po pracy, po błocie....
Czytając dzisiaj wpis Gizmo201, najszło mnie dzisiaj na odwiedzenie lasu, stawu w Panewnikach.
Z pracy zbieram się ok 16:30, słońce jeszcze wysoko i lecę, spieszy mi się, by zdążyć na tzw. złotą godzinę, jadę szosami wymijając samochody, czasami wlokąc się za nimi - takie zawalidrogi też się zdarzają, ani za tym jechać, ani to wyprzedzić... . Jadąc rano praktycznie nie zatrzymywały mnie światła, teraz stałem prawie na wszystkich i gratis zaliczyłem postój na przejeździe kolejowym na Wirku ;P…., a czas leci, a czas zap...a, widzę, że słońce jest coraz niżej, na szczęście ja również mam coraz bliżej do miejsca, które mnie interesuje, które chcę dzisiaj odwiedzić. Wjeżdżam w las i jadę, podobno błota niewiele, przynajmniej tak twierdził Filip, chyba przestanę mu wierzyć, jadąc po wertepach co chwilę zaliczam jakieś błotne jeziorka. I ja, i rower wyglądamy podobnie, tzn. mamy na sobie po kilka kg tego co znalazło się pod kołami, niby terenu niewiele, ale przerzutki powoli odmawiają współpracy, błoto wciska się wszędzie, w każdy najmniejszy otwór w napędzie. Słyszę jak to zgrzyta, to nie jest miłe dla ucha...
W końcu staję w lesie przy stawiku kolorki zabijają,
Staw w lesie 1© amiga
Staw w lesie 2© amiga
Staw w lesie 3© amiga
nie chcę zostawać zbyt długo, zastanawiam się gdzie dalej i już w wyjeżdżając na szosy postanawiam odwiedzić park w Panewnikach/Ligocie przy Klasztorze Franciszkanów. Staję na kilka minut i focę, bawię się, chociaż zaczyna się już mocno ściemniać.
W parku w Panewnikach 1© amiga
W parku w Panewnikach© amiga
Ciekawe o czym myśli myśliwy ?© amiga
Pora się zbierać, pora do domu, coś zjeść i odpocząć...
Miłego wieczoru :)