Wstaję o 6:00 - za oknem ciemnica, nie podoba mi się to, ale i tak trzeba zacząć się zbierać, szybkie śniadanie i... wypad z baru ;P Na zewnątrz rześko, nawet bardzo, ubrany jestem nieco cieplej, nie ma co przeginać, już raz walczyłem z przeziębieniem, a dalej coś mnie męczy. Tyle, że głupio by było tak po prostu odpuścić, nie jechać...., bez sęsu....
Zatrzymuje mnie malowniczy poranek pod Kochłowicami, grzechem byłoby tego nie sfocić.
kosma100 pewnie tak... ja wolę moje rześko o 7:10 w chwili wyjazdu gdy już słońce zaczyna ogrzewać zmarzniętą ziemię. t0mas82 w krótkich spodenkach dałeo się jeszcze jechać, gorzej z górą. czapki jeszcze nie brałem, za to do rękawiczek tych śniezkowych tak sięprzyzwyczaiłem że i przy +18 dalej w nich śmigam, są genialne sprawdzają się jak do tej pory w temp od 0 do +18 a myślę, że i przy -10 też "zadziałają". A stopy niestety mi marzną jak diabli, ale może dlatego, że najmniej się przejmuję tym po czym jadę. Co tam kałuża, błoto :) Po prosty trzeba gnać do pracy i tyle. Gorzej by było gdybym zrobił sobie postój 15 minutowy, pot na bluzie wyciągnąłby ze mnie ciepło i... to by była tragedia - na bank odcięcie baterii...
Para z ust szła to musiało :) Jechałem w krótkich to ludzie spoglądali jak na wariata :-) Dziwne, ale dzisiaj w stopy w ogóle nie było mi zimno, za to dłonie przemarzły i zgrabiały bardzo - ale ja już tak mam :-) Na Ochojcu nieśmiało wyglądały pierwsze promyki słońca i zrobiło się nawet tak jakby trochę cieplej. Pozdrawiam