Decathlon
Jest po 16:00, spotykam Darka i... jedziemy do Decathlonu w Gliwicach. Ostatni raz tam byłem chyba 2 lata temu, a niby tylko 2.5km od pracy, jednak zawsze mam nie po drodze, ech....
Powoli trzeba się przygotować do wypadu na Odyseję Jurajską, muszę zrobić kilka "drobnych" zakupów, przez net niestety niektóre rzeczy ciężko się kupuje, nie jestem w stanie określić jak coś bedzie wyglądało w rzecywistości i czy będzie mi to pasować. W skrócie pora poszukać kolejnego plecaka :). Wymagania dośc konkretne. W środku musi zmieścić się lustrzanka z dodatkowym obiektywem, 2l wody mineralnej w butelce + kurtka przciwdeszczowa i jakaś pasza na wyprawy rowerowe. Odpadają więc plecami poniżej 10l. Na miejscu okazuje się, że te 15l też są jakieś małe.
Na necie wstępnie upatruję sobie Kellysa i Quechua. Tego pierwszego nie ma w Gliwicach, ale tą drugą marka handluje Decathlon. Trochę szwędania się pomiędzy regałami i coś jest, inny niż pierwotnie zakładałem lecz wydaje się niezły, cena może nie powala, ale jakość i wykonanie są na niezłym poziomie - Quechua Forclac 22 AIR.
Przy okazji wypadałoby kupić nowy kompas, stary jest "gdzieś" w domu, ale mam średnią ochotę na jego szukanie, a po drugie potrzebuję coś bardziej poręcznego.
Wybór nie jest powalający, jest może 5-6 róznych wariantów. 3 na wejściu odrzucam, wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Jeden jest rewelacyjny, ale na rowerze będzie bardzo nieporęczny, Z pozostałych 2 wybieram model C Quechua 500 - 6 linijek w różnych skalach + przyzwoita busola :). I na koniec kupuję nową przeciwdeszczówkę, najbardziej oczojebną jaka była.
W sumie znalazłem całkiem niezły sposób na pozbycie się ponad 300zł ;P - dzięki Darku :)
Po powrocie zaczynam przepakowywać plecak, stary został jeszcze w firmie, zabiorę go przy okazji. Sama droga bezproblemowa i względnie szybka. Wyjeżdżam ok 17:30 więc jest duża szansa, że końcówka trasy będzie już po zachodzie.
Temperatura powoli spada, co mnie nie cieszy, za to motywuje do mocniejszego naciskania na pedały. Do domu udaje się dotrzeć na kilkadziesiąc min przed zapadnięciem zmroku. Uff znowu się udało.
Fotka Archiwalna
Warszawka 2006© amiga