne napoje...
Ponownie na tamie © amiga
A może lepiej popływać? © amiga
Muszę przyznać, że powrotny wariant miło mnie zaskoczył... warto było pojechać i sprawdzić ten fragment.
Dzięki Darek i Waldek za miło spędzony dzień... prawie setka za nami :)