Trochę się zasiedziałem
Poniedziałek, 25 lutego 2013
· Komentarze(0)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Ewa Demarczyk - Tomaszów
Powrót dość późno, ale co tam, warto było chwilę dłużej posiedzieć, popracować, zrobić kilka drobiazgów...
Wychodzę koło 17:00, zaczyna się ściemniać, jakoś mnie to nie dziwi, po prostu jak zwykle odpalam lampki i jadę, jednak średnio idzie mi kręcenie, W Zabrzu trafiam na grupki kibiców podążających na plac budowy zwany stadionem i przecinających mi drogę, sporo policji więc nie szaleję, nie przeginam, bo i po co... Z drugiej strony policja ma chyba zupełnie coś innego na głowie, niż rowerzystę pop....cego po drodze.
Ruda Śląska - kolejny przejazd po przekopanych fragmentach szos, a kawałek dalej wbijam się w ten niewielki fragment terenu i...o ile rano jakoś dało się tędy przejechać, pomimo tego, że śniegu i lodu było więcej, to tym razem jazda przez kilkucentymetrowe grząskie błoto, doprowadza mnie do szału, na liczniku 8km/h, ale więcej się nie da, paskudztwo, jutro chyba odpuszczę ten fragment, objadę go nieco inaczej... szkoda czasu i rowera.
W Katowicach też modyfikuję trasę, nie mam ochoty na jazdę przez park Zadole, rano było nieciekawie, teraz pewnie też, więc nieco inaczej przez całą długość śląskiej by kilka min później znaleźć się w ciepłym domu.
Powrót dość późno, ale co tam, warto było chwilę dłużej posiedzieć, popracować, zrobić kilka drobiazgów...
Wychodzę koło 17:00, zaczyna się ściemniać, jakoś mnie to nie dziwi, po prostu jak zwykle odpalam lampki i jadę, jednak średnio idzie mi kręcenie, W Zabrzu trafiam na grupki kibiców podążających na plac budowy zwany stadionem i przecinających mi drogę, sporo policji więc nie szaleję, nie przeginam, bo i po co... Z drugiej strony policja ma chyba zupełnie coś innego na głowie, niż rowerzystę pop....cego po drodze.
Ruda Śląska - kolejny przejazd po przekopanych fragmentach szos, a kawałek dalej wbijam się w ten niewielki fragment terenu i...o ile rano jakoś dało się tędy przejechać, pomimo tego, że śniegu i lodu było więcej, to tym razem jazda przez kilkucentymetrowe grząskie błoto, doprowadza mnie do szału, na liczniku 8km/h, ale więcej się nie da, paskudztwo, jutro chyba odpuszczę ten fragment, objadę go nieco inaczej... szkoda czasu i rowera.
W Katowicach też modyfikuję trasę, nie mam ochoty na jazdę przez park Zadole, rano było nieciekawie, teraz pewnie też, więc nieco inaczej przez całą długość śląskiej by kilka min później znaleźć się w ciepłym domu.
kościół św.Michała w Katowicach w Parku Kościuszki. (2007) rok© amiga