Wpisy archiwalne w kategorii

tam i z powrotem

Dystans całkowity:23118.73 km (w terenie 6486.68 km; 28.06%)
Czas w ruchu:1325:59
Średnia prędkość:17.44 km/h
Maksymalna prędkość:67.50 km/h
Suma podjazdów:128130 m
Maks. tętno maksymalne:240 (130 %)
Maks. tętno średnie:147 (79 %)
Suma kalorii:971214 kcal
Liczba aktywności:427
Średnio na aktywność:54.14 km i 3h 06m
Więcej statystyk

Dookoła wielkiej dziury - wycieczka z Karoliną

Niedziela, 20 maja 2018 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Kilka dni przerwy od rowera... i umawiam się z Karoliną na kolejny wyjazd bez specjalnego planu... Jedyne co wiemy to to, że startujemy z Kamieńska... 

Na miejscu jestem trochę po 9, lekko spóźniony, ale Częstochowa to nie przelewki ;) Karolina jest już od pół godziny... na szczęście nie marznie, jest gorąco. 

Szybkie omówienie planów i... jedziemy dookoła wielkiej dziury, tyle, że łatwo nie ma, okazuje się, że sezon remontów jest w pełni, drogi pozamykane, asfalt zerwany dość szybko lądujemy prawie w miejscu z którego zaczęliśmy... cóż trzeba z innej strony. Tym razem jest lepiej. Choć mapy twierdzą miejscami co innego. Wydaje się, że od czasu wydrukowania map siatka dróg nieco się zmieniła. W lesie przypominam sobie, że miałem podjechać pod bankomat ;) cóż... teraz będzie trudniej ;)

Przed nami góra Kamieńsk
Przed nami góra Kamieńsk © amiga
Pomnik w okolicach Kaliska
Pomnik w okolicach Kaliska © amiga
Ośrodek Wychowawczy w Łękawie
Ośrodek Wychowawczy w Łękawie © amiga
W Łękawie kolejne remonty, jest zwężka i światła... zaskakują kierowcy, którzy nic nie robią sobie z czerwonego i jadą w najlepsze.... jakiś obłęd... może nie należę do osób które trzymają się słowa pisanego, ale jednak jakieś zasady obowiązują, myślę, że nawet na dzikim zachodzie pewnych reguł się przestrzega. Na szczęście szybko opuszczamy tą miejscowość, dalej jest lepiej.... 
Rozkopane, że hej... gorzej, że kierowcy nie stosują się do sygnalizacji
Rozkopane, że hej... gorzej, że kierowcy nie stosują się do sygnalizacji © amiga
Podjeżdżamy w okolice zalewu Słok... widoki piękne, elektrownia odbijająca się w tafli wody :), sporo wypoczywających ludzi... fajne miejsce :) Przez jakiś czas jedziemy w kierunku Bełchatowa, wydaje nam się, że nawet tam wjedziemy, tylko co dalej? Specjalnej ciekawej alternatywy wyjazdowej nie ma, do zwiedzania też niewiele będzie poza miastem, tak więc odbijamy na Kurnos. 
Fabryka chmur
Fabryka chmur © amiga
Nad zalewem Słok
Nad zalewem Słok © amiga
W okopach
W okopach © amiga
Bunkier w okolicy Oleśnika
Bunkier w okolicy Oleśnika © amiga
Uśmiechnięta Karolina
Uśmiechnięta Karolina © amiga
2 miejscowości po 2 stronach drogi...
2 miejscowości po 2 stronach drogi... © amiga
Dziwna to miejscowość, po jednej stronie Kurnos pierwszy po drugiej Kurnos drugi ;) Chyba coś takiego widzę w Polsce po raz drugi, tylko gdzie był ten pierwszy? Nie mogę sobie przypomnieć.  Wkrótce docieramy do Kaszewic, kościółek drewniany w centrum miejscowości, trwa msza... w zasadzie kończy się, pora na banana ;)... po 10 minutach wchodzimy do środka... kilka zdjęć i możemy ruszyć dalej... 
Kaszewice - kościół pw. Świętej Trójcy
Kaszewice - kościół pw. Świętej Trójcy © amiga
wnętrze drewnianego kościółka
wnętrze drewnianego kościółka © amiga
Gdzieś tutaj powinien być pałać...
Gdzieś tutaj powinien być pałac... © amiga
Spoglądamy na mapy, by nie mieć zupełnie psutego przelotu... W Słupi powinien być pałac, dworek... jedziemy, tylko gdzie on jest? Trafiamy na jakieś ruiny popegeerowskie... chwila kombinowania i jest :) wjazd nieoczywisty, nie ma żadnego znaku... a szkoda, miejsce ciekawe, wewnątrz hotel i restauracja. 
Uwaga pszczoły ;)
Uwaga pszczoły ;) © amiga
Dwór Słupia
Dwór Słupia © amiga
Nie zostajemy tutaj długo Powoli trzeba wracać do Kamieńska, a jeszcze spory kawał do przejechania. Dojeżdżamy do punktu widokowego... kopalnia robi niesamowite wrażenie... i pomyśleć, że za kilkadziesiąt lat będzie tutaj jezioro... ;)
Taśmociągi z kopalni do elektrownii
Taśmociągi z kopalni do elektrownii © amiga
Księżycowe krajobrazy
Księżycowe krajobrazy © amiga
Wielkie to jest
Wielkie to jest © amiga
Wola Wydrzyna - stara gorzelnia
Wola Wydrzyna - stara gorzelnia © amiga
Sulmierzyce - kościół pw. Wniebowzięcia NMP
Sulmierzyce - kościół pw. Wniebowzięcia NMP © amiga
wnętrze kościoła w Sulmierzycach
wnętrze kościoła w Sulmierzycach © amiga
Rowery nad przepaścią
Rowery nad przepaścią © amiga
Wielka dziura w ziemi
Wielka dziura w ziemi © amiga
Czasu coraz mniej, już wiemy, że na obiad się nie zatrzymamy, w okolicach kleszczowa podjeżdżamy na Orlen, hotdog i kawa muszą wystarczyć... szkoda... ale, też wiemy, że max o 17 musimy być w Kamieńsku... 15 minut przerwy to i tak sporo... Pędzimy do mety... 
Tamie coś powinno być w każdym mieście...
Takie coś powinno być w każdym mieście... © amiga
Kościół pw. św. Jana Chrzciciela w Łękińsku
Kościół pw. św. Jana Chrzciciela w Łękińsku © amiga

Zaskakują niektóre ścieżki rowerowe, wyglądają rewelacyjnie, nawet specjalnie ta kostka nie przeszkadza... DDRka jest oddalona od głównej drogi, wije się pomiędzy drzewami.... 
Prawie jak droga do Spały
Prawie jak droga do Spały © amiga

Wpadamy do Kamieńska trochę przed 17... szkoda, że tak późno... ale... wycieczka i tak należy do udanych... Żegnam się z Karoliną i  rozjeżdżamy się do domów...

To był niesamowicie miło spędzony dzień... Dzięki Karolina za ten wspólny czas.... mam nadzieję, że wkrótce ponownie się zobaczymy :)



Ze Wschodu na Zachód z Karoliną - dzień szósty

Sobota, 12 maja 2018 · Komentarze(1)
Uczestnicy
W zasadzie to ostatni nasz dzień w tych rejonach, dziś trochę niestandardowo bo ruszamy bez sakw, te zostają na kwaterze. Wczoraj wieczorem przeglądając mapy zdobyte w Empiku postanowiliśmy trochę pokrążyć po Kociewiu :) 

Poranek wyraźnie chłodniejszy niż ostatnie dni, na niebie sporo chmur, słońca nie widać, ale prognozy pokazują, że ma to się zmienić w ciągu kilku godzin. Wyjeżdżając z Tczewa co nieco fotografujemy, zatrzymujemy się jeszcze na myjni, po wczorajszych opadach piach jest wszędzie...  kilka minut na myjni i można jechać dalej. Kierujemy się na Skaryszewy, na zachód od Tczewa, wyjazd z miasta paskudny, dość ruchliwa droga, w końcu to łącznik z autostradą, dodatkowo rowerówki są fragmentaryczne i nieprzemyślane. Zjechanie z nich graniczy z cudem. 
Tczewskie murale
Tczewskie murale © amiga
Turze - kościół pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy
Turze - kościół pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy © amiga
Co jakiś czas mamy na mapie zaznaczone coś na czerwono, więc trzeba to odwiedzić, niestety w kościołach często trwają przygotowania do komunii, nie ma szans na wejście, zwiedzenie i poszukanie czaszek. W Bolesławowie prawie mijamy pałac... wjazd w dziwny miejscu, ważne, że jednak udało się tam podjechać :)
Godziszewo - kościół św. Jana Nepomucena
Godziszewo - kościół św. Jana Nepomucena © amiga
Bolesławowo - pałac - Zespół Szkół Rolniczych Centrum Kształcenia Praktycznego
Bolesławowo - pałac - Zespół Szkół Rolniczych Centrum Kształcenia Praktycznego © amiga

Gdy docieramy do Skaryszew tam dopiero mamy co robić, jest co fotografować, jest co zwiedzić, krążymy po centrum, chyba najbardziej zaskoczył mnie Kościół wybudowany w 24 godziny. Ciekawa jest jego historia, ale to każdy może sobie znaleźć na necie ;) Postanawiamy zrobić sobie krótką przerwę w cukierni na rynku i pochylić się jeszcze raz nad mapami. Delikatnie modyfikujemy pierwotny plan, w Bąkowcu jest zaznaczony dworek :) 
Skarszewy- Kościół  pw. św. Maksymiliana Kolbego
Skarszewy- Kościół pw. św. Maksymiliana Kolbego © amiga
Kościół pw. Michała Archanioła - Skaryszewy
Kościół pw. Michała Archanioła - Skaryszewy © amiga
Skarszewy - wewnątrz kościoła
Skarszewy - wewnątrz kościoła © amiga
Skarszewy - Kościół 24h
Skarszewy - Kościół 24h © amiga
Skarszewy - centrum
Skarszewy - centrum © amiga
Skarszewy - rynek
Skarszewy - rynek © amiga
Skarszewy- Zamek Joanitów
Skarszewy- Zamek Joanitów © amiga
Dworek w okolicach Obozina
Dworek w okolicach Obozina © amiga
Tam też się kierujemy, niestety pierwszy z nich jest za gęstymi krzakami, niewiele widać, ale kilka km dalej jest kolejny, tutaj udaje mi się zrobić szybką fotę. Powoli poprawia się pogoda, jest coraz cieplej, chyba zmienia się wiatr. Wkrótce osiągamy Starogard Gdański, ten mylę cały czas z Stargardem Szczecińskim, choć kilka lat temu zmienił nazwę ;), ale jednak w głowie cały czas jest stara nazwa. 
Wjeżdżając do miasta zaskakuje nas szpital psychiatryczny, zabytkowy budynek... jest piękny... 
Szpital dla Nerwowo i Psychicznie Chorych im. S. Kryzana w Starogardzie Gdańskim
Szpital dla Nerwowo i Psychicznie Chorych im. S. Kryzana w Starogardzie Gdańskim © amiga
Za to w centrum miasta masakra, rozkopany rynek, trudno się poruszać, odpuszczamy poszukiwania synagogi, ale za to korzystamy z okazji i wstępujemy na chwile do baru mlecznego. Jedzenie świeże i szybko podane, dodatkowo cena :) kilkanaście zł za obiad... 
kościół p.w. Św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Starogardzie Gdańskim
kościół p.w. Św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Starogardzie Gdańskim © amiga
Wnętrze starogardzkiego kościoła
Wnętrze starogardzkiego kościoła © amiga
Starogard Gdański - poewangelicki kościół
Starogard Gdański - poewangelicki kościół © amiga
Rozkopane centrum w Starogardzie Gdańskim
Rozkopane centrum w Starogardzie Gdańskim © amiga
W końcu z pełnymi brzuchami wyjeżdżamy z miasta, w pobliskim Owidzu mamy zaznaczony dworek, tylko na miejscu coś się nie zgadza, tam jest grodzisko. Trwają jakieś przygotowania do imprezy, ludzi w strojach historycznych, chyba nie pasujemy do tego miejsca w gaciach rowerowych ;)
Grodzisko Owidz
Grodzisko Owidz © amiga
Owidz - widok z grodziska
Owidz - widok z grodziska © amiga
Grodzisko Owidz - jakaś impreza
Grodzisko Owidz - jakaś impreza © amiga
Przez Klonówkę docieramy do Pelplina, miasteczko, nieciekawe, szybko więc je opuszczamy i kierujemy się na Gniew, z poziomu autostrady widać górujący nad nim zamek. Liczymy na to, że miasto jest równie piękne. 
Klonówka kościół św. Katarzyny
Klonówka kościół św. Katarzyny © amiga
W pelplińskiej Bazylice
W pelplińskiej Bazylice © amiga
Bazylika w Pelplinie
Bazylika w Pelplinie © amiga
Gdzieś przed Gniewem
Gdzieś przed Gniewem © amiga
W końcu osiągnęliśmy cel
W końcu osiągnęliśmy cel © amiga
Na miejscu okazuje się, że nie jest tak pięknie jak można by sobie wyobrazić, małe miasteczko, lekko wymierające, w centrum trochę remontów i główna atrakcja zamek... Wchodzę do otwartego sklepu, uzupełniam zapasy... głównie chodzi o picie. Do Tczewa 30km w większości wzdłuż Wisły, liczę na to, że droga jest poprowadzona po wałach. 
Gniew - Rynek
Gniew - Rynek © amiga
Centrum Gniewa
Centrum Gniewa © amiga
Panorama okolic Gniewu
Panorama okolic Gniewu © amiga
I tutaj też małe zaskoczenie, droga jest pod wałami, na dokładkę wieje z północy, rowery strasznie ociężale jadą. Odliczamy kolejne km... chcemy jak najszybciej być już na kwaterze i odpocząć... 
Kościół pw. św. Jana Chrzciciela XIV w - Wielkie Walichnowy
Kościół pw. św. Jana Chrzciciela XIV w - Wielkie Walichnowy © amiga
Kościół św. Wojciecha - Gorzędziej
Kościół św. Wojciecha - Gorzędziej © amiga

Gdy w końcu docieramy na miejsce, słońce powoli znika za horyzontem, w nogach 130 km... jutro wracamy... ale jest jeszcze okazja skorzystać z pralki. Nad mapami nie trzeba się pochylać, z rana pokrążymy godzinę po Tczewie i to będzie wszystko. Później wsiądziemy do pociągu

Ze Wschodu na Zachód z Karoliną - dzień zero

Niedziela, 6 maja 2018 · Komentarze(1)
Uczestnicy
Dzień... od dawna zapowiadał się pokręcony... Z rana komunia chrześnicy... po południu wyjazd do Białegostoku. Miało być Morze... ale jak to zwykle bywa problemy z PKP zrobiły swoje. Tak wiec mamy Bilety do Białegostoku... Wyjazd około 17 z Koluszek, po drodze do zabrania rzeczy, rowery, trzeba się przebrać... Jestem pewien, że czegoś zapomniałem, tylko czego? Okaże się to pewnie już na miejscu. Szykuje się istne wariactwo. 
Z komunii zrywamy się przed 14... czasu mało. Gnamy samochodem do Tomaszowa i później do Koluszek. Na stacji jesteśmy 10 minut przed czasem... Ufff.... 

4 godziny jazdy pociągiem + postój 40 minutowy w Warszawie Wschodnie i już jesteśmy w Białymstoku. Nocleg zarezerwowany niedaleko dworca. Wariactwo... dnia powodowało to, że w pociągu nie mamy nic do jedzenia, nic do picia. Szczególnie to drugie daje się we znaki. W Białymstoku jedziemy na kwaterę. Po zameldowaniu ruszam samotnie na poszukiwanie czegoś otwartego, najlepiej stacji benzynowej, trochę krążę, ale trafiam. Mamy picie, mamy jedzenie. nie umrzemy :)

Szybka kolacja i pora spać... jutro pobudka o 6:00, pewnie godzinę później wyjazd z miasta... Wstępnie plan jest ustalony, a co wyjdzie... to się okaże w trakcie... 

Piękne kwiatki
Piękne kwiatki © amiga

Z Przysuchy do Szydłowca z Karoliną...

Wtorek, 1 maja 2018 · Komentarze(3)
Uczestnicy
Dzień zaskakujący, wyjeżdżam z domu około 5 z lekkim hakiem. Kierunek Tomaszów Mazowiecki, wtem dostaję informację, może byśmy tak wpadli na godzinę do Szydłowca? ;)

Już z Karoliną jedziemy dalej do Przysuchy, tam będzie "baza". Przyznam się, że jestem lekko nieprzygotowany, bo pierwotna myśl to były północne rubieże Łódzkiego. Nie mam mapy, jednak Karolina dzieli się swoimi. Dzięki :)

Około 10 ruszamy rowerami, kierujemy się mocno na południe, pod wiatr, przynajmniej tak nam się wydaje. Postanawiamy raczej unikać terenu, chyba nie warto walczyć z nim. Tym bardziej, że dzień zapowiada się gorący... 
Pozostałości młyna w okolicach Przysuchy
Pozostałości młyna w okolicach Przysuchy © amiga
Mleczowe pole
Mleczowe pole © amiga
Palisada chroniąca prywatną posesję
Palisada chroniąca prywatną posesję © amiga
Pomnik w Ruskim Brodzie
Pomnik w Ruskim Brodzie © amiga
Pomnik przed Niekłaniem Wielkim
Pomnik przed Niekłaniem Wielkim © amiga
Po drodze uwieczniamy na cyfrowych kliszach wszystko co się da, jest tego całkiem sporo, co kilka km mijamy jakiś pomnik z okresu II wojny światowej. Nieco więcej czasu spędzamy w Niekłaniu Wielkim, z daleka widzimy pozostałości po hucie, dokładnie chodzi o wieżę. Ciekawe co w niej było pierwotnie. Niemniej jest na terenie zakładu bez opcji dostępu za to sprawia wrażenie całkiem niezłego stanu. Nieco dalej jest kościół na górce, zabytkowe zabudowania, młyn nieoznaczony na mapie.  
Pozostałości huty z 19 wieku w Niekłaniu Wielkim
Pozostałości huty z 19 wieku w Niekłaniu Wielkim © amiga
Parafia rzymskokatolicka św. Wawrzyńca w Niekłaniu Wielkim
Parafia rzymskokatolicka św. Wawrzyńca w Niekłaniu Wielkim © amiga
W Niekłaniu Wielkim
W Niekłaniu Wielkim © amiga
Stary młyn w Niekłaniu Wielkim
Stary młyn w Niekłaniu Wielkim © amiga
Karolina jak zwykle uśmiechnięta :)
Karolina jak zwykle uśmiechnięta :) © amiga
Za Niekłaniem Wielkim wjeżdżamy na teren rezerwatu "Skałki Piekło", nie liczę na wiele, jednak gdy jesteśmy na miejscu okazuje, się, że jest to całkiem spore, przypominają te które widzieliśmy na jurze... może tylko kolor inny :) To czego nie ma w tym miejscu w stosunku do skałek jurajskich to... śmieci. Jest czysto, turyści i miejscowi nie zostawiają śmieci. Tak chyba powinno być wszędzie. Na jurze normą jest to, że pod prawie każdym ciekawszym miejscem można natknąć się na butelki po piwie, jakieś puszki, czy plastikowe opakowania. 
W rezerwacie skałki Piekło pod Niekłaniem
W rezerwacie skałki Piekło pod Niekłaniem © amiga
Skałki Piekło pod Niekłaniem
Skałki Piekło pod Niekłaniem © amiga
Prawie jak na jurze
Prawie jak na jurze © amiga
Skałki... spore są
Skałki... spore są © amiga
Ciekawe miejsce
Ciekawe miejsce © amiga
Trafiliśmy do Piekła..., a może do Nieba?
Trafiliśmy do Piekła..., a może do Nieba? © amiga
Tablica informacyjna
Tablica informacyjna © amiga
Teodorowi Zielińskiemu
Teodorowi Zielińskiemu © amiga
Wyjeżdżając z rezerwatu stajemy na poboczu w lekkim cieniu, wśród kwitnących mleczy :), pora na banana, pora na Grześka, pora się napić, chwilę odsapnąć. Omawiamy na szybko dalszą drogę, ta nie jest skomplikowana... jednak dopiero podczas jazdy okazuje się, że piłujemy kilka km pod górkę... tylko tego zjazdu coś nie widać... 
Mleczowa kraina
Mleczowa kraina © amiga
Kolejny pomnik na trasie
Kolejny pomnik na trasie © amiga
Okolice Huty koło Szydłowca
Okolice Huty koło Szydłowca © amiga
Dopiero w okolicach Huty mijamy szczyt, teraz rowerki mkną w dół, do centrum Szydłowca nie trzeba pedałować...  a w centrum... zastaje nas 14, pora coś zjeść. rozglądamy się i... jedyne co jest otwarte to kebabownia. Na rynku jest sporo więcej, zbliżają się dni Zygmuntowskie, niby budy rozstawione, niby jest sprzedaż, ale po diabła nam miś, czy precel... Wybieramy opcje talerz wołowiny i talerz kurczakowy... Jadałem co prawda lepiej, ale nie jest źle, za to porcje dla konia, mimo tego, że zamawialiśmy małe porcje. Z tak wypełnionymi brzuchami będzie się ciężko kręciło. 
Szydłowiec :)
Szydłowiec :) © amiga
Droga za nami
Droga za nami © amiga
Ratusz w Szydłowcu
Ratusz w Szydłowcu © amiga
Jest i czaszka
Jest i czaszka © amiga
Dzwonnica przy kościele w Szydłowcu
Dzwonnica przy kościele w Szydłowcu © amiga
Stare Graffiti
Stare Graffiti © amiga
Kaplica przy kościele, szkoda, że zamknięta
Kaplica przy kościele, szkoda, że zamknięta © amiga
Ratusz w Szydłowcu
Ratusz w Szydłowcu © amiga
Zamek i park w Szydłowcu
Zamek i park w Szydłowcu © amiga
Niesamowicie jest
Niesamowicie jest © amiga
Synagoga w Szydłowcu
Synagoga w Szydłowcu © amiga
Samo miasteczko zrobiło przyjemne wrażenie, czuć historię, widać ją, mało tego zabytki są odrestaurowane, jeszcze ten zamek otoczony fosą i parkiem :) Minęła dobra godzina gdy postanawiamy ruszyć w drogę powrotną, przez Chlewiska. Nazwa może nie zachęca, jednak wg mapy jest tam trochę atrakcji, szkoda tylko, że do pałacu nie na się normalnie podjechać, dostęp tylko dla gości, bądź po zapłaceniu 15 zł. Trochę to dużo za 5 min pobytu i max kilka zdjęć. Ktoś chyba przegiął. 
Chlewiska - parafia Św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Chlewiskach
Chlewiska - parafia Św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Chlewiskach © amiga
15 zł to chyba przesada
15 zł to chyba przesada © amiga
Pałac Odrowążów w Chlewiskach
Pałac Odrowążów w Chlewiskach © amiga
Korzystamy z okazji i robimy zakupu w sklepie, niby sieciówka, ale zrobiła na mnie paskudne wrażenie, w środku ciemno, sporo ludzi, idzie głównie alkohol, śmierdzi starym mięsem. Kupuję wodę, jakieś frogo i ewakuuję się... Do mety mamy około 25km, obstawiam, że zajmie nam to jakieś 2 godziny, bo jeszcze kilka atrakcji przed nami. Dworek Modrzewiowy, pałac w Borkowicach, stary spichlerz... 
Pomnik przy cmentarzu zamordowanych mieszkańców wsi Skłoby
Pomnik przy cmentarzu zamordowanych mieszkańców wsi Skłoby © amiga
Na cmentarzu zamordowanych mieszkańców wsi Skłoby
Na cmentarzu zamordowanych mieszkańców wsi Skłoby © amiga
Tablica informacyjna przy dworku modrzewiowym
Tablica informacyjna przy dworku modrzewiowym © amiga
Dworek Modrzewiowy w rzucowie
Dworek Modrzewiowy w rzucowie © amiga
Bociany, pierwsze które zobaczyliśmy
Bociany, pierwsze które zobaczyliśmy © amiga
Panorama okolic Borkowic
Panorama okolic Borkowic © amiga
Pałac w Borkowicach
Pałac w Borkowicach © amiga
Pałac od strony parku
Pałac od strony parku © amiga
Spichlerz w Borkowicach
Spichlerz w Borkowicach © amiga
Wiatr nie che coś specjalnie pomagać, mam wrażenie, że zmienił się lekko kierunek... są miejsca gdzie z górki rower nie jedzie, ale są też inne, teren jest mocno pofałdowany. Wkrótce meldujemy się w Przysusze, objeżdżamy centrum fotografujemy ile wlezie. Gdzieś po 17 w końcu pakujemy się i wracamy do Tomaszowa.
Ładna górka :)
Ładna górka :) © amiga
W Przysusze
W Przysusze © amiga
Oskar Kolberg - Przysucha
Oskar Kolberg - Przysucha © amiga
Synagoga w Przysusze
Synagoga w Przysusze © amiga
Sąd okręgowy - Przysucha
Sąd okręgowy - Przysucha © amiga
Muszka koncertowa w parku
Muszla koncertowa w parku © amiga
Niesamowicie Wybrawione
Niesamowicie Wybrawione © amiga

Po dotarciu do miasta Pazury, pora się przepakować, napić się kawy i... ruszyć w drogę do Katowic. Nastaje chwila pożegnania, mam nadzieję, że kolejna wycieczka już wkrótce... może 3 maja ;) Dzięki Karola za wszystko, za ten dzień, za zaplanowanie wycieczki, za zwroty akcji. Już nie mogę się doczekać kolejnego wyjazdu

Testowanie fragmentu trasy....

Niedziela, 29 kwietnia 2018 · Komentarze(3)
Dziś niedziela, miałem nadzieję, że inaczej ten dzień będzie wyglądał... ale... trudno. Z rana jeszcze coś do zrobienia, czas uciekł. Wybiło południe... dopiero się uporałem. Ruszam po obiedzie, jest coś przed 14 gdy ruszam...  Początkowo myślę o Chudowie, ale... jadę na Gliwice ;)... Jest okazja by sprawdzić fragment trasy, do Zakopanego... 
Zaskakuje mnie coś dziwnego... zupełnie nie planowane burze. Od Rudy Śląskiej  w wielu miejscach jest mokro. niedawno lało... 

Dolina Jamny...
Dolina Jamny... © amiga
W lesie... jest pięknie, ale duszno
W lesie... jest pięknie, ale duszno © amiga
Niedawno przeszła tędy burza
Niedawno przeszła tędy burza © amiga
Docieram do Zabrza, część Gliwicką znam, tam nie powinno być problemów, za to interesuje mnie część Ornontowic, Orzesze i dalej aż do Kobióra... 
W Przyszowicach dopada mnie burza, chronię się w Kościele... 5 minut później wychodzi słońce, kilka zdjęć, banan, picie i mogę ruszać dalej. 
Wnętrze kościoła pw. św. Jana Nepomucena w Przyszowicach
Wnętrze kościoła pw. św. Jana Nepomucena w Przyszowicach © amiga
Przyszowice - drewniany spichlerz plebański z 1829 roku - szkoda, że nie ma w tej chwili tam dostępu
Przyszowice - drewniany spichlerz plebański z 1829 roku - szkoda, że nie ma w tej chwili tam dostępu © amiga
Pałac w Pszyszowicach
Pałac w Pszyszowicach © amiga
Przyszowice - stacja PKP
Przyszowice - stacja PKP © amiga
Co jakiś czas zatrzymuję się, kilka fot... sprawdzam mapę... i jadę dalej... kombinuję... kluczę to tu to tam... ale... z grubsza układa się wszystko nieźle... 
Ornontowice - Kościół pw. św. Michała Archanioła
Ornontowice - Kościół pw. św. Michała Archanioła © amiga
Miejsce postojowe
Miejsce postojowe © amiga
Kościół pw. Męczeństwa św. Jana Chrzciciela
Kościół pw. Męczeństwa św. Jana Chrzciciela © amiga
Przed Kobiórem fragment leśny, to dopiero 45 km... ale temperatura mnie zabija... czuję jak odparowuje ze mnie woda..., kolejny postój przy stawach... 
Tablica Informacyjna przy stawach w Kobiórze
Tablica Informacyjna przy stawach w Kobiórze © amiga
Pomnik w Kobiórze przy stawach
Pomnik w Kobiórze przy stawach © amiga
Nad stawami w Kobiórze
Nad stawami w Kobiórze © amiga
Pora zakręcić w kierunku domu..., wydaje się, że powinienem dotrzeć ma miejsce w 1.5 godziny... tylko ta temperatura... Zastanawiam się czy nie stanąć w knajpce w Żwakowie... jest jeszcze trochę drogi do tego miejsca, ale może warto się gdzieś zatrzymać, coś wypić? Kola... powinna postawić na nogi... 
Widok w kierunku Pszczyny
Widok w kierunku Pszczyny © amiga
W Kobiórze na stacji
W Kobiórze na stacji © amiga
Koń padł...
Koń padł... © amiga
Tyle, że w Żwakowie widzę kolejkę... do baru... to nie ma sensu, stracę masę czasu, cóż jadę dalej, ale wiem, że kolejny sklep jest dopiero na Podlesiu. Kieruję się przez lasy, jest wyraźnie chłodniej... jednak nie mam zupełnie siły... na dokładkę stuka łożysko w suporcie... W szaraku chyba zmieniałem go rok temu... więc ma prawo. Nawet nie pamiętam jaki mam wkręcony suport...  muszę w domu to sprawdzić...
Wieża obserwacyjna w lesie
Wieża obserwacyjna w lesie © amiga
Przymusowy postój
Przymusowy postój © amiga
Docierając w okolice domu podjeżdżam jeszcze na chwilę na myjnię... pora zedrzeć trochę błota z szaraka... 
Czyściutki  rowerek :)
Czyściutki rowerek :) © amiga
Pić się strasznie chce... w domu 2 litry wody mineralnej szybko znikają... Czuję zmęczenie, czuję opaleniznę... 

Krótko załatwić kilka spraw

Sobota, 28 kwietnia 2018 · Komentarze(0)
Dzień nietypowy, z rana kilka rzeczy do zrobienia, po południu zdzwaniam się z kumplem pod Mikołowem, on ma coś co ja potrzebuję, ja mam coś co on potrzebuje. Wsiadam na rower i jadę. Jest gorąco i wieje wiatr.... silny wiatr. Za to po drodze trochę górek będzie okazja się zmęczyć... 
Panorama z okolic Mikołowa
Panorama z okolic Mikołowa © amiga
Na miejscu schodzi nam dobre kilka godzin, sprawy pozałatwiane, jest coś koło 19 gdy ruszam w drogę powrotną. Słońce jest już nisko. Robi się trochę chłodno. Gnam ile sił w nogach, tych niestety niewiele, ponad 3 tygodnie wyłączenia z jazd zrobiły swoje. Każda górka i ledwo żyję ;)
Zachodzi słoneczko
Zachodzi słoneczko © amiga
W domu jestem po 20.... Mam nadzieję, że jutro uda się więcej pojeździć....

Krótko po okolicy

Środa, 25 kwietnia 2018 · Komentarze(0)
Jest coś koło 14 gdy  ruszam, mam 2 godziny czasu dla siebie, trzeba to wykorzystać. Muszę podjechać do paczkomatu, ale pojadę trochę dookoła. Plan minimum 20km. Ruszam przez lasy na Murcki, kluczę trochę po lesie, strasznie wieje wiatr. Coś czuję, że powrót będzie ciężki... będę się chciał ukryć pomiędzy drzewami. 

Stary dworzec w Murckach
Stary dworzec w Murckach © amiga
Rowerki miejskie w Murckach
Rowerki miejskie w Murckach © amiga
W Murckach wpadam na pomysł by pojechać na Lędziny, może Imielin, zobaczymy co z tego wyjdzie. Gnam przez Hamerlę, dzisiaj pustko na szlakach, mogę się na spokojnie zatrzymać to tu to tam. Przy Hamerlii staję kilka razy, w końcu mogę zrobić fotę dębowi, w weekendy jest tutaj sporo turystów. Zaskakuje mnie za to tabliczka. Teraz to dąb Tadeusz :)

Parking leśny
Parking leśny © amiga
Miejsce postojowe
Miejsce postojowe © amiga
Kwiatku przy kapliczce
Kwiatku przy kapliczce © amiga
Na rozstaju dróg...
Na rozstaju dróg... © amiga
Dąb Tadeusz
Dąb Tadeusz © amiga
Tabliczka informacyjna
Tabliczka informacyjna © amiga
W Imielinie szybko odbijam w kierunku Lędzin, tyle, że wszystko bokami... a dalej.... Mysłowice, miejsca do których rzadko zaglądam, powinienem wylądować gdzieś w okolicach Kopalni. Jeszcze kawałek i będę na Wesołej... 
Pogoda wymarzona
Pogoda wymarzona © amiga
Tego tutaj nie było gdy ostatnio jechałem
Tego tutaj nie było gdy ostatnio jechałem © amiga
Zalew Wesoła Fala
Zalew Wesoła Fala © amiga
Wieje strasznie, męcząca przeprawa. Ostatni postój na Giszowcu w samym centrum, moją uwagę zwraca kwitnące drzewo :)... 
W centrum Giszowca
W centrum Giszowca © amiga

Docieram w końcu po 2 godzinach do paczkomatu, paczka odebrana i... wracam do domu. Jest kilka minut po 16 :)... Jutro wolne od rowera, ma lać...


Do Goczałkowic

Niedziela, 22 kwietnia 2018 · Komentarze(3)
Niedziela, dochodzi 10, jest około 15 stopni, pora gdzieś pojechać, wybór pada na Goczałkowice-Zdrój, o 12 otwierają tam niby komisy samochodowe, pora sprawdzić co tam ciekawego stoi. A przy okazji pojadę kawałek rowerem. 
Mam max 4-5 godzin czasu. Wiele i niewiele. Dużo bo na taką trasę starczy i to z lekkim zapasem, a mało... bo może go braknąć na zwiedzanie. Obieram najkrótszą trasę, na krechę przez Tychy, Kobiór,  wzdłuż wodociągu :) Głupio to zabrzmi ale jadę tam w tym roku po raz pierwszy. Ostatnie 2-3 tygodnie to dla mnie katastrofa... Choroba jeszcze trochę męczy, ale z każdym wyjazdem jest coraz lepiej, tyle, że powinienem unikać kontaktu z ludźmi. Oczywiście Goczałkowice-Zdrój to idealne miejsce na unikanie ich ;)

Początkowo jest trochę chłodno, ale jedzie się przyjemnie, za to czuję wiatr, wiem, że powrót będzie męczący, 40 km po wiatr, bądź z bocznym wiatrem jeżeli nic się nie zmieni w ciągu dnia. 
Droga na Paprocany
Droga na Paprocany © amiga
Widać już góry
Widać już góry © amiga
Mimo że trasa jest mało atrakcyjna pod kątem zwiedzania, jednak przyjemność z jazdy, z dala od samochodów robi swoje, dodatkowo sporo lasów i widoki na góry :) . Do Goczałkowic docieram w niezłym czasie, jestem nawet nieco za wcześnie, kręcę się po okolicy dobre 45 minut, co nieco pooglądałem i... teraz trzeba wrócić do domu. Czas mocno się skurczył... już wiem, że na 14 nie zdążę, ale przed 15 będę w domu... 
Kapliczka na ul Wiosennej w Goczałkowicach-Zdroju
Kapliczka na ul Wiosennej w Goczałkowicach-Zdroju © amiga
Goczałkowice Zdrój
Goczałkowice Zdrój © amiga
W tle Beskidy :)
W tle Beskidy :) © amiga
Ptasia wyspa
Ptasia wyspa © amiga
Kaplica Rzymskokatolicka Pw. św. Anny
Kaplica Rzymskokatolicka Pw. św. Anny © amiga
Tak jak się spodziewałem wiatr daje popalić :), dobrze, że domu zabrałem banany i 2l wody, szkoda jednak, że tak mało. Gnam na wariata, aż do Kobióra to droga którą mam nadzieję wykorzystamy z Darkiem za około miesiąc, w drodze do Zakopanego. Kilka elementów się zmieniło, ale na plus. Zaskoczyła mnie rowerówka od Goczałkowic do Pszczyny. Nie ma się do czego przyczepić... 
Mostek po remoncie
Mostek po remoncie © amiga

Od Kobióra droga zbliżona do tej porannej, z kilkoma drobnymi korektami. Na jednej ze stacji robię przerwę na kolę, czuję zmęczenie. Wiatr i palące słońce zrobiły swoje...  Do domu pozostało około 15 km. Staram się mocniej nacisnąć, ale... nie potrafię, a może nie chce mi się. 

Gdy dojeżdżam do domu, marzy mi się kąpiel :) i strasznie che mi się pić... 3l to chyba za mało...  
Jutro leje... tak więc rower ma wolne :)