Pod górkę, Trening #2
Poniedziałek, 2 lipca 2012
· Komentarze(3)
Kategoria do 68km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Dżem-Chcę Ci coś opowiedzieć
Dzisiaj ok 14:00 dostałem potwierdzenie, jadę na Uphill na Śnieżkę, teraz pozostało się do tego przygotować. Jako, że "podjazdowiec" ze mnie żaden, więc pora wdrożyć plan, dzięki któremu wjadę, a nie wejdę na Śnieżkę. Wariant popracowy to droga poprzez Chudów, Bujaków, Mikołów, Zarzecze, Podlesie i Kostuchę. Na większości trasy mam sporo podjazdów, jedne łatwiejsze inne ciężkie i ciągnące się kilometrami, właśnie to mi jest potrzebne. Na dokładkę staram się jechać maksymalnie siłowo. Przez większość trasy z przodu króluje blat z tyłu różnie koronki najczęściej od 11-13, chociaż są chwile gdy muszę odpuścić, czuję kolana, czuję ból. Jednak jak teraz odpuszczę to na Śnieżce umrę. Przez jakiś czas odpuszczam sobie bieganie, bo po pierwsze staw biodrowy jeszcze się odzywa, a po drugie nie chcę się załatwić przed chwilą próby 12 sierpnia. Jadąc na rowerze nie powinienem się przeforsować.
Już Kostuchnie spotykam Darka (z którym wczoraj bujałem się po hałdzie), proponuje mi trasę na Lędziny, ale po ponad 40km podjazdów mam dość i jestem głodny, starczy na dzisiaj. Po pożegnaniu coś mnie jednak tknęło, przecież nie mogę skończyć trasy na 45km, do pięćdziesiątki już niedaleko, a może... zaliczyć jeszcze Murcki? W końcu to najwyżej położona dzielnica Katowic, na dokładkę z każdej strony są górki i czeka fajny podjazd od strony dworca PKP w Murckach :)
Po krótkim zastanowieniu zaliczyłem, i Murcki, i Giszowiec, i kilka wąskich ścieżek w Ochojeckim lesie. Pięknie było. Jutro myślę, że będzie powtórka.
Dzisiaj ok 14:00 dostałem potwierdzenie, jadę na Uphill na Śnieżkę, teraz pozostało się do tego przygotować. Jako, że "podjazdowiec" ze mnie żaden, więc pora wdrożyć plan, dzięki któremu wjadę, a nie wejdę na Śnieżkę. Wariant popracowy to droga poprzez Chudów, Bujaków, Mikołów, Zarzecze, Podlesie i Kostuchę. Na większości trasy mam sporo podjazdów, jedne łatwiejsze inne ciężkie i ciągnące się kilometrami, właśnie to mi jest potrzebne. Na dokładkę staram się jechać maksymalnie siłowo. Przez większość trasy z przodu króluje blat z tyłu różnie koronki najczęściej od 11-13, chociaż są chwile gdy muszę odpuścić, czuję kolana, czuję ból. Jednak jak teraz odpuszczę to na Śnieżce umrę. Przez jakiś czas odpuszczam sobie bieganie, bo po pierwsze staw biodrowy jeszcze się odzywa, a po drugie nie chcę się załatwić przed chwilą próby 12 sierpnia. Jadąc na rowerze nie powinienem się przeforsować.
Już Kostuchnie spotykam Darka (z którym wczoraj bujałem się po hałdzie), proponuje mi trasę na Lędziny, ale po ponad 40km podjazdów mam dość i jestem głodny, starczy na dzisiaj. Po pożegnaniu coś mnie jednak tknęło, przecież nie mogę skończyć trasy na 45km, do pięćdziesiątki już niedaleko, a może... zaliczyć jeszcze Murcki? W końcu to najwyżej położona dzielnica Katowic, na dokładkę z każdej strony są górki i czeka fajny podjazd od strony dworca PKP w Murckach :)
Po krótkim zastanowieniu zaliczyłem, i Murcki, i Giszowiec, i kilka wąskich ścieżek w Ochojeckim lesie. Pięknie było. Jutro myślę, że będzie powtórka.
Zamek w Chudowie© amiga
Wóz w Bujakowie© amiga
A pod wozem...© amiga
Patrząc od spodu© amiga
Widoki z jednej z górek na zarzeczu© amiga
Staw Barbara© amiga
lesnie ścieżki wąskie© amiga