Popracowo, remontowo, nocowo, dodomowo
Wtorek, 23 października 2012
· Komentarze(2)
Kategoria Solo, Rajdy Remontowe, Do/Z Pracy, do 68km, W jedną stronę
Rozbujane Betoniary - Walka z systemem
Wczorajszy dzień zakończył sie nietypowo jak na mnie, rower został uwięziony w firmowym magazynie, a ja wraz z Darkiem odwiedzamy Castoramę w celu zakupienie kilku drobiazgów potrzebnych do ruszenia z przemeblowaniem nieco dalej. Zakupy może nie były specjalnie wielkie, ale w zasadzie dostaliśmy to co było nam potrzebne. Jedziemy samochodem na Helenkę, tam walka z meblami, z ich ustawieniem/rozmieszczeniem. Zaczynamy wiercić w ścianach, idzie dość gładko dzięki młotowiertarce, jednak 2-krotnie dziurawimy ściany na wylot, dowiercamy się do sąsiadów :), w zasadzie sąsiadek, za pierwszym razem słychać tylko śmiech, przy drugiej dziurze dziewczyny już meldują się przy drzwiach z informacją, że coś im wyszło z drugiej strony ściany ;P.
W każdym bądź razie połowiczny sukces został odniesiony, teraz szybko spać i rano do pracy ponownie samochodem - dziwnie się z tym czuję...
Po pracy wsiadam na bike-a i ruszam ponownie na Helenkę, dzisiaj trzeba dokończyć zabawę z elektryką powiesić resztę półek, TV itp... w końcu będzie można odgruzować mieszkanie... . Pozostała tylko kwestia wykończenia, drobnych detali, ale to już szczegół, tyle…, że ten najbardziej pracochłonny... pewnie zejdzie nam kilka dni zanim wszystko będzie takie jakie być powinno.
Do domu wyjeżdżam ok 21:30, jest ciemno, prawie pusto na ulicach, jeszcze na Helence drogę przebiega mi sarna samobójczyni, drugi podobny przypadek nieco dalej w Rokitnicy. Dziwne tu mają zwierzaki zwyczaje..., nie mam czasu na denerwowanie się, trzeba lecieć do domu, przespać się a rano do lekarza...
Fotki archiwalne z wiosny 2011 roku.
Wczorajszy dzień zakończył sie nietypowo jak na mnie, rower został uwięziony w firmowym magazynie, a ja wraz z Darkiem odwiedzamy Castoramę w celu zakupienie kilku drobiazgów potrzebnych do ruszenia z przemeblowaniem nieco dalej. Zakupy może nie były specjalnie wielkie, ale w zasadzie dostaliśmy to co było nam potrzebne. Jedziemy samochodem na Helenkę, tam walka z meblami, z ich ustawieniem/rozmieszczeniem. Zaczynamy wiercić w ścianach, idzie dość gładko dzięki młotowiertarce, jednak 2-krotnie dziurawimy ściany na wylot, dowiercamy się do sąsiadów :), w zasadzie sąsiadek, za pierwszym razem słychać tylko śmiech, przy drugiej dziurze dziewczyny już meldują się przy drzwiach z informacją, że coś im wyszło z drugiej strony ściany ;P.
W każdym bądź razie połowiczny sukces został odniesiony, teraz szybko spać i rano do pracy ponownie samochodem - dziwnie się z tym czuję...
Po pracy wsiadam na bike-a i ruszam ponownie na Helenkę, dzisiaj trzeba dokończyć zabawę z elektryką powiesić resztę półek, TV itp... w końcu będzie można odgruzować mieszkanie... . Pozostała tylko kwestia wykończenia, drobnych detali, ale to już szczegół, tyle…, że ten najbardziej pracochłonny... pewnie zejdzie nam kilka dni zanim wszystko będzie takie jakie być powinno.
Do domu wyjeżdżam ok 21:30, jest ciemno, prawie pusto na ulicach, jeszcze na Helence drogę przebiega mi sarna samobójczyni, drugi podobny przypadek nieco dalej w Rokitnicy. Dziwne tu mają zwierzaki zwyczaje..., nie mam czasu na denerwowanie się, trzeba lecieć do domu, przespać się a rano do lekarza...
Fotki archiwalne z wiosny 2011 roku.
Widziałem ptaka cień....© amiga
Wiosenne harce© amiga