teren z rana jak śmietana... ;P
Czwartek, 15 listopada 2012
· Komentarze(3)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Krzysztof Kiljański - Moja Wolność - z płyty "Barwy Kofty"
Poranek rześki, nawet bardzo. Profilaktycznie ubieram się nieco cieplej, zakładam ochraniacze i jadę. Na drogach sucho, gdzieniegdzie tylko przymarznięte kałuże.
Nad horyzontem niemrawo pojawia się słońce, miła odmiana po kilku zachmurzonych dniach. W Panewnikach coś mnie ciągnie w lewo, do lasu, więc zamiast szosami dzisiaj ląduję w terenie. Zakładam, że jeżeli jest błoto to co najwyżej zamarznięte, więc da się przejechać.
Troszkę się przeliczyłem, błoto było zamarznięte jednak tylko z wierzchu, w efekcie kilka razy miałem wrażenie, że jadę na jakiejś desce po wodzie, przy wyjeździe do starej Kuźni mało nie zaliczyłem gleby na czymś takim, jakimś cudem udało mi się utrzymać równowagę i wyprowadzić rower z poślizgu. Na ścieżce pomiędzy Halembą, a Kończycami dla odmiany jadę w 10cm koleinach. Tutaj błoto zamarzło, krawędzie są wysokie i specjalnie nie ma gdzie uciec, jak wyjechać. Dwa może 3 razy zahaczam pedałami o krawędź, na szczęście ziemia się poddaje i nie sprawia to większych problemów.
W Makoszowach zastanawiam się czy jednak wybrać się szosą, czy dalej pociągnąć terenem. W zasadzie co mi szkodzi..., hałda czeka. Zobaczymy jak będzie.
Wyjątkowo nie mam większych problemów, dziwnie sucho jak na to miejsce. Dopiero wyjazd przez plac budowy średnicówki sprawia trochę problemów ale w zasadzie to tyle...
Miłego dnia
Poranek rześki, nawet bardzo. Profilaktycznie ubieram się nieco cieplej, zakładam ochraniacze i jadę. Na drogach sucho, gdzieniegdzie tylko przymarznięte kałuże.
Nad horyzontem niemrawo pojawia się słońce, miła odmiana po kilku zachmurzonych dniach. W Panewnikach coś mnie ciągnie w lewo, do lasu, więc zamiast szosami dzisiaj ląduję w terenie. Zakładam, że jeżeli jest błoto to co najwyżej zamarznięte, więc da się przejechać.
Troszkę się przeliczyłem, błoto było zamarznięte jednak tylko z wierzchu, w efekcie kilka razy miałem wrażenie, że jadę na jakiejś desce po wodzie, przy wyjeździe do starej Kuźni mało nie zaliczyłem gleby na czymś takim, jakimś cudem udało mi się utrzymać równowagę i wyprowadzić rower z poślizgu. Na ścieżce pomiędzy Halembą, a Kończycami dla odmiany jadę w 10cm koleinach. Tutaj błoto zamarzło, krawędzie są wysokie i specjalnie nie ma gdzie uciec, jak wyjechać. Dwa może 3 razy zahaczam pedałami o krawędź, na szczęście ziemia się poddaje i nie sprawia to większych problemów.
W Makoszowach zastanawiam się czy jednak wybrać się szosą, czy dalej pociągnąć terenem. W zasadzie co mi szkodzi..., hałda czeka. Zobaczymy jak będzie.
Wyjątkowo nie mam większych problemów, dziwnie sucho jak na to miejsce. Dopiero wyjazd przez plac budowy średnicówki sprawia trochę problemów ale w zasadzie to tyle...
Wybuch jądrowy w okolicach hałdy w Panewnikach© amiga
Miłego dnia