Szaga 2013

Sobota, 20 lipca 2013 · Komentarze(11)
Uczestnicy
Farben Lehre - Spodnie z Gs-u


Piątek... kończymy nieco wcześniej pracę i... ruszamy na podbój Wielkopolski, kierujemy się na Zaniemyśl. Jakoś lekko nieprzygotowani jedziemy, nie sprawdziliśmy terenu, okolicy, relacji z poprzedniej edycji... Tydzień była męczący, minął szybko i brakło czasu na takie drobiazgi...
W drodze zdzwaniamy się z Jurkiem, jest szansa na spotkanie, na krótka wizytę w Buku w drodze na RNO. Jednak mamy spóźnienie, musimy odpuścić, więc względnie najkrótszą drogą pędzimy do bazy Rajdu.

Zaniemyśl – start

W bazie rajdu, przed pólnoca © amiga


Ostatnie przygotowania © amiga


Mamy niby sporo czasu..., chwila na rozmowy ze znajomymi i czasami nieznajomymi..., przygotowanie roweru sprzętu, zbliża się godzina odprawy...., tym razem organizatorzy mają delikatny poślizg. Po odprawie kontrola obowiązkowego wyposażenia...- dziwne to... ale ok... w końcu regulamin o tym wspominał. Wybija 23:50 – dostajemy mapy... pierwsze wrażenie... jakiś szaleniec chlapnął na mapie farbą i zaznaczyło się 29 punktów losowo porozrzucanych o terenie, tylko jak z tego zrobić sensowną pętlę? Chwila na zastanowienie i rozrysowujemy część trasy, zakładając, że później zdecydujemy co zrobić z niektórymi PK które psują koncepcję...., plan...
myślę, że był to nasz najpoważniejszy błąd trasę mieliśmy rozrysować w całości już na starcie, a w drodze ew. delikatnie ją korygować. Sprawdziło się to już wcześniej, więc czemu tym razem tego nie zrobiliśmy od razu? Być może to adrenalina, poganianie organizatorów, być może wszystko po trochu...
Trasę zaczynamy od:

4 - Skrzyżowanie dróg (za krzakami, południowy zachód)
Rajd rozpoczyna się o północy, więc wybieramy początkowo drogi asfaltowe, będzie mniej błądzenia.... Na wejście długi ok 10km pusty przelot..., lubię takie chwilę, ale niekoniecznie gdy PK są tak oddalone w terenie, zabiera to sporo czasu. Niemniej odnalezienie punktu jest banalne..., wykorzystujemy perforator przyczepiony do lampionu... i ruszamy dalej na,,

14 – Skrzyżowanie drogi ze strumieniem
początkowo asfalt, później droga utwardzona, dookoła pola, w powietrzu unosi się zapach.... chyba kapusty.... ale pewności nie mam, niewiele widać..., PK umieszczony jest w krzakach przy drodze, początkowo mijamy go, ale szybko korygujemy błąd i możemy jechać w kierunku

5 – Zakręt drogi (w krzakach)
Czeka nas ponownie kilku kilometrowy przelot, jednak ponownie nawigacyjnie banalny PK zaliczony w dobrym tempie. Minęła dopiero godzina jest nieźle, jednak jest za wcześnie aby odtrąbić sukces...

15 - Granica kultur lasu i pola
Opis punktu średnio mi się podoba pamiętając co to oznaczało na innych rajdach...jednak obawy okazały się niepotrzebne, kolejny dość szybko zaliczony PK.
tym razem stajemy przed wyborem, zastanawiamy się nad PK 27 i

10 – Szczyt górki
Wygrywa ten drugi wariant, na 27 pojedziemy po zaliczeniu 10-ki. Zastanawia mnie co może oznaczać szczyt górki... teren jest niby plaski, jednak wszystko może się zdarzyć, może czeka nas niespodzianka? W terenie nie błądzimy, lampki piechurów (którzy wyruszyli 3 godziny wcześniej), są widoczne z daleka, spotykamy też kilku rowerzystów, górka nie nadaje się do podjazdu, jednak do podejścia jest max 50m..., na szczycie namiot z sędzinami :), zastanawiam się tylko po co jeżeli nie zapisują numerów zawodników..., po prostu są i już... Podbijamy karty i pora ruszyćdalej na

27 – Most
Kawałek trasy dość prosty, dojazd szybki, mostek odnaleziony, karty podbite i ruszamy na poszukiwania
19 – Koniec ścieżki
PK 19, Wbijamy się w jakieś drogi utwardzone, ponownie zaczynają nas otaczać zapachy z pól uprawnych, o dziwo nie jest to coś przyjemnego, wręcz nieco odrzuca zapach gnijącego... czegoś? Przy jednym z pól odzywa się burek, jest mały ale krzykliwy, zaczyna nas gonić, dołącza się do niego kumpel – wilczur, zap...y ile sił w nogach... Bobiki opuszczają..., na szczęście... Skręcamy w leśną ścieżkę która ma nas wyprowadzić na PK, z jazy jednak niewiele wychodzi, ścieżka jest wąska, lezą na niej połamane drzewa, trochę błota, sporo pokrzyw i komarów... w końcu docieramy do czegoś sensowniejszego, ścieżka w poprzek jakby szersza, przejezdna, wiemy którędy będziemy wracać, ominiemy nieprzejezdną ścieżką i wredne burki. Do PK pozostało może 300m, szybko docieramy do końca ścieżki, podbijamy karty i wracamy na poszukiwanie

23 – Szczyt góry, dostrzegalna przeciwpożarowa
Z PK 19 zjeżdżamy w okolicach Murzynowa Leśnego, z mapy wynika iż najkrótsza droga prowadzi po DK11, przez chwilę chodzi nam to po głowie, jednak po pierwsze organizatorzy ostrzegali przed tą drogą i w zasadzie zakazali jechać po niej, po drugie to w końcu droga krajowa, pędzące tiry nie będą się nami przejmować, a brązowych gaci nie mamy. Pozostaje więc slalom po bocznych szosach lub przebicie się po terenie... Wybieramy ten pierwszy wariant, końcówka to delikatne błądzenie lecz mimo wszystko dość szybko osiągamy cel..., ruszamy na

26 – Brzeg stawu, południowo wschodnia strona
i mylimy drogi, przez chwilę zastanawiamy się gdzie jesteśmy, jedno jest pewne, jadąc na wschód dojedziemy do DK11 o której wcześniej wspominałem. Na szczęście przy kolejnej przecince jest już wszystko jasne, wiemy gdzie jesteśmy i co zrobiliśmy nie tam, z PK23 nieco za wcześnie skręciliśmy na południe..., dalej już bezbłędnie, osiągamy Krzykosy, mała przerwa w centrum,

O brzasku w Krzykosach © amiga


Chwila na posiłek, rozrysowanie trasy © amiga


komarów prawie nie ma, możemy się posilić a przy okazji rozrysować dalszą drogę... mijają kolejne cenne minuty, zaczyna świtać, plan rozrysowany ponownie połowicznie..., w końcu ruszamy, Pk26 osiągamy błyskawicznie, przekraczamy Wartę i pora na

3 – Brzeg stawu, południowo wschodnia strona
w pobliżu wsi Piaski, mija może 15 minut i Pk jest zaliczony, teraz czeka nas długi przelot na

29 – Brzeg stawu, północna strona

Most kolejowy na Warcie © amiga


z opcją przekroczenia Warty po raz drugi , tym razem po moście kolejowym, na którym spotykamy znajomych bikerów i wspólnie jedziemy wałami wzdłuż rzeki, podbijamy PK, obi robią przerwę a my wracamy, ponownie przeprawiamy się przez most i szukamy

6 – Skarpa ziemna
Zaczynamy odczuwać zmęczenie, jazda po wałach i piachu odcisnęła się na nas, nakłada się na to świt który powoduje, że zwyczajnie zaczyna nam się chcieć spać... nie będzie lekko... dojeżdżając na miejsce spoglądamy na mapę, punkt powinien być ok 50m od ścieżki, podejrzewamy gdzie jest, dodatkowo wskazuje nam je wracający z niego Daniel...

Pomysłowy PK © amiga


Punkt zaliczony. Ruszamy na poszukiwania

8 –Skrzyżowanie wału z rowem
Po wałach prowadzi ścieżka rowerowa, więc też taki jest nasz wybór, jadąc jednak wzdłuż Warty co chwilę natrafiamy na łachy piasku, wertepy, jakieś koleiny, męcząca jazda, w połowie robimy

Na wałach © amiga


krótką przerwę na banana i kolę... ruszamy..., kilkanaście minut później osiągamy punkt, podbijamy karty ruszamy na

Pięknie jest o poranku © amiga


22 – Zakręt strumienia
Czeka nas długi przelot po wale, jednak po jakimś czasie stwierdzamy, że jazda po nim nie należy do przyjemności, przy pierwszej nadarzającej się okazji zjeżdżamy na drogę....starczy tego masażu rąk i pleców, części ciała nieco niżej..., tylko czemu nie zrobiliśmy tego wcześniej...., po raz

Darek na szlaku © amiga


Przepust pod drogą © amiga


czwarty przekraczamy Wartę, a kawałek dalej kanał Ulgi. Mamy jechać po rowerowce, jednak podejmujemy decyzję, aby zaliczyć jak najwięcej szosami i... popełniamy dość poważny błąd nawigacyjny, dość nieczytelne skrzyżowanie i jedziemy po drodze 432 na Zaniemyśl, dziwią nas dziwne oznaczenia typu „Zbrudzewo 2” czy brak rzeki..., ale cóż... jesteśmy „nieomylni” , skręcamy w ścieżkę, gdzie spodziewamy się PK , dojeżdżamy do rzeczki... jet i zakręt rzeki... przeszukujemy chaszcze i PK nie ma... wracamy do drogi... jakieś 300m dalej jest kolejna droga...

Prawie jak na amerykańskich filmach © amiga


w końcu olśnienie, zawaliliśmy, jesteśmy jakieś 6km od PK..., korygujemy trasę i jedziemy na Mechlin, tam kolejna przerwa przy sklepie, zaliczamy jakieś „vervy”, drożdżówki (jednak nam się nie znudziły po transjurze :) i pora odszukać nasz PK.... co udaje się nadspodziewanie szybko.

Ten PK trzeba było upamiętnić © amiga


Wracamy do Mechlina i przez Dąbrowę jedziemy na

9 – Ambona myśliwska

Trzeba się zastanowić © amiga


Prosty dojazd, banalna nawigacja, odrabiamy straty czasowe z poprzedniego punktu, możemy jechać na

2 – Granica kultur, las z łąką
jak pisałem wcześniej nie lubię takich opisów, bo najczęściej nie mówią nic..., czasami wprowadzają w błąd, ale nie na Szadze, tutaj budowniczy stanął na wysokości i jak pisze granica kultur to tak właśnie jest, zaliczony...

Jest punkcik © amiga


28 – Mostek, północna strona
Za Zwolą próbujemy wjechać w przecinkę, jednak kończy się zdecydowanie za szybo, nie ma sensu pchać rowerów na azymut..., lepiej podjechać z drugiej strony, co też robimy, dojazd prościutki...,

Szukamy PK, powinien być w okolicy :) © amiga


kolejne dziurki pojawiają się na naszych kartach...tym razem będzie podjazd, punkt

25 – Szczyt góry, (Łysa Góra)
i poziomice wskazują, że nie będzie lekko. Dojeżdżając w pobliże wjeżdżam w jedną z przecinek mających nas doprowadzić do celu..., początkowo jest nieźle, jednak później stromizny i głęboki piach zmuszają nas do podprowadzenia rowerów, na szczycie jest umieszczony drugi namiot z sędzinami, zamieniamy kilka zdań, podbijamy karty i ruszamy na

18 – Głaz pamiątkowy,skrzyżowanie dróg
znajdujący się opodal, okazuje się, że z drugiej strony podejście podjazd był dużo prostszy, łatwiejszy i nawigacyjnie i terenowo, tyle, że kto mógł to wiedzieć, na mapie w końcu nie ma napisów łatwy/trudny :), za to PK18 zupełnie odmienny, głazu na skrzyżowaniu nie da się pominąć,

Tego nie dało się nie zauważyć © amiga


widać go z daleka... na dokładkę przy nim stoi kilka zgrzewek wody, korzystamy z niej skrzętnie uzupełniając nasze skromne zapasy.

Wodopój po drugiej stronie © amiga


Niedaleko mamy dwa punkty znajdujące się jeden obok drugiego, ruszamy w ich kierunku, delikatnie zahaczając o Zaniemyśl, pierwszy to

11 – Koniec drogi, granica lasu i łąki
kilka km przed nim spotykamy pieszych którzy z własnej woli opisują nam sposób dotarcia do tego punktu, 2 km przez las, za amboną w prawi i już. Tak też robimy punkt odnaleziony szybko pora na

17 – Granica kultur, las z łąką
Ech te opisy, Przekraczamy rzeczkę po śluzie i jedziemy wałami (po raz kolejny, niestety innej drogi nie ma od tej strony), Sporo piachu a kawałek dalej widoki rodem z „Jak rozpętałem II wojnę światową” krowy w lesie, jest to tak surrealistyczne, że przez chwilę, zastanawiam się czy to nie halucynacja, czy coś mi się nie przewidziało..., jednak nie, są tam stoją nieruchomo, wybałuszając oczy.... Mijamy je i skręcamy ścieżkę leśną, może 200m dalej Darek wpada na elektrycznego pastucha ociągniętego w poprzek ścieżki..., jasny gwint, przecież tego drutu nie widać jadąc rowerem... Co za idiota tak go rozciągnął.... Wymuszona krótka przerwa i jedziemy dalej, w końcu odnajdujemy punkt, jednak przygody na tak krótkim odcinku zmuszają nas do odszukania alternatywnej drogi powrotu i

PK17.... dojazd dał się we znaki © amiga


dostrzegamy taką, będzie nieco dłuższa, ale bez pastuchów, piachu itp., za to jest szansa na asfalt :) Wracamy do

Zaniemyśla
Po raz kolejny musimy siąść i rozrysować dalszy plan podróży, pobyt w mieście wykorzystujemy na posilenie się, uzupełnienie elektrolitów. Pozostało nam 8 PK do zaliczenia... i ok 3 godzin czasu, teoretycznie powinniśmy się zmieścić, ale chyba jednak lepiej coś odpuścić w razie czego niż ryzykować spóźnienie się na metę, Jako kolejny punkt do zaliczenia wybieramy

24 - Pomnik przyrody, dąb
tyle, ze zamiast ryzykować jazdę po terenie (niby krótszy wariant), wybieramy nieco dłuższą drogą po 432 i wg mapy utwardzonej szerokiej drodze, tak tez robimy, odnajdujemy dąb, tyle, że to nie ten, kawałek dalej jest drugi i trzeci, w końcu jest 4 – największy „Dąb bezszypułkowy – Dziadziuś”

Dąb dziadziuś © amiga


Ruszamy na

21 – Skarpa ziemna, u góry
kolejna skarpa, ciekawe co nas czeka? Na szczęście nic... punkt banalny, podbijamy karty i ruszamy na

13 – Skrzyżowanie drogi ze strumieniem, południowa strona
Spora część po asfalcie, czasami zniszczonym, niemniej droga mija szybko, punkt przelatujemy, nie zauważamy go, strumyk chyba jest jakiś mały, niepotrzebnie nadrabiamy drogi, rozglądamy się po przydrożnych krzakach, w końcu jest. Darek dostrzega lampion gdzieś głęboko w rowie..., komary chcą go zjeść, ale nie poddaje się, dziurkuje karty i szybko ewakuuje się z siedliska krwiopijców..., pora na

Znowu krzaki © amiga


7 – Skrzyżowanie drogi ze strumieniem
Z mapy wynika iż nie powinno być problemów z odnalezieniem PK, tak też jest w rzeczywistości kolejne pole na karcie zostało oznaczone, stajemy jednak przed dylematem, mamy ok 2 godzin czasu, 4 punkty do zaliczenia + powrót do bazy, ciężko oszacować czy się wyrobimy, podejmujemy trudną decyzję, odpuszczamy dwa punkty, nie zaliczymy 1 i 12, trochę z żalem, ale decyzja słuszna..., Ruszamy przez Czmoń na

16 – Stara żwirownia, południowy narożnik
jako, że całość po asfalcie to punkt zaliczony wzorcowo, trzeba zaliczyć ostatni PK

20 – Skrzyżowanie ścieżki z rowem
dojazd okazuje się równie banalny, jak poprzedni punkcik, przecinką wyjeżdżamy w okolicach Lucin i wracamy do bazy, wracamy do

Zaniemyśla (meta)
W okolicach Polesia spotykamy Jurka, chwila na powitanie i ruszamy, w końcu trzeba dotrzeć do mety. Jerzy ciągnie nasze zmęczone wagoniki, liczniki wskazują 38km/h, prędkość utrzymuje się, w kilka minut lądujemy w Szkole, oddajemy karty. Teraz dopiero możemy porozmawiać nieco dłużej. Mija dobre kilkadziesiąt minut, dawno się nie widzieliśmy, jest o czym opowiadać, chociaż szkoda, że to i tak będzie krótkie spotkanie..., w trakcie jeszcze czas na szybką kąpiel, później przygotowany przez organizatorów posiłek i... rozstajemy się.


Jurek wraca rowerem do domu, a my... samochodem na Śląsk, zaliczając po drodze Jarocin Festiwal 2013 w którym trwa, zabieramy ze sobą rowery i jedziemy poszukać”klimatu” który.... wyparował z tego miejsca, w zasadzie przypomina to bardziej piknik rodzinny.... i to na dokładkę taki nijaki, zdegustowani wracamy w pobliże auta, zaliczając jeszcze fotkę przy glanie i wracamy do Zabrza...

Klimat w Jarocinie gdzieś się ulotnił © amiga


Poniżej opisy 2 PK których nie zaliczyliśmy...

1 – Obniżenie terenu
12 – Granica kultur lasu i pola

Już w domu siadamy nad mapą i kombinujemy jak można byłoby inaczej zaliczyć wszystkie PK nie robiąc niepotrzebnych kilometrów..., ech, czemu się posiedzieliśmy dłużej nad mapą na starcie... w końcu to nie MTB..., poniżej kolejność punktów w wariancie bardziej optymalnym niż ten którym pojechaliśmy...

5,14,4,24,21,13,7,16,1,12,20,9,18,25,28,2,22,8,6,3,26,29,10,23,27,19,15,17,11

Ślad gps:

Komentarze (11)

Też już o tym myślałem ;-)

djk71 07:49 środa, 24 lipca 2013

Djk71Taka luźna myśl......., tych map trochę się już zebrało... może pora pochylić się nad nimi jeszcze raz i powyznaczać optymalne trasy (dokładnie tak jak to zrobiliśmy ostatnio), być może zaowocuje to na jakimś koletnym RNO? Być może wyznaczenie trasy nie będzie tak problematyczne?

amiga 07:38 środa, 24 lipca 2013

Jakiś niedosyt jednak pozostał. I nie mam tu mam myśli Jarocina.
Szczególnie po niedzielnej analizie mapy. No cóż, zawsze to kolejna lekcja przed następnymi zawodami.

djk71 04:59 środa, 24 lipca 2013

Jurek57 jakię popędzają.... Próbowaliśmy Ci dotrzymać kroku/koła :)

amiga 07:02 wtorek, 23 lipca 2013

Noibasta Hehe... nie pomyslałem o tym ale coś w tym jest..., tylko bananów powinno być więcej

amiga 07:01 wtorek, 23 lipca 2013

Ja tak zawsze ... kiedy mnie popędzają. :-)))
Krótko ale miło !
pozdrawiam

Jurek57 21:51 poniedziałek, 22 lipca 2013

Limit> odebrałeś temu bananu magię :D
Amiga> fota świetna :) mnie się skojarzyła z bocianami Chełmońskiego ;)

noibasta 17:02 poniedziałek, 22 lipca 2013

Devilek Okolica niesamowicie piękna, pomimo tego, że płasko, górki praktycznie nie istnieją, to jest gdzie jeździć, jest gdzie się spocić, a piaski dają popalić, to coś czego zupełnie się nie spodziewałem... i jeszcze te starorzecza..., setki ptaków, tylu bocianów na raz chyba jeszcze nie widziałem...
Bod10 Jeszcze gdzieś pewnei w środku stawki... 2 poważne błędy - pierwszy z mapą ,drugi z drogą..., najważniejsze to się nie poddawać, ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć..., dobrze jest wyłapywać swoje błędy i uczyć się na nich.... Więc jeszcze chwila...
Limit Bingo :), oj tak... komary dały popalić, myślałem, że już poznikały, że będzie ich mniej, ale latały całymi eskadrami, przy czym muszę przyznać, że te nocne rajdy mają zupełnie inny klimat, chyba nawet bardziej mi odpowiadają..., opłaty są ale tego nie da się uniknąć, organizatorzy to nie instytucja harytatywna, ale też myślę, że po całej imprezie wychodzą na 0... to po prostu maksymalnei zakręni ludzie... Najbliższe 2 imprezy tobikeorient w okolicach łodzi, a tydzień później kosma organizuje DębowyOrient.

amiga 10:44 poniedziałek, 22 lipca 2013

Tak się zastanawiałem co to było na tym zdjęciu co to DJK siedział na wałach i tak mi się przy drugim podejściu do oglądania wymyśliło, że lecąca skórka od banana. Trafiłem?
A poza tym to Wy jesteście masochiści :-) Po nocy, z komarami na plecach, ganiać gdzie Wam ktoś na mapie coś narysował. I pewnie jeszcze za to płacić. I jeszcze tyle km-ów!

limit 09:16 poniedziałek, 22 lipca 2013

Coraz lepiej wam idzie - a może powinienem napisać "jedzie" -;).
Trening czyni mistrza. Jak wypadliscie na tle pozostałych uczestników ?

Bod10 06:22 poniedziałek, 22 lipca 2013

Aż mi kopara opadła ... To pojechaliście, po całości. Gratulacje ;)

180km na orientację, dla mnie nie wyobrażalne.

devilek 21:51 niedziela, 21 lipca 2013
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa mumie

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]