Wieczorem...
Czwartek, 28 lutego 2013
· Komentarze(2)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Amberian Dawn - City Of Corruption
Wychodzę z pracy gdzieś ok 16:30..., może trochę później, a może nie? Wsiadam na rower i powoli ruszam z góry ustaloną trasą do Katowic... . Nie spieszy mi się, chyba. Po porannych przygodach jadę ostrożnie, nie mam ochoty na kolejne przygody, na kolejne doświadczenia. Po prostu chcę dotrzeć do domu w jednym kawałku.
W Bielszowicach dalej trwają prace ziemne przy drodze, pracownicy nie zwracają na mnie uwagi, 3 km dalej wjeżdżam w teren, sprawdzić w jakim jest stanie, czy da się tędy przejechać. Jest jeszcze sporo błota, w kilku miejscach czuję, że koło obraca się w miejscu. Zmiana przełożeń i... problem znika :) W końcu szosy, stacja na Wirku, już posprzątana, nie ma śladów po tym co się działo z rana, a może to było przewidzenie?
Ruch na drogach stosunkowo niewielki, nie mam problemów z dalszą trasą, żadnych niepotrzebnych stresów, przygód itp.
W Panewnikach odbijam na Bałtycką, dawno tędy nie jechałem, końcówka to las i całkiem sporo śniegu, aż dziwne, że tyle się tego zostało...
Jestem już w domu, teraz późny obiad, chwila odpoczynku i trzeba ruszać dalej, tyle, że nie rowerem.
Wychodzę z pracy gdzieś ok 16:30..., może trochę później, a może nie? Wsiadam na rower i powoli ruszam z góry ustaloną trasą do Katowic... . Nie spieszy mi się, chyba. Po porannych przygodach jadę ostrożnie, nie mam ochoty na kolejne przygody, na kolejne doświadczenia. Po prostu chcę dotrzeć do domu w jednym kawałku.
W Bielszowicach dalej trwają prace ziemne przy drodze, pracownicy nie zwracają na mnie uwagi, 3 km dalej wjeżdżam w teren, sprawdzić w jakim jest stanie, czy da się tędy przejechać. Jest jeszcze sporo błota, w kilku miejscach czuję, że koło obraca się w miejscu. Zmiana przełożeń i... problem znika :) W końcu szosy, stacja na Wirku, już posprzątana, nie ma śladów po tym co się działo z rana, a może to było przewidzenie?
Ruch na drogach stosunkowo niewielki, nie mam problemów z dalszą trasą, żadnych niepotrzebnych stresów, przygód itp.
W Panewnikach odbijam na Bałtycką, dawno tędy nie jechałem, końcówka to las i całkiem sporo śniegu, aż dziwne, że tyle się tego zostało...
Jestem już w domu, teraz późny obiad, chwila odpoczynku i trzeba ruszać dalej, tyle, że nie rowerem.
Obcy atakują....© amiga