Już czwartek - pękło 8000km w tym roku :)
Wczorajszy wieczór znowu niestandardowy, wpadł kumpel z kompem do z uszkodzoneym systemem, trudno, postawienie całości na nowo + przeniesienie danych zajęło 2 godzinki, a później mała wizyta w kinie. Wybór padł na Prometeusza, on jest miłośnikiem SF i dziwnych filmów typu Batman, Spiderman, Superman itd, ja nie znoszę filmów na podstawie komiksów, tego nie da się oglądać na trzeźwo, przynajmniej ja nie jestem w stanie tego zrobić. Za to prequel "Obcego - 8 pasażera" czemu nie. Nie spodziewałem się wiele po tym filmie, zresztą jak po wszystkich superprodukcjach Hollywoodzkich. Fabuła czasami nie trzyma się kupy, chwilami przewidywalna akcja, ale do objerzenia. Wolę jednak cześć pierwszą tzn "Obcy, 8 pasażer Nostromo", do której zdarza mi się wracać, po latach. Może dzisiaj ją obejrzę...
Wracając do wyjazdu to droga klasycznia, bez przygód, bez kaca, jedynie z rozkręceniem miałem problemy, dopiero po 30 min zaczęło mi się dobrze jechać, nogi pracowały tak jak powinny.
Chyba pora pomyśleć nad jakimś nieco dłuższym wypadem, tylko zastanawiam się gdzie i... kiedy. W zasadzie plan na kilka kolejnych weekendów już mam i... są to niestety plany raczej nierowerowe.
Fotka zastępcza z jury KC z okolic Zabierzowa, czasu w tym roku coraz mniej, a muszę jeszcze zaliczyć rowerem Ojców.
Skałki na jurze KC w pobliżu Zabierzowa© amiga