Dzisiaj klasycznie za diabła nie chce mi się wstać, niby coś dzwoni o 6:00, ale obracam się tylko na drugi bok i... tyle. Wstaję 30 min później i tym razem już szybciej, trzeba nieco nadrobić stracony(dobrze wykorzystany) czas. Śniadanie i na rower. Na zewnątrz rześko, nawet bardzo, jednak jestem dobrze ubrany i nie jest mi ani za ciepło, ani za zimno po prostu w sam raz. W Katowicach na drogach małe szaleństwo, w wielu miejscach zaciska, w Panewnikach przez prawie całą drogę konwój prowadzi koparka, nie można jej ani wyprzedzić ani ominąć - bo nie ma gdzie, nie ma miejsca. Wlokę się z prędkością 20km/h, podczas gdy w tym miejscu poniżej 35km/h się nie schodzi. Kawałek dalej jeszcze jeden przypadek gdy kretyn w Seicento zaczął mnie wyprzedzać po czym gdy się zrównał ze mną wpadł na genialny pomysł, aby skręcić w lewo (dobrze, że nie w drugą stronę). Reszta drogi była już jakaś bez większych przygód, problemów, od Rudy Śląskiej w zasadzie zero korków, problemów z kierowcami, po prostu można było pokręcić troszeczkę.
Noibasta Ok. Kartę trzeba będzie więc wydać :) [b]Alistar[b] Jak będę miał chwilę czasu, myślałem, że w weekend się uda, ale... byłem poza domem..., oderwany od netu, od komputera i.... nie było mi z tym źle ;)
handbikerka chyba na wszystkich tak działa brak słońca... noibasta Zdaje się, że zostałem prezesem ;P devilek hehe, cieszy mnie, że nie tylko ja mam problemy ze wstawaniem :) Aniuta[b] proszę bardzo :) [b]Iwa A takie coś się zdarza?
Dzisiaj też spotkałem spaliniarza jednego z tych: wyprzedź, zajedź drogę, zwolnij i wykonaj manewr skrętu. Posiłkowałem się dwoma hamulcami, aby jadąc z pokaźnej górki wyhamować z 40km/h :-)