Z grzechotkami....
Czwartek wieczór, nie udało znaleźć się chwili czasu, aby podrzucić rower do serwisu. Trudno....
Przed wyjazdem jeszcze raz przeprowadzam oględziny tego co mogę... szprychy na miejscu, rama wygląda na całą..., na tylnym kole luz, ale nic dziwnego, piasta jest w opłakanym stanie... (w najbliższym czasie pewnie kupię oba koła, a może nie...?, może wymienię tylko piastę/piasty), hak nieuszkodzony, mostek też, kaseta, łańcuch, przerzutki itd..., zajmuje mi to dobre kilkanaście minut. W końcu odpuszczam, nie wygląda na to, że rower rozkraczy mi się gdzieś po drodze.
Ruszam i .... od samego początku słyszę paskudne zgrzyty, rama niestety przenosi wszystkie odgłosy, styki, puki, i nie do końca jestem w stanie ustalić co toto...
Wrażenie jest jakby sypał się suport, ale kierunek z którego to dochodzi wskazuje raczej tylne kolo....
Już w domu zabieram się za wyczyszczenie roweru, odpinam koła, łańcuch, zdejmuję siodełko, sztyce.... itd...
W pierwszej kolejności przeglądam wszystkie spawy, wyglądają na ok, nie widać na nich uszkodzeń, pęknięć, czy czegokolwiek co mogłoby wskazywać na ramę.
Rozbieram tylną piastę, stan... jak pisałem wcześniej tragiczny, jednak nie znajduję niczego co mogłoby generować takie odgłosy...., przy okazji czyszczę ją, smaruję i składam do kupy...
Dla zasady zakładam inne koło na tył (w końcu trochę tajli się nazbierało), stan tego koła jest lepszy, jednak ciężko nazwać go idealnym :)
Będę mógł potwierdzić lub wykluczyć problem z tylnym kołem.
Przedniego koła nie rozbieram, nie czuję na nim luzów, wygląda na ok...
Jutro zabieram ze sobą środek suportu na wycieczkę do Gliwic, może wymienię go dla zasady, ten który jest obecnie w rowerze przejechał ze mną ok 10000km...
Czas i być może serwis pokaże co się sypie..., ale tak to już jest z rzeczami których się często używa, po jakimś czasie się zużywają.
Suport czeka.... od lipca :)© amiga