Po krótkiej przerwie związanej z paskudną pogodą w końcu pojechałem do pracy na rowerze. Przedwczoraj trochę nad nim posiedziałem: wyczyściłem go, przesmarowałem, wymieniłem sztycę, wyregulowałem i założyłem nowiutkie błotniki. Więc gdy tylko prognozy pogody wskazywały na poprawę aury zdecydowałem się na wyjazd dopracowy. Trasa była hmmm ... wodnista, błotnista. Ogólnie jechało się ciekawie. Po myciu rowerka nie ma śladu. Ech .... i po co się męczyłem ;) Średnia i kadencja wyszły paskudne, ale po czymś takim ciężko było rozwinąć jakąś sensowną prędkość przelotową. Błotniki spisały się średnio, w zasadzie to przedni zadziałał rewelacyjnie i błoto nie zgrzytało mi między zębami. Tylni może nieco zmniejszył pole ostrzału tylniego koła (plecak był cały w błocie). Spróbuję go może nieco inaczej ustawić, ale jakoś nie podejrzewam aby znacznie poprawiło to skuteczność.
Kosma100 Co do błotników to sprawdzę kilka różnych ustawień. Niestety nie są to błotniki pełne (takie obejmujące większośc koła) i z pewnymi "niedogodnościami" muszę się pogodzić. Co do fotki to poranek był rewelacyjny i szkoda mi było przegapić takiego widoczku.
Ech... a ja dzisiaj blachosmrodowo :( ale mam ciąg wieczorów sushi, więc muszę być szybko w domu ;-) Fajna druga fota. Dzisiaj mówiłam, że jest super "HDR-owa" pogoda i oświetlenie ale niestety nie miałam aparatu ze sobą. Wydaje mi się, że błotnik jest za wysoko nad kołem - dlatego nie spełnia swojego zadania. Pozdrawiam P.S. A jutro pojadę rowerem ;-)